Reklama

Piekło na ziemi

Niedziela Ogólnopolska 32/2000

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie padało od kwietnia, a właściwie od marca, bo ten kwietniowy deszczyk-niedeszczyk tylko rozbudził w ludziach nadzieję, że susza już się skończyła. Przez następne 40 dni piekielnego żaru na oczach rolników na wiór wysychały uprawy na polach, warzywa w ogrodzie, trawa na pastwiskach. Wychudzone zwierzęta próbowały znaleźć choćby skrawek cienia i garść soczystej trawy. Takiej pogody w województwie podlaskim nie pamiętają najstarsi ludzie.

Ani jednego ziarenka

Reklama

Marian Lizur ze wsi Puszczany, często nocą wychodził z domu. Przygarbiony krążył polną drogą, wzdłuż której rozciągają się jego pola. Co rusz przystawał i noskiem buta uderzał w ziemię, jakby w złości. Stopa łatwo wchodziła w glebę, a raczej w piasek, pył, kurz. Gdyby tak wziąć łopatę i zacząć kopać, wilgotna ziemia zaczynałaby się dużo głębiej niż korzenie roślin. Lizur wracał do domu, siadał przy oknie i do świtu trwał w bezruchu. Potem wychodził znów w pole, a tam na porażająco jasnym niebie wstawało wielkie słońce.
Marian Lizur nie jest gadatliwy. Przywykł do ciężkiej pracy, a tej zawsze towarzyszy milczenie. Wielkie zwaliste chłopisko, o rękach jak bochny chleba, woli pokazać, co susza zrobiła z jego gospodarstwem, niż o tym opowiadać. Łany zbóż ciągną się od drogi aż pod las. Piękny widok. Dopiero z bliska widać, że zboże ma dwa kolory - zielonkawy na dole, żółto-brązowy przy kłosach. Lizur zrywa kilka kłosów, rozgniata, nadyma policzki i dmucha w zagłębienie rąk.
- Ani jednego ziarenka! - stwierdza głucho i otrzepuje dłonie, a w tym geście jest coś z rezygnacji i Piłatowego "to nie moja wina". - Wypaliło zboże, trawy, wymroziło warzywa, drzewa w sadzie. Bieda będzie, oj wielka bieda...
Jego żona Helenka jest bardziej rozmowna. Krząta się przy kuchni, bo trzeba szybko nastawić obiad dla
7-osobowej rodziny, i nie przerywając "żonglerki" garnkami, wspomina:
- Upał jak w Afryce. W południe ziemia była tak rozpalona, że bosą nogą nie staniesz. Dzieciaki poparzone od tego słońca. Trawę do imentu spaliło, łąki wyglądały jak w październiku - żółciutkie. Krowy ryczały - nie wiem, z gorąca czy głodne - że słuchać nie szło... A jeszcze wcześniej to przyszedł mróz. U nas przymrozek nie nowina, ale... 12 stopni w maju! Wstajemy raniutko, a na drzewach szron. Cebula w ogrodzie wyglądała jakby stała na baczność. Babcia Marysia mówiła: "będzie głód". Miała starowinka rację...

Ludzie za mało się modlą

Reklama

W podlaskich wsiach wyschły studnie. Wiadra z głuchym plaśnięciem uderzały w piaskowe dno. Mimo lipcowych deszczy, woda nie powróciła. Stare kobiety, okutane chustami, malutkie i sękate, siadają na ocembrowaniu studni. Ich wysokie piskliwe głosy niosą się po okolicy. Codziennie przychodzą się tu modlić o wodę. Przy okazji można się też dowiedzieć, skąd się wzięła susza.
- Bóg się od nas odwrócił - mówi jedna przed drugą. - Ludzie przestali się modlić. Dawniej to siewca nim rzucił pierwsze ziarno, przeżegnał się, Pana Boga o błogosławieństwo poprosił, a przed żniwami to procesje po polach chodziły. A teraz?...
W suwalskiej wsi Krzyż zboże jest zielone, niziutkie. Mróz, który przyszedł tu 16 czerwca, ogołocił sady z kwiatów i ogrody z warzyw. Józef Mroczek gospodaruje na 12 ha ziemi, hoduje krowy, świnie. Pomaga mu żona i czworo dzieci w wieku szkolnym. Nigdzie nie pojadą na wakacje, nie pierwszy raz zresztą. Pracy w polu i obejściu jest teraz dwa razy tyle, co przez resztę roku.
Mroczek - drobny, szybki w ruchach mężczyzna, z beretem nasuniętym na czoło i papierosem w ustach - ma w okolicy renomę dobrego gospodarza. Skończył technikum rolnicze, siedzi na tej ziemi od pradziada. Stoimy na środku pola. Przed nami traktor w tumanie kurzu tak wielkim, że po chwili nie widać ani maszyny, ani żniwiarza.
- Maj był najgorszy. Normalnie spada tutaj wtedy ok. 120 milimetrów deszczu na centymetr kwadratowy. W tym roku spadło 20. To, co widać, to nie zboże, to siano. Do wyrzucenia. Nie mam co dać jeść zwierzętom. Będę musiał je sprzedać na jesieni za grosze. Ziemniaków zbiorę tyle, żeby rodzina nie pomarła z głodu. Tak naprawdę - śmieje się nerwowo - to ja jestem bankrut.
Żona Mroczka latem utrzymywała rodzinę z tego, co zebrała w puszczy - owoce leśne, grzyby, zioła. W tym roku suszy liście brzozy i lipy dla firmy zielarskiej - i tych parę groszy, co zarobi, przeznacza na zakup żywności. Nie chce nawet myśleć, co stanie się jesienią. Miejscowa pomoc społeczna odmówiła wsparcia ze względu na brak środków.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Krowy kredytem nie nakarmię

Na temat klęski zaczęło być w Polsce głośno w połowie maja. W Białymstoku powstał Podlaski Sztab Kryzysowy Rolników, bezskutecznie proszący rząd o ogłoszenie na Podlasiu stanu klęski żywiołowej. Rządowi prawnicy uznali, że praktycznie nie ma w polskim prawie pojęcia: " klęska żywiołowa", co zakrawa na żart w trzy lata po kataklizmie powodzi. Uznano jednak powagę sytuacji, powołując instytucję pełnomocnika do zwalczania skutków suszy. Według pełnomocnika, susza dotknęła 230 tys. gospodarstw, ucierpiał co 6. hektar upraw rolnych w kraju. Rząd zaproponował więc rolnikom kredyty na odnowienie produkcji.
- Kredytem krowy nie nakarmię - Lizur na samo słowo " pożyczka" reaguje gniewem. - Co mnie z pieniędzy, jak paszy nigdzie nie ma! Kredyt pójdzie na żarcie, a jak przyjdzie oddać, kieszenie puste...
Mroczek, podobnie jak sąsiedzi, złożył podanie o kredyt.
- Wszyscy składali, to ja też, choć na mój rozum, jak kogoś dotknęło takie nieszczęście, jak nas, to powinien od państwa dostać bezzwrotną pożyczkę.
Rząd przeznaczył na kredyty 200 mln
zł. Pierwsze pieniądze wpłynęły do gmin Podlasia.

Ciężarówki z czerwonym znaczkiem

Wojewodzina podlaska - Krystyna Łukaszuk napisała apel z prośbą o pomoc do abp. Stanisława Szymeckiego - ordynariusza diecezji białostockiej. 11 czerwca abp Szymecki wystosował list do wszystkich biskupów ordynariuszów w Polsce z prośbą o pomoc dla dotkniętych klęską suszy mieszkańców archidiecezji. Odpowiedziały wszystkie diecezje w Polsce. Caritas Polska opracowała specjalny plan pomocy: najpierw możliwie szybka pomoc doraźna, potem długofalowa, do lipca 2001r. W grę wchodzi nie tylko dostarczenie na teren dotknięty klęską - a są to cztery diecezje: drohiczyńska, ełcka, białostocka i łomżyńska - paszy dla bydła, ziemniaków, warzyw i owoców, ale i pieniędzy dla rodzin najbiedniejszych. Całością akcji kieruje Caritas Białostocka.
Niespodziewanie szybko odpowiedziały diecezje południowej i centralnej Polski. Bp Kazimierz Ryczan z Kielc pisał w liście do wiernych, że wysłanie na Podlasie pomocy to niejako spłacenie długu wdzięczności tym wszystkim, którzy przed kilku laty na wiadomość o powodzi bezinteresownie spieszyli z pomocą Kielecczyźnie. W wielu diecezjach nawet nie trzeba było o tym przekonywać. Rolnicy z terenów dotkniętych trzy lata temu powodzią pamiętają transporty płodów rolnych, jakie przywoziły do ich wiosek ciężarówki z czerwonym znakiem Caritasu. Teraz jest to nie tylko prosty gest wzajemności, ale i solidarności w nieszczęściu. W Tarnowie były parafie, gdzie zbierano po 700 ton pasz. Na Śląsku chłopi w swoich parafiach otrzymywali adresy ofiar suszy. Zainteresowanie było tak duże, że akcje wysyłki darów przedłużono do 2 tygodni. Opolska Caritas wysłała już 7 dużych transportów pasz, ziemniaków, zboża i słomy. Na konto "Susza" wpłynęło niemal 18 tys. zł. To tylko niewielki wycinek akcji Caritas. Według jej oceny, na niektórych terenach susza zabrała nawet 90% zbiorów. Raport Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego alarmuje: potrzeba natychmiast dostaw tanich pasz treściwych i objętościowych. Obok tego konieczne jest dofinansowanie najbiedniejszych, chodzi o zakup zboża, nawozów, ale i przyborów szkolnych dla dzieci, lekarstw, żywności...
Marian Lizur nie ma złudzeń. Deszcz nie odrodzi jego zmarnowanego zboża. Od ludzi mało w życiu doznał dobrego, więc i teraz nie oczekuje wiele.
- Nam tylko Bóg może pomóc albo jakiś cud - mruczy pod nosem i idzie na pole, choć w tym roku nie ma tam dla niego pracy.

Wszystkich zainteresowanych pomocą informujemy, że akcje Caritas koordynuje Caritas Archidiecezji Białostockiej, ks. Andrzej Kozakiewicz, tel. (0-85) 651-90-08. Datki pieniężne prosimy przesyłać na konto: Caritas Polska PKO BP VIII/O Warszawa, numer konta: 10201084-73538-270-1-111, z dopiskiem "Susza".

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan: Mewa na dachu Kaplicy Sykstyńskiej "królową" mediów społecznościowych

2025-05-07 22:16

[ TEMATY ]

konklawe

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Mewa siedząca długo na dachu Kaplicy Sykstyńskiej koło komina stała się w środę "królową" mediów społecznościowych. Obraz komina wraz z czuwającym przy nim pokaźnej wielkości ptakiem transmitowały przez ponad trzy godziny media na całym świecie dzięki zainstalowanej tam watykańskiej kamerze.

W mediach społecznościowych po pierwszym dniu konklawe i głosowaniu, zakończonym brakiem wyboru papieża, pojawiło się bardzo dużo komentarzy, których bohaterką jest właśnie rzymska mewa. Czasem dosiadała się do niej także druga.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś pozdrawia przed konklawe i prosi o modlitwę

2025-05-07 07:45

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Archidiecezja Łódzka

Kochani,
CZYTAJ DALEJ

UKSW solidarne z UW

2025-05-07 22:24

[ TEMATY ]

UKSW

Łukasz Krzysztofka/Niedziela

Ks. prof. dr hab. Ryszard Czekalski, rektor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, złożył w imieniu całej społeczności akademickiej uczelni kondolencje rodzinie brutalnie zamordowanej dziś pracownicy Uniwersytetu Warszawskiego i ogłosił dzień 8 maja dniem żałoby na UKSW.

„Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie łączy się w bólu ze społecznością Uniwersytetu Warszawskiego. Wyrażamy stanowczy sprzeciw wszelkim aktom agresji i przemocy. Nie możemy pozwolić na eskalację zdarzeń, które powodują strach i smutek. Społeczność akademicka to wyjątkowa społeczność ludzi, która wychowuje przyszłe pokolenia odpowiedzialnych obywateli – odpowiedzialnych nie tylko za życie zawodowe i rozwój, ale w sposób szczególny ludzi, którzy szanują godność każdej osoby ludzkiej” – napisał ks. prof. Czekalski, zachęcając do rozpoczynania zajęć dydaktycznych oraz wydarzeń naukowych chwilą ciszy w celu upamiętnienia pamięci śp. Zmarłej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję