Danka i Teresa poznały się w szkole podstawowej. Wychowawczyni
pierwszej klasy wyznaczyła im miejsca we wspólnej ławie szkolnej.
Mieszkały blisko siebie i często się spotykały poza lekcjami. Znali
się także ich rodzice, choć o przyjaźni między nimi nie było mowy.
Rodzice Danki należeli do establishmentu partyjnego, byli także we
władzach miasta. Teresa pochodziła z rodziny inteligenckiej. Życie
ich było jednak nieustannym "wiązaniem końca z końcem". Byli niepokorni
i władzy się nie kłaniali. Mimo różnic dzielących rodziny Danka i
Teresa były sobie niezwykle bliskie. Poszły też razem do tego samego
liceum. Obie były znakomitymi uczennicami. Raz jedna, raz druga -
najlepsze w klasie. Nie rywalizowały, jedna umiała się cieszyć z
osiągnięć drugiej.
Kiedy Danka kończyła liceum, ojciec jej dostał nominację
na placówkę dyplomatyczną. Rozstanie dziewczyn nie było łatwe. Na
początku Danka często dzwoniła do Teresy. Teresa pisała listy, bo
to mniej kosztowało. Czas upływał, a Teresa nie otrzymywała odpowiedzi
na listy. Po kilku latach matka Danki przyjechała na rodzinny pogrzeb,
na którym spotkała się z Teresą. Na pytanie, co z Danką - matka uśmiechnęła
się promiennie, mówiąc: "Jest dziś bogatą i sławną kobietą, znaną
aktorką". Dziwiła się, że sława Danki nie dotarła do Polski. "Cóż,
rzadko macie okazję oglądać tutaj, w Polsce, znakomite filmy i wybitnych
aktorów zza oceanu". Żałowała, że nie przywiozła zdjęć córki, zwłaszcza
tych zamieszczanych w różnych magazynach kobiecych. Mama Danki nie
zadała ani jednego pytania: co z tobą, Teresa? Może i dobrze - pomyślała
gorzko Teresa - moja szarość na pewno nie wniosłaby nic ważnego w
jej życie. Teresa skończyła studia wieczorowe. Musiała pracować,
gdyż zmarł jej ojciec i ciężko zachorowała matka. Teresa wzięła na
siebie ciężar pomocy rodzinie, miała dwóch młodszych braci. Została
nauczycielką matematyki. Pracowała bez wytchnienia. Przychodzili
do niej uczniowie na korepetycje, najczęściej bezpłatne. Od biednych
dzieci nie brała nic. A biednych było wielu. Czasem przychodzili
rodzice tych najsłabszych i najgorszych. Miała świętą cierpliwość
w rozwiązywaniu zadań i w rozwiązywaniu ludzkich problemów. Radość
innych była jej radością, cierpienie innych - jej cierpieniem. Jak
trudno jest tak kochać! Teresa to umiała.
W tydzień po tamtym spotkaniu z matką zadzwoniła Danka: "
Musisz do mnie przyjechać, wyślę pieniądze, czekam". Do wakacji było
niedaleko. Teresa wyjechała za ocean. Była to jej pierwsza życiowa
podróż. Była szczęśliwa. Czekała na to spotkanie tyle lat. Spotkały
się po latach, nie dziewczynki, ale dorosłe kobiety. Danka czekała
na lotnisku. Potem wspólna jazda pięknym samochodem, pierwsza po
latach i ostatnia w życiu obu - Danki i Teresy. Myślę o nich często.
Obie stanęły w obliczu Wieczności. Danka, której życie było splotem
dobra i grzechu, zdrad i wierności, egoizmu i altruizmu. Teresa -
mała, szara, święta, wierna. Tak powiedzieliby o niej jej uczniowie
i rodzice. Bo nie ona sama. Któż z nas może nazywać siebie prawdziwie
wiernym? Dlaczego nie przyjąć z pokorą ograniczeń człowieka, a nawet
jego grzechu? Tylko Bóg jest wierny. A nasza wierność to nieustanna
walka o wierność pośród niewierności.
Pomóż w rozwoju naszego portalu