Chociaż nazwa: „Comunione e Liberazione” powstała dopiero 35 lat temu, początki Ruchu sięgają 1954 r., kiedy to nauczycielem religii w jednym z mediolańskich liceów został ks. Luigi Giussani.
Dzielił się on z młodzieżą nie tylko wiedzą religijną, ale przede wszystkim doświadczeniem i entuzjazmem swej wiary. Wspominając te czasy w niedawnym wywiadzie dla włoskiej prasy, powiedział: „Prosiłem
Maryję, bym umiał pokazać tej młodzieży, w jaki sposób religijność dosięga człowieka w samej głębi ludzkiego doświadczenia”. Będąc równocześnie wiceasystentem Akcji Katolickiej, w jej ramach ks.
Giussani stworzył dla młodzieży szkół średnich odrębną grupę o nazwie „Gioventů Studentesca” (Młodzież Uczniowska). Starała się ona w środowisku szkolnym ukazywać Chrystusa jako Kogoś, kto
nadaje sens życiu i jest wyjaśnieniem całej rzeczywistości. Licealiści z „Gioventů Studentesca” dorastali i zdobyte doświadczenie przenosili na uniwersytety.
W 1968 r. na uniwersytetach europejskich doszło do znanych rozruchów. Kryzys ten zmusił ludzi mających za sobą doświadczenie „Gioventů Studentesca” do nowych przemyśleń i samookreślenia,
w wyniku czego ruch przybrał nazwę „Comunione e Liberazione” (Komunia i Wyzwolenie). „Comunione” to coś więcej niż tylko wspólnota - to jedność, zjednoczenie. Polski termin
„komunia” zatracił wprawdzie w potocznym rozumieniu aspekt wspólnotowy, odzyskuje go jednak w posoborowym języku teologicznym, zwłaszcza podczas obecnego pontyfikatu. Jan Paweł II w liście
apostolskim Novo millennio ineunte mówi o „duchowości komunii” jako podstawowej zasadzie działania Kościoła. Pierwszy człon nazwy Ruchu - „Comunione” - wskazuje zatem
na jedność z Chrystusem i braćmi, natomiast drugi - „Liberazione” - na konieczność wyzwolenia człowieka od wrodzonej skłonności do zła, od wewnętrznych sprzeczności, które w nim
tkwią. Nie jest to owocem ludzkiego wysiłku, ale działania Chrystusa. Wypływa z komunii z Nim, z uczestnictwa chrześcijańskiej wspólnoty w Jego życiu.
Wyzwolenie w taki sposób pojmowane zaprzeczało, oczywiście, „wyzwoleńczej” ideologii lewicowej, która w 1968 r. tak bardzo się we Włoszech rozpowszechniła. W latach 70. i 80. dochodziło
nieraz do napadów na siedziby „Comunione e Liberazione” i na członków Ruchu. Taka była reakcja na rozrastanie się Ruchu zdecydowanie wyznającego chrześcijaństwo w zlaicyzowanych środowiskach.
Odkąd zaczął się on rozprzestrzeniać w całych Włoszech, nie jest już Ruchem czysto młodzieżowym. Obejmuje odtąd wszystkie grupy wiekowe i różne środowiska. Stawia sobie za cel ukazywanie obecności Chrystusa
jako jedynej autentycznej odpowiedzi na najgłębsze potrzeby człowieka wszystkich czasów. W człowieku spotykającym tę obecność rodzi się nawrócenie i świadectwo wpływające na środowisko, w którym żyje
(rodzina, praca, szkoła, dzielnica, społeczeństwo).
Ruch „Comunione e Liberazione” prowadzi dzieła charytatywne. Inspiruje wydawnictwa i liczne formy działalności kulturalnej, jak odbywający się już od 25 lat w Rimini nad Adriatykiem Mityng
Przyjaźni między Narodami. W sierpniu br. w przesłaniu do uczestników Ruchu Jan Paweł II nawiązał do jubileuszu jego 50-lecia, przypominając, że „zrodził się on z kapłańskiej gorliwości ks.
prał. Luigiego Giussaniego”. Trafność tego określenia potwierdzają słowa samego ks. Giussaniego, który chętnie mówi o sobie: „Nie czuję się założycielem. Przez całe życie starałem się po prostu
żyć wiarą katolicką, przekazaną mi przez matkę i wykładowców seminarium”.
Ruch szybko przekroczył granice Włoch. Pojawił się też na misjach. Szczególnym zainteresowaniem darzył zawsze kraje środkowej i wschodniej Europy, o czym świadczy choćby czynne już w latach 60. w
Bolonii Centrum Studiów Europy Wschodniej i wydawana przez nie dokumentacja życia i prześladowań Kościoła w tej części świata. Owocem tych zainteresowań Ruchu jest również fakt, że wśród księży pracujących
dziś na terenach byłego Związku Sowieckiego wielu pochodzi z jego wspólnot.
Już na przełomie lat 60. i 70. Włosi z „Comunione e Liberazione” zaczęli docierać do Polski. W ówczesnych warunkach nie widziano możliwości zakładania wspólnot Ruchu w naszym kraju. Chodziło
o to, by ci, którzy po obu stronach „żelaznej kurtyny” przeżywali doświadczenie spotkania z Chrystusem, wzajemnie „rozpoznawali się w wierze”. Członkowie Ruchu starali się docierać
w Polsce do ludzi mających znaczenie dla odnowy Kościoła. Kierując się tym kryterium, trafili do arcybiskupa krakowskiego - kard. Karola Wojtyły. Nawiązali też kontakty z ks. Franciszkiem Blachnickim
i z założonym przez niego Ruchem Światło-Życie. W 1973 r. ks. Giussani po raz pierwszy odwiedził Polskę.
11 czerwca w Krościenku nad Dunajcem wziął udział - wraz z przyszłym Papieżem i z ks. Blachnickim - w zawierzeniu Niepokalanej Ruchu oazowego, uznawanym dziś za jego akt konstytutywny.
Piszę o tym wydarzeniu jako naoczny świadek. Wymowne jest to spotkanie założycieli obu Ruchów, początkowo młodzieżowych, których historia jest pod wieloma względami podobna: oba zapoczątkowane w 1954 r.,
rozwijając się, przyjęły obecne nazwy i objęły osoby w różnym wieku; oba też stawiają sobie za cel formowanie dojrzałych chrześcijan.
Dziś Ruch jest obecny w 70 krajach świata. Stałą obecność w Polsce zainaugurowano w 1983 r. na spotkaniu w Olsztynie koło Częstochowy, w obecności ks. Giussaniego, który po 10 latach znowu odwiedził
nasz kraj. Obecnie działa 30 polskich ośrodków Ruchu, pod nazwą „Komunia i Wyzwolenie”. Liczne książki założyciela Ruchu mają już polskie przekłady, by wspomnieć tylko najbardziej chyba znaną
- Zmysł religijny i najnowszą - Dlaczego Kościół (obie w Pallottinum) oraz Czas i świątynia wydana w Bibliotece „Niedzieli”. Ruch „Komunia i Wyzwolenie” wydaje też
swój dwumiesięcznik Ślady (www.slady.pl) i ma swoją stronę internetową: www.cl.opoka.org.pl
„«Komunia i Wyzwolenie» - napisał niedawno Papież w liście do ks. Giussaniego - jest ruchem, który, wraz z innymi stowarzyszeniami i nowymi wspólnotami, można słusznie
uważać za jeden z zalążków obiecującej «wiosny», wzbudzanej przez Ducha Świętego w ostatnim pięćdziesięcioleciu”.
O niebezpiecznej Europie
„Europa odcinająca się od swoich judeochrześcijańskich korzeni jest Europą wykorzenioną i niebezpieczną” - uważa katolicki Ruch „Komunia i Wyzwolenie”. 19 października br.
wydał on specjalne oświadczenie w związku z odrzuceniem kandydatury prof. Rocco Buttiglionego na unijnego komisarza. Innym alarmującym wydarzeniem jest zakaz noszenia sutanny, wydany jednemu z księży
w Tulonie, gdyż uznano to za przejaw „ostentacyjnego” propagowania symboli religijnych. Ruch wspomina też o wyroku wydanym na protestanckiego pastora ze Szwecji, który za to, że głośno wypowiadał
swój sprzeciw wobec małżeństw gejowskich, został uznany winnym dyskryminacji mniejszości. Ruch przypomina, że w Badenii-Wirtembergii trybunał regionalny jednakowo potraktował welon sióstr zakonnych i
chusty muzułmanek i w związku z tym wprowadził zakaz noszenia ich w czasie nauki w szkole.
W związku ze sprawą prof. Buttiglionego w komunikacie Ruchu „Comunione e Liberazione” czytamy: „Doszliśmy do momentu, w którym pod pretekstem obrony prawa do wyrażania przez wszystkich
swojej relatywnej prawdy wprowadza się totalitaryzm kulturalny, podważający wolność sumienia, myśli i opinii (...). W szczególności katolicy, niezależnie od politycznej opcji, nie mogą pozwolić, by zmuszano
ich do milczenia, któremu grozi już dzisiaj, że nie będzie tylko milczeniem publicznym, ale i prywatnym” - podkreśla Ruch „Komunia i Wyzwolenie”.
(KAI)
Pomóż w rozwoju naszego portalu