Reklama

Wiara

Krzysztof Krawczyk o Janie Pawle II

Cała Polska oraz Polonia za granicą, opłakiwała śmierć Krzysztofa Krawczyka, który po długiej chorobie zmarł 5 kwietnia 2021 r. Na portalach społecznościowych fani publikowali wideoklipy najpopularniejszych jego piosenek oraz fragmenty wywiadów, których, podczas swojej długoleniej kariery, udzielił dla czasopism, rozgłośni radiowych i telewizji.

[ TEMATY ]

wiara

świadectwo

św. Jan Paweł II

Krzysztof Krawczyk

krzysztofkrawczyk.eu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Krzysztof Krawczyk śpiewał także w hołdzie Janowi Pawłowi II i z okazji piątej rocznicy śmierci Papieża Polaka, podzielił się swoim świadectwem, które, pod redakcją Aleksandry Zapotoczny, ukazało się w „Wielkiej Księdze Cudów Jana Pawla II”, wydanej przez Wydawnictwo św. Stanisława BM (Kraków, 2010).

Przeczytajmy raz jeszcze jego szczere i głębokie refleksje na temat świętego papieża, wiary i… emigracji:

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jego słowa były ziarnem

Po śmierci Jana Pawła II zrobiła się we mnie duchowa pustka. Często sięgam do tekstów biblijnych. I to, że zacząłem studiować Pismo Święte, to wpływ właśnie Papieża. Słowa Ewangelii nabrały prawdziwego znaczenia, bo Ojciec Święty zapraszał, by korzystać z tych świętych słów i recept na życie. Zacząłem zwracać uwagę na głos kapłana i otwierały mi się oczy.

Nie przeżywam kryzysu wiary, ale przeżywam brak Ojca Świętego, który u wielu ludzi spowodował nawrócenie. Niektórzy swoje nie chodzenie do kościoła zwalają na złą postawę kapłana. Trudno im wytłumaczyć, że on jest tylko pośrednikiem. W przypadku Papieża ten pośrednik był potężny. Moja przygoda z Panem Bogiem ciągle trwa... I Papież ma w niej swój udział.

On mówił o sprawach ważnych językiem prostym, uniwersalnym, który docierał wszędzie. On nawet trudne kwestie teologiczne umiał przekazać wszystkim, by Wieża Babel przestała istnieć. Nagle mówi starszy pan pięknym językiem i słowa te niby ziarna sieje w sercach ludzi. A największym tego dowodem są uzdrowienia duchowe dokonane przez Papieża.

Moje spotkania z Papieżem

To był dzień wyboru Karola Wojtyły na Papieża. Przebywałem wówczas w Stanach Zjednoczonych, pamiętam, bo wstąpiłem do sklepu z płaszczami w dzielnicy włoskiej. Spodobał mi się płaszcz, ale był bardzo drogi i nagle słyszę, jak właściciel sklepu nieprzytomny od szczęścia krzyczy: „Papa Polacco”. Przybiegł do mnie pytając, czy ja też jestem z Polski. „Masz ten płaszcz za połowę ceny – powiedział - bo papieżem jest Polak”. Dzisiaj wspominam ten fakt żartując sobie trochę, że to był pierwszy dar, jaki otrzymałem od Wojtyły, który został Papieżem...

Reklama

Po powrocie z emigracji wiara pomogła mi przeżyć potworny wypadek samochodowy, z którego wraz z synem cudem wyszliśmy...

Pierwsze, wymarzone spotkanie z Janem Pawłem II sięga 1997 roku, kiedy On przyjechał do Częstochowy. Czekaliśmy na Niego cztery godziny. Śp. Biskup Chrapek, który lubił jak śpiewam Ave Maria, razem z paulinami dosłownie przepchnął mnie przez obstawę na schodach klasztoru przed samo oblicze Papieża. Miałem ze sobą ozdobioną skrzyneczkę z moimi nagraniami. Wśród nich były pieśni Jemu zadedykowane, przybliżające odległą Ojczyznę. Zaprezentowałem Mu jej zawartość mówiąc, że część tych kaset ma podarować tym siostrom, które Go tak dobrze karmią... Wtedy Papież uśmiechnął się, pobłogosławił mnie i wręczył różaniec perłowy, który zdaję sobie, że jest ogromnym wyróżnieniem dla specjalnych osób.

W roku 2000, kiedy przyjechaliśmy do Rzymu z pielgrzymką artystów, w lipcu, było niezwykle gorąco. Miałem zaśpiewać a cappella „Pan mym pasterzem”. Po zapowiedzeniu mnie przez ks. Nowoka, tysięczny 30 tłum moich rodaków zaczął bić brawo i Ojciec Święty wychylił się, by zobaczyć, komu to brawo biją. Zaśpiewałem przed Nim z wielką tremą, przekonaniem i emocją. Po występie usłyszałem szept księdza Nowoka: „A teraz biegiem do Ojca Świętego i na kolana”.

Ja chodziłem o lasce, bo po wypadku miałem uszkodzone biodro, wiedziałem, że biegiem mogę nie dać rady, ale rzuciłem te laskę... Nie czując bólu dotarłem do Papieża, uklęknąłem przed Nim i jak spojrzałem w twarz zacząłem płakać. Nie wiem, dlaczego... To był taki synowski płacz i wyznanie win i taka bez słów spowiedź. Trzymałem rękę Papieża i nie chciałem puścić. Ktoś podpowiedział mi, żebym ją ucałował i taki zapłakany wróciłem na miejsce...

Reklama

Na kolejne spotkanie z Papieżem byłem już przygotowany. Pomyślałem, że tym razem nie mogę dać plamy i powiem parę zdań Papieżowi. Kiedy uklęknęliśmy przed Nim wraz z moją żoną i managerem, zacząłem: „Najdroższy Ojcze Święty, my niegodni”... A On podniósł rękę, przerwał mi i zapytał: „A dlaczego niegodni?” Rozbroił nas... On nas dźwignął...

Podziel się cytatem

Reklama

Miałem to szczęście spotkać także Benedykta XVI. On sam był dla mnie wielkim zaskoczeniem. W czasie audiencji, na Placu Świętego Piotra zbliżył się do barierek z taką słodkością i życzliwością. Miał uśmiechnięte oczy dziecka, kiedy przedstawiono mnie. „Pan jest śpiewakiem? – pytał - i śpiewa Pan o Janie Pawle II?” Jego zachowanie rodziło we mnie ogromne wzruszenie...

Reklama

Moja wiara

Jestem wychowany w rodzinie chrześcijańskiej, która poświęcona była w szczególny sposób Sercu Jezusa. Miałem wspaniałą matkę chrzestną, siostrę mojego taty, która w trakcie chrztu trzymała mnie cały czas w górze, bo chciała, by mały Krzysiu był jak najbliżej Boga. Ta Boża łaska nie jest dla mnie tajemnicą, bo ona się przewija przez moje życie. Nagle kiedy mam 16 lat umiera mój ojciec na raka. On był dla mnie przykładem. Ludzie ubodzy pukali do naszych drzwi i prosili nie o pieniądze, tylko o kawałek chleba lub jakieś odzienie i mój ojciec dzielił się z nimi. Pamiętam, że jednego to nawet wykąpał...

Zaraz po wyzwoleniu Katowic, kiedy była straszna bieda w 1946 roku ojciec, który był barytonem śpiewał Rosjanom, zapraszany na ich spotkania. Po każdym takim występie dostawał pełną ciężarówkę jedzenia, którym dzielił się z całą kamienicą.

Po stracie ojca zrobiła się ogromna dziura w moim sercu, krwawiąca rana. Ta rana nie zagoiła się do dzisiaj, ale kiedy w innych ludziach odnajduje cechy ojca, to wtedy jest mi tak lżej. Kiedy zmarł ojciec ta wiara nastolatka, która ograniczała się do pójścia do kościoła i obserwacji rodziców zatraciła się, to, że ją odzyskałem spowodował Jan Paweł II.

Brakuje mi Jego słów, wystąpień, spotkań, On ciągle przecież nas nawracał. A jeśli o mnie chodzi, to ja musze się nawracać kilka razy na dzień. Tak często sobie myślę, że skoro niewierny Tomasz, który widział cuda miał wątpliwości, to rozumiem dlaczego Chrystus wypowiedział słowa: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Nie jest łatwo uwierzyć, wiem o tym bardzo dobrze, bo jestem człowiekiem walczącym o każdy dzień, żeby był bez grzechu. Wiem, że istnieje świat demoniczny.

Reklama

Pobyt na ziemi to wielki dla nas test, o tym mówił i pisał Jan Paweł II. Mógłbym dać wiele dowodów na to, że modlitwa działa...

Podziel się cytatem

Reklama

Któregoś razu przed koncertem dostaję arytmii serca... Wiedząc, że ludzie modlą się do Ojca Świętego i On im pomaga, wziąłem, więc za różaniec i po raz pierwszy wzbudziłem intencję za wstawiennictwem Papieża. I prosiłem tak jak dziecko: „Ojcze Święty mam koncert... Przecież ja dla Ciebie śpiewam podczas wieczoru dwie piosenki”... i zaczynam się modlić. Na ostatniej dziesiątce arytmia mi zniknęła. Poszedłem pod prysznic i tak sobie myślę jaki jestem niegodny, niedobry... I nagle usłyszałem wewnętrzny głos: „Nie przesadzaj”...

I za każdym razem kiedy czuję arytmie zaczynam się modlić i myślę, że Jan Paweł II tam w niebie już o tym wie i sobie myśli: „Temu Krawczykowi kiedy zaczyna dokuczać serce, to ja muszę zaraz to przerwać”...

Byłem emigrantem

Co to znaczy być emigrantem? Rosjanie mają takie powiedzenie: „Bez stresu nie ma progresu”... Emigracja to taki skok na bungee, adrenalina jest potrójna, bo trzeba zapłacić rachunek, a nie ma się z czego. Nie ma się kontraktu, pracy, więc trzeba wyjść na dach i przybijać dachówki, trzeba być kierowcą, trzeba nalewać drinki, trzeba się czepiać prac, które nie zawsze są miłe do wykonywania.

Reklama

Z tego stresu emigracyjnego zostałem wyciągnięty, kiedy już byłem lekomanem. Z listy narkotyków, to prócz heroiny żarzyłem kilka silnym środków. Wyszedłem z tego dzięki modlitwie i dzięki Ewie - mojej żonie, która powiedziała któregoś dnia, że ona teraz będzie moją lekomanią. I rzeczywiście miłość wypełniła nas...

Dlaczego się mówi, że ludzie na emigracji więcej piją, narkotyzują się? Stres powoduje, że człowiek jest na to podatny i szuka ujścia adrenaliny. Tylko Bóg może ją przemienić w progres. Na emigracji wiara moja wzmocniła się i pomogła mi w tym postawa ludzi wierzących. Pamiętam, że poprosiłem moją teściową o książeczkę do nabożeństwa. Pamiętam z niej takie zdanie: „Bóg żyje w nas, w my w Bogu”. I uświadomiłem sobie, że wszystko co nas otacza nie mogło powstać przez przypadek, bo to nie jest tylko działanie natury, to jest miłości...

Jestem słaby i upadający, ale cieszę się, że mam tę siłę, by złapać za różaniec. W sytuacjach, w których rozum ludzki, inteligencja, spryt nie mogą sobie poradzić z problemami, on jest dla mnie orężem do walki. I modle się w różnych intencjach. Za zmarłych... I na pierwszym miejscu wymieniam Jana Pawła II. On był dla mnie od początku święty, ale teraz jeszcze bardziej, kiedy o coś Go poproszę i nagle to otrzymuję...

2021-04-08 10:50

Ocena: +42 -5

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jan Paweł II do rodaków

Musicie od siebie wymagać

CZYTAJ DALEJ

Bp Artur Ważny: Jezus z nas nie rezygnuje

2024-03-18 11:44

[ TEMATY ]

bp Artur Ważny

Materiał prasowy

Jedenastu. Za tym słowem kryje się zdrada, rozproszenie, wstyd, kradzież, samobójstwo. Jezus nie rezygnuje z uczniów, tak jak nie rezygnuje z nas. Wystarczy mu jedenastu. Taki Kościół niedokończony, zawstydzony, nie do końca wierzący. Wystarczy "jedenastu", żeby posłać ich na cały świat, głosić Dobrą Nowinę, zmieniać historię.

CZYTAJ DALEJ

"Tymi rękami można czynić znak krzyża"

2024-03-18 19:37

ks. Łukasz Romańczuk

Podczas konferencji ks. Aleksandra Radeckiego w kaplicy na Dworcu Głównym PKP we Wrocławiu

Podczas konferencji ks. Aleksandra Radeckiego w kaplicy na Dworcu Głównym PKP we Wrocławiu

Drugi dzień rekolekcji w Kaplicy Wieczystej Adoracji Najświętszego Sakramentu nosiła tytuł: “Popatrzmy uważnie na nasze ręce…”. Ksiądz Aleksander Radecki pomagał uczestnikom zwrócić uwagę na czyny, które mogą stać się dobrym motywem do dawania świadectwa wiary,

To duchowe spotkanie rozpoczęło się od wspólnej modlitwy Koronką do Bożego Miłosierdzia, po której ks. Radecki zaprosił do wspólnego śpiewu Akatystu do Ducha Świętego. Po wezwaniu Ducha Świętego rozpoczęła się konferencja. Kapłan nawiązał do fragmentu Ewangelii wg św. Łukasza, w której Jezus uzdrawia człowieka z uschłą ręką. Na samym początku ks. Radecki poprosił, aby wyobrazić sobie siebie w podobnej sytuacji. Miało to na celu uświadomienie, jakie trudności może to sprawić w codziennym życiu. W tym momencie przywołana została historia człowieka mieszkającego w Raciborzu w latach 60-tych, czy Nickiego Vujcicia, pozbawionych kończyn. - Popatrzmy na własne ręce. Czy nie potrzebują uleczenia, przywrócenia do służby i do życia? Pół biedy, kiedy wiem o swojej chorobie, szukam pomocy, staram się ograniczać swoje niepełnosprawności, przyznaję się do nich. Popatrz teraz na swoje ręce. Zadbane, sprawne kryjące wiele talentów i możliwości. Takie “złote ręce” - mówił kaznodzieja, dodając: - Złote ręce, umiejące wiele, lecz czemu bezczynne? Bo się nie opłaca, bo się za mało opłaca? Bo zbyt piękne, by je utrudzić, ubrudzić w służbie? Ileż okazji do czynienia dobra zmarnowały?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję