Reklama

Istotny był fundament, na którym buduje się społeczeństwo

Niedziela bielsko-żywiecka 16/2012

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. PIOTR BĄCZEK: - W swojej naukowej pracy zajmował się Pan pograniczem Śląska Cieszyńskiego i Galicji Zachodniej na przełomie XIX i XX wieku. Skąd taki przedmiot badań.

DR GRZEGORZ WNĘTRZAK: - Tytuł mojej pracy dokładnie brzmi „Stosunki narodowościowe i polityczne na pograniczu Śląska Cieszyńskiego i Galicji Zachodniej na przełomie XIX i XX wieku”. W zasadzie do 1920 r., czyli do podziału Śląska Cieszyńskiego między Polskę i Czechosłowację. Tematyka ta dotyczy obszaru, nazwijmy to tak: tego, co dziś ze Śląska Cieszyńskiego leży w Polsce, czyli okolic Skoczowa, Bielska z jednej strony i okolic Białej i Lipnika Hałcnowa (czyli narodowościowo mieszanych gmin, gdzie żył stosunkowo duży procent ludności niemieckiej i ewangelickiej).
Generalnie tematyka dotyczyła stosunków politycznych, ale też do tego doszło badanie sytuacji religijnej. Przełom XIX i XX wieku to był w ogóle w całej Europie Środkowo-Wschodniej czas, kiedy kształtowały się mocno tożsamości narodowe. Nasze tereny były wielonarodowościowe, istniały różne ruchy regionalne; mieliśmy wtedy do czynienia ze zderzaniem się i ścieraniem różnych wizji odnośnie do przyszłości regionu.Wtedy niejako ważyło się, w którym kierunku Śląsk Cieszyński miałby pójść - czy ma być bardziej polski, czy bardziej niemiecki.

- Jeśli współczesny człowiek żyjący na terenie Śląska Cieszyńskiego chciałby zrozumieć swoją małą ojczyznę, to chyba nie jest to możliwe bez zapytania nie tylko o historię polityczną (która bezpośrednio kształtowała ten region), ale także bez pytania o tradycje religijne i ich rolę w życiu społecznym.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Myślę, że w ogóle nie można mówić rzetelnie o tożsamości narodów środkowoeuropejskich (może z małymi wyjątkami) bez znajomości roli duchowieństwa, bez rozumienia znaczenia religii w życiu społecznym. Rosjanie grupują się wokół prawosławia i to są ich naturalne korzenie, tak jak Serbowie wokół prawosławia, a Chorwaci wokół religii katolickiej, tak w Polsce Kościół katolicki odegrał bardzo ważną rolę. Trzeba pamiętać, że w XIX wieku nie było przecież państwa polskiego i Kościół katolicki był jednym z niewielu spoin łączących naród. I ta teza nigdy nie podlegała dyskusji odnośnie do ziem galicyjskich czy Wielkopolski, czy Kongresówki. Natomiast na Śląsku Cieszyńskim podkreślano głównie rolę ewangelików. Ja starałem się wykazać, że rola Kościoła katolickiego była na tym terenie również bardzo istotna.

- W naszej, nazwijmy to zbiorowej świadomości lokalnej, funkcjonują takie nazwiska jak ks. Józef Londzin, czy ks. Stanisław Stojałowski. Pewnie większość mieszkańców Bielska zna ulice ks. Stojałowskiego, ale może wciąż trzeba przypominać o zasługach księży społeczników działających na naszym terenie.

- Pamiętajmy, że naród zawsze tworzyły elity, elity intelektualne. To byli urzędnicy, nauczyciele, księża, wykonawcy wolnych zawodów. Skoro na Śląsku Cieszyńskim nie było polskich urzędników, nauczycieli - byli austriaccy i większość z nich myślała w kategoriach interesów monarchii austriackiej a nie interesu polskości, to duchowieństwo było tą naturalną siłą, która jako warstwa inteligencka na początku mogła tę polskość uciągnąć.
Postaci ks. Józefa Londzina czy ks. Stanisława Stojałowskiego są dość dobrze znane. Ale można tu przypomnieć ks. Antoniego Macoszka, proboszcza z Dziedzic, który był autorem pierwszego polskiego przewodnika po Śląsku Cieszyńskim, zakładał kasy Raiffeisena w Czechowicach, był działaczem Związku Śląskich Katolików, takim dobrym duchem, animatorem. Zginął tragicznie zamordowany na plebanii na skutek napadu na tle rabunkowym.
Kolejną postacią zupełnie zapomnianą jest ks. Jan Budny, długoletni proboszcz z Międzyrzecza Górnego, także działający w Związku Śląskich Katolików. Co ciekawe, obok niego w parafii ewangelickiej pracował wtedy pastor Paweł Pustówka, Niemiec urodzony w Drogomyślu. Ci dwaj duszpasterze potrafili ze sobą współpracować, jeżeli wymagało tego dobro wiary np. walka o chrześcijańską szkołę w Austrii, ale generalnie byli wrogo do siebie nastawieni ze względu na narodowościowe różnice. Jeszcze jedna postać, którą można wyróżnić z wielu, wielu innych społeczników, to ks. Waligóra, proboszcz z Komorowic, współpracownik ks. Stojałowskiego, organizator wielu jego wystąpień i akcji czytelniczych, edukacyjnych. Oczywiście, przywołuję tylko kilka postaci, ale ich było więcej.

Reklama

- Na czym więc, w największym skrócie polegała działalność księży społeczników?

- W sytuacji, kiedy inteligencji polskiej nie było zbyt dużo, zwłaszcza na Śląsku Cieszyńskim, to taki ksiądz musiał właściwie zajmować się wszystkim. Można powiedzieć, że był misjonarzem polskości. Czasami uczył pisać i czytać, czasami zakładał biblioteki i czytelnie, czasem uczył gospodarowania na roli z wykorzystaniem nowocześniejszych środków, musiał czasem być bankierem, zakładać różnego rodzaju kasy zapomogowe. Do tego dochodziła edukacja: z jednej strony nauka religii, a z drugiej uczenie polskiej historii, co wcale nie było takie proste w monarchii austriackiej (choć oczywiście ten zaborca był najłagodniejszy, ale mimo wszystko o pewnych rzeczach nie można było mówić publicznie). Dodajmy do tego przygotowywanie różnych wystąpień, odczytów. Te ostanie nie dotyczyły zresztą tylko spraw politycznych, lecz także problemów gospodarczych, społecznych, rolniczych. Nie można zapomnieć także o podstawowej posłudze duszpasterskiej. Czyli jak na jednego człowieka, to bardzo wiele.

- Musimy przypomnieć, że był to czas, kiedy duchowny mógł startować w wyborach parlamentarnych.

- Oczywiście, dziś duchowieństwo katolickie nie może brać czynnego udziału w polityce, w odróżnieniu od duchownych protestanckich (przecież prezydentem Niemiec jest pastor).
Podam ciekawy, może nawet szokujący przykład. Chodzi o jezuitę ks. Franciszka Kałużę pochodzącego z Pierśćca, który w czasie II wojny światowej zginął w Dachau i dziś jest kandydatem na ołtarze. Otóż jeszcze przed I wojną światową ks. Kałuża działał bardzo prężnie w Związku Śląskich Katolików i bodaj w 1907 r. wygłosił płomienne przemówienie na wiecu. Powiedział, że gdyby wybory przypadły w niedzielę i kolidowały ze Mszą św., to katolik powinien pójść na wybory, a nie do kościoła, ponieważ chodzi o bardzo istotne rzeczy, jak choćby wybranie posła, który gwarantuje, że nie będzie walki z Kościołem. Muszę przyznać, że to wystąpienie bardzo mnie zdziwiło. Na Śląsku Cieszyńskim zarówno pastorzy, jak i księża katoliccy byli politykami i posłami.

- Dlaczego dla księży społeczników polityka była tak ważna?

- Tacy działacze jak ks. Londzin i ks. Stojałowski rozumieli wiarę jako coś naturalnego, co ma swoje konsekwencje w życiu publicznym. Nigdy nie oddzielali wiary od polityki. Uważali, że polityka jest taką samą działalnością jak każda inna. Jeżeli zdefiniować politykę według wzorca klasycznego (arystotelesowska rozsądna troska o dobro wspólne), to jeśli Kościół ma się troszczyć o dobro wspólne, musi zajmować się polityką. Tu nie chodziło o politykierstwo, czyli „dopchanie się do władzy”, by być najważniejszym. Dla kapłanów społeczników było oczywiste, że trzeba uznać moralność katolicką za podstawę budowania społeczeństwa. Dla nich istotny był fundament, na jakim buduje się społeczeństwo.

- Tymczasem dziś bardzo często, nawet u ludzi wierzących, funkcjonuje takie poczucie (być może wdrukowane), że oto religię i życie społeczne trzeba rozdzielić, że to nie ma ze sobą związku.

- Gdyby zobaczył to ks. Londzin, czy ks. Stojałowski, to być może by się załamali.
Istnieje na przykład jakaś zależność między zaangażowaniem społecznym Kościoła, a późniejszym poziomem religijności danych terenów. Śląsk jest w tym względzie fenomenem. To chyba jedyny w Europie obszar zurbanizowany, gdzie religijność utrzymywała się na wysokim poziomie. Było tak właśnie dlatego, że działali tam także księża społecznicy, którzy szli do robotników. Z kolei w Zagłębiu Dąbrowskim należącym do diecezji kieleckiej takiej aktywności społecznej Kościoła nie było, stąd narodził się tam ruch socjalistyczny i antyreligijny. To widać do dzisiaj. Śląsk jest konserwatywny, nawet w typowo poprzemysłowych miastach religijność jest na wyższym poziomie niż na terenie Zagłębia Dąbrowskiego. Choć w sensie gospodarczym oba rejony są bardzo podobne, to jednak religijnie się mocno różnią.

- Czy dzisiejszy katolik mógłby się od tamtych ludzi czegoś nauczyć?

- Po pierwsze, że nie można się wstydzić tego, że jest się katolikiem. To jest kwestia osobistej tożsamości. Po drugie, że katolicyzm, wiara, przejawia się w życiu prywatnym, ale także w społecznym i politycznym. Nie może być tutaj rozdziału: jeśli prywatnie jestem katolikiem, to jestem nim także w życiu społecznym, a to oznacza konieczność obrony pewnych wartości. Jeśli tego przełożenia nie było, to wiara okazałaby się czymś pustym, jedynie deklaratywnym, nie mającym wpływu na życie. Gdyby dzisiaj żył ks. Londzin, ks. Macoszek, to dziś wspólnie walczyliby o takie rzeczy, jak prawna obrona życia, o obecność wartości chrześcijańskich w życiu publicznym. Dla nich to było oczywiste. Podkreślam, że dla nich nie oznaczało to jakiejś wrogości wobec inaczej myślących, ale świadomość, że filary społeczeństwa, państwa muszą być oparte o jakieś wartości. Jeżeli nie będą to wartości, to państwo będzie budowane na antywartościach.

* * *

Ks. Józef Londzin
(ur. 3 lutego 1862 r. w Zabrzegu, zm. 21 marca 1929 w Cieszynie) - polski ksiądz katolicki. Po święceniach kapłańskich pracował jako wikary w parafiach w Strumieniu i Międzyrzeczu, a w 1890 r. został przeniesiony do Cieszyna, gdzie objął obowiązki starszego wikarego i kapelana więziennego. Objął też obowiązki redaktora „Gwiazdki Cieszyńskiej” - lokalnego czasopisma wydawanego w języku polskim, którym kierował (z przerwami) aż do swojej śmierci. Był założycielem i aktywnym działaczem wielu polskich organizacji religijnych i społecznych, m.in. Dziedzictwa bł. Jana Sarkandra dla ludu polskiego na Śląskim, działaczem Polskiego Towarzystwa Turystycznego „Beskid” w Cieszynie i jednym z inicjatorów budowy dwóch polskich schronisk turystycznych: na Ropiczce i Stożku. W roku 1896 zainicjował powstanie Muzeum Śląskiego, gromadzącego zabytki polskiej przeszłości z terenu Śląska Cieszyńskiego. Jako sekretarz Związku Śląskich Katolików dwukrotnie został wybrany do Rady Państwa w Wiedniu. Wiosną 1919 r. brał udział w konferencji pokojowej w Paryżu, gdzie bronił interesów ludności polskiej i walczył o przyłączenie większości Śląska Cieszyńskiego do Polski. W latach 1919-1928 poseł na Sejm RP, a od roku 1928 senator. W 1927 r. został wybrany burmistrzem Cieszyna; funkcję tę sprawował aż do śmierci.

* * *

Ks. Stanisław Stojałowski
(ur. 14 maja 1845 r. w Zniesieniu koło Lwowa, zm. 23 października 1911 w Krakowie) - polski duchowny katolicki i polityk.
Pochodził z rodziny szlacheckiej. 27 stycznia 1863 wstąpił do zakonu jezuitów, święcenia kapłańskie otrzymał 28 sierpnia 1870 r. W 1875 r. opuścił zakon i przeszedł w szeregi duchowieństwa diecezjalnego. Od 1891 r. działał na terenie Cieszyna, gdzie założył Towarzystwo Macierzy Katolickiej. Od roku 1900 działał społecznie na terenie Bielska, Białej i okolic.
W 1872 r. założył „Apostolstwo Serca Jezusowego. Intencje na miesiąc…” - miesięcznik katolicki, wydawany obecnie pod tytułem „Posłaniec Serca Jezusowego”. Dwukrotnie aresztowany przed wyborami do parlamentu austriackiego. Założył Stronnictwo Chrześcijańsko-Ludowe, z ramienia którego w 1898 r. wszedł do parlamentu. W latach 1898-1911 poseł na Sejm Krajowy. W roku 1900 założył Zjednoczenie Stronnictw Ludowych, w 1904 Polskie Centrum Ludowe. W 1902 r. z jego inicjatywy powstała spółka, której celem było wspieranie i udzielanie pomocy materialnej polskim robotnikom, zatrudnionym w przemyśle na terenie Bielska i Białej, oraz „Dom Polski”, który stał się siedzibą wielu organizacji politycznych, zawodowych, społecznych, kulturalno-oświatowych.
(opr. PB)

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Historia według Kossaka

2024-03-28 10:54

[ TEMATY ]

Materiał sponsorowany

fot. Armando Alvarado

Mało która postać historyczna odcisnęła tak mocno swój ślad w dziejach świata, i tak bardzo wpływa na wyobraźnię współczesnych ludzi, jak Napoleon. Pisano o nim książki, wiersze, kręcono filmy, ale bodaj żadne z tych dzieł nie jest tak wymowne jak obraz Wojciecha Kossaka poświęcone temu geniuszowi wojny.

Mowa, oczywiście, o powstałym w 1900 r. dziele „Bitwa pod piramidami”. Obraz mimo upływu lat nadal wywiera ogromne wrażenie na widzach, pobudzając nie tylko ich „estetyczne synapsy”, ale i zmuszając do głębszej refleksji nad dziejami okresu, który został przedstawiony na płótnie i tego, jak wpłynął Napoleon na ukształtowanie się świata. Malowidło Kossaka intryguje nie tylko widzów, ale i ekspertów, od dawna jest obiektem wnikliwych analiz wielu badaczy. Bank Pekao S.A. zaprasza do obejrzenia krótkiego filmu pt. „Okiem liryka”, który przybliża fascynującą historię tego monumentalnego płótna.

CZYTAJ DALEJ

Zaproszenie dla mnie: Bierz i jedz, pij, abyś żył

2024-03-28 06:16

[ TEMATY ]

Wielki Post

rozważania

rozważanie

Adobe.Stock.pl

W czasie Wielkiego Postu warto zatroszczyć się o szczególny czas z Panem Bogiem. Rozważania, które proponujemy na ten okres pomogą Ci znaleźć chwilę na refleksję w codziennym zabieganiu. To doskonała inspiracja i pomoc w przeżywaniu szczególnego czasu przechodzenia razem z Chrystusem ze śmierci do życia.

Jezus spożywa ze swoimi uczniami ostatnią wieczerzę. Wie, że to, co teraz im mówi, za chwilę stanie się rzeczywistością – Jego Ciało zostanie wydane i Krew przelana w piątek, w czasie zabijania w świątyni baranków paschalnych. Wypowiada słowa, które odtąd będą powtarzane w czasie każdej Mszy św.: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało Moje… bierzcie i pijcie, to jest Moja Krew”. „Ile razy bowiem będziecie jeść ten chleb i pić z tego kielicha, będziecie ogłaszać śmierć Pana, aż przyjdzie” (1 Kor 11, 26), dodaje św. Paweł Apostoł. Mogę te słowa przyjąć jako zaproszenie dla mnie: Bierz i jedz, pij, abyś żył. „Jeśli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i pili Jego krwi, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne, a Ja wskrzeszę go w dniu ostatecznym” (J 6, 53n). Takie to proste i takie trudne jednocześnie… Tajemnica Bożej miłości.

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego: szatan połknął haczyk

2024-03-28 23:26

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Materiał prasowy

Jak wygląda walka dobra ze złem na zupełnie innym, nieuchwytnym poziomie? Jak to możliwe, że szatan, będący ucieleśnieniem zła, może zostać oszukany i pokonany przez dobro?

Zagłębimy się w niezwykłą historię i symbolikę Hortus deliciarum (grodu rozkoszy) Herrady z Landsbergu (ok. 1180). Ten odcinek to nie tylko opowieść o starciu duchowych sił, ale także głębokie przemyślenia na temat tego, jak każdy z nas może stawić czoła pokusom i trudnościom, wykorzystując mądrość przekazywaną przez wieki.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję