Reklama

Cudze chwalicie, swego nie znacie...

Niedziela sandomierska 30/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Łagów

Należy do najdawniejszych miasteczek polskich. 1085 r. Władysław Herman, za wstawiennictwem swojej żony Judyty podarował Łagów biskupom kujawskim (relację tę podaje Jan Długosz). Parafia powstała przed 1250 r. Dokładna data nie jest znana. Za czasów Długosza istniał tu kościół w połowie murowany, a w połowie drewniany. W 1375 r. królowa Polski i Węgier, Elżbieta, wydała w Sandomierzu przywilej zezwalający włodarzowi Łagowa, bp. Zbilutowi na zamianę wsi w miasto. Przywilej ten został potwierdzony w 1390 r. przez Władysława Jagiełłę. W r. 1502 Łagów został spalony przez Tatarów. Obecny kościół parafialny pw. św. Michała Archanioła został zbudowany w 1682 r., murowany, późnogotycki o 3 nawach z fundacji biskupa włocławskiego Hieronima Rozrażewskiego. Starsze od naw jest prezbiterium. W nim znajduje się ołtarz główny, późnorenesansowy, z 1600 r. Warto odwiedzić też wąwóz Dule i Jaskinię Zbójecką, zwaną też Jaskinią Łagowską. To z tym miejscem związane są okoliczne legendy o grasujących tu zbójach, z których najsłynniejsza jest legenda o zbóju Madeju.

Legenda o zbóju Madeju

Dawno temu, kiedy w świętokrzyskich lasach grasowały bandy zbójów, pewien zamożny kupiec wracał z Krakowa naładowanym po brzegi wozem. Była ciemna noc i kupiec zabłądził w puszczy, a na dodatek ciężki wóz ugrzązł w błocie. W leśnej głuszy nie spodziewał się od nikogo pomocy. Wtem zjawiła się przed nim tajemnicza postać. Nieznajomy obiecał, że pomoże kupcowi dostać się na drogę, pod warunkiem, iż za przysługę otrzyma coś, co kupiec zostawił w domu, a o czym nie wie. Kiedy nieznajomy kazał podpisać umowę krwią, domyślił się, że ma do czynienia z diabłem. Po przybyciu do domu dowiedział się, że żona urodziła syna. Jego to nieświadomie obiecał diabłu. Mijały lata, chłopiec rósł, był dobry i mądry. Pewnego dnia, zrozpaczony ojciec wyznał swoją ponurą tajemnicę. Chłopiec przyrzekł, że pójdzie do piekła i odbierze diabelską umowę. Młodzieniec, żegnany łzami matki i błogosławieństwem ojca, wyruszył w drogę. Minął Święty Krzyż i wszedł do mrocznej, nieprzebytej puszczy. Nadchodziła burza, postanowił więc szukać schronienia. W jaskini, do której wszedł zastał starą kobietę. Z przerażeniem usłyszał, że jest ona matką zbója Madeja. Ten straszny człowiek nie darował nikomu życia, zabił nawet własnego ojca. Kobieta zlitowała się nad wędrowcem i ukryła go w jaskini. Wkrótce nadszedł Madej. Już chciał roztrzaskać głowę nieproszonego gościa, ale matka podała mu strawę. Ostatecznie rozbójnik, usłyszawszy opowiadanie chłopca, darował mu życie, pod warunkiem, że dowie się w piekle, jaką karę dla niego gotują. W drodze powrotnej syn kupca miał to wszystko opowiedzieć.
Po długiej i męczącej wędrówce chłopiec doszedł do wrót piekieł. Dotarł przed oblicze samego Lucyfera i odebrał cyrograf. Przedtem jednak usłyszał, że jeżeli diabeł nie zwróci cyrografu, pójdzie na Madejowe łoże. Przypomniało mu to o obietnicy danej zbójowi i zapragnął je ujrzeć. Łoże było z żelaznej kraty, najeżone brzytwami, sztyletami, nożami i hakami. Z dołu buchały płomienie ognia, a z góry kapała rozpalona siarka. W jednym końcu łoża wisiały klamry do podtrzymywania głowy - a w drugim do skrępowania nóg. Kiedy po powrocie opowiedział o tym Madejowi, ten postanowił odbyć pokutę i zerwać ze zbójectwem. Młodzieniec poprowadził rozbójnika na wzgórze między trzema jamami, gdzie były ukryte bogactwa Madeja. Wetknął w ziemię Madejową maczugę, kazał mu obok klęknąć i polecił codziennie schodzić na klęczkach do strumienia, nabierać wody w usta, a wodą tą podlewać zbrodnicze narzędzie. Po drodze rozdawać miał pieniądze ubogim. Jeżeli maczuga zakwitnie i wyda owoce, to zbrodnie zostaną odpuszczone, a chłopiec - kiedy zostanie kapłanem - udzieli mu rozgrzeszenia. Madej zaczął wypełniać zadaną pokutę.
Po wielu latach syn kupca został biskupem. Pewnego dnia przejeżdżał przez świętokrzyskie lasy. Poczuł wspaniały aromat jabłek, polecił więc dworzanom przynieść kilka owoców. Dworzanie wrócili mówiąc, że znaleźli jabłoń, ale nie daje ona zerwać żadnego jabłka. Obok drzewa zaś klęczy siwobrody starzec. Biskup przypomniał sobie przygodę z noclegiem i podążył pod jabłoń. Zbój poprosił o przyrzeczone rozgrzeszenie. Rozpoczęła się spowiedź. Po każdej wyznanej zbrodni, owoce na jabłoni zmieniały się w białe gołębie i ulatywały do nieba. Gdy zbój wyjawił zamordowanie swojego ojca, ostatnie jabłko zniknęło z drzewa. Gdy wreszcie otrzymał rozgrzeszenie, jego ciało rozsypało się w proch. Po tym wydarzeniu zostało powiedzenie „madejowe łoże”, na niewygodne łóżka i nazwa jednej z grot w Górach Świętokrzyskich - Jaskini Zbójeckiej w Łagowie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Opatów

Malowniczo rozłożony na Wyżynie Sandomierskiej Opatów ma swoją niezwykle bogatą i ciekawą historię, a w samym mieście znajduje się wiele obiektów historycznych wpisanych na listę zabytków. Należą do nich: kolegiata św. Marcina, świątynia w stylu romańskim pochodząca z II poł. XII w., w 2006 r. obchodząca 800-lecie nadania statusu kolegiaty; znajduje się w niej szereg unikatowych zabytków, np. odlany z brązu Lament Opatowski, przedstawiający rozpacz 41 mieszkańców Opatowa po śmierci Krzysztofa Szydłowieckiego, obok nagrobka kanclerza znajduje się także nagrobek jego córki, a także płyty nagrobne dwóch jego synów. Ponadto na ścianach kolegiaty znajdują się malowidła przedstawiające sceny słynnych bitew - odsiecz wiedeńską, Psie Pole i Grunwald. Cenne są również XVIII-wieczne ławki i stalle, a także organy, dzieło sztuki organowej. Obok kolegiaty warto zobaczyć pozostałości murów miejskich wzniesionych przez kanclerza Krzysztofa Szydłowieckiego z jedyną zachowaną bramą - Warszawską, a także barokowy klasztor Bernardynów wzniesiony w XIV-XV w. na miejscu osady Żmigród. Wsławił się bohaterską obroną podczas wspomnianego najazdu Tatarów w XVI w. Wewnątrz szczególnie interesujący jest rokokowy ołtarz i odnowione malowidła ścienne. Atrakcją miasta są także podziemia - system dawnych piwnic kupieckich wydrążonych w lessie pod rynkiem starego miasta (placem Obrońców Pokoju). Nie można także ominąć Domu z podcieniami na Rynku z XVI w., zniszczony w czasie II wojny światowej i odbudowany po wojnie, obecnie mieści się tutaj urząd miasta (ratusz). Godna uwagi jest także kapliczka św. Jana Nepomucena z przełomu XVIII i XIX w. - drewniana, z krytym gontem namiotowym daszkiem, pod którym znajduje się figura świętego. Opatowskie zaułki kryją w sobie też wiele legend i ciekawych historii.

Reklama

Muzykalny bernardyn

W zabytkowym Opatowie, na wzgórzu za rzeczką Opatówką stoi stary kościół i klasztor bernardyński. Budynek wraz z sadem, podwórzem i cmentarzem kościelnym otacza mur ze śladami otworów strzelniczych. W mogiłach i w krypcie grobowej spoczywa wielu zakonników bernardyńskiego klasztoru, a wśród nich Karol Lezieniewicz, kaznodzieja, teolog i gwardian, zmarły w 1706 r. Lessowa ziemia, na której leży miasto, zasuszyła zwłoki zmarłego tak, jakby były zabalsamowane. Ludzie opowiadali, że Lezieniewicz jednym przeżegnaniem ugasił pożar, który wybuchł w klasztorze. A w kilka lat po jego śmierci, gdy zgromadzeni na chórze zakonnicy śpiewali niedbale, mocno fałszując, rozległ się ponoć w kościele huk, pochodzący z podziemi klasztoru. Okazało się, że to wieko trumny Lezieniewicza spadło, a podniesiona ręka gwardiana groziła zakonnikom. Mimo starań nie można jej było ponownie ułożyć na piersiach zmarłego. Grożąca chórzystom ręka pozostawała uniesiona dotąd, aż przełożony klasztoru nie zaklął zmarłego na posłuszeństwo zakonne. Od tego wydarzenia śpiewne modły braci zakonnej brzmiały znacznie poprawniej.

Czarci kamień

Przy ognisku na samym skraju Łysej Góry, podczas jednego ze swoich sabatów, siedziały opatowskie czarownice. Było ich cztery: Liguta, Wekselda, Gandwana i Chwiałka. Czekały na swojego kompana - diabła Gunbolta. Przybył wreszcie wyłaniając się z głębi ziemi, która przed chwilą otwarła swoje czeluście. Gunbolt był to potężny diabeł ubrany w długi surdut zdobny w złocone guziki. Czarownice zaczęły opowiadać, a skarżyć się na ciężkie czasy. Najbardziej dla nich nienawistna była kolegiata opatowska, a zwłaszcza jej strzeliste wieże. Lecąc na miotłach w noce bezksiężycowe, rozbijały się o jej potężne kopuły, tłukąc się nieznośnie. Poczęły tedy kumotra prosić, by zmiótł raz na zawsze.
Diabeł zadumał się, bo sprawa była nieprosta. Trzeba było porwać głaz duży a ciężki z Gór Świętokrzyskich, do Opatowa dolecieć i na kolegiatę spuścić. Nie bardzo mu się to uśmiechało, skrzywił się więc tęgo. Ale wiedźmy póty go nudziły, aż się diablisko zgodziło. Porwał tedy Gunbolt ciężki głaz górski, rozwinął nietoperzowe skrzydła i począł lecieć w stronę Opatowa. Zrazu leciało mu się dobrze wysoko i lekko, ale im dalej, tym bardziej głaz mu ciążył i począł mu się wyślizgiwać. Diabeł oddychał coraz ciężej i leciał coraz niżej. Na dodatek wiedział, iż musi do Opatowa dolecieć przed świtem, bo potem moc czartowska nie działa. A noce czerwcowe są przecież krótkie. Poderwał się więc ostatkiem sił do góry i wtedy zobaczył strzeliste wieże opatowskiej kolegiaty. Ucieszył się niezmiernie - już był blisko. Ale na dole w pod opatowskiej wsi na dach kurnika wytoczył się kogut, który dostrzegając pierwsze promyki świtu, rozgłośnie zapiał. W diabła jakby grom uderzył, wypuścił co prędzej głaz z rąk i uciekł w czeluście piekielne, a głaz z głośnym pluskiem spadł na podopatowskie łąki, między kościołem i klasztorem Bernardynów a kolegiatą. I leży tam do dziś, a miejscowi nazywają go diabelskim lub czarcim kamieniem.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Ekspedyt - dla żołnierzy i bezrobotnych

Niedziela łowicka 51/2004

Sławny - u nas mało znany

CZYTAJ DALEJ

Papież wprowadza zmiany w watykańskim sądownictwie

2024-04-19 17:15

[ TEMATY ]

papież

sądownictwo

PAP/MAURIZIO BRAMBATTI

„Doświadczenie zdobyte w ciągu ostatnich kilku lat w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości doprowadziło do konieczności podjęcia szeregu interwencji związanych z systemem sądowniczym Państwa Watykańskiego” - czytamy w najnowszym liście apostolskim w formie motu proprio opublikowanym dzisiaj. W ten sposób Franciszek dalej rozwija przepisy regulujące te kwestie. Zgodnie z nowymi wytycznymi zwykli sędziowie przestają sprawować urząd w wieku 75 lat, a sędziowie kardynałowie w wieku 80 lat.

Ojciec Święty określił nowe zasady w sześciu artykułach. Zgodnie z „zasadą niezmienności sędziego i w celu zapewnienia rozsądnego czasu trwania procesu” - czytamy w motu proprio - papież, na rok sądowy, w którym prezes przestaje sprawować urząd, może wyznaczyć wiceprezesa, który przejmuje urząd, gdy prezes przestaje sprawować urząd. Stwierdza się również, że papież „może w każdej chwili zwolnić z urzędu, nawet tymczasowo, sędziów, którzy z powodu stwierdzonej niezdolności nie są w stanie wykonywać swoich obowiązków”.

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas do księży: Śpiący i półsenni nikogo nie obudzą

2024-04-20 08:50

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

archidiecezja katowicka

Karol Porwich/Niedziela

Śpiący i półsenni nikogo nie obudzą, a nieprzekonani nikogo nie przekonają! ‒ pisze do księży abp Adrian Galbas. Metropolita katowicki wystosował List do Księży z okazji Światowego Dnia Modlitwy o Powołania. Ten przypada w najbliższą niedzielę (21 kwietnia).

W liście hierarcha zwraca uwagę na orędzie papieża Franciszka. Przypomniał, że „bycie pielgrzymami nadziei i budowniczymi pokoju oznacza budowanie swojego życia na skale zmartwychwstania Chrystusa”, a naszym ostatecznym celem jest „spotkanie z Chrystusem i radość życia w braterstwie ze sobą na wieczność.” ‒ To ostateczne powołanie musimy antycypować każdego dnia: relacja miłości z Bogiem i z naszymi braćmi oraz siostrami zaczyna się już teraz, aby urzeczywistnić marzenie Boga, marzenie o jedności, pokoju i braterstwie ‒ wskazuje. Zachęca, za Ojcem Świętym, by nikt nie czuł się wykluczony z tego powołania!

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję