Reklama

Do świata takiego, jaki jest

W procesji Bożego Ciała wychodzimy nie do świata, jaki nam się marzy, ale do świata, jaki jest. Wychodzimy, żeby pokazać, że Chrystus przyszedł, żeby ratować ten konkretny świat. Nasz świat.

Niedziela warszawska 22/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wiesława Lewandowska: - Boże Ciało to chyba największa w świecie katolickim demonstracja wiary?

Ks. prał. Józef Górzyński: - Może nie największa, ale rzeczywiście, wymowa tego święta jest taka, że ma się ono objawić w sposób jak najbardziej okazały. Początkowo różniło się od innych świąt jedynie „treścią”; tu chodziło o utrwalenie, podkreślenie tej konkretnej prawdy wiary, jaką jest obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Jeśli coś w świadomości ludu Bożego ma być prawdą żywą i wyznawaną, to musi się objawić w modlitwie, we wspólnym świętowaniu. Takie przeświadczenie było bardzo silnym impulsem powstania święta Bożego Narodzenia i innych świąt. A dopiero w XIII wieku ta potrzeba pojawiła się kontekście prawdy związanej z Eucharystią. Dzisiaj można powiedzieć, że w to święto katolicy wychodzą do świata, żeby zademonstrować mu swoją wiarę w realną obecność Chrystusa.

- A nie wystarczy, że demonstrują tę wiarę przez uczestnictwo w niedzielnej Mszy św.?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Rzeczywiście, to jest prawda obecna w każdej celebracji eucharystycznej. Zresztą tak naprawdę wszystkie tajemnice są obecne w celebracji sakramentalnej. A jednak dostrzegamy potrzebę szczególnego przyjrzenia się im. I tak np., mimo że w liturgii Mszy św. wspominamy i odwołujemy się do wszystkich świętych, to ponadto przeznaczamy im specjalne dni do świętowania. W Wielki Czwartek celebrujemy w sposób uroczysty pamiątkę ustanowienia Najświętszej Eucharystii, ale oprócz Wielkiego Czwartku potrzebujemy jeszcze jednej, wyjątkowej okazji, żeby tej tajemnicy przyjrzeć się w sposób szczególny.

- Kiedy pojawiła się ta szczególna potrzeba ustanowienia specjalnego święta Bożego Ciała?

- Ustanowienie tego święta było odpowiedzią na brak dobrej, głębokiej świadomości tego, czym jest Eucharystia. Jego historia sięga średniowiecza i zaczyna się od objawień bł. Julianny z Cornillon w diecezji Liege. Z objawień tych wynikało, że prawda o obecności Chrystusa w Najświętszym Sakramencie nie jest wystarczająco mocno zaznaczona. Bł. Julianna zdołała przekonać biskupa Jakuba de Pantaleone (późniejszego papieża Urbana VI) do ustanowienia tego święta. W 1251 r. - kardynał Hugo, jako legat papieski wizytujący diecezję Liege, zalecił uroczyste celebrowanie Bożego Ciała. Święto to miało wówczas charakter lokalny i jeszcze długo nie było celebrowane w wymiarze Kościoła powszechnego.

Reklama

- Dlaczego?

- Osoby, które stoją u początków tego święta, nie były w swoim czasie dobrze zrozumiane. Do ugruntowania i rozpowszechnienia tego święta przyczynił się dopiero cud, który zdarzył się 19 czerwca 1264 r. w środkowych Włoszech. Tam nad jeziorem, w niewielkim kościółku, w czasie Mszy św. celebrowanej przez kapłana sceptycznie nastawionego do prawdy o realności Ciała Chrystusowego w Eucharystii, z hostii popłynęła krew. Wydarzenie to wstrząsnęło miejscową społecznością. Opatrznościowym zrządzeniem losu w niedalekim Orvieto akurat przebywał papież Urban IV, który po rozeznaniu okoliczności cudu, w 1264 r. podjął decyzję o wprowadzeniu święta Bożego Ciała dla całego Kościoła powszechnego.

- W Boże Ciało idziemy po ulicach w uroczystej procesji do czterech ołtarzy. Skąd się wzięła ta tradycja?

- Celebracja święta i procesji Bożego Ciała jest oparta na księdze liturgicznej, co nie przeszkadza, że cała strona obrzędowa jest obficie obudowywana tradycją lokalną. To zjawisko zawsze miało miejsce i jest jak najbardziej dopuszczalne. Tradycja samej procesji tworzyła się przez kilka wieków i do dziś zachowały się cztery jej etapy, czyli cztery ołtarze, przy których jest odczytywany fragment Ewangelii i odśpiewywane antyfony eucharystyczne, które w naszej polskiej tradycji mają wyjątkowo uroczysty charakter, są wyjątkowo piękne i można powiedzieć, że są naszym polskim bogactwem. Tradycja budowania ołtarzy jest różna w różnych miejscowościach. Trzeba przypomnieć, że chodzi tu nie tylko o najpiękniejsze, najbogatsze ołtarze, ale o najbardziej trafne przekazanie odczytywanego przy nich fragmentu Ewangelii. To budowanie ołtarzy stawało się więc dla społeczności lokalnej nie tylko okazją do konsolidacji wokół wiary, ale także do pogłębienia treści tej wiary.

- Jednak sama procesja chyba coraz częściej jest odbierana jako malownicze widowisko, atrakcja turystyczna…

- Niestety, to się zdarza. Na przykład procesja w Orvieto ma dziś charakter ogromnego widowiska i jest wciąż największym wydarzeniem w tym mieście. Od wieków jej organizacją zajmowały się rozmaite, konkurujące ze sobą bractwa. Pojawiło się jednak ogromne niebezpieczeństwo - tak jak u nas z procesją łowicką - że jest w tym wszystkim zbyt wiele powierzchownej obyczajowości i folkloru, a nawet tradycji w dobrym tego słowa znaczeniu, co czasami przyćmiewa samo religijne przeżycie tego święta.

- W Polsce uważamy Boże Ciało za bardzo swojskie, polskie święto. Dlaczego?

- Może dlatego, że święto to zostało bez trudu wkomponowane w naszą pobożność eucharystyczną, która tu rozwijała się w sposób naturalny. Nam to święto nie „przydarzyło się”, nie zostało narzucone z zewnątrz. Tu w Polsce przyjmowaliśmy je, jak zresztą większość tradycji religijnych, bardzo spokojnie, ale za to na zawsze. Zachód wprowadzał i wycofywał się z pewnych tradycji - dochodziło do przesady, do zachwiania proporcji, jak np. tradycja choinki, opłatka, które u nas trwają do dziś, a na Zachodzie, skąd do nas przyszły, prawie nie ma już po nich śladu…

- Kiedy Boże Ciało pojawiło się w polskim kalendarzu?

- Już w 1320 r. zapisano je w statutach diecezjalnych Krakowa. Wprowadzone zwyczajnym rozporządzeniem nie miało wtedy cech nadzwyczajnych. Powszechne stało się w 1420 r., po synodzie gnieźnieńskim, gdy zostało umieszczone w katalogu świąt obowiązujących.

- Demonstracyjny charakter procesji Bożego Ciała przetrwał od czasów reformacji aż do naszych czasów. Przecież w Polsce w czasach komunizmu Boże Ciało było okazją do politycznej manifestacji!

- Trzeba przyznać, że Kościół od tego nie uciekał. W tym dniu podkreślamy przecież obecność Boga w znaku, czyli w materii, czyli w naszym życiu codziennym. Jest to zatem świetna okazja, żeby podkreślić potrzebę, wagę i sposób obecności Boga także w wymiarze społecznym. Boże Ciało - jak chyba żadne inne święto - jest najlepszą okazją do tego, by kapłan mógł mówić nawet o polityce! Pamiętamy słynne kazania Prymasa Wyszyńskiego na procesji centralnej w Warszawie i to, jak zawsze czekało się na jego krzepiące słowa. Trzeba przyznać, że pasterze Kościoła dobrze wykorzystywali tę okazję.

- Czy w związku ze zmianą kontekstu politycznego, zmienia się w jakiś sposób także polskie Boże Ciało?

- Mam nadzieję, że coraz bardziej staje się przede wszystkim przeżyciem religijnym… W czasach minionych rzeczywiście wszyscy chyba mieliśmy tę świadomość, że była to raczej demonstracja treści „okołoreligijnych”, zaś treści religijne często były tylko pretekstem uczestnictwa. Dziś gromadzą się ci, którzy chcą przeżyć to święto bardziej religijnie, choć są świadomi odniesień tego święta do życia codziennego, społecznego. Bo Boże Ciało zawsze będzie nie tylko wysublimowanym, czysto wewnętrznym przeżyciem, lecz przypomnieniem, że Bóg jest obecny w życiu codziennym, materialnym.

- A może dziś taka demonstracja jest potrzebna bardziej niż kiedykolwiek?

- Być może. Prawda pozostaje niezmienna, znaki, którymi ją wyrażamy, mogą i powinny być nowe… Gdy w mojej parafii jeden z ołtarzy postanowiłem ulokować w miejscu bardzo odrażającym, brzydkim, w którym kiedyś zabito człowieka, spotkałem się z protestami społeczności. Dlaczego właśnie tutaj? - pytali. Wytłumaczyłem to zebranym na procesji, że przecież wychodzimy nie do świata, jaki nam się marzy, ale do świata, jaki jest… Wychodzimy, żeby pokazać, że Chrystus przyszedł, żeby ratować ten konkretny świat. Nasz świat.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Elżbieta Rafalska: Umiejętnie potrafiliśmy skorzystać ze środków unijnych przez 20 lat obecności w UE

2024-04-29 07:49

[ TEMATY ]

Łukasz Brodzik

Elżbieta Rafalska

YouTube

Rozmowa z europoseł Elżbietą Rafalską

Rozmowa z europoseł Elżbietą Rafalską

Umiejętnie potrafiliśmy skorzystać ze środków unijnych przez 20 lat obecności w Unii Europejskiej, a swoboda przepływu osób i usług była najcenniejszą wartością tego okresu - podkreśla Elżbieta Rafalska w rozmowie z portalem niedziela.pl.

Europoseł Prawa i Sprawiedliwości dodaje jednak, że wstępując do Unii Europejskiej byliśmy przekonani o gwarancji zachowania swojej odrębności, co dziś nie jest już takie oczywiste.

CZYTAJ DALEJ

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

To praca jest dla człowieka

2024-04-29 15:37

Magdalena Lewandowska

Do parafii na Nowym Dworze przybyły liczne poczty sztandarowe i przedstawiciele Dolnośląskiej Solidarności.

Do parafii na Nowym Dworze przybyły liczne poczty sztandarowe i przedstawiciele Dolnośląskiej Solidarności.

W parafii Opatrzności Bożej na Nowym Dworze we Wrocławiu modlono się w intencji ofiar wypadków przy pracy.

Eucharystii, na którą licznie przybyły poczty sztandarowe i członkowie Solidarności, przewodniczył o. bp Jacek Kiciński. – Dzisiaj obchodzimy Światowy dzień bezpieczeństwa i ochrony zdrowia w pracy oraz Dzień pamięci ofiar wypadków przy pracy i chorób zawodowych. Cieszę się, że modlimy się razem z bp. Jackiem Kicińskim i przedstawicielami Dolnośląskiej Solidarności – mówił na początku Eucharystii ks. Krzysztof Hajdun, proboszcz parafii i diecezjalny duszpasterz ludzi pracy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję