Hospicja, opieka paliatywna to określenia, które wywołują jednoznaczne
skojarzenia. Przywołują uczucie lęku, nawet przerażenia. To w hospicjach
właśnie znajdują opiekę ludzie będący u kresu swej ziemskiej wędrówki.
Chociaż śmierć jest czymś nieuchronnym jednak zawsze przeraża. Nawet
ci, którzy posiadają głęboką, bardzo dojrzałą wiarę na myśl o niej
odczuwają pewien niepokój. Co dopiero, kiedy żyje się na co dzień
ze świadomością jej bliskości? Mam olbrzymi szacunek i podziw dla
wszystkich ludzi, którzy podjęli pracę w Stowarzyszeniu Opieki Hospicyjnej.
Każdego dnia, o każdej godzinie gotowi są być z umierającymi. To
oni pomagają im w tych ostatnich chwilach, często po kilkumiesięcznym
lub nawet kilkuletnim wspólnym przeżywaniu choroby. Służba umierającym
to wielki wysiłek psychiczny i wielka ofiarność. Stać na nie tylko
niezwykłych ludzi, takich, dla których miłość bliźniego jest wpisana
w każdą chwilę dnia. To o ich pracy będzie ten reportaż.
Pierwszy kontakt z problematyką medycyny paliatywnej miałam
w trakcie odbywającej się w dniach 26 i 27 stycznia w Jasnogórskim
Domu Pielgrzyma ogólnopolskiej konferencji Hospicjum w służbie umierającym.
Zarówno celebrujący w Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze Mszę
św. dla uczestników konferencji abp Stanisław Nowak jak i większość
prelegentów podkreślała konieczność współpracy świeckich i duchownych
w posłudze nieuleczalnie chorym, wagę pracy wszystkich związanych
z ruchem hospicyjnym, zwłaszcza w kontekście coraz bardziej rozpowszechniającej
się cywilizacji śmierci. Mimo iż dominującymi były tematy ściśle
medyczne, żaden z wykładowców nie pomijał aspektów etycznych i społecznych
opieki paliatywnej. Jak powiedziała mi jedna z uczestniczek konferencji,
stwarza ona niepowtarzalną okazję do dzielenia się doświadczeniami,
wymiany obserwacji i zdobycia informacji na temat najnowszych osiągnięć
z dziedziny farmakoterapii bólu. Organizatorami konferencji były:
Zespół Opieki Paliatywnej w Częstochowie, Niepubliczny Zakład Pomocy
i Opieki Pielęgniarskiej w Częstochowie, Zespół Opieki Paliatywnej
w Myszkowie i Stowarzyszenie Opieki Hospicyjnej Ziemi Częstochowskiej.
Właśnie z Prezes ostatniego z wymienionych wyżej stowarzyszeń miałam
okazję spotkać się czas jakiś po konferencji.
Spory, dość leciwy dom przy ul. Czarneckiego to Hospicjum
Domowe. Anna Kaptacz przewodniczy założonemu w roku 1993 Stowarzyszeniu
Opieki Hospicyjnej Ziemi Częstochowskiej. Jego siedziba jest przy
ul. Dekabrystów, ale rozmowę przeprowadziłyśmy w miejscu jej pracy.
Tutaj również prowadzony jest oddział dzienny hospicjum. Jak na razie
pacjenci spotykają się w nim tylko 2 razy w tygodniu, jest jednak
nadzieja na rozszerzenie tej działalności na cały tydzień, w momencie
uruchomienia remontowanego obecnie domu przy ul. Krakowskiej. To
istotny moment pracy hospicjum, ponieważ zajęcia muzykoterapii, fizykoterapii
czy terapii zajęciowej są bardzo ważne dla podopiecznych placówki.
Na Krakowskiej będzie można prowadzić również pełną opiekę medyczną
nad chorym, która dziś odbywa się w domu podopiecznych.
Ludzie hospicjum to zarówno personel medyczny jak i pracownicy
socjalni, duszpasterze, siostry zakonne. W Stowarzyszeniu pracują
73 osoby. Jest też 48 wolontariuszy, bez których żadna tego typu
placówka nie byłaby w stanie robić tego, co robi. Jednym z nich jest
ks. Bogdan Witkowski należący do Zgromadzenia Misjonarzy Przenajdroższej
Krwi Chrystusa. Praca w hospicjum jest bardzo szczególna, trudna
i oprócz pełnej dyspozycyjności wymaga specjalnych predyspozycji
psychicznych. Każdy kto chce swoją tu posługę spełniać dobrze musi
nawiązać bliski kontakt nie tylko z chorym, ale również z jego rodziną.
Musi stać się prawie jej członkiem. Tylko w ten sposób naprawdę im
pomoże. Przecież jego rola nie sprowadza się tylko do wypełniania
medycznych zabiegów, on musi dać wsparcie choremu w tych najtrudniejszych
dla niego chwilach. Musi również pomóc jego najbliższym w zaistniałej,
najczęściej nagle, nowej i niełatwej sytuacji. Sprawowana przez członków
zespołu opieka dotyczy wszystkich sfer ludzkiej egzystencji: biologiczno-fizycznej,
psycho-duchowej i społeczno-socjalnej.
Stowarzyszenie finansowane jest w 65% przez Śląską Regionalną
Kasę Chorych, pozostałą część potrzeb zasila dodatkowa działalność
samego Stowarzyszenia. Są to dobrowolne wpłaty, zbiórki publiczne,
darowizny. W celu pozyskania środków organizowane są bale, aukcje
i koncerty charytatywne. Ostatni odbył się 22 lutego br. Wystąpił
na nim Artur Barciś, który poprowadził również aukcję obrazów ofiarowanych
m.in. przez częstochowskie Stowarzyszenie Artystów Nieprofesjonalnych.
"Ważnym dla nas, pracowników i wolontariuszy, elementem
jest uczestnictwo w dniach skupienia, rekolekcjach. Możliwe jest
to dzięki bliskiej lokalizacji Centrum Duchowości Archidiecezji Częstochowskiej "
Święta Puszcza" w Olsztynie k. Częstochowy. Ponieważ istotą naszego
działania jest niesienie pomocy, troskliwej i miłosiernej, w całkowitym
podporządkowaniu potrzebom i woli pacjenta takie duchowe umocnienie
jest dla nas niezbędne" - mówi mgr Anna Kaptacz. Ja natomiast myślę
o tym, jak trzeba być silnym i ile trzeba mieć pokory, aby tak zwyczajnie
po ludzku nie uciec, nie buntować się. Przecież pacjentami hospicjum
są również dzieci, których cierpienie jest z pewnością najtrudniejsze
do zaakceptowania. Dla mnie praca tutaj to taki codzienny heroizm.
Naczelną ideą tego typu placówek jest szacunek dla życia od poczęcia
do naturalnej śmierci. Pomoc w przeżywaniu majestatu śmierci. Człowiek
przekraczający próg doczesności w swoim domu, w obecności bliskich
mu ludzi czuje się bezpieczny. Atmosfera modlitwy i miłości daje
mu szczęście i nadzieję. Średnio miesięcznie pod opieką Stowarzyszenia
przebywa ok. 400 podopiecznych wymagających stałej opieki medycznej
w ich środowisku domowym. Z dziennego oddziału terapii zajęciowej
korzysta jednorazowo 25-30 osób. Wszyscy ci ludzie pozostają pod
opieką duszpasterską. Jednym z duchownych posługujących w hospicjum
jest ks. Tadeusz Wójcik. Przyjeżdża tu raz w tygodniu, w czwartki,
z Zawiercia. Dziś jest właśnie czwartek i choć Środa Popielcowa była
wczoraj wszyscy z hospicjum chcieli przeżyć ją wspólnie ze swoim
kapłanem. Maleńka sala świetlicowa, zaimprowizowany ołtarz. Duża
grupa chorych żarliwie modli się wespół z personelem. Tu nikt się
nie spieszy. Poszczególne elementy Eucharystii są prawdziwie przeżywane.
Na koniec słowa Księdza: "Z prochu powstałeś w proch się obrócisz"
...
Rozmowy po zakończonej Mszy św. świadczą o tym, że zgromadzeni
tu wierni cieszą się swoim kapłanem, lubią go. Sam ks. Wójcik niechętnie
mówi o swojej posłudze. Uważa, że nie robi nic nadzwyczajnego. Ot,
po prostu Pan Bóg przeznaczył mu taką służbę a on ją w pokorze przyjął.
Taka powinność kapłana. Pewnie nie będzie zadowolony, że nawet tyle
o nim napisałam. Proszę o wybaczenie!
Kończę wizytę w Hospicium Domowym. Nie chcę burzyć tej atmosfery.
Czuję się trochę jak intruz wśród tych ludzi, których łączy coś wyjątkowego,
jakaś niezwykła bliskość i serdeczność. A może boję się, może trudno
mi znieść świadomość stałej tu obecności odchodzenia bez powrotu?
Jeszcze raz to powiem: Jesteście Państwo wspaniali! Wasza
praca to najwyższy stopień człowieczeństwa, codzienne świadczenie
ewangelicznej miłości bliźniego. Wy jesteście odpowiedzią na wszystkie
pytania o eutanazję.
Życzę Wam wszelkich łask Bożych i wsparcia naszej Jasnogórskiej
Matki na każdy dzień tej niezwykłej posługi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu