Reklama

Pod prąd

100 kłamstw J. T. Grossa (6)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

21. Przemilczenie bardzo ważnego świadectwa z historii holocaustu

Obowiązkiem badacza poszukującego prawdy o jakimkolwiek fragmencie dziejów, a tym bardziej o sprawach wyjątkowo trudnych i kontrowersyjnych, jest dotarcie do każdej ważniejszej informacji faktograficznej związanej z tematem, który bada. Naukowiec, który tego nie zrobi przez partactwo czy nieuczciwość, grzeszy przeciw podstawowym zasadom obowiązującym profesjonalnych historyków. Do najskrajniejszych przykładów takiego w najlepszym razie partactwa Grossa należało całkowite przemilczenie przez niego faktu, że informacja o mordzie w Jedwabnem była podana w książkach jednego z najsłynniejszych badaczy holocaustu Żydów - Martina Gilberta. Co więcej, była to informacja jednoznacznie stwierdzająca, że mordu w Jedwabnem dokonały niemieckie jednostki SS.
W wydanym w 1985 r. w Nowym Jorku monumentalnym, ponad 900-stronicowym, dziele M. Gilberta The Holocaust. A History of the Jews of Europe during the Second World War, uważanym w USA za podstawowe dzieło z zakresu dziejów zagłady Żydów, na s. 170 pisze się wprost: " 10 lipca w wiosce Jedwabne tysiąc sześćset Żydów zostało zagnanych na rynek przez SS, gdzie ich torturowano przez kilka godzin, a potem zagnano do stodoły i spalono". M. Gilbert powtórzył tę samą informację dosłownie również w paru innych wydaniach swej książki. Jeśli Gross nie zgadzał się z informacją Gilberta, gdyż tak bardzo była przeciwna jego twierdzeniom, zwalającym winę za mord w Jedwabnem na Polaków, mógł przedstawić polemiczne argumenty wobec zapisu podanego przez Gilberta. Fakt powtórzenia przez prof. Gilberta informacji o wymordowaniu Żydów w Jedwabnem przez SS w kolejnych wydaniach jego monumentalnej książki z trzech różnych lat (1985, 1986, 1987) dowodzi, że w owym czasie taka informacja nie była podważana, choć przecież żyli ocalali świadkowie mordu w Jedwabnem. Pytanie więc, dlaczego dziś próbuje się tę informację podważać?

22. Zafałszowanie wymowy książki Z. Klukowskiego

Niejednokrotnie przekonywałem się, że Gross, pisząc dla anglosaskich czytelników, pozwala sobie na dużo ordynarniejsze kłamstwa w sprawach polskich, niż pisząc dla znających dużo lepiej te sprawy polskich czytelników. Szczególnie ewidentnym, szkolnym wręcz przykładem takich zafałszowań jest sposób, w jaki Gross przedstawił anglosaskim czytelnikom treść książki dr. Zygmunta Klukowskiego Dziennik z lat okupacji Zamojszczyzny 1939-1944 (Lublin 1958). Pisze na jej temat w książce Politics of Retribution in Europe. World War II and Its Aftermath (ed. by I. DeaMk, J. T. Gross i T. Judit, Princeton 2000) w szkicu: A. Tangled Web: Confronting Stereotypes Concerning Relations between Poles, Germans, Jews and Communists. Doktor Klukowski w prowadzonym na bieżąco dzienniku zapisał bardzo obiektywny, realistyczny opis wydarzeń wojny w jego rodzinnym Szczebrzeszynie. Przedstawiał ludzi wielkich i małych duchem, polski heroizm i martyrologię, ale również i swołoczowatość niektórych kręgów. Gross natomiast, omawiając jego książkę, konsekwentnie wybierał tylko same jak najgorsze uwagi na temat poszczególnych Polaków czy grup osób, przemilczając wszystko, co polski lekarz pisał dla pokazania polskiego heroizmu, martyrologii czy wielkości ducha w " czasach pogardy". Omówienie treści książki Klukowskiego piórem Grossa zniekształciło postać znakomitego patriotycznego lekarza, przekształcając go w jakiegoś upiornego antypolskiego paszkwilanta.
Typowym przykładem cynicznych zafałszowań Grossa był fragment jego wspomnianego szkicu w Politics of Retribution... op. cit, s. 88, stwierdzający, iż: "On (Klukowski - J. R. N.) dalej zwraca uwagę na symptomy rozpadania się solidarności wewnątrz polskiego społeczeństwa. On ubolewa z powodu dobrowolnych zgłoszeń na roboty do Niemiec, fraternizacji kobiet z niemieckimi żołnierzami i plagi denuncjacji (...) Współdziałanie z władzami niemieckimi jest już taką rutyną w lecie 1940 r. (...)" (podkr. - J.R.N.). Taki sposób zreferowania książki Klukowskiego, pomijający jego rozliczne informacje o martyrologii i heroizmie Polaków, a równocześnie skrajnie wyolbrzymiający jego dużo rzadsze opisy przejawów tchórzostwa i oportunizmu, jest wręcz obrzydliwym zafałszowaniem wymowy dziennika polskiego lekarza. Doktor Klukowski bowiem akurat 1 września 1940 r. zapisał z ogromną satysfakcją w swym dzienniku: "Postawa całego narodu w kraju, pomimo niesłychanego terroru niemieckiego, jest niezwykle odporna. Uległy tylko słabe, mierne i mało wartościowe jednostki. Ogół społeczeństwa zachowuje się z wielką godnością" (podkr. - J.R.N.).
Typowe dla metod Grossa jest eksponowanie w swym szkicu wyłącznie wszelkich opisanych przez Klukowskiego przejawów negatywnych zachowań wobec Żydów, jak np. wyłapywania ich przez niektórych chłopów bojących się niemieckich represji. Ani słowem nie wspomina Gross natomiast o opisywanej przez Klukowskiego drugiej stronie medalu. Np. o wstrząsającym opisie tego, jak zginął ukrywający sześciu Żydów chłop z Radecznicy i jak rozstrzelano tytułem represji również jego żonę i dwoje dzieci: ośmioletnią dziewczynkę i trzyletniego chłopca. Bo po co Anglosasi mają cokolwiek wiedzieć o tym, jak niebezpieczna była w Polsce - i tylko w Polsce - pomoc dla ukrywających się Żydów? Gross, tak gorliwie eksponujący wszelkie najgorsze rzeczy o zachowaniu poszczególnych Polaków i bezpodstawnie je uogólniający, równocześnie przemilcza jakże negatywne zapiski Klukowskiego o niektórych Żydach, np. kiedy lekarz pisze (31 października 1942 r.) o tym, że czterech wyrostków żydowskich pomaga w wyłapywaniu Żydów tym usilniej, że " znają lepiej od innych kryjówki swoich współziomków". Gdzie indziej (pod datą 26 listopada 1942 r.) Klukowski pisze, że: "Wśród ´bandytów´ sporo jest Żydów". Wcześniej, 17 maja 1942 r., pisze o udziale jednego takiego żydowskiego bandyty w napadzie na pałac ordynata Zamoyskiego w Zwierzyńcu. Tego typu niewygodne dla swej wizji zapisy Gross, oczywiście, pomija.
Gross rozwodzi się nad tym, iż Klukowski pokazuje, że Polacy byli świadkami holocaustu Żydów, dodając, że przy tym "mało zrobili, aby w nim przeszkodzić, doprowadzić do jego spowolnienia czy nawet zahamowania". Nie wiem, doprawdy, jak Polacy mogli przeszkodzić w holocauście czy doprowadzić do jego zahamowania, skoro nie udało się im wobec potężnej niemieckiej machiny eksterminacyjnej uchronić od śmierci ok. 3 mln Polaków. Tyle tylko, że Gross całkowicie przemilcza to. W opisie Klukowskiego faktycznie aż do 1942 r., na blisko 200 stronicach tekstu, widzimy głównie straszny obraz polskiego holocaustu na Zamojszczyźnie, którego właśnie Żydzi byli biernymi świadkami. W tym czasie - według Klukowskiego - Niemcy rabowali i bili przy różnych okazjach Żydów, ale najokrutniej represjonowali właśnie Polaków. To Polaków głównie aresztowali, wywozili do obozów koncentracyjnych i mordowali (podkreślam - w okresie do stycznia 1942 r.). Chcieli bowiem zniszczyć to, co uważali za największe wówczas dla siebie zagrożenie na ziemiach polskich - polskie elity i siłę polskiej konspiracji. Nie czuli zaś groźby oporu Żydów. W rezultacie u Klukowskiego czytamy głównie tasiemcowe listy aresztowanych, wywiezionych lub rozstrzelanych Polaków: księży, nauczycieli, dyrektorów, redaktorów, byłych posłów etc. Jedna z takich list Polaków uwięzionych przez Niemców w miejscowej prochowni wylicza 200 nazwisk ludzi z polskich elit, a wśród nich zaledwie jednego Żyda. Szczególnie wymowny jest zapis Klukowskiego pod datą 17 lipca 1940 r. (148 s.): "Dzień dzisiejszy był bardzo ciężki dla Żydów. Przez szereg miesięcy mieli oni względny spokój. Musieli tylko dostarczać codziennie kilkadziesiąt osób na roboty do Zamościa, na folwark w Bodaczowie i do koszar w miejscu. Poza tym nie ruszano ich zupełnie, a że od czasu do czasu któryś z Żydów oberwał od żandarma lub policjanta, to się nie liczy. Zaczęli już nabierać pewności siebie, co można było zauważyć po zachowaniu się ich na ulicy".
Zastanawiając się kolejny raz nad stosowanymi przez Grossa przedziwnie zniekształcającymi metodami streszczania cytowanych przez niego książek, już nie wiem, czy ten człowiek nie jest chory na jakiś szczególnie niebezpieczny, choć dotąd mało znany przypadek ciężkiej subiektywnej ślepoty, która każe mu nie dostrzegać w książkach największych nawet fragmentów, niewygodnych z jego punktu widzenia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Skworc: Niedziela wolna od handlu strzeżona prawem w wielu państwach europejskich

2024-04-22 13:32

[ TEMATY ]

handel

handel w Niedzielę

Adobe.Stock

O poszanowania kompromisu z 2018 r. dotyczącego handlu w niedzielę zaapelował abp Wiktor Skworc, członek Komisji Duszpasterstwa KEP. Przypomniał, że wolna niedziela, jako humanistyczny kod kulturowy, strzeżona jest przez prawo w wielu krajach europejskich. W ten sposób hierarcha skomentował dla KAI rozpoczęcie przez Trzecią Drogę prac nad projektem zmieniającym ustawę o ograniczeniu handlu w niedziele i święta.

Wedle inicjatywy Trzeciej Drogi zakupy będzie można byłoby robić w dwie niedziele w miesiącu. Nadzieję na to, że nowelizację poprą wszystkie ugrupowania koalicyjne wyraził Ryszard Petru z ugrupowania Polska 2050.

CZYTAJ DALEJ

Brazylia: Sąd zakazał cytowania Biblii w urzędzie miejskim

2024-04-23 07:32

[ TEMATY ]

Biblia

Brazylia

Karol Porwich/Niedziela

Sąd stanu Sao Paulo, na wschodzie Brazylii, zakazał cytowania fragmentów Biblii podczas sesji rady miejskiej w 400 tys. mieście Bauru. Dominującą religią jest tam chrześcijaństwo, które wyznaje ponad 87 proc. miejscowej ludności.

W poniedziałkowym orzeczeniu, cytowanym przez lokalne media, sąd orzekł, że cytowanie Biblii, które dotychczas było powszechne w radzie miejskiej, jest sprzeczne ze świeckim charakterem państwa.

CZYTAJ DALEJ

Gniezno: Prymas Polski przewodniczył Mszy św. w uroczystość św. Wojciecha

2024-04-23 18:08

[ TEMATY ]

św. Wojciech

abp Wojciech Polak

Episkopat Flickr

Abp Wojciech Polak

Abp Wojciech Polak

„Ponad doczesne życie postawił miłość do Chrystusa” - mówił o wspominanym 23 kwietnia w liturgii św. Wojciechu Prymas Polski abp Wojciech Polak, przewodnicząc w katedrze gnieźnieńskiej Mszy św. ku czci głównego i najdawniejszego patrona Polski, archidiecezji gnieźnieńskiej i Gniezna.

„Wojciechowy zasiew krwi przynosi wciąż nowe duchowe owoce” - rozpoczął liturgię metropolita gnieźnieński, powtarzając za św. Janem Pawłem II, że św. Wojciech jest ciągle obecny w piastowskim Gnieźnie i w Kościele powszechnym. Za jego wstawiennictwem Prymas prosił za Ojczyznę i miasto, w którym od przeszło tysiąca lat biskup męczennik jest czczony i pamiętany.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję