"Serdecznie dziękujemy redakcji Niedzieli za artykuł z poprzedniego
roku, przedstawiający sytuację w Sudanie. Artykuł ten poruszył wiele
serc i zaowocował różnego rodzaju pomocą. W imieniu całej wspólnoty
Misjonarzy Kombonianów składamy serdeczne ´Bóg zapłać´ za ofiary,
które jeszcze wpływają. Chcemy również podzielić się informacjami
o sytuacji w Sudanie. Szczególnie dotkliwa jest klęska głodu" - pisze
do Niedzieli ks. Manolo Torres, redaktor naczelny Katolickiego Informatora
Misyjnego Misjonarze Kombonianie.
Poniżej publikujemy fragmenty listu nadesłanego przez ks.
Michele Stragapede, przełożonego wspólnoty Misjonarzy Kombonianów
w Agang Rial, w diecezji Rumbek w południowym Sudanie. Jest to strefa
najbardziej dotknięta głodem.
Na początku maja br. komisja złożona z przedstawicieli różnych
organizacji międzynarodowych, obecnych w południowym Sudanie, przeprowadziła
kontrolę w regionie Bahr al GhazaUl, skąd nadeszły sygnały, że ludność
cierpi z powodu głodu. Komisja ujawniła, że nadsyłana pomoc nie zawsze
w całości docierała do ludzi. Znaczna część żywności "zabłądziła
po drodze" i znalazła się na "czarnym rynku", z czego skorzystały
władze lokalne.
Nasze ośrodki kontynuują dzieło pomocy dla najbiedniejszych,
dla dzieci, starców, trędowatych. Staramy się dotrzeć do miejsc oddalonych
od naszych ośrodków, gdyż obawiamy się, że tam właśnie ludność cierpi
najbardziej z powodu niedożywienia. W tym roku wzrosła liczba zapisów
do naszej szkoły podstawowej w Agang Rial. Mamy 600 chłopców i dziewcząt.
Wiemy, oczywiście, że wielu wybrało szkołę ze względu na talerz zupy,
który uczniowie otrzymują po lekcjach. Niestety, bywa to dla nich
jedyny posiłek w ciągu dnia.
Przewieźliśmy do Nairobi chłopca o imieniu Akolda, który
przed 10 laty doznał blokady mięśni szczęki i nie mógł otwierać ust.
Trzeba było usunąć mu siekacze, aby mógł przełykać pożywienie. Teraz
czeka go operacja. Gdybyśmy na początku choroby mogli podać mu antybiotyk,
wszystko przebiegłoby znacznie prościej. Jednak wówczas nasza misja
nie była jeszcze otwarta, zaś w tej strefie nie było żadnego lekarza.
Przy tej okazji nasuwa się refleksja: personel medyczny jest tutaj
bardzo potrzebny. I pomyśleć, że we Włoszech jest nadmiar lekarzy
i wielu z nich nie ma pracy...
My, misjonarze, jesteśmy świadomi, że podstawową przyczyną
wszystkich tutejszych nieszczęść jest wojna. Ona zrodziła egoizm,
uchodźców, utratę tożsamości plemiennej. (...) Ludzie znają jedynie "
prawo silniejszego", nie umieją sobie wyobrazić życia bez przemocy.
Potrzeba będzie kilku pokoleń, by wpoić takie wartości, jak pokój,
poszanowanie praw człowieka. Nie wystarczy nasze zaangażowanie w
rozwój szkolnictwa. Powinniśmy rozpocząć poważną pracę formacyjną
wobec kierujących wspólnotą, a to wymaga ustawicznego i bardzo głębokiego
zaangażowania finansowego.
Wiele można dokonać dzięki pomocy finansowej naszych dobroczyńców,
ale pożądana byłaby tu systematyczność, która umożliwiłaby zaplanowanie
inicjatyw długofalowych. Pomoc Afryce oznacza przede wszystkim pomoc
samym sobie w sprawiedliwym dzieleniu się z innymi. Zaangażowanie
społeczne nie powinno być sferą wyłącznie dla młodych idealistów
czy polityków. Bogactwo i nędza drugiego człowieka muszą nas bezpośrednio
dotykać i budzić w nas "święty gniew" ludzi gotowych do demaskowania
zła. Powinniśmy bardziej wychodzić ku innym z całym naszym sercem
i przy całej naszej słabości.
Konto pomocy dla głodujących mieszkańców Sudanu:
BPK SA IO/Warszawa
nr 11101011-43629-2700-1-77,
z dopiskiem: "Sudan"
Pomóż w rozwoju naszego portalu