Reklama

Na bieżąco

Uwolnijmy się od zmory!

Żaden inny funkcjonariusz państwowy nie był tak zajadle i wytrwale atakowany, jak sędzia Bogusław Nizieński, pełniący do niedawna funkcję rzecznika interesu publicznego. Wytrzymał wszystkie nawałnice i zakończył swą 6-letnią kadencję godnie i „z tarczą”. Dziś lustracja, rzekomo zbędna, znów jest tematem dnia.

Niedziela Ogólnopolska 7/2005

Krystian Brodacki

Sędzia Bogusław Nizieński, b. rzecznik interesu publicznego

Sędzia Bogusław Nizieński, b. rzecznik interesu publicznego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z sędzią Bogusławem Nizieńskim - b. rzecznikiem interesu publicznego - rozmawia Krystian Brodacki

Krystian Brodacki: - Pana pracowitość jest legendarna! Jak wyglądał dzień sędziego Nizieńskiego jako rzecznika?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Bogusław Nizieński: - Rano byłem zawożony do biura, gdzie spędzałem cały dzień, średnio do godz. 18.00, a w soboty do 20.00. Potem - powrót autem do domu. Tego wymagała praca, której się podjąłem wraz z mymi zastępcami, sędzią Kaubą i prokuratorem Lipińskim. W ciągu tych 6 lat skorzystałem z 30 dni urlopu, średnio 5 dni w roku... Niejako skazaliśmy się na tak wielki wysiłek, ale teraz możemy każdemu śmiało spojrzeć w oczy: wykorzystaliśmy daną nam szansę.

- Co najbardziej utrudniało pracę rzecznika - i będzie utrudniać pracę Pańskiego następcy, sędziego Włodzimierza Olszewskiego?

- Oczywiście, ogromne zniszczenia zasobów archiwalnych, dokonane po 4 czerwca 1989 r. Akcja likwidacji dokumentów, a w tym teczek personalnych i teczek pracy tajnych współpracowników (TW), trwała do 30 stycznia 1990 roku... Jak można było do tego dopuścić? Przecież władza była już w naszych rękach i można było zamknąć archiwa... Kto jest za to odpowiedzialny i dlaczego dotąd nie został ukarany? Zniszczono dowody winy i stąd butne, czasem cyniczne oświadczenia różnych osób: „Ja nie miałem nic wspólnego ze służbą bezpieczeństwa!” Jak dowieść, że kłamią, skoro pozostały po nich tylko wpisy w tzw. dziennikach rejestracyjnych, koordynacyjnych i archiwalnych? To za mało. W naszej wewnętrznej ewidencji na koniec 2004 r. mamy zarejestrowanych 588 osób pełniących w III RP funkcje publiczne (lub takie funkcje pełniły), które - naszym zdaniem - powinny zostać objęte postępowaniem lustracyjnym, ale w świetle orzecznictwa sądowego nie można wszcząć takiego postępowania, bo nie ma ich teczek.
Na szczęście, nie zdążono zniszczyć wszystkiego, na Śląsku np. ocalały worki dokumentów przeznaczonych na przemiał, już zapisane w dziennikach archiwalnych jako zniszczone... Dzięki temu ok. 10 spraw z tamtego regionu mogliśmy skierować do sądu. Nie zniszczono również teczek pracy osobowych źródeł informacji, pracujących na rzecz Zarządu II Sztabu Generalnego WP, oraz teczek personalnych tajnych współpracowników WSW.

Reklama

- Obserwując przebieg prac rzecznika interesu publicznego, a dalej - sądów lustracyjnych I i II instancji, i w ogóle całego żmudnego i drobiazgowego dochodzenia prawdy, odniosłem wrażenie, że wykorzystuje się wszelkie przesłanki, które mogłyby świadczyć na korzyść osób lustrowanych, tak aby nikogo nie skrzywdzić. Mimo to i Pana, i sądy atakowano, nie przebierając w słowach. Były marszałek Sejmu - p. Małachowski wręcz groził, że lustratorzy odpowiedzą za to, co robią... A jak przebiegała lustracja w innych krajach postkomunistycznych?

- Bardzo rozmaicie. Na przykład w Republice Czeskiej obowiązuje ustawa lustracyjna z 1991 r., natomiast od 2003 r. ujawnia się w internecie wszystkich tajnych współpracowników według zawartości archiwów tamtejszej bezpieki (których nie zniszczono); kto się poczuł pokrzywdzony, mógł dochodzić swych racji przed sądem. Słowacy w ogóle nie mają lustracji, tam się jedynie dokumentuje zbrodnie komunizmu; do niedawna robił to specjalny departament w ich ministerstwie sprawiedliwości, a obecnie Instytut Pamięci Narodowej Słowacji.
System niemiecki jest odrębny: Instytut Gaucka, który dysponuje zasobami archiwalnymi STASI, na zapytanie instytucji lub osób, czy ktoś był TW, udziela odpowiedzi „tak” lub „nie” - i to wszystko. Decyzja, czy były TW może np. być zatrudniony, należy do pracodawcy. Instytut Gaucka stanął zdecydowanie na stanowisku, że funkcjonariusze STASI nie oszukiwali się wzajemnie, zatem materiały archiwalne są całkowicie wiarygodne. Warto to podkreślić wobec wciąż ponawianych w Polsce prób podważania prawdziwości dokumentów SB.
W Bułgarii proces lustracji został utrącony przez cara Symeona II: w 2003 r. zamknął archiwa i rozwiązał komisję lustracyjną (złożoną z prawników, historyków i działaczy politycznych). Komisja prowadziła m.in. badania tzw. wątku bułgarskiego w zamachu na Jana Pawła II oraz na temat bułgaryzacji Turków. Kiedy zabrała się za lustrowanie dziennikarzy, „poległa”, bo środowisko dziennikarskie znalazło dojście do cara, który ogłosił „koniec lustracji”, a prosocjalistyczny prezydent Bułgarii tę decyzję zatwierdził.
Najbliższy naszemu był system węgierski: lustratorami było 12 sędziów różnych sądów. Od orzeczeń 3-osobowych składów sędziowskich można było odwoływać się do Sądu Miejskiego w Budapeszcie. Orzeczenia były publikowane, a prawnicy wzywali osoby uznane za TW, aby rezygnowały z zajmowanych stanowisk. Ale one nie musiały się temu podporządkować, była to więc robota mało efektywna. Lustrację na Węgrzech zakończono 31 grudnia 2004 r.

- Można więc powiedzieć, że w Polsce podeszliśmy do lustracji z wyjątkową, by nie rzec przesadną starannością. Mimo że i tak nasza ustawa jest kaleka - w końcu tajny agent, który się przyzna, poza publikacją jego nazwiska w „Monitorze Polskim” nie ponosi żadnych konsekwencji i może pełnić wszelkie funkcje w państwie... À propos: jak wielu się przyznało za Pana kadencji?

- Znikoma liczba: na prawie 27 tys. kserokopii oświadczeń lustracyjnych, jakie wpłynęły do nas z Sądu Apelacyjnego w Warszawie, przyznało się tylko 200 osób (nie liczę tych, którzy przyznali się, choć w świetle prawa nie musieli - myślę o absolwentach wyższych uczelni, zwłaszcza wydziałów prawa, którzy w ramach powszechnego obowiązku obrony państwa kierowani byli na roczne kursy oficerów rezerwy kontrwywiadu; ok. 150 takich osób przyznało się, ale zgodnie ze stanowiskiem Sądu Najwyższego do publikacji ich nazwisk w Monitorze Polskim nie doszło).
Jestem za maksymalnym rozszerzeniem zakresu lustracji. Tajni współpracownicy komunistycznej policji politycznej są odpowiedzialni za cierpienia wielu tysięcy Polaków uwięzionych wskutek donosów. I za śmierć tych, którzy zginęli w wyniku wykonywania wyroków sądowych - te wyroki także mają swe zakotwiczenie w pracy operacyjnej SB i TW. Uwolnijmy się raz na zawsze od tej zmory!

- Dziękuję za rozmowę.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Wojciech, Biskup, Męczennik - Patron Polski

Niedziela podlaska 16/2002

Obok Matki Bożej Królowej Polski i św. Stanisława, św. Wojciech jest patronem Polski oraz patronem archidiecezji gnieźnieńskiej, gdańskiej i warmińskiej; diecezji elbląskiej i koszalińsko-kołobrzeskiej. Jego wizerunek widnieje również w herbach miast. W Gnieźnie, co roku, w uroczystość św. Wojciecha zbiera się cały Episkopat Polski.

Urodził się ok. 956 r. w czeskich Libicach. Ojciec jego, Sławnik, był głową możnego rodu, panującego wówczas w Niemczech. Matka św. Wojciecha, Strzyżewska, pochodziła z nie mniej znakomitej rodziny. Wojciech był przedostatnim z siedmiu synów. Ks. Piotr Skarga w Żywotach Świętych tak opisuje małego Wojciecha: "Będąc niemowlęciem gdy zachorował, żałość niemałą rodzicom uczynił, którzy pragnąc zdrowia jego, P. Bogu go poślubili, woląc raczej żywym go między sługami kościelnymi widząc, niż na śmierć jego patrzeć. Gdy zanieśli na pół umarłego do ołtarza Przeczystej Matki Bożej, prosząc, aby ona na służbę Synowi Swemu nowego a maluczkiego sługę zaleciła, a zdrowie mu do tego zjednała, wnet dzieciątko ozdrowiało". Był to zwyczaj upraszania u Pana Boga zdrowia dla dziecka, z zobowiązaniem oddania go na służbę Bożą.

Św. Wojciech kształcił się w Magdeburgu pod opieką tamtejszego arcybiskupa Adalbertusa. Ku jego czci przyjął w czasie bierzmowania imię Adalbertus i pod nim znany jest w średniowiecznej literaturze łacińskiej oraz na Zachodzie. Z Magdeburga jako dwudziestopięcioletni subdiakon wrócił do Czech, przyjął pozostałe święcenia, 3 czerwca 983 r. otrzymał pastorał, a pod koniec tego miesiąca został konsekrowany na drugiego biskupa Pragi.

Wbrew przyjętemu zwyczajowi nie objął diecezji w paradzie, ale boso. Skromne dobra biskupie dzielił na utrzymanie budynków i sprzętu kościelnego, na ubogich i więźniów, których sam odwiedzał. Szczególnie dużo uwagi poświęcił sprawie wykupu niewolników - chrześcijan. Po kilku latach, rozdał wszystko, co posiadał i udał się do Rzymu. Za radą papieża Jana XV wstąpił do klasztoru benedyktynów. Tu zaznał spokoju wewnętrznego, oddając się żarliwej modlitwie.

Przychylając się do prośby papieża, wiosną 992 r. wrócił do Pragi i zajął się sprawami kościelnymi w Czechach. Ale stosunki wewnętrzne się zaostrzyły, a zatarg z księciem Bolesławem II zmusił go do powtórnego opuszczenia kraju. Znowu wrócił do Włoch, gdzie zaczął snuć plany działalności misyjnej. Jego celem misyjnym była Polska. Tu podsunięto mu myśl o pogańskich Prusach, nękających granice Bolesława Chrobrego.

W porozumieniu z Księciem popłynął łodzią do Gdańska, stamtąd zaś morzem w kierunku ujścia Pregoły. Towarzyszem tej podróży był prezbiter Benedykt Bogusz i brat Radzim Gaudent. Od początku spotkał się z wrogością, a kiedy mimo to próbował rozpocząć pracę misyjną, został zabity przez pogańskiego kapłana. Zabito go strzałami z łuku, odcięto mu głowę i wbito na żerdź. Cudem uratowali się jego dwaj towarzysze, którzy zdali w Gnieźnie relację o męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Bolesław Chrobry wykupił jego ciało i pochował z należytymi honorami. Zginął w wieku 40 lat.

Św. Wojciech jest współpatronem Polski, której wedle legendy miał także dać jej pierwszy hymn Bogurodzica Dziewica. Po dziś dzień śpiewa się go uroczyście w katedrze gnieźnieńskiej. W 999 r. papież Sylwester II wpisał go w poczet świętych. Staraniem Bolesława Chrobrego, papież utworzył w Gnieźnie metropolię, której patronem został św. Wojciech. Około 1127 r. powstały słynne "drzwi gnieźnieńskie", na których zostało utrwalonych rzeźbą w spiżu 18 scen z życia św. Wojciecha. W 1928 r. na prośbę ówczesnego Prymasa Polski - Augusta Kardynała Hlonda, relikwie z Rzymu przeniesiono do skarbca katedry gnieźnieńskiej. W 1980 r. diecezja warmińska otrzymała, ufundowany przez ówczesnego biskupa warmińskiego Józefa Glempa, relikwiarz św. Wojciecha.

W diecezji drohiczyńskiej jest także kościół pod wezwaniem św. Wojciecha w Skibniewie (dekanat sterdyński), gdzie proboszczem jest obecnie ks. Franciszek Szulak. 4 kwietnia 1997 r. do tej parafii sprowadzono z Gniezna relikwie św. Wojciecha. 20 kwietnia tegoż roku odbyły się w parafii diecezjalne obchody tysiąclecia śmierci św. Wojciecha.

CZYTAJ DALEJ

Pierwsza błogosławiona z Facebooka? Od 10 maja Helena Kmieć służebnicą Bożą

2024-04-22 14:01

[ TEMATY ]

święci

Helena Kmieć

Fundacja im. Heleny Kmieć

Helena Kmieć

Helena Kmieć

Dziś miałaby 33 lata - wiek chrystusowy. Teraz, siedem lat po tragicznej śmierci, jest kandydatką na ołtarze. Helena Kmieć, misjonarka świecka archidiecezji krakowskiej, będzie od 10 maja nosić tytuł służebnicy Bożej. Tego dnia ruszy bowiem jej proces beatyfikacyjny.

„W jednym z podań o wyjazd misyjny Helena napisała, że otrzymała Łaskę Bożą - czyli 5 razy D, Dar Darmo Dany Do Dawania, i że musi się tym darem dzielić” - wspomina w rozmowie z Radiem Watykańskim postulator, o. Paweł Wróbel SDS.

CZYTAJ DALEJ

23 kwietnia świętujemy Międzynarodowy Dzień Książki i Praw Autorskich

2024-04-23 07:38

[ TEMATY ]

książki

Fotolia.com

23 kwietnia obchodzony jest ustanowiony przez UNESCO Międzynarodowy Dzień Książki i Praw Autorskich. W całym kraju w bibliotekach i księgarniach odbywać się będą spotkania z autorami, seanse głośnego czytania, wystawy i odczyty. W tym roku święto odbywa się pod hasłem "Czytaj po swojemu”.

Święto organizowane jest przez UNESCO od 1995 roku, jednak jego geneza sięga 1926 roku. Pomysł zrodził się w Katalonii, a inicjatorem tego wydarzenia był wydawca Vicente Clavel Andres. Kilka lat później w 1930 roku święto zaczęto oficjalnie obchodzić w Hiszpanii, a od 1964 roku także w pozostałych krajach hiszpańskojęzycznych. Data 23 kwietnia jest symboliczna dla literatury światowej, gdyż w ten dzień zmarli wybitni poeci Miguel de Cervantes, William Szekspir oraz Inca Garcilaso de la Vega. Zgodnie z długą tradycją w Katalonii, kobiety obdarowywano w ten dzień czerwonymi różami, mającymi symbolizować krew pokonanego przez św. Jerzego smoka. Z czasem kobiety zaczęły odwzajemniać się mężczyznom podarunkami w postaci książek.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję