Reklama

Plusy i minusy podziału

Diecezje warszawsko-praska i łowicka mają po 20 lat i wrosły już w rzeczywistość polskiego Kościoła. Czy ta reorganizacja administracyjnych struktur Kościoła sprawdziła się na terenach dawnej archidiecezji warszawskiej?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kandydaci pukający do drzwi seminarium przy Krakowskim Przedmieściu nie mogą już marzyć o tym, że będą wikariuszami w malowniczym Łowiczu czy też sprawdzą się w duszpasterstwie trudnej młodzieży z podwórek praskich. W 1992 r. zachodnia część archidiecezji warszawskiej została wyłączona spod jurysdykcji arcybiskupa warszawskiego i oddana w ręce ordynariusza łowickiego, a wschodnia część w ręce biskupa warszawsko-praskiego. Czy ta reforma sprawdziła się? - Podział Kościoła można porównać do reformy samorządowej. Dzięki temu hierarchiczne struktury są bliżej księży, wiernych i parafii. W mniejszych diecezjach mamy o wiele bliższe relacje między sobą, a to bez wątpienia jest wielką zaletą - podkreśla ks. dr Wojciech Lipka, kanclerz kurii diecezji warszawsko-praskiej.

Więcej parafii

Cała 20-letnia historia diecezji warszawsko-praskiej to czas szybkiego rozwoju sieci parafialnej. - Dziś mamy o 50 więcej parafii niż w 1992 r. - wskazuje ks. Lipka. Choć w tym wymiarze zrobiono bardzo wiele, to jednak wciąż na mapie diecezji pozostają białe plamy. - W niektórych rejonach Białołęki nie nadążamy za rozwojem budownictwa mieszkaniowego. Nie spodziewaliśmy się, że tak szybko ta mała wioska zmieni się w 100-tysięczną sypialnię. Bywa, że nie nadążamy za deweloperami - tłumaczy ks. Lipka. Kościół na tym polu nie jest osamotniony. Podobne problemy na Białołęce mają władze dzielnicy. Są rejony, gdzie oprócz kościołów nie ma także szkół, przedszkoli, urzędów pocztowych, szpitali, a nawet odpowiednich ulic.
W archidiecezji warszawskiej nie było aż tak wielkiej potrzeby tworzenia nowych wspólnot parafialnych. Dlatego też po 1992 r. powstało ich o wiele mniej niż po prawej stronie Wisły. W ostatnich dwóch dekadach nowe parafie powstawały głównie na Ursynowie i w Ursusie. Podobnie sytuacja wygląda w diecezji łowickiej, gdzie system parafialny doskonale funkcjonuje już od kilkuset lat. - Moja parafia ma na utrzymaniu aż trzy kościoły, które oddzielnie by się nie utrzymały - podkreśla ks. dr Stanisław Poniatowski, proboszcz parafii pw. Trójcy Przenajświętszej w Piątku oraz wykładowca seminarium duchownego w Łowiczu. O ile system parafialny na wsi praktycznie nie wymagał korekty, to erygowano kilka parafii w większych miastach diecezji.
Powstawanie nowych parafii jest jednym z owoców nowego podziału struktury w dawnej archidiecezji warszawskiej. Budowa nowych kościołów jest związana z rozwojem osiedli bloków mieszkalnych i domów jednorodzinnych. Kolejnym impulsem była transformacja ustrojowa w 1989 r. Wówczas o wiele łatwiej można było uzyskać teren i zgodę na budowę niż w latach PRL-u. Niektóre z tych parafii zapewne powstawałyby bez nowego podziału diecezjalnego. Jednak biskupi w mniejszych diecezjach mogli własnoręcznie stymulować i lepiej kontrolować ten proces.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Lokatorzy i meliny

O wiele bardziej skomplikowanym procesem było tworzenie od podstaw struktur diecezjalnych - kurii, seminarium, a nawet katedry. - W 1992 r. organizowaliśmy kurię w zaniedbanym budynku, w którym mieszkało 16 lokatorów, w tym: przedszkole, siostry bezhabitowe, dwie „meliny” (jedna nawet detaliczna - na kieliszki) i sklep z blaszanymi wieńcami nagrobnymi. Również katedra nie była w pełni odbudowywana ze zniszczeń. Trzeba było wiele czasu i energii, by zatroszczyć się o materialny wymiar funkcjonowania diecezji - wspomina kanclerz kurii warszawsko-praskiej. Największym wyzwaniem dla młodej diecezji była jednak budowa seminarium - zarówno od strony materialnej, jak i intelektualnej. - W 1992 r. mieliśmy zaledwie kilku księży z tytułem doktora, a teraz jest ich ponad 100 (w tym kilku habilitowanych) - tłumaczy ks. Lipka.
Podobnie sytuacja wyglądała w diecezji łowickiej, choć tu Kościół ma zupełnie inną specyfikę. - Od stuleci istniała kolegiata i kapituła łowicka. Były więc trwałe struktury i kultura kościelna, na której można było budować administrację diecezjalną - tłumaczy ks. Poniatowski. Kilka lat przed 1992 r. ks. Prymas wydelegował do Łowicza bp. Józefa Zawitkowskiego, który był przedstawicielem archidiecezji na tych terenach. Trzeba pamiętać, że wówczas teren archidiecezji sięgał aż za Kutno, czyli niektórzy księża musieli przejechać ok. 150 km na spotkanie z biskupem w Warszawie.
Ważne są również historyczne uwarunkowania zachodniego Mazowsza. Przez stulecia Łowicz był miejscem, gdzie rezydowali prymasi Polski, a więc tu mieściła się nieoficjalna stolica Kościoła w Polsce. - O wiele łatwiej było więc zbudować spójną tożsamość lokalnego Kościoła. Po 20 latach nasi wierni mają świadomość, że stolicą ich diecezji jest Łowicz - podkreśla ks. Poniatowski. Proces ten o wiele trudniej przebiega w prawobrzeżnej Warszawie. - Wciąż są ludzie, którzy jadą, by coś załatwić do kurii na Miodową. Po 20 latach nie wiedzą, że w stolicy są dwie diecezje - podkreśla ks. Bogusław Kowalski, proboszcz katedry warszawsko-praskiej.

Reklama

Praskie mity

O ile wierni z diecezji łowickiej mają świadomość przynależności do lokalnego Kościoła, to gorzej wygląda sytuacja pod kątem specyfiki duszpasterskiej. - Jeszcze nie udało nam się dostosować duszpasterstwa do lokalnej społeczności - uważa ks. Poniatowski. Widać to najlepiej, gdy spojrzymy na liczbę powołań. Były lata, gdy w Łowiczu święcono 2 diakonów, a raz nie było ani jednego kandydata do święceń prezbiteratu.
Na terenie diecezji łowickiej największe miasta to Kutno i Skierniewice. Nie mamy więc żadnych większych ośrodków akademickich. Młodzież wyjeżdża na studia do większych miast. - Natomiast statystyki pokazują, że powołania są coraz późniejsze. Młodzi podejmują decyzję o wstąpieniu do seminarium na studiach, a nawet po ich ukończeniu. Nie wszyscy wracają wówczas do rodzinnej diecezji - tłumaczy ks. Poniatowski. - Trzeba więc nadal pracować nad duszpasterstwem młodzieży, by przyszli kandydaci do kapłaństwa czuli większy związek ze swoją diecezją.
Spadek, a raczej niestabilność powołań doskwiera także w diecezji warszawsko-praskiej. Pod tym względem seminarium w Tarchominie nie odstaje od innych w Polsce. Natomiast odsetek regularnie praktykujących katolików po prawej stronie Wisły jest nieznacznie, ale jednak wyższy niż w archidiecezji warszawskiej. - Tu tradycyjnie mieszkają ludzie bardziej prości, a więc ich droga do kościoła również jest prostsza. Dodatkowo statystykę podbijają nam takie miasta, jak Otwock, Wołomin, Mińsk Mazowiecki czy Kobyłka, gdzie ludzie tradycyjnie są bardziej pobożni od pokoleń - mówi ks. Lipka. Osławione rejony niebezpiecznej Pragi też są mitem. - Trudno jest przejść w sutannie, by nie usłyszeć: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”.

Reklama

Konieczna współpraca

W ostatnich latach ujawnił się jeszcze jeden duszpasterski skutek podziału Warszawy na dwie diecezje. Kapłani z jednego miasta, ale z dwóch stron Wisły zupełnie się nie znają. Z biegiem lat pojawiło się też coraz więcej różnic duszpastersko-proceduralnych. Dzieci uczą się z innych podręczników i obowiązują ich inne procedury przygotowywania do sakramentów. Podobnie wygląda sytuacja przy organizowaniu ogólnowarszawskich akcji duszpasterskich.
Od kilku lat pracownicy kurii przy ul. Miodowej i przy ul. Floriańskiej starają się ujednolicać niektóre projekty duszpasterskie i katechetyczne. - Najlepszym tego przykładem może być marsz w Dzień Świętości Życia. Setki wiernych po wyjściu z archikatedry warszawskiej i katedry warszawsko-praskiej spotykają się przed kolumną Zygmunta, by wspólnie pomaszerować Krakowskim Przedmieściem pod papieski krzyż na pl. Piłsudskiego - mówi ks. Bogusław Kowalski. Jego zdaniem, w niektórych sytuacjach diecezja warszawsko-praska jest skazana na współpracę z archidiecezją. - U nas nawet nie ma odpowiedniego placu do zorganizowania większych uroczystości kościelnych.
Księża i biskupi z obydwu stołecznych diecezji podjęli ściślejszą współpracę, która ma polepszyć relacje pomiędzy księżmi z obu stron Wisły. - Zaczęliśmy od wspólnego roku propedeutycznego, gdzie przez pierwszy rok formacji alumni przebywają razem. Dzięki temu kapłani będą się lepiej znali - mówi ks. Lipka.

Reklama

Skutki zmian

Zarówno diecezja łowicka, jak i warszawsko-praska dawno już wybiły się na niezależność. Mają swoje lokalne struktury oraz seminaria. Jednak podział Kościoła na mniejsze diecezje - poza oczywistymi zaletami - ma również wady. Wśród duchowieństwa nie brakuje krytyków podzielenia Warszawy na dwie diecezje. Kapłani archidiecezji warszawskiej wychowani na Pradze z rozrzewnieniem patrzą na drugi brzeg Wisły, tak samo jak ich koledzy z diecezji warszawsko-praskiej, którzy wyświęceni zostali w archikatedrze na Starym Mieście. - Na świecie jest wiele dużych miast podzielonych na kilka diecezji, jednak nie wiem, czy taki podział w Warszawie wyszedł nam na dobre - zastanawia się ks. dr Andrzej Kowalski, sędzia Metropolitarnego Sądu Warszawskiego. W podobnym tonie mówi również proboszcz praskiej katedry. - Jakoś nie mogę się przyzwyczaić do tego, że dwie katedry spoglądają na siebie z dwóch brzegów Wisły. Moim zdaniem, Warszawa powinna być jedną diecezją - uważa ks. Kowalski.
Zdaniem ks. Andrzeja Kowalskiego, są zarówno plusy, jak i minusy podziału administracyjnego Kościoła. Plusem są mniejsze odległości i bardziej kameralny charakter diecezji. Jednak oddzielne struktury, kuria i seminarium generują większe koszty utrzymania. Należałoby się więc zastanowić, czy niektórych przedsięwzięć nie można robić wspólnie.
Pisząc o reformie struktur Kościoła z 1992 r., trzeba wskazać na jeszcze inne skutki tych zmian. Wówczas została bowiem rozłączona unia personalna pomiędzy Warszawą a Gnieznem. Skutkiem tej zmiany był powrót tytułu Prymasa Polski do Gniezna. - Może jestem konserwatystą, ale uważam, że to źle służy Kościołowi w Polsce - podkreśla ks. Andrzej Kowalski. - To do stolicy, a nie do Gniezna przyjeżdżają ważne delegacje z kraju i zagranicy. Tu są wszystkie instytucje ogólnopaństwowe. Dlatego też Kościół powinien być reprezentowany na najwyższym szczeblu. Za pozostawieniem tytułu Prymasa w Warszawie przemawiała zarówno sprawdzona praktyka, jak i powojenna historia Polski.

Reklama

* * *

Ks. dr Henryk Małecki, historyk

- Czy po 20 latach możemy powiedzieć, że podział archidiecezji warszawskiej sprawdził się?

- Tak, nasza archidiecezja w poprzednim okresie była bardzo duża terytorialnie. Ponad 3 mln wiernych, ogromna odległość, również specyficzne problemy duszpasterskie w różnych rejonach tejże archidiecezji. Dziś, z perspektywy czasu widać doskonale, jak szybko każda z tych nowych diecezji wypracowała swoją specyfikę oraz znalazła nowe formy posługi i formacji tak wiernych, jak i duchowieństwa. Inne problemy ma diecezja łowicka z przewagą ludności wiejskiej i zupełnie inne diecezja warszawsko-praska, mając trudny model mieszany - „wielkomiejski i wiejski”. Śmiało można wnioskować, że obie diecezje dobrze sobie radzą, tworzą już nową historię i tradycję.

- Jakie są plusy i minusy tego podziału?

- Plusy to przede wszystkim bliskość biskupa z wiernymi, bliskość kurii i możliwość szybszego reagowania na różne potrzeby i problemy. To większa wrażliwość na potrzeby tak duchowe, jak i religijno-społeczne wiernych. Nowe formy duszpasterstwa oraz sprawniejsze organizowanie pomocy charytatywnej. Minus to podział Warszawy, gdzie oczekuje się wspólnych działań w wymiarze duszpasterskim. Jednak staramy się sprostać tym wymaganiom i podejmujemy wspólne inicjatywy.

- Czy teraz łatwiej jest zarządzać archidiecezją?

- Tak, biskupi mają zdecydowanie większy kontakt i bardziej realne relacje z księżmi i wiernymi, częściej bywają na różnych spotkaniach formacyjnych kapłanów oraz ruchów i wspólnot katolickich. Poza kanoniczną formą wizytacji, biskupi odwiedzają księży, by wspierać ich w działaniach duszpasterskich, ale także by pomagać w rozwiązywaniu różnych problemów. Zarówno księża, jak i wierni mogą spotkać się w kurii z dyżurującymi biskupami. Ponadto różne wydziały kurii są obecne w terenie, aby służyć pomocą parafianom.

(as)

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Wojciech - patron ewangelizacji zjednoczonej Europy

Pochodzenie, młodość i studia św. Wojciecha

CZYTAJ DALEJ

Presynodalne "ostatki"

2024-04-23 00:06

ks. Łukasz Romańczuk

Spotkanie w Jelczu Laskowicach

Spotkanie w Jelczu Laskowicach

Dobiega końca etap przygotowania do Synodu Archidiecezji Wrocławskiej. Za nami ostatnie już Presynodalne Spotkania Rejonowe na których pochylono się nad Listem do Kościoła w Filadelfii.

Kończy się czas, który był ważny dla poszczególnych, pozwolił lepiej poznać zasady synodu i przede wszystkich budować wspólnotę jedności. Czy to się udało? Po owocach synodalnych poznamy.

CZYTAJ DALEJ

Być oparciem dla innych

2024-04-23 12:35

Magdalena Lewandowska

Wspólna modlitwa w kościele św. Maurycego

Wspólna modlitwa w kościele św. Maurycego

W parafii św. Maurycego odbyło się ostatnie rejonowe spotkanie zespołów presynodalnych dla rejonu Wrocław-Śródmieście i Wrocław-Południe.

Konferencję na temat Listu do Kościoła w Filadelfii wygłosił Tomasz Żmuda z Oławy. Nie zabrakło też wspólnej modlitwy i spotkania przy stole na dzielenie się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję