Reklama

Niełatwa droga do trzeźwości

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pan Kazimierz niegdyś alkoholik. Przepił wszystko, co miał cennego, nawet żonę i córkę. Dziś jest sam, siedzi na ławce w ząbkowickim Rynku. Ma chore serce i problemy z poruszaniem się. Mieszka w pokoju komunalnym, bez bieżącej wody i toalety, bez kuchni. Swoje trzypokojowe mieszkanie przepił.
- Zaczęło się niewinnie - opowiada. - Pracowałem na budowie. Kiedyś każdy pił, nieważne, gdzie pracował, było ciche przyzwolenie. W sektorze budowlanym to dopiero się piło - wspomina.
Rano na rozruch flaszeczka, w czasie przerwy zamiast śniadania, na obiad i po pracy z kolegami. Później już się nie robiło przerw - piło się cały czas.
- Wytrzeźwiałem za późno. Żona ode mnie odeszła, zabrała córkę. Byłem bez dachu nad głową, bo mieszkanie sprzedałem. Pojawił się moment zwrotny, każdy alkoholik na taki natrafia. Ja piłem wodę z kałuży na kaca. Okropne czasy. Podniosłem się i postanowiłem, że coś zrobię ze sobą i swoim życiem - opowiada pan Kazimierz.
Poszedł wtedy do burmistrza poprosił o jakieś lokum. Otrzymał od miasta pokoik. Na pana Kazimierza było już za późno. Okazało się, że zdrowie przepił. Ma problemy z sercem, każdy dzień może być ostatnim. Jest czysty i ogolony. Mówi, że nie patrzy na alkohol i dawnych kolegów, którzy nadal żyją w rynsztoku. Część z nich już nie żyje.
- Oczywiście, że nie było łatwo. Po ostatecznej decyzji nieraz budziłem się na ławce w parku z bólem głowy i kacem. Musiałem zerwać wszelkie dawne znajomości - tłumaczy. - Córka do mnie nie przyjedzie, bo do czego ma wracać? Do mojego pokoiku? Nie zapraszam jej nawet, bo wstyd. Zmarnowałem jej całe dzieciństwo - mówi ze łzami w oczach.
Alkohol nie wybiera swoich ofiar, jest bezwzględny i atakuje tych słabych, jednak bez podziału na płeć, wiek, status majątkowy.
- W rodzinach o lepszym statusie społecznym nie mówi się o alkoholizmie, bo jest to problem, który dotyka tych najbiedniejszych, patologię - taki jest stereotyp. Nic bardziej mylnego. Alkohol nie wybiera. Najgorzej jest zamiatać problem pod dywan - mówi wolontariuszka jednego z Klubów AA - ze względu na niewielką społeczność, w której mieszka, wolałaby pozostać anonimowa.
Problemy alkoholowe w dalszym ciągu są w naszym środowisku uznawane za coś bardzo wstydliwego, za sprawy, z którymi może się zmierzyć tylko najbliższa rodzina, która nieczęsto jest piętnowana przez sąsiadów, mieszkańców tej samej miejscowości.
- Obserwuje nie tylko tych, którzy przychodzą na terapię, ale także moich najbliższych, znajomych. W rodzinach o ugruntowanej pozycji społecznej picie po pracy drinka lub dwóch, piwka do obiadu jest problemem, o którym nie mówi się głośno. Nie szuka się także podwalin takich zachowań. Poszukuje się tylko kolejnych okazji do wypicia i wymówek. To ciężki temat. Najbardziej cierpią jednak dzieci. To dlatego nastolatkowie tak szybko sięgają po alkohol. Upijają się do nieprzytomności. Wzorce wynoszą z domu rodzinnego - zaznacza.
W życiu każdego alkoholika musi nastąpić punkt zwrotny - jak u pana Kazimierza, moment, w którym osiągnie się dno, bo jeśli alkoholik nie podejmie decyzji o leczeniu, o poddaniu się terapii - na nic wsparcie dzieci, małżonka, rodziców. Musi pojawić się wola walki, wola poprawy.
Alkoholicy bardzo często swego wyswobodzenia z nałogu dopatrują się w Opatrzności Bożej. Do Boga zwracają się o pomoc, do duszpasterzy. To spowiednik staje się jedynym powiernikiem najbardziej skrywanej tajemnicy. To kapłan leczy zranioną duszę i zmęczone ciało.
W trakcie leczenia nie wolno zapomnieć o najbliższej rodzinie - niemym świadku ciągłych libacji alkoholowych. Terapia rodzinna to jedno z najlepszych rozwiązań, rekolekcje dla trzeźwiejących alkoholików i ich rodzin to jedna z wielu propozycji, jakie Kościół może przedstawić alkoholikom i ich najbliższym.
Alinka modliła się przez całe swoje dzieciństwo, by to tato pił - nie mama. Nikt nie mógł pomóc jej mamie. Wracała z pracy i szła do osiedlowego sklepu po butelkę wódki i piwo.
- Na lepszy sen - tak mi tłumaczyła - mówi Alina. - Twierdziła, że nie może zasnąć, kiedy ojca nie ma. Tato pojechał do Londynu do pracy. Miało nam się żyć lepiej. Nie żyło nam się ani odrobinę lepiej. Dla mnie to był koszmar. Bałam się, będąc w szkole, czy mama nie upija się już w domu. Jeździła po pijaku samochodem. Sąsiadom wygadywała różne głupstwa. Musiałam zająć się domem. Sprzątałam, prałam, gotowałam, a i tak nie była zadowolona. Jej ciągłe pretensje doprowadzały mnie do szału. Ojciec nie chciał wrócić do Polski. Przyjeżdżał coraz rzadziej, tylko na święta - wspomina Alina.
To ona, jak tylko dorosła, wzięła sprawy w swoje ręce. Dzięki silnej więzi z Kościołem, który jako jedyny dawał jej schronienie i wyciszenie, sama za namową księdza proboszcza poddała się leczeniu dla rodzin osób z uzależnieniami.
- Grupa ludzi, których spotkałam, jak zaczęłam się leczyć, dała mi duże wsparcie. Pozwoliła wytrwać w najcięższych chwilach. Studiuję. Rodzice się rozwiedli. Mama nadal pije, nie chce poddać się terapii. Jak patrzę na nią, nienawidzę jej i zarazem jest mi jej strasznie żal, chciałabym jej pomóc, ale ona nie przyjmuje pomocy. Alkohol zniszczył jej piękną twarz, jest pomarszczona i zdeformowana… - Alina nie może patrzeć jak kobieta, którą kocha nad życie, powoli i systematycznie się zabija.
- Najbardziej cierpią dzieci - mówi wolontariuszka. - Mogłabym przytaczać konkretne sytuacje, ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że tych, którzy przyznają się do problemów alkoholowych i chcą sobie z nimi poradzić, jest niewielu. Większość osób, które trafiają do naszej grupy, są skierowane przez ośrodek opieki społecznej. Są na dwóch, trzech spotkaniach, później znikają. Za rok pojawiają się ponownie. Tylko systematyczna praca i wola poprawy, zerwania z nałogiem przyczyniają się do sukcesu.
Okres wakacyjnej swobody, brak zajęć, zachęta ze strony rówieśników sprawiają, że w tym czasie młodzież chętniej sięga po alkohol. Statystyki nie są optymistyczne, bo jak się okazuje, coraz młodsze dzieci sięgają po swoje pierwsze piwo, pierwszą butelkę wina, pierwszy kieliszek wódki. Rozpoczął się sierpień - miesiąc trzeźwości. Pamiętajmy o rodzinach alkoholików i samych alkoholikach, odmawiając spożycia napojów procentowych. Pomódlmy się za proces ich wielkiej przemiany i życia w trzeźwości.
- Każdego dnia słyszymy o kryzysie ekonomicznym, którego konsekwencje odczuwają całe społeczeństwa. Rzadko mówi się jednak, że aktualne problemy wynikają z głębokiego kryzysu moralnego. Człowiek staje się więźniem cywilizacji chciwości i rywalizacji, a narastający w nim stres sprawia, że ucieka w świat konsumpcji, rozrywki i przyjemności. Coraz więcej osób jest uzależnionych od narkotyków, leków antydepresyjnych, hazardu, gier komputerowych czy Internetu. Mówi się dziś wręcz o „epoce uzależnień” oraz „nałogowej osobowości naszych czasów” - tłumaczy bp Ignacy Dec w liście do wiernych diecezji świdnickiej.
Trzeba pamiętać, że z chorobą alkoholową walczy się całe życie, a alkoholik - alkoholikiem jest aż do śmierci.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość + Litania Loretańska

[ TEMATY ]

Matka Boża

Maryja

nabożeństwo majowe

loretańska

Majowe

nabożeństwa majowe

litania loretańska

Karol Porwich/Niedziela

Maj jest miesiącem w sposób szczególny poświęconym Maryi. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, niezwykle popularne są w tym czasie nabożeństwa majowe. [Treść Litanii Loretańskiej na końcu artykułu]

W tym miesiącu przyroda budzi się z zimowego snu do życia. Maj to miesiąc świeżych kwiatów i śpiewu ptaków. Wszystko w nim wiosenne, umajone, pachnące, czyste. Ten właśnie wiosenny miesiąc jest poświęcony Matce Bożej.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: zniszczono Pierścień Rybaka i pieczęcie pontyfikatu papieża Franciszka

Podczas dwunastej kongregacji generalnej Kolegium Kardynalskiego, ostatniej przed rozpoczęciem konklawe, anulowano Pierścień Rybaka i pieczęcie pontyfikatu papieża Franciszka, umieszczając na nich krzyż - poinformował dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.

Podczas spotkania kardynałów odczytano również oświadczenie-apel o zawieszenie broni w strefach wojennych. Zapytany przez dziennikarzy o sprawę kenijskiego kardynała Johna Ndje, który w wywiadzie oświadczył, że nie jest chory, ale nie został wezwany na konklawe, Bruni przypomniał, że „kardynałowie elektorzy nie potrzebują wezwania, aby się stawić, ponieważ są dopuszczeni do konklawe z mocy prawa. W niektórych przypadkach to dziekan Kolegium Kardynałów sprawdza za pośrednictwem nuncjatury, czy kardynał może przybyć, czy też nie. W tym przypadku taka interwencja miała miejsce i odpowiedź była negatywna” - stwierdził rzecznik Watykanu.
CZYTAJ DALEJ

80 lat od kapitulacji Festung Breslau

2025-05-06 17:11

ks. Łukasz Romańczuk

6 maja 2025 roku przypadła 80. rocznica kapitulacji Festung Breslau. W miejscu pamięci i wyzwolenia jeńców z obozu Burgweide, znajdującego się na wrocławskich Sołtysowicach, odbyły się uroczystości upamiętniające tamte wydarzenia. - Spotykamy się dziś, aby uczcić pamięć ofiar i ocalałych z obozu pracy Burgweide, które funkcjonowało w czasie jednej z najciemniejszych kart historii niemieckiej okupacji i II wojny światowej - mówił Martin Kremer, konsul generalny Niemiec we Wrocławiu.

W czasie przeznaczonym na przemówienia głos zabrał Kamil Dworaczek, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN. Rozpoczął on od zacytowania fragmentu z Księgi Powtórzonego Prawa: “Źle się z nami obchodzili, gnębili nas i nałożyli na nas ciężkie roboty przymusowe”. - Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że jest to fragment relacji jednego z robotników przymusowych przetrzymywanych tutaj w obozie Burgweide. Ale jest to fragment z Pisma Świętego, z Księgi Powtórzonego Prawa, który opowiada o losie Izraelitów w niewoli egipskiej. Później czytamy oczywiście o ucieczce, o zyskaniu wolności, w końcu w kolejnym pokoleniu dotarciu do ziemi obiecanej. I tych analogii między losem Izraelitów w niewoli egipskiej a losem Polaków i innych robotników przymusowych w III Rzeszy jest więcej. Jest też jedna istotna różnica. Polacy nie musieli podejmować ucieczki, tak jak starotestamentowi Izraelici, bo to do nich przyszła Polska. Nowa Polska i Polski Wrocław, które może nie do końca były ziszczeniem ich marzeń i snów, ale przestali być w końcu niewolnikami w Breslau - zaznaczył Kamil Dworaczek, dodając: - Sami mogli decydować o swoim losie, zakładać rodziny, w końcu zdecydować, czy to tutaj będą szukać swojej ziemi obiecanej. I ta ziemia obiecana w pewnym sensie zaczęła się dokładnie w tym miejscu, w którym dzisiaj się znajdujemy. Bo to tutaj zawisła 6 maja pierwsza polska flaga, pierwsza biało-czerwona w powojennym Wrocławiu. Stało się tak za sprawą pani Natalii Kujawińskiej, która w ukryciu, w konspiracji uszyła tę flagę kilka dni wcześniej. Pani Kujawińska była jedną z warszawianek, która została wypędzona przez Niemców po upadku Powstania Warszawskiego. Bardzo symboliczna historia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję