Reklama

Droga Krzyżowa

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Stacja I - Pan Jezus skazany na śmierć

Piłat - pod naciskiem arcykapłanów i zgromadzonego na dziedzińcu jego pałacu motłochu - wydaje wyrok śmierci, wcześniej umywa ręce i uwalnia Barabasza, który do tej godziny pozostawał w więzieniu oskarżony o zabójstwo. W ten sposób zostaje podeptana prawda i sprawiedliwość. Zwycięża strach przed utratą władzy i nienawiść uzewnętrzniona w zaciśniętych pięściach i w słowach: Ukrzyżuj go!
Człowieka można skazać na śmierć i bez wyroku sądowego. Wystarczy pozbawić go chleba, wody czy lekarstwa. A niekiedy wystarczy mu tylko odebrać nadzieję i dobre imię. Czy nigdy nie wydałem takiego wyroku na drugiego człowieka, występując w roli sędziego? Czy zawsze miałem odwagę, aby stanąć w obronie człowieka skrzywdzonego przez niesprawiedliwy wyrok zarówno ten wydany przez sąd, jak i ten wydany przez ludzi, a oparty na oszczerstwach i pomówieniach?

Stacja II - Pan Jezus bierze krzyż na swe ramiona

Krzyż jest ciężki, a ramiona Jezusa pokryte krwawiącymi ranami, zrobionymi przez bicze zakończone żelaznymi haczykami. Oparta o jedną z ran drewniana belka zaczyna nasiąkać krwią. Ten widok jednak nie wywołuje uczucia litości u oprawców.
Krzyże, które człowiek - z własnej woli lub z przymusu - bierze na swoje ramiona są zawsze związane z cierpieniem. Są krzyże widoczne i ukryte, „krzykliwe” i ciche, rodzące bunt, zwątpienie i uczące pokory, umacniające wiarę i miłość. Są krzyże nie pozostawiające po sobie żadnego śladu i te zmieniające całe życie człowieka. Są krzyże, które na ramiona człowieka kładzie - niekiedy z radością i satysfakcją - drugi człowiek. Czy na ramionach moich najbliższych, kolegów, znajomych, sąsiadów nie znajdują się krzyże położone przez krzywdę przeze mnie im wyrządzoną?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Stacja III - Pan Jezus upada pierwszy raz pod krzyżem

A pomimo to nadal Go biją i Mu urągają, Jedni, patrząc na Niego, śmieją się, drudzy lamentują. Są i tacy, którzy obojętnie przechodzą obok leżącego pod Krzyżem Jezusa; spieszą się załatwiać własne sprawy i interesy.
Upadki wpisane są w ziemski los człowieka. Nie zawsze przynoszą one tylko nieszczęścia i kłopoty, bowiem za ich sprawą człowiek może wejść do wnętrza samego siebie i poznać ukrytą w nim prawdę; bowiem za ich sprawą może człowiek uzdrowić własne sumienie i posiąść wiedzę, która pozwoli uniknąć popełnienia tych samych błędów. Zawsze są one szansą na to, aby w swoim życiu coś zmienić czy naprawić. Nawet te najbardziej wstydliwe upadki mogą wydać wielkie owoce. A czym zaowocowały moje upadki? Czy ja nie przyczyniłem się do upadku drugiego człowieka? Co myślę i czuję, będąc świadkiem upadku drugiego człowieka?

Reklama

Stacja IV - Pan Jezus spotyka swą Najświętszą Matkę

Oboje mają ciężkie Krzyże na swoich ramionach. Przecież i Maryja dźwiga swój Krzyż, jak każda matka dzieląca cierpienie ze swoim dzieckiem. Ich oczy napełnione są bólem i miłością. A to tylko chwila, bardzo krótka.
Serce matki jest niezastąpione. To ono jej nakazuje wziąć na swoje - nierzadko słabe i schorowane - ramiona krzyże występujące pod postacią trosk i problemów swoich dzieci. Aby zobaczyć te krzyże, wystarczy choćby zatrzymać swój wzrok na twarzy matki czuwającej przy łóżku swojego chorego dziecka. Aby zobaczyć te krzyże, wystarczy zatrzymać swój wzrok na spływających po policzkach łzach matki, której dziecko znalazło się w sidłach alkoholizmu czy narkomanii. Matka zawsze spieszy swojemu dziecku na ratunek, ale nie zawsze dziecko pozwala sobie pomóc. Czy na policzkach mojej mamy nie pojawiają się łzy z mojego powodu? Czy zawsze mam/miałem czas, aby okazać jej miłość i szacunek? Czy w swoim sercu zawsze noszę wdzięczną pamięć o mojej matce?

Stacja V - Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi

Na początku czyni to bardzo niechętnie, z przymusu i ze strachu. Najprawdopodobniej napełniony złością stawia sobie pytanie: „dlaczego ja?”. Ale wydaje się, że z każdym wspólnym i trudnym krokiem, Jezus staje się Szymonowi bliższy. Dlatego coraz bardziej pragnie Mu ulżyć w cierpieniu.
Niełatwo jest pomagać dźwigać krzyż drugiemu człowiekowi, kiedy samemu jest się obarczonym własnym krzyżem. Do tego potrzeba wrażliwego serca i wymagającego sumienia. Zupełnie inaczej wygląda to w przypadku niesienia pomocy interesownej (coś za coś). Miejsce na tzw. salonach daje możliwość zawiązywania znajomości, które mogą być w odpowiednim czasie wykorzystane. Wszystko to oparte jest na zimnej kalkulacji zysków i strat. Nie ma w jej ramach miejsca na wyższe uczucia. Podobnie jest w sytuacji, kiedy upokarza się człowieka, któremu się pomaga. Czy mnie stać na bezinteresowne niesienie pomocy potrzebującemu jej człowiekowi?

Reklama

Stacja VI - Weronika ociera twarz Pana Jezusa

Czyni to z miłości, nie zważając na żołnierzy i na stojących na poboczu wąskiej uliczki ludzi. Idąc za głosem swojego serca, z czułością i odwagą białą chustą ociera pokrytą krwią, potem i kurzem twarz Jezusa. Odtąd nazywać ją będą Weroniką - od słów vera icon (prawdziwy wizerunek).
W naszych czasach nastąpiła dewaluacja pojęcia „miłość”, poprzez przypisanie jej wymiaru tylko fizycznego. W konsekwencji tego człowiek coraz częściej traktowany jest jako przedmiot, w ocenie którego zwraca się głównie uwagę na jego wygląd i wiek. Tymczasem miłość wyraża się w wewnętrznej potrzebie bycia z drugim człowiekiem, w ciągłej gotowości do ofiarowania cząstki samego siebie dla niego oraz w poczuciu odpowiedzialności. Ile we mnie jest tej prawdziwej miłości?

Stacja VII - Pan Jezus upada pod krzyżem po raz drugi

Zapowiedzią kolejnego upadku były uginające się pod ciężarem niesionego krzyża nogi Jezusa oraz strumienie krwi i potu, zalewające Jego oczy. Żołnierze nadal Go biją i krzyczą, aby wstał i szedł dalej. Może liczą na nagrodę ze strony przełożonych za swoją gorliwą postawę…
Każdy sukces ma swoją cenę. Coraz rzadziej u jego podstaw znajduje się ciężka praca i talent. Aby odnieść sukces w tzw. wyścigu szczurów, trzeba być nie tylko bardzo inteligentnym i sprytnym, ale również wolnym od podstawowych zasad, bo one nie pozwalają oszukiwać, korumpować czy zniszczyć swojego konkurenta. Nierzadko już po przekroczeniu linii mety okazuje się że za sukces trzeba było zapłacić własnym zdrowiem, utratą rodziny i przyjaciół, a nawet utratą szacunku dla samego siebie. Czy w moim życiu zasady etyczne wyznaczają granice, które są dla mnie w każdej sytuacji nieprzekraczalne?

Reklama

Stacja VIII - Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty

Do zakrwawionych uszu Jezusa dotarł głośny płacz kobiet. Zapewne chciałyby Mu przyjść z pomocą, ale nie mogą tego uczynić. Pozostaje współczucie wyrażone w zwyczajny, prosty sposób, poprzez łzy.
O wartości człowieka nie decyduje tylko zdobyta przez niego wiedza czy doświadczenie. A tym bardziej zgromadzony przez niego majątek czy zajmowane stanowisko. O tym, ile w człowieku jest człowieczeństwa decyduje przede wszystkim jego wrażliwość na cierpienie drugiego człowieka oraz na piękno, które spotyka na drodze swojego ziemskiego życia. Dlatego łzy, które niekiedy pojawiają się na jego policzkach nie są dowodem jego słabości, ale uzewnętrznieniem tego, co w nim najcenniejsze: wrażliwego serca. A jak to jest z tą moją wrażliwością? Czy często nie ogranicza się ona tylko do mojej osoby i moich najbliższych czy do bohaterów oglądanych przeze mnie filmów?

Stacja IX - Pan Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci

To najprawdopodobniej najbardziej bolesny upadek. Na skutek utraty sił, upływu krwi, krzyż, który niósł na swoich umęczonych ramionach, stał się dla Niego jeszcze cięższy. Z ust upadającego Jezusa wydobywa się jęk. Słychać również odgłos krzyża uderzającego z dużą siłą o kamienie.
Każdy kolejny upadek może osłabić w człowieku nadzieję na zmianę swojego życia. Może też doprowadzić do utraty zaufania innych ludzi do niego. Nie zawsze można się podnieść z upadku o własnych siłach. Nie zawsze też można liczyć na pomoc ze strony drugiego człowieka. Trzeba zaufać Bogu i otworzyć się na Jego łaskę. Im więcej w człowieku jest pokory, tym szerzej otwarte są drzwi jego życia dla Pana Boga. Bo często główną przeszkodą do podniesienia się człowieka z upadku jest jego pycha. A czy ja do końca zawierzyłem swoje życie Bogu?

Reklama

Stacja X - Pan Jezus z szat obnażony

Szaty ściągane są wraz z kawałkami ciała. Oprawcom nie wystarczyło okrutne ubiczowanie Jezusa, założenie Mu korony cierniowej na głowę, plucie Mu w twarz, urąganie Mu. Teraz pragną Go na oczach ludzi w sposób szczególny upokorzyć.
Upokorzenie jest tym, co na bardzo długo, a niekiedy na zawsze, zapisuje się w pamięci człowieka i zwykle pozostawia w nim głębokie, bardzo długo gojące się rany. To te rany stanowią przeszkodę na drodze do szczerego przebaczenia. Bo upokorzenie jest zawsze związane z godnością i honorem człowieka, które zawsze powinny podlegać szczególnej ochronie. Najokrutniejsze i obarczone największą odpowiedzialnością jest upokorzenie, u podstaw którego znajdują się fizyczne czy psychiczne słabości człowieka, którego ono obejmuje zasięgiem swoich niszczycielskich ramion. Nawet najostrzejsza krytyka postawy drugiego człowieka nie powinna ranić jego godności. Czy ja poprzez słowa czy śmiech nie upokorzyłem drugiego człowieka?

Stacja XI - Pan Jezus przybity do krzyża

Uczyniono to używając długich, trójgraniastych gwoździ. 36 uderzeń młotkiem, przerywanych jękiem Jezusa. Nie sposób za pomocą słów czy obrazów wejść w głąb Jego cierpienia. To może uczynić tylko napełnione miłością serce.
Krzyż jest symbolem nie tylko zwycięstwa życia nad śmiercią, ale również symbolem cierpienia i nadziei, symbolem niesienia pomocy drugiemu człowiekowi. Stąd wiele organizacji tzw. humanitarnych ma w swojej nazwie to jedno krótkie, ale o jakże głębokiej treści, słowo: krzyż. Bez krzyża, do którego 2000 lat temu przybito umęczone ciało Jezusa, nie można do końca zrozumieć krzyży znajdujących się na ramionach ludzi. Trzeba to wszystko przypomnieć tym, którym przeszkadza obecność krzyży w szkołach, urzędach czy zakładach pracy. Trzeba im również przypomnieć o tym, że krzyż jest wpisany w tożsamość Europy tak bardzo doświadczonej w XX wieku przez dwa totalitarne, zbrodnicze systemy. Czy ja zawsze miałem odwagę stawać w obronie krzyża? Czy ja nigdy nie wstydziłem się uczynić znaku krzyża w obecności innych ludzi, przechodząc obok kościoła czy kapliczki?

Reklama

Stacja XII - Pan Jezus umiera na krzyżu

Jest godzina trzecia. Przy krzyżu Matka Jezusa, Jego umiłowany uczeń Jan i Magdalena. Ziemia drży, a w skale powstaje głęboka szczelina. Wykonało się - za odkupienie naszych grzechów i dla naszego zbawienia.
Śmierć wyznacza końcową granicę życia ziemskiego każdego człowieka - wierzącego i niewierzącego, wykształconego i prostego, bogatego i biednego. Nadejście śmierci jest pewne. A pomimo to, człowiek XXI wieku żyje tak, jakby śmierć dotyczyła tylko innych. A tymczasem już za chwilę może on usłyszeć z ust lekarza diagnozę, która będzie oznaczać, że jego życie potrwa co najwyżej kilka miesięcy. A tymczasem już za chwilę, przechodząc na zielonym świetle na drugą stronę ulicy, może on znaleźć się pod kołami samochodu prowadzonego przez pijanego kierowcę. A tymczasem już za chwilę, stojąc na przystanku autobusowym, może on zostać zaatakowany przez człowieka trzymającego nóż w ręce. Bo nie wiadomo, co będzie miało miejsce w życiu człowieka za sekundę, za minutę. Bo nie wiadomo, czy rozpoczęty przez niego nowy dzień nie będzie tym ostatnim. Bo nie wiadomo, czy po zaśnięciu będzie mu dane się obudzić. Czy ja jestem oswojony z myślą o swojej śmierci? Czy jestem przygotowany na spotkanie z Panem Bogiem i na zdanie przed Nim rachunku z całego swojego życia?

Stacja XIII - Pan Jezus zdjęty z krzyża

Umęczone ciało Jezusa położone na kamieniu zostaje z czułością umyte i namaszczone olejkami. Teraz już z bliska można się przyjrzeć znajdującym się na Nim sińcom i ranom.
Często człowiek, myśląc o własnej śmierci, skupia swoją uwagę na tym, co nieważne czy drugorzędne. Pragnie pozostawić po sobie duży majątek, wierząc w to, że przyniesie on bezpieczeństwo i szczęście jego najbliższym. A oto po jego śmierci okazuje się że ów majątek - gromadzony przez niego przez całe życie z wielkim poświęceniem - zamiast połączyć jego bliskich, podzielił ich, zamiast ich uszczęśliwić, sprowadził na nich nieszczęścia. Bo najmocniej i najowocniej w pamięci żyjących zapisują się ci zmarli, którzy będąc jeszcze tutaj na ziemi, ubogacili ich swoim dobrym przykładem, dawanym świadectwem, które odegrało ważną rolę w procesie ich duchowego wzrastania. Dlatego podarowane potrzebującemu buty mają stokrotnie większą moc i wartość od masy wypowiedzianych w jego stronę wzniosłych, ale pustych słów. Czy ja swoją postawą wyrażaną w czynach i słowach ubogacam swoją rodzinę, swoich kolegów, sąsiadów, znajomych i nieznajomych?

Stacja XIV - Pan Jezus złożony do grobu

Owinięte w lniane płótno ciało Jezusa zostało złożone przez Józefa i Nikodema w grobie wykutym w skale. U jego wejścia położono wielki i ciężki kamień oraz postawiono straż z rozkazu Piłata. Nastała cisza. Aż nadszedł niedzielny poranek.
Ziemska droga człowieka rozpoczyna się w ciepłej kołysce, a kończy w zimnym i ciemnym grobie. Nawet gdy jest on zbudowany z najcenniejszego kruszcu i jest wielki, nowoczesny, piękny, nie uchroni złożonego w nim ciała od całkowitego rozkładu. Ale człowiek nie składa się z samego ciała. Posiada duszę, która nie podlega śmierci. Dlatego troska o jej zbawienie powinna mu towarzyszyć przez całe jego życie. Bo to jest dobre i mądre. Jaka jest moja wiara w nieśmiertelność mojej duszy, zmartwychwstanie mojego ciała i w Sąd Ostateczny?

Rozważania autorstwa Ryszarda Tłuczka

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Konferencja naukowa „Prawo i Kościół” w Akademii Katolickiej w Warszawie

2024-04-24 17:41

[ TEMATY ]

Kościół

prawo

konferencja

ks. Marek Paszkowski i kl. Jakub Stafii

Dnia 15 kwietnia 2024 roku w Akademii Katolickiej w Warszawie odbyła się Ogólnopolska Konferencja Naukowa „Prawo i Kościół”. Wzięło w niej udział ponad 140 osób. Celem tego wydarzenia było stworzenie przestrzeni do debaty nad szeroko rozumianym tematem prawa w relacji do Kościoła.

Konferencja w takim kształcie odbyła się po raz pierwszy. W murach Akademii Katolickiej w Warszawie blisko czterdziestu prelegentów – nie tylko uznanych profesorów, ale także młodych naukowców – prezentowało owoce swoich badań. Wystąpienia dotyczyły zarówno zagadnień z zakresu kanonistyki i teologii, jak i prawa polskiego, międzynarodowego oraz wyznaniowego. To sprawiło, że spotkanie miało niezwykle ciekawy wymiar interdyscyplinarny.

CZYTAJ DALEJ

Czas decyzji wpisany…w Boży zegar – o pielgrzymowaniu maturzystów na Jasną Górę

Młodzi po Franciszkowemu „wstali z kanapy”, sprzed ekranów i znaleźli czas dla Boga, a nauczyciele, katecheci, kapłani, mimo wielu obowiązków, przeżywali go z wychowankami. Dobiega końca pielgrzymowanie maturzystów na Jasną Górę w roku szkolnym 2023/2024. Dziś przybyła ostatnia grupa diecezjalna – z arch. katowickiej. W sumie w pielgrzymkach z niemalże wszystkich diecezji w Polsce przybyło ok. 40 tys. uczniów. Statystyka ta nie obejmuje kilkuset pielgrzymek szkolnych.

Najliczniej przyjechali maturzyści z diec. płockiej, bo 2,7 tys. osób. „We frekwencyjnej” czołówce znaleźli się też młodzi z arch. lubelskiej, diecezji: rzeszowskiej, sandomierskiej i radomskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję