Byliśmy ostatnio świadkami informacji, które podawały media, że dzieci padają ofiarami ludzi starszych, a nawet - o zgrozo! - swoich rodziców. Zmarł z tego powodu maltretowany 5-miesięczny chłopczyk, zmarło też 3,5-letnie bite dziecko. Ilu jeszcze podobnych przypadków przyjdzie nam być świadkami? To wstrząsające, że w domu rodzinnym takie maleństwa mogą być katowane. Z pewnością sprawcy tych krzywd powinni odpowiedzieć za swoją postawę przed sądem. Dla człowieka normalnie myślącego i czującego takie fakty są zwykłym barbarzyństwem, tak jak barbarzyństwem jest również zjawisko tzw. aborcji - zabicia dziecka, które się poczęło, które rozwija się w łonie matki i które w swej bezradności potrzebuje największej miłości i opieki swoich rodziców. Niezrozumiałe jest więc, że wiele prawodawstw na świecie skazuje te niewinne dzieci na śmierć.
Należy tu podkreślić głęboki sens podjętego niedawno przez „Niedzielę” moratorium dla aborcji. Cieszę się, że tak wielu ludzi przysłało nam swoje poparcie dla idei włoskiego dziennikarza Ferrary i przede wszystkim dla Stolicy Apostolskiej, by ogłosić to moratorium. Trzeba bronić człowieka, zwłaszcza tego niewinnego. Rodzice czy inne osoby, które sprawują opiekę nad dziećmi są tyranami, okrutnikami, jeśli w tak bestialski sposób postępują. To zamach na największy skarb człowieka - życie. Stoimy tu na płaszczyźnie prawa naturalnego, które mówi, że nie wolno nikomu czynić nic złego, stajemy także na płaszczyźnie nakazu Bożego, który brzmi: Nie zabijaj!
Wychowanie dziecka nie jest sprawą łatwą. Trzeba tu wiele rezygnacji z siebie - ze swojego ja, ze swojego czasu wolnego, z ewentualnych dodatkowych apanaży, często z kariery zawodowej. Ale jest to strata pozorna. Nasze wyrzeczenia, czas, cierpliwość i uwaga poświęcone dzieciom bardzo szybko zaprocentują. I tak jak ogrodnik cieszy się, gdy widzi jak jego trud w ogrodzie przynosi owoce, tak rodzicom dane jest również cieszyć się rozwojem fizycznym i duchowym swoich dzieci, które przecież nie dla siebie wychowuje, lecz by jak najpiękniej wypełniały plan ich Stwórcy - Boga Wszechmogącego. On z pewnością odda sprawiedliwość naszemu rodzicielskiemu utrudzeniu i pozwoli cieszyć się szczęściem związanym z życiem rodziny i szacunkiem ze strony dzieci.
Wychowanie nie może odbywać się bez miłości. To jego podstawa. I tylko wtedy można mówić o korygowaniu zachowań, o konsekwencji rodzicielskiej, o winie i karze, jeśli patrzeć będziemy na dziecko przez pryzmat bezwarunkowej miłości do niego. W przeciwnym wypadku będzie to tresura, hodowla, świetlica w najgorszym znaczeniu tego słowa czy zakład karny. Jeśli wyrastającej w ziemi roślince ograniczymy miejsce do jej wzrostu, nie damy jej wystarczająco dużo światła, wody czy przygnieciemy ją niebacznie kamieniem - wyrośnie roślina anemiczna lub karłowata, pokrzywiona, brzydka, która być może nigdy nie zakwitnie. A co powiedzieć o wzrastaniu w podobnych warunkach człowieka. I jak taki człowiek podejdzie później do wychowania swoich dzieci... Jak zaistnieje w społeczności...
Pomyślmy o tym wszystkim dzisiaj, w Dzień Dziecka 2008 - kolejnym już roku XXI wieku, w którym jednak pewne podstawowe zasady nadal obowiązują.
Pomóż w rozwoju naszego portalu