ARTUR OGRODNICKI: - Czy koordynuje Pan w jakiś sposób działalność emigracji?
RYSZARD KACZOROWSKI: - Poza rolą doradczą żadnej formalnej funkcji nie spełniam.
- Czy chętnie jeździ Pan do Polski?
- Chętnie i bardzo często.
- Jakie odczucia ma Pan w czasie wizyt w Polsce?
- Często mnie pytają o to, czy to jest Polska, którą sobie wyobrażałem, że tak będzie wyglądała? Na to pytanie mogę odpowiedzieć, że od czasu, kiedy wyjechałem z Polski, minęło 50 lat. Wynieśliśmy wizję Polski taką, w jakiej wyrastaliśmy. Dokonało się na świecie bardzo wiele zmian. Ta Polska, którą zastałem po 50 latach, była dużo uboższa od sąsiadów, była krajem, który został zatrzymany w rozwoju przez hegemona, czyli Związek Sowiecki, odciętym od świata. Teraz, kiedy widzę, z jakim entuzjazmem i energią Polska się odradza, to napawa nas nadzieja, że będzie krajem, gdzie ludzie będą chcieli mieszkać, nie wyjeżdżając za granicę.
- Do jakiej miejscowości najchętniej Pan jeździ i dlaczego?
- Do swojego rodzinnego miasta Białystok, poza tym, gdzie tylko mam okazję. Bardzo chętnie przyjmuję zaproszenia. Mam wtedy okazję poznać wielu nowych ludzi i powiedzieć o tym, co tutaj robiliśmy.
- Czy zamierza Pan powrócić do Polski na stałe?
- Często mieszkam w Polsce, myślę jednak, że jestem jeszcze tutaj, na obczyźnie, trochę potrzebny. Właściwie teraz odległość nie gra żadnej roli, poza tym mając tyle lat co ja, o przeprowadzce nie bardzo się chce myśleć. Nie wiem, czy zdaje sobie Pan sprawę, co znaczy w tym wieku likwidować życie tutaj i zaczynać tam na nowo?
- Czy możliwa jest wizyta Pana w Wysokiem Mazowieckiem?
- Jeszcze nikt mnie tam nie zaprosił, a ja nie mogę wyznaczać miejsc, które chcę odwiedzić.
- Czy jest tajemnicą temat Pańskiej rozmowy z Papieżem Janem Pawłem II?
- Nie, nie jest tajemnicą, prawdopodobnie te słowa słyszało wiele osób. Ojciec Święty prosił mnie o przekazanie wyrazów uznania dla postawy emigracji niepodległościowej oraz tych, którzy tworzyli Rząd Polski w Londynie. Udzielił błogosławieństwa nie tylko mnie, ale całemu narodowi, który nas wspierał.
- Czy bycie chrześcijaninem pomaga Panu w życiu?
- Człowiek musi mieć jakąś postawę w stosunku do życia, musi się określić. Zostałem ochrzczony i szczególnie w trudnych momentach pomagała mi świadomość, że jestem człowiekiem wierzącym.
- Jak ocenia Pan prezydenturę Lecha Wałęsy?
- Lech Wałęsa został prezydentem w momencie odzyskania przez Polskę suwerenności. Nie miał żadnego wzorca ani żadnych doradców, którzy potrafiliby wprowadzić go w czynności urzędu. Człowiek, który nie miał żadnego doświadczenia w rozmowach z ludźmi na wysokim szczeblu międzynarodowym, doskonale sobie z nimi radził. Myślę, że jego prezydenturę należy uznać za sukces.
- Czy utrzymuje Pan stosunki towarzyskie w Panem Wałęsą?
- Ilekroć jest okazja do spotkania, to bardzo serdecznie witam go i myślę, że on odwzajemnia się tym samym.
- Jak ocenia Pan obecną sytuację w Polsce?
- W Polsce ludzie ulegają temu, co mówi radio i telewizja. Jeżeli patrzymy stąd na to, co się dzieje w Polsce, to bierzemy pod uwagę również to, co dzieje się na świecie. Są różnice, ale i podobieństwa. Kilkanaście lat temu Anglia musiała rozwiązać problem kopalnii węglowych i jakoś się z tym uporała.
- Co myśli Pan o przyszłości Polski?
- Bardzo optymistycznie zapatruję się na przyszłość Polski. Rozwój gospodarczy w ostatnim dziesięcioleciu jest tak duży i obiecujący, że nie ma powodów do pesymizmu. Będą kłopoty różnego rodzaju, ale z nimi parają się wszyscy nasi sąsiedzi, nie mówiąc o wschodnich, gdzie większość problemów nie została jeszcze rozwiązana.
- Co uważa Pan za największy sukces, a co za największa klęskę polskiej demokracji?
- Największy sukces - że stworzyliśmy Sejm i Senat, które działają, które mają, oczywiście, wiele problemów, do rozwiązania wiele trudności. To jest ciało ustawodawcze, które porządkuje Polskę pod względem prawodawstwa zbliżającego nas do krajów demokratycznych. Niepowodzeniem jest przeprowadzenie dekomunizacji, która była i jest potrzebna w dalszym ciągu. Gdyby to załatwiono 10 lat temu, to nie mielibyśmy dzisiaj tych problemów.
- Jakie jest Pana zdanie na temat wejścia Polski do NATO i Unii Europejskiej?
- W obu sprawach uważam, że jest to najlepsze rozwiązanie, jakie można dla Polski znaleźć.
- Co chciałby Pan, Panie Prezydencie, powiedzieć Polakom w kraju, często nie umiejącym odnaleźć się w demokratycznej Ojczyźnie, z niepewnością patrzącym w trzecie tysiąclecie?
- W konstytucji kwietniowej był taki zapis: "Wszyscy
obywatele Rzeczypospolitej są odpowiedzialni za jej losy". Każdy
Polak jest odpowiedzialny za to, co będzie z Polską. Ta odpowiedzialność
w demokratycznym społeczeństwie wyrażana jest za pomocą kartki wyborczej.
Ale jest jeszcze oddziaływanie na losy państwa przez udział w organizacjach
społecznych.
Patrzę optymistycznie na przyszłość Polski i widzę duże
możliwości. Polska jest krajem ludzi zdolnych, którzy potrafią przystosować
się do nowych warunków, czego najlepszym dowodem jest fakt, że jak
przyjeżdżają na Zachód, to po kilku latach już są "urządzeni". Jeżeli
potrafią to zrobić w obcym kraju, to też potrafią i w swoim. Wiedzą,
że należy sumiennie pracować i oszczędzać, aby w życiu do czegoś
dojść.
Oczywiście, jest w Polsce margines nędzy (w każdym państwie
znajdzie się taki) i trzeba pamiętać, by nie być głuchym i ślepym
na to, że obok nas żyją ludzie w dużo gorszych warunkach i możliwościach
niż my sami.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu