Reklama

Przystanek na Rynku Wieluńskim

Maks

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Cienka warstwa białego puchu pokrywała całą powierzchnię Rynku Wieluńskiego. Było pusto i cicho, nawet ptaki pochowały się w gałęziach drzew. Chłodny północny wiatr dawał się tego dnia we znaki. Wiał nieustająco, unosząc znad asfaltu pojedyncze płatki, które przyklejał do szyb przystankowej wiaty. Z czasem utworzyła się biała warstwa, która niczym firanka utkana w fantazyjne kształty oddzielała świat zewnętrzny od zacisza wiaty.
Pod wiatą bawiło się dwoje dzieci w wieku pierwszych klas podstawówki. Ubrane były jedynie w wytarte dżinsy, znoszone adidasy i sportowe koszulki z długimi rękawami. Na głowie chłopiec miał czapkę bejsbolówkę, a dziewczynka kolorową chustkę zawiązaną z tyłu głowy, spod której spływały na plecy dwa cienkie warkoczyki, spięte na końcach gumkami recepturkami. Dzieci przykucnęły obok pogiętej ramy - pozostałości po przystankowej ławce, nie naprawianej od kilku lat. Rozłożyły na niej starą, na wpół przedartą planszę do gry w Chińczyka i na zmianę rzucały kostkami. Mały czerwony sześcian z białymi kropkami rzadko zatrzymywał się na planszy. Najczęściej spadał na chodnik, który w tym miejscu nie był pokryty śniegiem. Ukazujące się liczby byłe bardzo małe, z reguły nie przekraczały trzech. Dlatego też pionki na planszy przesuwały się bardzo powoli, a niekiedy, z powodu wejścia na niewłaściwe pole, dzieci musiały przesunąć pionki do tyłu. Ani chłopiec, ani dziewczynka, mimo tak lekkiego ubrania, nie zwracali uwagi na chłód. Od czasu do czasu dzieci chuchały w dłonie.
Po chwili na przystanek podeszło dwóch chłopców. Byli nieco starsi od grających na ławce dzieci. Mieli na sobie skórzane kurtki na kożuszku i nowiutkie firmowe dżinsy. Na nogach mieli błyszczące grindersy po 400 zł za parę. Z głowy wyższego chłopaka spadały grube blond dredy, podczas gdy niższy miał włosy spięte w kucyk. Chłopcy byli bardzo zajęci rozmową. Z daleka już zwracali na siebie uwagę wesołym pokrzykiwaniem i żywą gestykulacją. Co chwilę słychać było dziwne, obco brzmiące słowa: plejstejszyn, multiplejer, dżojpad, erpegie.
- Wczoraj kupiłem sobie fajną grę - powiedział wyższy chłopak. - Nazywa się Drakula rezurekszyn. Mówię ci, totalny odjazd, ale za to trzepnęło mnie po kieszeni na dwie bańki.
- No to poszedłeś na maksa - odpowiedział z podziwem niższy. - A co to znaczy Resure... coś tam? - zapytał natychmiast.
- Nie nudź głupimi pytaniami! - zdenerwował się chłopak z dredami. - Z tego, co zajarzyłem z samej gry, znaczy, że ten wampir Drakula znowu żyje. Najbardziej mnie rajcuje stresujący klimat dopalany tajemniczą muzyką.
- No masz. Ja tam wolę gry walki - przechwalał się tym razem niższy chłopak. - Dzieje się tam, oj, dzieje, aż można z butów wyskoczyć. Tylko sprzęt muszę sobie dokupić, bo stary się już przeżył. Potrzebny mi nowy dżojpad albo jeszcze lepiej dualszok, no i karta pamięci by się przydała bankowo.
- To jest pomysł - wtrącił chłopak z dredami.
- A oni co tutaj robią? - zdziwił się niższy.
- Grają, ale w co? - zainteresował się chłopak z dredami.
- W Chińczyka - powiedziała dziew
czynka - nie odrywając wzroku od planszy.
- To pewnie jakaś nowa gra? - pytał dalej chłopak z dredami. - Co wy tutaj w ogóle robicie? Nie zimno wam? Domu swojego nie macie? - wysoki chłopak zasypywał dzieci pytaniami.
- Mamy dom, ale tam teraz nie ma miejsca, bo przez całą noc była impreza i wszyscy śpią. Nie ma się nawet gdzie ruszyć - odpowiedziała dziewczynka.
- A wasi rodzice? - spytał niski chłopak.
- Też śpią - powiedziała krótko dziewczynka.
- Jedliście coś? - chłopak w dredach wyraźnie zmienił ton. W jego głosie nie było już słychać zarozumiałości.
- Ostatnią kromkę jedliśmy wczoraj rano - dziewczynka w przeciwieństwie do chłopca robiła się coraz bardziej rozmowna.
Chłopcy byli wyraźnie zaskoczeni. Odeszli na bok, aby wymienić kilka słów.
- Ty, damy im trochę szmalu, przecież oni jeszcze dzisiaj nic nie jedli - zaproponował chłopak z dredami. I dodał, kiwając głową: - Mnie się to w głowie nie mieści.
- Ja bym im dał trochę, ale mam odłożone na nową grę, a starzy mi w tym miesiącu drugi raz nie dadzą - usprawiedliwiał się niższy chłopak.
- Ja też mam przy sobie dwie stówy na nową konsolę do gry, ale co tam, dam im kilka dych. Inaczej nie będę mógł usiąść do komputera, bo będę miał ich ciągle przed oczami - mówił chłopak z dredami. - Ale słyszałem, żeby nie dawać w takich wypadkach pieniędzy, bo ich starzy to alkoholicy i wszystko im mogą zabrać.
- Mam pomysł - powiedział niższy.
Po chwili obaj chłopcy wyszli ze sklepu spożywczego, niosąc dwie reklamówki wypełnione jedzeniem. Dzieci przy ławce oderwały się od gry i ze zdziwieniem, ale też z radością przyjęły dar.
- A niech tam - podsumował chłopak z dredami.
- We wszystkim trzeba iść na maksa - dodał ten z kucykiem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Filip Apostoł

Niedziela Ogólnopolska 39/2006, str. 3

pl.wikipedia.org

Filip Apostoł

Filip Apostoł
Audiencja generalna, 6 września 2006 r.
CZYTAJ DALEJ

Indie rozpoczęły akcję militarną przeciwko Pakistanowi

2025-05-06 23:25

Adobe.Stock

Indie poinformowały w środę rano czasu lokalnego, że rozpoczęły operację militarną przeciwko Pakistanowi, uderzając w "infrastrukturę terrorystyczną" zarówno w Pakistanie, jak i w administrowanym przez Pakistan Kaszmirze. Ministerstwo obrony przekazało, że nie zostały zaatakowane cele militarne.

"Te kroki podjęto w następstwie barbarzyńskiego ataku terrorystycznego w Pahalgam" – poinformowało Ministerstwo Obrony Indii w oświadczeniu. "Żadne pakistańskie obiekty wojskowe nie zostały zaatakowane. Indie wykazały się znaczną powściągliwością w wyborze celów i metod wykonania".
CZYTAJ DALEJ

Medycy uczcili pamięć zamordowanego lekarza Tomasza Soleckiego

2025-05-06 20:31

[ TEMATY ]

pamięć

lekarz

PAP/Art Service

We wtorek w południe medycy w całej Polsce uczcili pamięć zamordowanego ortopedy Tomasza Soleckiego i wyrazili sprzeciw wobec agresji. Przed Uniwersyteckim Szpitalem w Krakowie, gdzie pracował lekarz, setki pracowników zgromadziło się na minutę ciszy; zawyły syreny karetek.

Pracownicy ochrony zdrowia obchodzą we wtorek ogólnopolski dzień żałoby oraz protestu przeciw nienawiści. W południe medycy wielu placówek medycznych w Polsce wyszli przed swoje miejsca pracy, aby uczcić pamięć zamordowanego w ub. tygodniu Tomasza Soleckiego, ortopedy ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję