Umiłowani, Siostry i Bracia!
Nasza pełnia czasu
Im bardziej włączamy się w bieg Roku Jubileuszowego, tym większe
odczuwamy jego rozmiary. Nie tylko ilość wydarzeń i uroczystości
zwraca naszą uwagę, ale przede wszystkim odsłania się przed nami
ich bogata treść. Przez zagłębienie się w określony program Jubileuszu
natrafiamy na tak piękne i proste prawdy Boże, że aż dziw bierze,
że nie stosujemy ich w naszym życiu. Jubileusz bowiem to czas uważnego
spojrzenia na fundamenty naszego życia religijnego i duchowego. Patrzymy
na te fundamenty radośnie, bo nasza wiara oparta jest na fundamencie
Apostołów i na kamieniu węgielnym, którym jest sam Jezus Chrystus.
Jest jednak miejsce, abyśmy dokładali nasze cegły do budowy fundamentów
wielkiego Kościoła, który z woli Chrystusa ma wzrastać aż do skończenia
wieków.
Budowanie Kościoła Chrystusowego trwa. Jeżeli początek
tego budowania odnosimy do momentu, w którym "nadeszła pełnia czasu"
i Bóg sam w Osobie swego Syna włączył się w ludzkie dzieje, to w
naszej kulturze odwołujemy się do okrągłej liczby "pełni lat" i nazywamy
to "jubileuszem". Taką "pełnię lat" przeżywamy przez cały ten rok
i już przekroczyliśmy półmetek. Warto więc na tym półmetku próbować
ocenić przebytą drogę. Chciałbym refleksje nad przebiegiem Roku Jubileuszowego
ująć w czterech stwierdzeniach. Po pierwsze - otrzymaliśmy dobre
przygotowanie do Jubileuszu. W ostatnim roku do rozważania o Bogu
Ojcu włączył się Ojciec Święty Jan Paweł II i w ciągu najdłuższej
pielgrzymki, nawiedzając dwadzieścia miast swojej Ojczyzny, przeprowadził
wśród wszystkich warstw naszego społeczeństwa taką rzetelną ewangelizację,
jaka potrzebna jest społeczeństwu końca XX wieku. To Ojciec Święty
nas przygotowywał do Jubileuszu! Po drugie - przygotowaliśmy solidnie
program duszpasterski modlitw i spotkań we wszystkich metropoliach,
a także diecezjach, a nawet parafiach, w którym - odwołując się do
tysiącletnich dziejów - poruszyliśmy problemy religijne związane
z kulturą i etyką społeczną, jakiej potrzebuje społeczeństwo w dobie
przebudowy systemu politycznego. Ten program jest konsekwentnie wypełniany.
Po trzecie - nabraliśmy jakby dodatkowo "oddechu" Kościoła powszechnego
przez liczne pielgrzymki naszych wiernych do Ziemi Świętej, do sanktuariów
europejskich. Pięknym wydarzeniem tej cechy Jubileuszu stała się
Pielgrzymka Narodowa do Rzymu i modlitwy z Ojcem Świętym oraz Światowe
Dni Młodzieży z bardzo licznym udziałem naszych chłopców i dziewcząt,
co pozwoliło nam włączyć się w realne kształtowanie nadziei świata.
Po czwarte - odnotowaliśmy rozwój współpracy między duchowieństwem
i świeckimi, między życiem wiary i życiem kultury, a współpraca ta
owocuje na polu szerzenia myśli w środkach masowego przekazu, w odnowionych
świątyniach i w podejmowaniu posługi charytatywnej. Rzeczywiście,
wiele dzieł widocznych na zewnątrz powstało z intencją uczczenia
Chrystusa w Kościele z okazji Jubileuszu. Wystarczy popatrzeć na
jasnogórską wieżę, aby zrozumieć, że radość wywoływana przez odnowę
obiektów jest owocem przeżyć duchowych. Po prostu chcemy na rocznicę
urodzin naszego Zbawiciela złożyć nasz wysiłek i naszą ofiarę.
Te cztery pełne pociechy stwierdzenia obejmują tylko
odcinek życia polskiej rzeczywistości ocierającej się o Kościół.
Cała rzeczywistość jest jednak bardzo złożona, a niekiedy napełniająca
lękiem o przyszłość. Jeżeli najwyższą wartością staje się powszechnie
pieniądz, jego zdobycie i posiadanie, to wszystkie inne wartości
przed taką wartością muszą ustępować: Bóg, człowiek, Ojczyzna itd.
Można dokonać sprzedaży swojej wiary, rodziny, sąsiada i Ojczyzny.
Tak można czynić w imię logiki przyjętego systemu wartości. Wyprzedaż
Ojczyzny! To brzmi patetycznie, ale tak jest. Ojczyznę można sprzedać
całą, jak to uczyniono w drugiej połowie XVIII wieku, a można sprzedawać
po kawałku, w takiej części, jaka należy do mniejszej wspólnoty czy
do mnie samego. Sama sprzedaż nie jest niczym zdrożnym i można sprzedawać
swoją własność, jeżeli transakcja jest zgodna z prawem, obyczajami
i zasadami etyki. Powstają jednak w świecie wielkie enklawy ekonomii,
gdzie zasady etyczne nie są stosowane, nie obowiązują i wtedy mamy
do czynienia z mafiami i tak zwanymi pieniędzmi brudnymi, które trzeba "
prać".
Tak więc Kościół, ciesząc się już nadziejami ku przyszłości
wyrastającymi z Jubileuszu, nie przestaje obserwować groźnych zjawisk
w życiu społecznym, które nie naprawiane mogą przynieść niepomierne
szkody. Trzeba więc się odwołać do sprawdzonych w naszym narodzie
sił, aby ułatwić zwycięstwo dobra.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Maryja Matką i Królową Polski
Najwyraźniejszą siłą obrony i dobrych natchnień dla Polaków
wszystkich pokoleń jest obecna w Sanktuarium Jasnogórskim Maryja,
Matka i Królowa Polski. Jej obecność od ponad sześciuset lat w Częstochowie
jest ustawiczną formacją duchową Polaków. Wiemy, że tu przybywały
pielgrzymując królewskie rodziny Jagiellonów. Swoją pobożność zaświadczali
Wazowie, szczególnie król Jan Kazimierz, za którego czasów miała
miejsce Obrona Jasnej Góry pod wodzą bohaterskiego przeora - o. Augustyna
Kordeckiego. Król Jan Sobieski przed ołtarzem jasnogórskim wypraszał
zwycięstwo pod Wiedniem, a po "Victorii" dziękował, składając pamiątki
jako świadectwo. Wskazywanie na pielgrzymujących królów jest świadectwem,
że pielgrzymowanie tu było powszechne i obejmowało wszystkie stany.
Ponieważ Polska potrzebowała często militarnej obrony, dlatego też
najbardziej zaznaczyli swoją obecność żołnierze, poczynając od wczesnego
rycerstwa, poprzez dalsze oddziały zbrojne, jak: Konfederaci Barscy,
Legiony, Hallerczycy, Partyzanci różnych ugrupowań i uczestnicy ostatniej
wojny światowej na wszystkich frontach.
W obecnym czasie przybywają na Jasną Górę liczne grupy
wiernych odpowiedzialnych za Polskę: ministrowie i parlamentarzyści,
ludzie z przemysłu i rolnictwa, nauczycielstwo i służba zdrowia.
Przybywają starzy i młodzi, chorzy i zdrowi. Każdy, kto przybywa,
przedkłada prośby swoje i swojej wspólnoty. Maryja zaś odpowiada
tą samą katechezą: "Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie" [Syn] (J 2, 5). Co oznacza wypełnić wolę Bożą w każdej sytuacji? To oznacza
postępować według przykazań Bożych i żyć według Ewangelii. Pouczenie,
które daje Maryja podczas godów w Kanie Galilejskiej, powtarzane
jest tak często na Jasnej Górze i we wszystkich sanktuariach i zawarte
jest we wszystkich objawieniach Maryi. Ona może wzywać do pełnienia
woli Bożej, bo pierwsza dała tego przykład, odpowiadając Archaniołowi
Gabrielowi: "Oto ja służebnica Pańska". Tej służbie była oddana konsekwentnie
od stajenki betlejemskiej aż do Kalwarii, aż do Wniebowzięcia. Przebywająca
w niebie i będąca na ziemi, poucza dzieci Kościoła. Po wielu latach
doświadczeń duchowych możemy w Roku Jubileuszu stwierdzić, że jest
dla Polaków najbardziej doświadczoną Katechetką i Nauczycielką. Maryja
uczy także, jak zaufać prawdziwej nadziei na trudną przyszłość. Tą
nadzieją jest Jezus Chrystus.
Episkopat Polski nigdy nie uchybił w przyjmowaniu tej
katechezy nadziei, w jaką się wsłuchuje tu, na Jasnej Górze. Każde
pokolenie biskupów, włączając się w troski narodu, przedkładało Jej
jego potrzeby. Wskażę na trzy momenty historyczne szczególnie gorącego
zwracania się do Jasnogórskiej Pani.
Pierwszy okres - to lipiec 1920 r. Zbliżała się wielka
ofensywa armii bolszewickiej na Polskę, a właściwie na całą Europę.
Episkopat trwał na modlitwie przez kilka dni na Jasnej Górze. Podczas
jednej sesji rozesłał błagalne listy z prośbą o modlitwę i pomoc
do Ojca Świętego Benedykta XV i do wszystkich Episkopatów świata.
Nadto osobnym Listem Pasterskim wezwał naród polski do powszechnych
modlitw o zwycięstwo przy nierównych siłach w wojnie z Armią Czerwoną.
Popłynęły wezwania o składanie ofiar i biżuterii na uzbrojenie Wojska
Polskiego. Tydzień później Episkopat zawierzył Polskę Najświętszemu
Sercu Pana Jezusa i odnowił ślubowania Jana Kazimierza, ponownie
obierając Maryję na Królową Polski. Duch modlitwy, ofiary i pracy
tak zjednoczył wtedy naród, że wola zwycięstwa przeszła na dowódców
wojennych i ci w zagmatwanej sytuacji strategicznej nie popełnili
błędów i mogli swoje zwycięstwo nazwać uczciwie "Cudem nad Wisłą".
Drugi okres - to lata po drugiej wojnie światowej, lata
lęków wobec planów formowania państwa na model dyktatury proletariatu,
czyli wprowadzenie bezbożnego komunizmu. Episkopat wtedy, dnia 8
września 1946 roku, pod przewodnictwem kardynała Prymasa Hlonda,
nawiązując do objawień Matki Bożej w Fatimie, ślubował na Jasnej
Górze wierność Matce Chrystusa. Tekst ślubowania powtórzony był w
diecezjach i parafiach. W ten sposób wierzące społeczeństwo umocniło
swoją więź z Maryją na lata bardzo trudnej próby.
Trzeci okres - to Tysiąclecie Chrztu Polski i kończący
Wielką Nowennę Akt Oddania się Maryi na Jasnej Górze, dnia 3 maja
1966 roku. Dokonał tego z Episkopatem Kardynał Prymas Wyszyński.
To zawierzenie Maryi sięgało najwyższego stopnia relacji do Matki
Bożej i zostało przyrównane do "niewoli" - niewoli miłości. Oddający
się Maryi człowiek w rzeczy samej oddawał się decyzjom Opatrzności
Bożej, a więc odzyskiwał nadzieję na pogodną przyszłość. Było to
historycznie bardzo potrzebne, aby krok po kroku, z trudem, odzyskiwać
wolność, której znakomitym symptomem stał się wybór kardynała Wojtyły
na papieża.
Na progu nowego stulecia
Uświadamiając sobie głębokie treści obchodów Roku Wielkiego
Jubileuszu w wolnej Polsce i przypominając lekcję dawaną przez Maryję
całemu narodowi z Jasnej Góry w trudnych momentach dziejowych, rozumiemy
obowiązek podejmowania "nowej ewangelizacji" właśnie tu, przy katedrze
tej katechetyki, na Jasnej Górze, którą prowadzi pokornie i wytrwale
nasza Bogurodzica.
Jako wyznawcy Chrystusa w Jego Kościele chcemy pielęgnować
dar wolności potrzebny do wyznawania i głoszenia Ewangelii. W wolności
zewnętrznej chcemy być rzecznikami wolności od zła moralnego. W imię
bycia prawdziwym chrześcijaninem mamy zabiegać nie tylko o zachowanie
wiary nadprzyrodzonej, ale o jej rozszerzanie i uświęcanie życia
doczesnego. Wyzwania są wielkie. Z jednej strony propagowane są wartości
błędne, w których gubi się godność człowieka, których fałsz Kościół
musi wykazywać i zwalczać, a z drugiej strony ogromne wyzwanie, jakie
niesie program łączenia się krajów europejskich. Każdy wzrost jedności
międzyludzkiej Kościół popiera, o ile pomyślany jest uczciwie.
Polska jest w Europie od ponad tysiąca lat. Jako państwo
brała udział w chwilach radosnych i smutnych całego kontynentu, wielokrotnie
broniła wartości europejskich w bitwach, że wspomnę Warnę, Wiedeń
czy "Cud nad Wisłą", ale sama czerpała dla tworzenia własnej tożsamości
z bogactwa kultury Europy. Obecnie Unia Europejska jest organizacją
bogatych państw Zachodu, która przez długie lata pokoju i jedności
w Europie Zachodniej wytworzyła formy ekonomicznego współdziałania
w różnych gałęziach gospodarki. Przekonano się, że uproszczenie procedur
handlowych i finansowych ułatwia życie społeczne krajów i przyczynia
się do ich dobrobytu.
Każde jednak uproszczenie wymaga dostosowania istniejących
różnic do wspólnej normy. To nie tylko różny rozstaw szyn kolejowych
sprawia znane kłopoty transportowe. O wiele trudniejszy jest problem "
dopasowania" ustaw prawnych w wielu dziedzinach życia gospodarczego
do norm zachodnich. Nasze rolnictwo np. bardzo mocno "odstaje" od
gospodarki rolnej na Zachodzie.
Ktoś może powiedzieć, po co Kościół przejmuje się takimi
sprawami, przecież one są podejmowane w specjalistycznych negocjacjach
prowadzonych przez ludzi kompetentnych. To prawda. Kościół z uznaniem
obserwuje wysiłki specjalistów, którzy dla zyskania dobrobytu przez
jedność państw podejmują się rozwiązywania trudności czasem nieprawdopodobnie
wielkich. Kościół nie wtrąca się do handlu stalą czy energią, ufając,
że ten obrót dokonuje się zgodnie ze sprawiedliwymi prawami. Trudno
jednak, aby Kościół nie zauważał całego obszaru wiary i moralności,
który towarzyszy wszystkim ludzkim działaniom, szczególnie zaś takim
aktom, które dotykają ludzkiej wolności, szczególnie tej religijnej.
Ludzie świeccy uformowani apostolsko stawiają sobie pytanie, czy "
odcinanie" odrębności krajowych, w imię powszechnego dostosowania
się i upraszczania, nie wykształtuje człowieka-manekina, który, aby
wygodniej żyć, będzie odcinał się od wymagań etycznych?
Zapewne wiele z tych problemów z biegiem czasu i w miarę
podejmowanych prac będzie się rozjaśniało. Niemniej przed wieloma
ludźmi na progu nowego stulecia staje lęk, że prawdziwa wolność wyboru
dobra będzie wolnością skomputeryzowaną, bezbarwną. Właśnie przy
tym pytaniu o przyszłość wolności ludzie wierzący chcą roztoczyć
blask Chrystusowej nadziei. Ta nadzieja może być stopniowo wypełniana
odpowiedzią na nurtujące wiernych pytania: Czy Unia Europejska wypracuje
taką konstytucję zrzeszonych państw, w której zostanie określona
wizja człowieka nie tylko w wymiarze konsumpcji, ale także w jego
odniesieniach się do Boga? Czy w takiej konstytucji będzie zajęte
stanowisko co do aborcji i eutanazji?
Dalsze pytania, które docierają do duchownych, a które
są pytaniami o nadzieję, dotyczą niewyjaśnionych zjawisk, takich
jak: dofinansowanie edukacji seksualnej, ale w sensie antywychowawczym,
pism pornograficznych, ruchów homoseksualnych, propagandy antyrodzinnej
itp. Czy mają one swe zakotwiczenie w jakichś instytucjach wspieranych
przez Unię Europejską czy też są przejawem działania zachodniej mafii?
Są to zapewne pytania naiwne, świadczące o ignorancji pytającego,
niemniej jasna odpowiedź może zaoszczędzić wielu lęków.
Bracia i Siostry! Przed nami dalsze miesiące Wielkiego
Jubileuszu. Cieszmy się z wszelkiego dobra, którego doświadczyliśmy.
Cieszymy się postawą młodzieży z całego świata ukazaną w Rzymie.
Młodzież, czerpiąc radość z wiary, jest wielką nadzieją Papieża,
Kościoła i Narodów. Amen.