Reklama

Prosto i jasno

Chowanie głowy w piasek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ostatnie wydarzenia związane m.in. z kampanią oszczerstw przeciw Radiu Maryja, walką robotników o Fabrykę Kabli w Ożarowie, zapowiedzianym strajkiem generalnym w górnictwie w obronie kopalń i miejsc pracy, strajkiem głodowym w szpitalu we Wrocławiu prowadzą do jednego wniosku: należy umieć się bronić. Więcej, trzeba głośno krzyczeć o swoje, walczyć w obronie prawdy, nie dać się. Obrona wszelkiego dobra opłaca się, choć może kosztować wiele ofiar. Zło boi się siły dobra i zmyka. A świat dzisiaj stał się zły - tego nie wolno tuszować; drugi człowiek, może to być także pracodawca, prawiąc banialuki o solidarności, w tym samym momencie zaciska nam pętlę na szyi. Nie broniąc się, bardzo często pogarszamy swoją sytuację, dopuszczamy do błędnych decyzji albo też pozwalamy się wykorzystywać cwaniakom, ludziom bez skrupułów i wartości.
Takie myśli przychodzą mi do głowy także w związku ze szczytem Unii Europejskiej w Kopenhadze 12 grudnia. Wiadomo, że do tego dnia powinny zakończyć się negocjacje, wszystko ma być zapięte na przysłowiowy ostatni guzik. Jak się jednak wydaje, może to być dosłownie ostatni guzik od polskiego garnituru, jaki nam wyrwie Zachód. Cóż bowiem słyszymy podczas tych ostatnich dni negocjacji? Oto główny negocjator UE, Duńczyk - Poul Skytte Christofferson, gdy domagaliśmy się wyższych środków finansowych, zwiększenia limitów produkcyjnych oraz tzw. kwot referencyjnych i plonu referencyjnego, zerwał się od stołu rokowań, przerwał spotkanie i wychodząc, powiedział: "Albo Polska będzie współpracowała z nami nad końcowym kompromisem, albo nie skończy negocjacji w Kopenhadze i będzie negocjowała jeszcze wiele miesięcy".
Słowa te zabrzmiały jak ultimatum, ale w takim stylu odbywają się, niestety, od początku wszystkie rozmowy Polski z Unią. Zamiast pomocnej ręki i zrozumienia naszej sytuacji, tylko wymóg dostosowania się do Unii, a nie odwrotnie; tylko przypieranie do muru i dyktat. Nawet nie wolno się potargować, ponieważ ktoś czuje się obrażony, uważa, że i tak za dużo daje. Mała Dania dyktuje wielkiej Polsce warunki kapitulacji - tylko tak można ocenić końcowy rezultat negocjacji, o którym dowiemy się w tych dniach. Ale, jak się okazuje, Dania okazała nam i tak za dużo serca, ponieważ jej gest (miliard euro dodatkowo na rolnictwo dla krajów kandydujących do UE) odrzuciły Niemcy i Francja. Niestety, jako żywo te negocjacje przypominają mi koalicję AWS-u z Unią Wolności, opierającą się na dyktacie jednej tylko strony: albo dacie nam to stanowisko, albo wychodzimy z rządu. Finał był taki, że UW dostała od AWS-u prawie wszystko, ale i tak wyszła z koalicji, kiedy to było jej (a może raczej prezesowi NBP) na rękę. Z całym przekonaniem uważam, że z takimi przeciwnikami, jak obydwie Unie (UE i UW) można by coś utargować tylko wówczas, gdyby do negocjacji stanęli ludzie dbający o interes i dobro naszego kraju. Negocjatorzy powinni, jak to się mówi, czuć na plecach oddech narodu, słyszeć krzyk ludzi domagających się należnych praw, ich głos protestu powinien być słyszalny w Brukseli. Tymczasem w Polsce od początku zagłusza się unijne protesty, idealizuje Unię, fałszuje sondaże o poparciu społecznym dla UE, a nawet - jak ostatnio - na polecenie Unii, próbuje się zamknąć usta Radiu Maryja. Jestem przekonany, że to audycje byłego unijnego doradcy Carla Beddermanna tak rozwścieczyły brukselskich urzędników, że postanowiono rękami samych Polaków rozprawić się z toruńską rozgłośnią. Nie udało się, ponieważ wybuchł powszechny protest. Nikt nim nie sterował, rozległ się spontanicznie, zmusił decydentów do odstąpienia od kłamliwych zarzutów.
Milczenie, gdy zagrożona jest prawda, chowanie głowy w piasek, tuszowanie błędów, mówienie: jakoś to będzie, prawda sama się obroni... - to najgłupsza taktyka, jaką można obrać. A, niestety, tak czynią nasi rządzący - np. Sejm odrzucił popartą przez ponad 500 tys. obywateli inicjatywę przeprowadzenia referendum w sprawie sprzedaży polskiej ziemi cudzoziemcom. Co by na to powiedzieli w Brukseli? Albo: Prezydent przedstawił w Sejmie ustawę o referendum, która - mimo sprzeciwów społeczeństwa - gwarantuje, że do Unii wejdziemy. To jest tzw. poprawność polityczna, która w gruncie rzeczy poniża Polskę w oczach Zachodu, świadczy o kompletnym braku demokracji. Albo co sądzić o kompromitującym L. Millera i G. Kołodkę wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie abolicji podatkowej i deklaracji majątkowych? Zachód się śmieje z tych pomysłów, a u nas nikt nawet nie przeprosił społeczeństwa za to, że chciano dać przywileje nieuczciwym przedsiębiorcom, ułatwić im wypranie brudnych pieniędzy, a poprzez deklaracje majątkowe zaglądnąć do osobistych majątków obywateli, aby przy jakiejś okazji wprowadzić podatek od bogactwa. Prawy urzędnik podaje się w takiej sytuacji do dymisji. Nie czeka, aż uczyni to za niego Sejm. Ale czy można oczekiwać na takie honorowe rozwiązanie od kogoś, kto tylko myśli, jak napełnić państwową kasę? Prasa ujawniła, że wicepremier i minister finansów G. Kołodko pracuje obecnie nad nową, 50-procentową stawką podatku dochodowego oraz nad opodatkowaniem prostytutek. Aby to drugie można było wprowadzić, rząd musi zatrudnić alfonsów. Tylko pogratulować pomysłów.
Czasem pytam samego siebie: jakich dowodów nam jeszcze potrzeba, aby otwarły się oczy? A może lepiej schować głowę w piasek?!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Klara – patronka dziennikarzy i pracowników TV

[ TEMATY ]

św. Klara

"Głos Ojca Pio"

Św. Klarę z Asyżu, mistyczkę i założycielkę kontemplacyjnego zakonu klarysek, Kościół katolicki wspomina 11 sierpnia. Wraz ze św. Franciszkiem dała ona początek wielkiej rodzinie zakonu franciszkańskiego. Oboje byli niezrównanym przykładem duchowej przyjaźni i radykalnie ewangelicznego życia. Święta jest patronką dziennikarzy i pracowników telewizji.

Św. Klara urodziła się w 1194 r. w zamożnej rodzinie mieszczańskiej. Rodzice kilkakrotnie próbowali wydać ją za mąż, ale Klara zafascynowana przykładem św. Franciszka, chciała prowadzić życie podobne jak on. Mając 17 lat uciekła z domu i z rąk św. Franciszka przyjęła zgrzebny habit zakonny. Wkrótce dołączyło do niej kilka innych kobiet. Razem utworzyły przy kościele św. Damiana pierwszy klasztor, którego przełożoną została Klara.
CZYTAJ DALEJ

Egipt: pogłębia się spór w łonie klasztoru św. Katarzyny na Synaju

2025-08-10 20:39

[ TEMATY ]

Egipt

klasztor św. Katarzyny na Synaju

Anna Przewoźnik

Coraz szersze kręgi zatacza spór kanoniczno-jurysdykcyjny w łonie prastarego klasztoru prawosławnego św. Katarzyny na Synaju między żyjącymi tam mnichami a jego przełożonym abp. Damianem oraz między nim a patriarchą jerozolimskim Teofilem III. Pod koniec lipca większość mnichów zbuntowała się przeciw arcybiskupowi i pozbawiła go władzy, a w kilka dni później Patriarchat Jerozolimski wysłał 3-osobową delegację dla zbadania sprawy najpierw w Grecji, a następnie na Synaju.

Wieczorem 31 lipca, po wielogodzinnych burzliwych rozmowach 15 spośród ponad 20-osobowej społeczności mniszej przegłosowało usunięcie 90-letniego abp. Damiana z urzędu ihumena (namiestnika) swego monasteru. Piastował on to stanowisko nieprzerwanie od 10 grudnia 1973 - najdłużej ze wszystkich prawosławnych przywódców kościelnych na świecie. Wcześniej, 28 tegoż miesiąca mnisi wystosowali list do greckiego Ministerstwa Oświaty i Religii, wyrażający sprzeciw wobec zapowiedzi głosowania w parlamencie w Atenach projektu specjalnej uchwały, która miała nadać ich klasztorowi osobowość prawną. Autorzy listu uznali to za sprzeczne z kanonami mieszanie się władz świeckich w sprawy kościelne. List ten wysłano też do zwierzchników wszystkich lokalnych Kościołów prawosławnych, powiadamiając ich jednocześnie o przyczynach odsunięcia abp. Damiana.
CZYTAJ DALEJ

Dyrektor radomskiej pielgrzymki: stan zdrowia pielgrzymów nie zagraża ich życiu

2025-08-11 13:07

[ TEMATY ]

pielgrzymka

diecezja radomska

PSP w Radomsku

Stan zdrowia poszkodowanych pielgrzymów nie zagraża ich życiu - oświadczył w poniedziałek ks. Krzysztof Bochniak, dyrektor 47. Pieszej Pielgrzymki Diecezji Radomskiej na Jasną Górę. Komunikat ma związek z licznymi pytaniami mediów dotyczącymi wypadku drogowego do którego doszło w niedzielę wieczorem w okolicach Przedborza. Pijany kierowcy wjechał w grupę pielgrzymów.

Do zdarzenia doszło na trasie Kolumny Opoczyńskiej Pieszej Pielgrzymki Diecezji Radomskiej, na wysokości miejscowości Grobla. Kierowca samochodu osobowego będący pod wpływem alkoholu, wjechał w grupę nr 3 (Żarnów, Białaczów), w wyniku czego 10 osób zostało poszkodowanych. Według otrzymanych informacji stan zdrowia nie zagraża ich życiu. Niektórzy opuścili już szpitale.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję