Reklama

Kochane życie

Gorące lato ´44

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

58 lat temu pan Witold w środku lata przywiózł żonę z dwójką nieletnich dzieci do Warszawy. Na prowincji nie było bezpiecznie ­ wydawało się więc, że łatwiej będzie przetrzymać ten trudny czas w stolicy, bo nie wiadomo, ile pozostało jeszcze niemieckiej okupacji. Umieścił ich u krewnych na Filtrowej, a sam powrócił do domu. Był lipiec, więc systematycznie dowoził żywność dla Warszawy, a po raz kolejny przyjechał właśnie 1 sierpnia. Porozwoził, co tam miał ze sobą, przejechał przez Filtrową, żeby choć na moment zobaczyć się z dziećmi i żoną, po czym zawrócił konie i skierował się na Mokotów.
Ale to już było po godzinie zero, gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, czyli ­ po siedemnastej. Zewsząd rozlegały się strzały i cywile powracający pod wieczór do domów pochowali się, gdzie kto mógł wśród zieleni. Strzelanina nasiliła się, by wieczorem nieco ucichnąć. Niemcy wtedy ogłosili, aby wszyscy schronili się do koszar, bo inaczej mogą być rozstrzelani. Była to tzw. propozycja nie do odrzucenia. Tak czy siak ­ było się w rękach okupanta. W tych koszarach pan Witold wraz ze swym pomocnikiem przebyli dni dwanaście. Oczywiście, wóz i konie przepadły już na początku. Ganiani byli do różnych robót, po kilka razy dziennie ustawiani w szereg, w którym odbywało się wyliczanie ­ co dziesiąty szedł na rozstrzelanie. Aż dziwne, że im się udało uchować przez tyle dni. Zabrał ich poza mury koszar jakiś Niemiec z Luksemburga, z którym dogadali się po francusku. Mieli być tragarzami do przewożonego towaru. Poza Warszawą kierowca zatrzymał się na moment i kazał im uciekać w pole. Tak się uratowali.
Tymczasem pani Stanisława, żona Witolda, z dwójką dzieci już koczowała w piwnicy. Niewybuchy na podwórzu, wszy we włosach dzieci, zaczynający się głód i ciągła niepewność ­ taki był dla cywilów trud Powstania. Aż jednego dnia przyszedł niemiecki patrol i przeczesał wszystkie domy. ­ Raus, raus! ­ krzyczeli i wyganiali na ulicę. Pani Stanisława zdążyła zabrać pakiecik z fotografiami, jakieś ubranie, i niosąc synka na ramieniu, zaś córeczkę ciągnąc za rękę, wtopiła się w pędzony ulicami tłum. Kamienice już się paliły górą, krzyk i płacz towarzyszyły tej straszliwej pielgrzymce, bo Niemcy wyłuskiwali z tłumu młodych mężczyzn.
Popędzili wszystkich na Pruszków, do obozu, gdzie ogromna stalowa hala stała się tymczasowym schronieniem dla wygnańców, zanim zadecydowano o ich dalszym losie. Koczowano wprost na ziemi, brakowało jedzenia i picia, dzieci bezustannie płakały wystraszone. Młode i ładne kobiety wyciągano siłą i gdzieś wywlekano. Pani Stanisława naciągnęła chustkę na specjalnie wybrudzoną twarz i drżąc, starała się ochronić dzieci. Tak doczekała następnego etapu ­ załadowano ich do pociągu, do tzw. bydlęcych wagonów, i skierowano na Zachód, docelowo ­ do Niemiec. Można śmiało powiedzieć, że i nad nią czuwała Opatrzność, bo w Łowiczu udało jej się wraz z dziećmi wysunąć z wagonu, po przekupieniu pilnującego ich żołnierza resztką biżuterii ­ obrączką, złotym pierścionkiem, krzyżykiem z szyi. Tak dobrnęła do kuzynów, a po jakimś czasie przyjechał po nich mąż i w ten cudowny sposób rodzina znów się połączyła. Ale wielu pojechało do Niemiec, wielu już stamtąd nie powróciło. Inni jeszcze zostali unicestwieni nie tylko w koszarach, lecz w domach, na ulicach, nie mówiąc już o wielkiej rzeszy podziemnych żołnierzy, którzy ginęli w nierównej walce. Ci, którzy przeżyli, dostają teraz z łaski marne marki, o które trzeba się wykłócać.
Żyje pan Witold, żyją jego dzieci. Po wojnie po raz drugi zostali pozbawieni wszystkiego ­ wyrzuceni z domu, osiedlili się znowu w Warszawie. Córka opowiada, że do dziś, jeśli śni jej się wojna, to zawsze z Niemcami, a wtedy widzi we śnie łuny na niebie i zbliżającą się pożogę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prymas Glemp o prymasie Kowalczyku – ciekawostka!

Gdy abp Józef Kowalczyk został prymasem Polski, kardynał Glemp skomentował, że… Wyszyńskiemu by to przez myśl nie przeszło! Dlaczego tak stwierdził?

Dobrze pamiętam ten dzień: była sobota, 8 maja 2010 roku. Miałam umówione spotkanie z kardynałem Józefem Glempem, już wtedy prymasem seniorem - gdy bowiem w grudniu 2009 roku skończył osiemdziesiąt lat, utracił tytuł prymasa Polski. Na mocy decyzji Watykanu prymasostwo powróciło do Gniezna, stąd ten urząd sprawował już wtedy arcybiskup gnieźnieński Henryk Muszyński.
CZYTAJ DALEJ

Kraków/ Taksówkarz został zaatakowany nożem przez pasażera; trwa obława

2025-08-22 21:33

[ TEMATY ]

Kraków

Adobe Stock

W Krakowie trwają poszukiwania mężczyzny, który w trakcie kursu zaatakował taksówkarza nożem i uciekł. Poszkodowany obcokrajowiec, który prowadził pojazd, z ranami ciętymi trafił do szpitala.

Według informacji małopolskiej policji, w piątek ok. godz. 17 w pobliżu Tauron Areny Kraków zatrzymała się taksówka, z której wybiegło dwóch mężczyzny - kierowca i pasażer. Taksówkarz, który miał rany cięte szyi, przedramienia i ręki, zemdlał. Policja przekazała, że jest to obcokrajowiec. Mężczyzna w stanie stabilnym trafił do jednego z krakowskich szpitali.
CZYTAJ DALEJ

W łańcuckim zamku koncerty „Jak u księżnej marszałkowej” z muzyką mistrzów

2025-08-22 16:37

[ TEMATY ]

Łańcut

zamek

koncerty

Wojciech Dudkiewicz

Łańcut. Jedna z najpiękniejszych rezydencji arystokratycznych w Polsce

Łańcut. Jedna z najpiękniejszych rezydencji arystokratycznych w Polsce

„Jak u księżnej marszałkowej” - pod takim tytułem w weekend w dawnej rezydencji Lubomirskich i Potockich w Łańcucie zabrzmią koncerty z muzyką mistrzów z XVII i XVIII w. Będzie to podróż do czasów księżnej Izabeli z Czartoryskich Lubomirskiej – zapraszają organizatorzy.

Izabela z Czartoryskich Lubomirska, żona marszałka wielkiego koronnego księcia Stanisława Lubomirskiego, chętnie i dużo podróżowała, bywając za granicą w teatrach, operach i na koncertach. To właśnie za jej czasów w zamek w Łańcucie, przekształcony przez nią w zespół pałacowo-parkowy, stał się jedną z najwspanialszych rezydencji magnackich w Polsce, kwitło życie muzyczne i teatralne, bywało wielu znakomitych gości, w tym najwybitniejsi muzycy, a koncerty odbywały się regularnie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję