Reklama

Z Iraku

Komandos w sutannie

Zaczęło się, gdy miał 16 lat, czynnym uprawianiem spadochroniarstwa w Toruniu. Gdy przyszedł czas na wojsko, nie dało się „śmignąć”, nie z tą kategorią. Wysłano go do komandosów, do desantu. Służył w elitarnych specjalnych kompaniach dywersyjnych dalekiego zasięgu - tak nazywano tę jednostkę w czasach realnego socjalizmu. Potem mundur zamienił na zakonny habit - mając 27 lat został pallotynem. W 1996 r. wezwał go do służby biskup Ordynariatu Polowego WP Sławoj Leszek Głódź. Był kapelanem kilku jednostek w kraju. Służył w misjach pokojowych w Kosowie i w Iraku. Obecnie objął parafię garnizonową w Łodzi. Jest wysportowany, uśmiechnięty, z ruchów i gestów wojskowy w każdym calu. O swoich podopiecznych, zawodowych żołnierzach, co to z niejednego pieca chleb jedli, mówi jak o najbliższych: „moi” albo „chłopaki”. Darzy ich dużym szacunkiem. Taki jest ks. mjr Marek Strzelecki, kapelan drugiego kontyngentu polskiego w Iraku, nazywany „latającym kapelanem” albo komandosem w sutannie.

Niedziela Ogólnopolska 46/2004

Archiwum ks. Marka Strzeleckiego

Gdzieś w Iraku w czasie patrolu, ks. Marek Strzelecki - bez nakrycia głowy

Gdzieś w Iraku w czasie patrolu, ks. Marek Strzelecki - bez nakrycia głowy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Katarzyna Woynarowska, ks. Jacek Kowalik: - Gdzie było trudniej: w Kosowie czy w Iraku?

Ks. Marek Strzelecki: - W Iraku. Po pierwsze - z Kosowa bliżej jest do kraju, częściej można było przyjeżdżać na urlopy. Amerykanie stosowali na Bałkanach system 30 na 60 - po miesiącu pracy 60 godzin wolnego. To taki wentyl bezpieczeństwa. W Iraku tego wentyla nie ma.

- Ile czasu spędził Ksiądz w Al-Kut?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Dokładnie 6 miesięcy i 6 dni.

- Czy często bał się Ksiądz o swoje życie, o życie żołnierzy?

- Jadąc tam, wiedziałem, że będzie niebezpiecznie. Czy baliśmy się? Podobno tylko idiota się nie boi, bo nie ma wyobraźni. Obawa jest tam wszechobecna. Praktycznie nie ma miejsca, gdzie można czuć się bezpiecznym. Baza może być w każdej chwili ostrzelana, co miało przecież już miejsce. Lecąc w śmigłowcu, można oberwać z rakiety czy z RPG7. Strzelano już do nas nawet z granatników, seriami z karabinu maszynowego... Sami przekonaliśmy się, jak łatwo zestrzelić helikopter, gdy pociski - prawdopodobnie z karabinu - trafiły dosłownie 10 cm od głowicy rakiety. 10 cm i byłoby 10 trupów. Gdy jedzie się w konwoju, mogą podłożyć bombę, mogą ostrzelać. Pojechaliśmy do Iraku z misją pokojową, a trafiliśmy na wojnę.

- Skoro trwa wojna, czy kapelani noszą broń?

Reklama

- Nie, nie wolno nosić broni, tak zaleca konwencja genewska. Chociaż na Bałkanach spotkałem kapelana włoskich komandosów, który nosił za pasem bagnet wielkości rzeźnickiego noża, ale to incydent. Trudno sobie uzmysłowić, że ksiądz - ambasador pokoju nosi broń, nawet białą.

- Co Ksiądz mówi żołnierzowi, gdy idzie na niebezpieczny patrol?

- Mówię: przyjdź pomodlić się o szczęśliwy powrót do domu, pomódl się za najbliższych, a gdyby - nie daj Boże! - stało się to „coś”, musisz być przygotowany na spotkanie z Bogiem. Jestem z nimi. Często proszą o wspólną modlitwę. Wtedy - mam takie wrażenie - czują się bezpieczniej. Wiedzą, że jestem gdzieś obok i czuwam. Żołnierze w Iraku z pewnością są bardziej pobożni, bardziej gorliwi niż ich koledzy w kościele garnizonowym w Polsce... Oj, tak...

- Ilu kapelanów służy w Iraku?

- Trzech. Cały kontyngent polski w Iraku liczy 2400 osób. Jeden kapelan służy w bazie Babilon, drugi - w Karbali, trzeci - w Al-Kut, gdzie wystrój kaplicy jest bardzo polski. Na ścianie widnieją obrazy Matki Bożej Jasnogórskiej i Jezusa Miłosiernego. Nad ołtarzem wisi czasza spadochronu, bo jesteśmy samodzielną grupą szturmową, a to przede wszystkim spadochroniarze.

- Czy były wydarzenia, które wstrząsnęły Księdzem w sposób szczególny?

Reklama

- Były nocne ostrzały moździerzowe. Na szczęście nieskuteczne. Gdy w Al-Kut trwały nocne walki, gdy nasze i amerykańskie śmigłowce robiły rozpoznanie, włos się na głowie jeżył. Miałem świadomość, że moi żołnierze mogą nie wrócić. Wtedy człowiek brał różaniec do ręki i modlił się do skutku, aż wrócili cali i zdrowi.

- W Polsce nasza obecność w Iraku, ta służba w zaszczytnym celu walki z terroryzmem, budzi coraz większy opór. Zwyczajnie boimy się o naszych mężów, synów, braci. Czy, zdaniem Księdza, jesteśmy tam naprawdę potrzebni?

- My, żołnierze - a w tym i kapelani - wykonujemy rozkazy. Odpowiedzialność biorą politycy - prezydent jako zwierzchnik sił zbrojnych. Według mnie, błędem było wysyłanie żołnierzy bez decyzji ONZ.

- A wyposażenie? Czy nasi żołnierze są w Iraku bezpieczni przynajmniej w tej dziedzinie?

- Wyposażenie jest naprawdę bardzo dobre - na miarę naszych możliwości, oczywiście. Mankamentem jest brak transporterów opancerzonych. Nasze „Honkery” są praktycznie odkryte, nic nie chroni żołnierzy od zwykłych strzałów z pistoletu czy karabinu. Zagrożenie jest większe, niż się spodziewaliśmy.

- Najtrudniejsza chwila dla Księdza w Iraku to...

Reklama

-... Zamach w Karbali, gdy nasi żołnierze ewakuowali rannych, zabitych sprzed świątyni. Około 180 trupów, 400 poharatanych. Masakra! W tłum modlących się weszło kilku samobójców... Widziałem potem ich głowy. Mieli na nich arafatki, spod których wystawały antenki. Tyle z nich zostało. Byli zdalnie odpalani. Wchodzili między ludzi, a ktoś tam z bezpiecznego miejsca decydował, w jakim miejscu świątyni wybuch zabije największą liczbę ludzi i drogą radiową, telefonem komórkowym - ciach... odpalał żywe bomby.

- Mordowali swoich?

- Oni nie szanują życia jak chrześcijanie. Myślę, że przywódcom muzułmańskim cała ta sprawa wyrwała się spod kontroli. Nie panują nad żywiołem. W żadnej religii Bóg nie zachęca do zabijania. To ludzie źle interpretują prawo Boże. Fanatyzm rodzi się w nas. Podobnie jak chęć odwetu, zemsty...

- Komandosi - tak się o nich myśli - to maszyny do zabijania...

- Nie, to inteligentni żołnierze, którym mówimy: masz rozum i ty oceniasz stopień niebezpieczeństwa... Przypadek z bazą w Al Hilla. Polski żołnierz nie strzelił do kierowcy ciężarówki, która chciała staranować bramę naszej bazy. Strzelił żołnierz mongolski. I dobrze, że strzelił, bo na tej ciężarówce były 2 tony ładunku wybuchowego! Gdyby pojazd eksplodował, kilkaset osób straciłoby życie...

- Dlaczego więc nie strzelił?

Reklama

- Może źle ocenił sytuację, może się wystraszył. To okropnie podziałało na innych. Chyba10 żołnierzy wyjechało wtedy do kraju. Nie wytrzymali psychicznie myśli, że tak mało brakowało. Wtedy nie widziałem rannych czy trupów. Wystarczył mi widok dziury w ziemi po tej ciężarówce - krater o średnicy ok. 20 m, głęboki na 7 m. A wyobraźnia działa: jak wyglądałaby polska baza po takiej eksplozji? Takie makabryczne rzeczy widuje się często... Np. po masakrze w świątyni Irakijczycy bali się wychodzić z domów. Trupy przez dwa dni leżały na ulicach...

- Jak miejscowi - nie terroryści czy partyzanci, ale zwyczajni ludzie - traktują obecność w ich kraju np. Polaków?

- Różnie, najczęściej dobrze. Zwłaszcza gdy robimy coś dla miejscowej społeczności, np. urządzamy szkołę czy ośrodek zdrowia, niesiemy pomoc humanitarną. Realizujemy to głównie z pieniędzy Caritas Polska, naszego Episkopatu czy Ordynariatu Polowego WP. W Iraku panuje ogromna bieda, każdy gest dobroczynności budzi wdzięczność. Nieprzychylność rodzi się w dużych miastach i w miejscach świętych. Czwartek i piątek, gdy trwają modlitwy, to czas dla nas niebezpieczny. W te dni głoszone są muzułmańskie „kazania”, które czasem powodują wręcz amok religijny. A broń jest ogólnodostępna. Nieszczelne granice - to kolejny wielki temat. Do Iraku trafia broń rosyjska, czeska, węgierska, izraelska, amerykańska, francuska, z krajów arabskich - zewsząd... - Taka właśnie broń jest rekwirowana.

- Więc w Iraku nigdy nie skończy się konflikt, bo za dużo ludzi na tym zarabia...

Reklama

- Arab to wojownik, jego nie da się stłamsić, całkowicie nad nim zapanować. On jest dumny ze swojego stylu życia, nie zgodzi się, by ktoś go upodlił. W kulturze arabskiej mocno tkwi potrzeba zemsty, odwetu. Amerykanie, na szczęście, nie działają gwałtownie, nie chcą wyniszczenia narodu. Oni mogliby militarnie zmieść Irak z powierzchni ziemi, ale nie o to w tym konflikcie szło...

- Co Ksiądz poradziłby bratu w kapłaństwie, który wyjeżdża do Iraku?

- Żeby na siebie uważał. I żeby zawsze, ale to zawsze, był z chłopakami. W każdej sytuacji. Niech raczej nie pcha się na pierwszą linię, do grup bojowych, bo będzie zawadzał, ale niech stoi w pobliżu.

- Dziękujemy za rozmowę.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Szkocja: padł kolejny aborcyjny rekord

2025-05-29 18:36

[ TEMATY ]

aborcja

Szkocja

Adobe Stock

W ubiegłym roku w Szkocji dokonano prawie 19 tysięcy aborcji. To o niemal pół tysiąca więcej niż w 2023 roku. Statystyki szkockiej agencji zdrowia (Public Health Scotland) pokazują też, że 15-procentowy wzrost przypadków pozbawienia życia dziecka nienarodzonego dotyczy podejrzenia Zespołu Downa. Od 2021 roku to wzrost o ponad 80 procent.

Szkockie dane wskazują też na wzrost liczby aborcji w przeliczeniu na 1000 kobiet w wieku 15-44 lat - z 17,5 do 17,9. Ponadto aż 41 proc. stanowiły aborcje powtórne. „Każda z tych aborcji to porażka naszego społeczeństwa w ochronie życia dzieci w łonie matki i w zapewnieniu wsparcia kobietom z nieplanowaną ciążą” - powiedziała Catherine Robinson, rzeczniczka organizacji Right to Life UK.
CZYTAJ DALEJ

Wniebowstąpienie kończy to, co zapoczątkowało Wcielenie

2025-05-29 09:04

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Monika Książek

Wniebowstąpienie kończy to, co zapoczątkowało Wcielenie. Chrystus, który narodził się w Betlejem, przyjmując naszą ludzką naturę, lecz bez grzechu, wraca teraz do Siebie, skąd przyszedł. Wniebowstąpienie jest dokończeniem misterium paschalnego, a więc dzieła odkupienia.

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jeruzalem. Wy jesteście świadkami tego. Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni w moc z wysoka». Potem wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce, błogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba. Oni zaś oddali Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jeruzalem, gdzie stale przebywali w świątyni, wielbiąc i błogosławiąc Boga.
CZYTAJ DALEJ

Błogosławione w Braniewie – bolesne męczennice komunizmu

2025-05-30 19:30

[ TEMATY ]

Braniewo

siostry katarzynki

beatyfikacjia

Red

Miały od 26 do 64 lat. Ginęły po kolei – w ciągu kilku miesięcy 1945 roku. Dlatego, że do końca pozostały z dziećmi - sierotami, z pacjentami w szpitalu, z osobami starszymi, które nie miały rodzin ani opieki. Z tymi wszystkimi, którzy nie byli w stanie się bronić ani uciekać przed Armią Czerwoną, która brutalnie wkroczyła wtedy na Ziemię Warmińską. Czy można zrozumieć postępowanie sióstr katarzynek?

Pracowały na całej Warmii, w różnych domach zakonnych i w różnych miejscach: domach dziecka, szpitalach, ośrodkach opieki. Gdy żołnierze sowieccy zaczęli zajmować te ziemie, ludzie zaczęli się masowo ewakuować. Nie mogło być na tych ziemiach dzieci, które nie miały rodziców, chorych bez własnych rodzin czy najstarszych mieszkańców. Takich osób nie opuściły jednak siostry katarzynki. Mimo że były przez czerwonoarmistów bite, gwałcone, torturowane – na przykład w szpitalnej piwnicy, gdzie szukały schronienia wraz ze swymi podopiecznymi. Te, które zostały wtedy z pacjentami, były wielokrotnie wykorzystywane przez Sowietów. Niektóre więziono, a potem zesłano w głąb ZSRR. Pracowały w łagrach, zmarły z wycieńczenia. Siostra, która zorganizowała ewakuację dzieci – zgromadziła je w grupie na dworcu kolejowym, sama zaś poszła szukać dla nich wody i pożywienia. Żołnierz Armii Czerwonej zastrzelił ją, gdy tylko wyszła na zewnątrz. Były siostry, które zginęły wskutek ciągnięcia ich za samochodem po ulicach Kętrzyna. Po zajęciu Gdańska przez Sowietów pod koniec marca 1945 r. rozpoczęły się mordy, grabieże i gwałty na miejscowej ludności. Ofiarą napaści padły też siostry katarzynki, które znalazły się w mieście po przymusowej ewakuacji macierzystego domu w Braniewie. Jak podaje KAI, 58-letnia siostra Caritina Fahl, nauczycielka i ówczesna wikaria generalna Zgromadzenia, ze wszystkich sił starała się bronić młodsze siostry przed gwałtem. Została straszliwie pobita, zmarła po kilku dniach. Takie były ich losy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję