Wieś przeżywa gruntowne przeobrażenia; jedne zawody
zanikają, rodzą się inne. Często dzieje się tak, że dziadek prowadził
kuźnię, syn zakład naprawy samochodów, zaś wnuk serwis komputerowy.
Mimo ciągłych i coraz szybszych zmian - jak długo na ziemi
będzie człowiek, tak długo będą potrzebni rolnicy. Praca rolnika
jest udziałem w stwórczym dziele Bożym, jest jego kontynuacją.
Zmiany zachodzą również w cyklu produkcyjnym - od rolnika
do konsumenta. Dzisiaj coraz mniej rąk potrzeba przy pracy na roli.
Potrzeba natomiast wielu ludzi do pracy w laboratoriach i rozmaitych
agendach obsługujących rolnictwo. Oczywiście, nie pójdą tam rolnicy
starsi czy w średnim wieku, zasiedzieli na gospodarstwie. Nimi trzeba
się specjalnie zająć, by nie stała się im krzywda w przemianach,
które się w Polsce dokonują.
Rząd zapowiada zmiany
Na wsi panuje atmosfera oczekiwania, bowiem rząd przyjął kilka
dokumentów zapowiadających duże zmiany w rolnictwie i na obszarach
wiejskich. Oto niektóre:
- Spójna polityka strukturalna rozwoju obszarów wiejskich
i rolnictwa z 13 lipca 1999 r.;
- Pakt dla wsi i obszarów wiejskich, jako wynik negocjacji
po ubiegłorocznych blokadach dróg, opracowany w ramach Zespołu ds.
Wsi pod kierunkiem Ministra Pracy i Polityki Społecznej, przyjęty
przez Radę Ministrów 22 lipca 1999 r.; od 1 grudnia 1999 r. rozpoczęły
się wspólne prace rządowo-związkowe nad rozwinięciem i uszczegółowieniem
tego dokumentu;
- Program operacyjny SAPARD, stanowiący podstawę do realizacji
funduszu z Unii Europejskiej, przekazany Komisji Europejskiej 29
grudnia 1999 r.;
- Narodowy program rozwoju wsi polskiej - edukacja, opracowany
przy współudziale Ministerstwa Edukacji Narodowej;
- Program budowy i rozwoju rynków hurtowych i Warszawskiej
Giełdy Towarowej.
To są ważne dokumenty, choć ich realizacja, jeśli nie będzie
poparta zapleczem kapitałowym - krajowym i europejskim - może trwać
długo. Potrzebna jest wszechstronna pomoc. Dużo do zrobienia mają
tutaj działacze związków zawodowych, i to nie tyle ci o nastawieniu
politycznym, z których wielu marnuje energię na populizm, zwodząc
chłopów, zamiast nieść im fachową pomoc, co przede wszystkim rozsądni,
zrzeszeni plantatorzy i hodowcy. Może odnajdą tu swoją rolę Ośrodki
Doradztwa Rolniczego, Izby Rolnicze i Uniwersytety Ludowe, a przede
wszystkim Urzędy Gminne. Cokolwiek by się powiedziało, dokumenty
te zapowiadają poważne zmiany gospodarcze na wsi, a te mają swoje
odniesienia społeczne i duszpasterskie.
Kierunki przekształceń
Łatwo dostrzec w wymienionych dokumentach wyraźne tendencje do
promowania przekształceń: od gospodarstw małoobszarowych do wielkoobszarowych
oraz od gospodarstw wielotowarowych do specjalistycznych. W przełożeniu
na strukturę społeczną wyraża się to w dążeniu do zmniejszenia liczby
osób pracujących w rolnictwie i w tendencji do zwiększania liczby
przedstawicieli innych zawodów, pracujących w otoczeniu rolnictwa
lub w usługach dla ludności wiejskiej. Zauważa się wyraźną dążność
do promowania gospodarstw dużych: "Do tych, którzy swoją obecną pracę
lub przyszłość wiążą w stopniu znaczącym z działalnością rolniczą (gospodarstwa rozwojowe) - czytamy w dokumencie Ministerstwa z 13
lipca 1999 r. - kierowanebędą instrumenty ekonomiczne pomocy państwa,
mające na celu restrukturyzację gospodarstw oraz zwiększenie efektywności
produkcji".
Dokumenty rządowe zapowiadają, że inni mieszkańcy wsi nie
będą zostawieni własnemu losowi - wierzyć w to czy nie? - bo do rolników,
którzy swoje gospodarstwa wykorzystają jako źródło produktów do samozaopatrzenia
lub jako dodatkową działalność gospodarczą, kierowane będą środki
pomagające w rozwinięciu lub uruchomieniu działalności pozarolniczej
w miejscu zamieszkania, a także w znalezieniu zatrudnienia w nowych
miejscach pracy, tworzonych na terenach wiejskich oraz w małych miastach
i miasteczkach. Pomoc państwa ma być ukierunkowana na przekwalifikowanie
zawodowe, na wcześniejsze emerytury i na zaprzestanie działalności
rolniczej z racji zalesienia słabej gleby lub zwiększenia areału
innego gospodarstwa. Zastosowane przez rząd instrumenty nacisku na
rolników - jak widać - zmierzają do tego, by część rolników zniechęcić
do pracy na roli (i to się rządowi udaje dość skutecznie!), a drugą
część zachęcić do powiększania gospodarstw i do produkcji specjalistycznej (ale tu są na razie tylko deklaracje, bo gospodarstwa te też mają
ciągle kłopoty ze zbytem swoich produktów, a gdy wezmą kredyty, to
grozi im upadłość).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Zadania dla młodego pokolenia
Powstaje pytanie: co mają zrobić młodzi? Jakie oni mają szanse
wobec zmian i przekształceń na wsi? Odpowiedź narzuca się sama: jedni
dziedziczyć będą ziemię rodziców, inni szukać zajęć poza rolnictwem,
mieszkając na swojej wsi lub wędrując gdzie indziej, bo nie będzie
sensu rozdrabniać gospodarstw. I tu jest ogromnie ważna prawda, nie
zawsze dostrzegana: oprócz ziemi czy jakiegoś warsztatu posagiem
jest także wiedza, kapitałem jest nauka, majątkiem są zdobyte kwalifikacje.
W rolnictwie liczy się dzisiaj nie tylko siła mięśni, ale umysł i
wola, a przede wszystkim wizja i przedsiębiorczość.
Trzeba więc, aby dzieci wiejskie kończyły szkołę średnią,
a nawet wyższą. Ich praca może być nadal w otoczeniu rolnictwa. Niezależnie
od tego, czy wejdziemy do Unii Europejskiej, czy nie wejdziemy, bo
jest tu dużo wątpliwości i o tym ostatecznie naród powinien zadecydować
w referendum, jedno jest pewne: jeśli chcemy sprzedawać nasze produkty
za granicę, trzeba unowocześnić polskie rolnictwo.
W naszym interesie jest to, by jak najwięcej ziemi było
w polskich rękach. To jest patriotyzm rolników, pracujących w gospodarstwach
wielohektarowych, jak i małohektarowych. Jeżeli nie wystarczy ziemi
do utrzymania rodziny, trzeba szukać zarobkowania gdzie indziej,
zwłaszcza w otoczeniu rolnictwa, w zakładach, które mają na wsi powstawać,
ale ziemi się nie wyzbywać. Niech ona służy samozaopatrzeniu, poszerzeniu
budżetu rodzinnego, odpoczynkowi, jako działka budowlana dla wnuków
- niech będzie w polskich rękach!
Reklama
Nie konserwować biedy na polskiej wsi
Co należy jeszcze powiedzieć? Chyba to, że nie wolno na siłę konserwować biedy na wsi. Wyrządza się wielu krzywdę, wmawiając, że można żyć jak dawniej, jak za Gierka, produkować często byle co, bo wszystko można było na Wschód też za byle co sprzedać i do tego inwestować w dom z cudzego, biorąc kredyty i ich nie spłacając. To jest wbrew godności rolnika. Rzetelny rolnik nie chce cudzego i pragnie spłacać kredyty. Chce mieć produkty takiej jakości, by móc je łatwo sprzedać i zysk inwestować w gospodarstwo. Przy małym areale ziemi nie podoła dzisiaj bez specjalizacji. Nie da się zatrzymać procesu, który pokazuje, że z powodu nieopłacalności produkcji jedni szukają nowych źródeł zarobkowania, a inni tworzą mocniejszą jednostkę produkcyjną - własną lub połączoną w spółkę. Bo nieraz łączy się kilku gospodarzy, by utworzyć grupę producencką. Słyszałem niedawno, że gdy zakład przetwórczy postawił jako warunek dostawę brokułów z 20 ha, kilku gospodarzy połączyło się i jako jedna grupa, jeden podmiot gospodarczy, podpisali umowę z zakładem, dostarczyli brokuły i podzielili się pieniędzmi. Płynie z tego wniosek, że najlepszy model przekształceń wypracują sami rolnicy. Ale muszą się do tego przekonać. Ze strony rządu - przy umiejętnym porządkowaniu rynku - niech będą tylko stworzone pełne warunki do opłacalności produkcji i do możliwości pracy w otoczeniu rolnictwa, to takie przekształcenia nie będą potrzebowały agitacji, same będą się reklamować. Trzeba pamiętać, że miejsc pracy nie tworzy rząd, ale właściciel, gdy ma mniejsze podatki i gdy mając więcej pieniędzy, opłaci mu się inwestować w rozwój gospodarstwa czy przedsiębiorstwa. Wtedy przyjmuje nowych ludzi do pracy.
Reklama
Rolnikom potrzebny jest Kościół
Odpływ ludzi z jednego środowiska do drugiego niesie z sobą niebezpieczeństwo rozkładu rodziny i liberalizacji dawnych obyczajów. I tu jest potrzebny Kościół z dobrymi duszpasterzami. Tu ważną rolę odegra Radio Maryja i inne katolickie rozgłośnie radiowe, nie tylko ucząc modlitwy w ciągu dnia, ale i pokazując możliwości działania. Bo najgorzej jest bez przerwy płakać, lamentować i opuścić ręce. Chrześcijanom nie przystoi rozpacz. To nie jest w duchu Jezusa Chrystusa. Trzeba promować utrwalanie dobrego modelu rodziny polskiej i wychowania w rodzinie. To zaowocuje. A im jest wyższa technika, tym bardziej subtelne są problemy moralne związane z życiem ludzi, ochroną ziemi i całego środowiska naturalnego, również z pracą rolników produkujących żywność, która ma służyć zdrowiu obywateli.
Słowo do samorządów
I na końcu kilka słów o pracy samorządów, zwłaszcza gminnych,
ale nie tylko. Obserwujemy z uznaniem ich żywą działalność. Owocuje
to większą troską o małe ojczyzny. To jest dobry kierunek przemian.
Ale zauważa się też niekiedy taki układ sił społecznych, że są wieczne
spory i przeszkadzanie sobie nawzajem, jak w skłóconej rodzinie,
gdzie najbardziej cierpią dzieci, a tu - mieszkańcy danego terenu.
Wyczuwa się niekiedy totalną negację wszystkich posunięć władzy.
Nie widzi się nic pozytywnego w jej działaniach. Aż tego słuchać
nie można! Odnosi się wrażenie, że w grę wchodzi tu jedynie chęć
objęcia stołka i wykorzystania władzy bez skrupułów dla siebie, dla
własnej korzyści. Panuje opinia, że ten rząd podjął się zbyt wielu
reform, a w każdej z nich - rzecz normalna - są jakieś słabe strony.
Ale też i zgodzić się trzeba z tym, że szkoda, iż poprzednia koalicja
- chwaląc się dziś tak wieloma fachowcami, którzy by to zrobili lepiej
- nie podjęła się choćby jednej z tych reform. Nie tknęli żadnej.
A łatwiej byłoby wszystkim! Nie byłoby naraz tak dużego ciężaru!
Przypomina mi to trochę wycieczkę, w której niektórzy uczestnicy
migali się od dźwigania bagaży, zrzucając ten obowiązek na innych,
ale pierwsi na postoju byli gotowi zasiąść do jedzenia.
Ale na końcu - słowo nadziei. Choć widzę, że na wsi niektóre
domy pustoszeją, to jednak buduje się również nowe. A gdy widzę nowe
domy, to wiem, że tam ludzie lokują swoje nadzieje. Te nadzieje są
u nich większe od obaw. Lęki będą się zmniejszać, gdy rolnicy odczują,
iż nie są sami, gdy ożywi się ich aktywność zawodowa, społeczna i
polityczna. Ci ludzie - rolnicy i inni miłośnicy pól - zostaną na
wsi razem z duszpasterzami, nauczycielami, lekarzami, innymi specjalistami.
Bo nie można żyć bez piękna tej wielobarwnej polskiej wsi...
Skrótu artykułu dokonała Redakcja