Drodzy Bracia i Siostry,
Przyjaciele Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego!
Jakież zdumienie ogarnęło pobożne niewiasty, gdy nagle na ich
drodze stanął sam Pan Jezus? Co może się równać z tą radością, pełną
jeszcze lęku i niedowierzania, która stała się ich udziałem w ten
niezwykły poranek? Św. Mateusz notuje, że uszczęśliwione kobiety
w niemym geście - bardziej wymownym niż wszelkie słowa - pokłoniły
się i objęły za nogi Tego, w którego żywą obecność wciąż jeszcze
trudno im było uwierzyć. Trudno będzie uwierzyć także Apostołom,
toteż Chrystus posyła je do nich, by pomogły uczniom przezwyciężyć
lęk i brak wiary w niesłychaną doprawdy nowinę, że oto żyje Ten,
którego śmiertelną mękę, bolesną i po ludzku haniebną, dopiero co
z trwogą i bólem na własne oczy oglądali. Tak oto pobożne niewiasty
i Apostołowie stali się świadkami wskrzeszenia z martwych Chrystusa.
Oni - i tylko oni. To znamienne, że zmartwychwstały Pan
nie ukazał się tym, którzy Go odrzucili, a następnie posłali na śmierć:
arcykapłanom, uczonym w Piśmie, Piłatowi czy Herodowi. Ukazał się
natomiast tym, którzy uwierzyli w Niego i poszli za Nim jeszcze przed
wydarzeniami Wielkiego Piątku; tym, którzy przestraszyli się wprawdzie
i pouciekali, gdy nastała godzina władcy tego świata, ale przecież
wybrali Jezusa na swego Mistrza, uznali w Nim Bożego Syna, oddali
Mu całe swe życie i dlatego właśnie tak boleśnie przeżywali Jego
śmierć.
Dziś, w Roku Wielkiego Jubileuszu, pragniemy cieszyć się
szczególnie uroczyście zwycięstwem Syna Bożego nad śmiercią, piekłem
i szatanem. Chcemy wejść do radości naszego Pana, usłyszeć skierowane
także do nas pełne otuchy wezwanie: "Nie bójcie się!". I Chrystus
pragnie sprawić, by serca nasze pałały, tak jak uczniom w Emaus;
pragnie tego bardziej jeszcze niż my sami. Ten tylko jednak spotka
i rozpozna Zmartwychwstałego, kto przyznał się do Niego wtedy, gdy
wybór Chrystusa oznaczał rezygnację z innych, atrakcyjnych dóbr tego
świata, gdy za życie Jego Ewangelią trzeba było płacić.
Bywają okresy, kiedy wiara w Chrystusa wiele kosztuje. Iluż
to katolików w Polsce nie tak dawno jeszcze płaciło znaczną cenę
za wierność Krzyżowi i Ewangelii zarówno w życiu osobistym, jak i
społecznym oraz zawodowym? Jak wielkich przykrości, a nierzadko dotkliwych
prześladowań, doznali ci, którzy nie ulegli naporowi wspieranej przemocą
jawnie antychrześcijańskiej kampanii? Czyż nie ich zasługą jest to,
że Kościół przetrwał czas ideologicznej konfrontacji i wyszedł z
niej zwycięsko? Wśród świadków wiary z okresu PRL-u wymienić można
szereg osobistości z życia politycznego i kulturalnego. Ale było
też wielu bohaterów bezimiennych, oddanych Bogu katolików, których
heroicznego niekiedy świadectwa nikt nie nagłaśniał; pozostawali
w cieniu i ani wówczas, ani dziś nie próbują na swej wierności Bogu
zbijać politycznego kapitału. Zasługują oni na naszą wdzięczność
i wielki podziw. Bardziej jednak jeszcze zasługują na to, by ich
świadectwo uszanować i - w nowej formie, dostosowanej do współczesnych
warunków - kontynuować.
Co znaczy dziś: przyznać się do Chrystusa? W obecnych czasach
wyzwaniem dla chrześcijan jest nie tyle teoretyczny ateizm, co raczej
praktyczny materializm i sekularyzm: takie zaprzątnięcie głowy i
serca dobrami tego świata - karierą zawodową, pomnażaniem pieniędzy,
zabieganiem o władzę lub popularność - że brakuje już miejsca dla
Boga. W liście apostolskim Dies Domini, z 1998 r., Ojciec Święty
Jan Paweł II przypomina, że "czas ofiarowany Chrystusowi nigdy nie
jest czasem straconym, ale raczej czasem, który zyskujemy, aby nadać
głęboko ludzki charakter naszym relacjom z innymi i naszemu życiu" (p. 7). Papież ma na myśli przede wszystkim świętowanie niedzieli,
pamiątki zmartwychwstania Pana, ale słowa te odnoszą się także do
każdej Bogu poświęconej chwili: do codziennej modlitwy, do lektury
Pisma Świętego oraz książek i czasopism pogłębiających naszą wiarę.
Czas poświęcony Bogu to pierwszy, najbardziej namacalny sprawdzian
naszej gotowości spotkania zmartwychwstałego Pana. Nie spotka Boga
ten, kto Go nie szuka.
Przyznać się do Chrystusa dziś - znaczy także: przyznać
się do Niego wobec innych, bronić Jego Ewangelii tam, gdzie jest
ona zniekształcana lub wprost odrzucana, gdzie wierne jej wyznawanie
narażone jest na krytykę w imię rzekomej nowoczesności lub płytko
pojętego pluralizmu światopoglądowego. Świadectwo wiary wobec innych
nie oznacza agresywnego narzucania otoczeniu własnych przekonań ani
tym bardziej pochopnego potępiania kogokolwiek w imię wyznawanej
wiary. Oznacza raczej to, by aktywnie włączyć się w dzieło nowej
ewangelizacji, by głosić naukę Chrystusa tym, do których nas Bóg
posyła, by z pokorną odwagą przy niej trwać nawet wtedy, gdy inni
mówią: "Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?" (J 6, 60).
Nowa ewangelizacja wymaga jednak nade wszystko przyznania
się do Chrystusa przez świadectwo codziennego życia: przez ciągły
wysiłek osobistego nawrócenia. Słabość i grzeszność sprawiają, że
uciekamy przed wymogami Chrystusowego wezwania ewangelicznego: odstępujemy
od uczciwości i sprawiedliwości, zapominamy o miłosierdziu i przebaczeniu,
dbamy tylko o siebie, zamiast służyć bliźnim. Jesteśmy podobni do
Apostołów, którzy pomimo gorących zapewnień w Wieczerniku o gotowości
oddania życia za umiłowanego Mistrza, rozpierzchli się pod krzyżem,
a niektórzy - jak Piotr - wprost się Go zaparli. A przecież Pan Jezus
nie pamiętał im ich grzechu, przyznał się do nich po zmartwychwstaniu,
Szymonowi Piotrowi dał okazję zmazać trzykrotną zdradę trzykrotnym
wyznaniem miłości. Pragnie także spotkać nas, słabych, jeśli tylko
zdolni będziemy, tak jak Piotr, nad swym grzechem zapłakać. Pan Jezus
pragnie napełnić nas obficie swą radością i pokojem, pogłębić naszą
miłość. Jubileusz to przecież czas radości; tej radości, której źródłem
jest zmartwychwstały Chrystus i której nikt nam nie odbierze.
Jubileuszowy Rok Łaski przeżywa także społeczność Katolickiego
Uniwersytetu Lubelskiego. Organizujemy wiele okolicznościowych sesji
i sympozjów, wśród nich na szczególne wyróżnienie zasługuje zaplanowany
na wrzesień światowy Kongres Kultury Chrześcijańskiej. Wcześniej,
bo w końcu maja, poświęcone zostanie Kolegium Jana Pawła II, które
powstało dzięki wielkiej ofiarności naszych Przyjaciół i Dobrodziejów
w Polsce i w całym świecie. Za tę ofiarność i za liczne dowody życzliwej
pamięci ze strony oddanych nam Przyjaciół pragnę jak najgoręcej podziękować.
Szczególną wdzięczność chciałbym wyrazić za Waszą wierną pamięć,
za to, że zawsze możemy na Was liczyć. A liczymy nadal, czeka nas
bowiem jeszcze wiele inwestycji, na których pokrycie nie otrzymujemy
państwowych dotacji.
Trwa gruntowny remont i rozbudowa Biblioteki Uniwersyteckiej,
zbyt małej, by pomieścić wszystkie zbiory, niezbędne do pracy naukowej.
Koniecznie trzeba wybudować salę gimnastyczną, której brak dotkliwie
odczuwamy od wielu już lat. Wciąż nam brakuje miejsca na dotychczasowe,
a zwłaszcza nowe kierunki studiów: architekturę krajobrazu, administrację
czy nauki o rodzinie.
Polecam te i inne potrzeby Uniwersytetu modlitwie oraz hojności
naszych Drogich Przyjaciół, o których my także stale pamiętamy we
Mszy św., codziennie w ich intencji odprawianej. Pragnę zapewnić,
że tak jak dziesięć lat temu i wcześniej KUL mógł chlubić się wielu
wiernymi Chrystusowi profesorami i studentami, tak również dzisiaj
staramy się kształcić i wychowywać młodzież w duchu wierności Krzyżowi
i Ewangelii, w duchu miłości Boga i Ojczyzny.
Wszystkim Przyjaciołom i Dobrodziejom oraz ich Najbliższym
pragnę przekazać najlepsze życzenia zdrowia, wszelkich łask, a zwłaszcza
obfitej jubileuszowej radości. Niech nam wszystkim towarzyszą i podnoszą
nas na duchu słowa z zakończenia cytowanego listu apostolskiego Dies
Domini: "Oby ludzie trzeciego tysiąclecia, spotykając się w każdą
niedzielę z Kościołem radośnie świętującym tajemnicę, z której czerpie
całe swoje życie, mogli spotykać samego zmartwychwstałego Chrystusa.
Jego uczniowie zaś, odnawiając się nieustannie przez cotygodniową
pamiątkę Paschy, niech się stają coraz bardziej wiarygodnymi głosicielami
zbawczej Ewangelii i aktywnymi budowniczymi cywilizacji miłości".
Pomóż w rozwoju naszego portalu
