Reklama

Pro i contra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Socjolog o kosztach stanu wojennego

W tygodniku idei Europa (dodatku do dziennika Fakt z 16 lutego) - ważny tekst socjologa, prof. Ireneusza Krzemińskiego: Polską drogą do liberalizmu. Autor pisze m.in.: „Kiedy w drugiej połowie lat 90. robiliśmy badania w Mławie i Szczecinku, po raz pierwszy zrozumiałem, jak wielką ponieśliśmy stratę w poprzedniej dekadzie, ponurej epoce stanu wojennego. Wcale nie chodziło o wielkich liderów ruchu. To właśnie wygnanie kilku aktywnych osób, ale niemal z każdej z małych społeczności, niszczyło tam kompletnie więzy społeczne, rozbijało wspólnotę, zabijało to, co nazwałbym duchem obywatelskim. W dodatku ten stan beznadziejności, braku poczucia perspektywy, powodował, że błyskawicznie spadał poziom zaangażowania społecznego (...). Nie licząc młodzieży, dominującą postawą był tzw. zły indywidualizm: «Nie ma co już dalej myśleć o wspólnocie, w tym kraju niczego nie da się zbiorowo stworzyć, człowiek powinien walczyć tylko o siebie». Był to czas rozbicia wszelkich więzi, zagrożenia samego przetrwania tego społeczeństwa (...). Dominował już nowy światopogląd; przekonanie, że w polityce, w życiu społecznym, ale także w życiu indywidualnym liczy się tylko naga siła. Trzeba być mocnym, niezależnym, trzymać najwyżej ze swoimi, walcząc jak się da o przeżycie. Jednostka nie ma co liczyć na więcej”.
Wśród szczególnie negatywnych zjawisk końca lat 80. Krzemiński wymienia dwie sprawy: „przekonanie, że demokracja musi być budowana przez elity” i „zmiana sojuszy”. Pisze: „Tutaj nie da się ominąć nazwiska Adama Michnika, chciałbym, ale się nie da. Michnik, całując się z generałami, dokonał jednocześnie ostrego podziału Polski na tę nowoczesną, wybaczającą, która chce się modernizować, iść do Europy, rozwiązuje konflikty pokojowo i bez wzajemnych rozliczeń - i Polskę «ciemnogrodu»: narodową, prawicową, katolicką. W imię zniesienia wszelkich podziałów projektuje się podział gwałtowny, agresywny, nie do przekroczenia, rozbijający wspólnotę. To była projekcja, która zaczyna świetnie działać. Jeśli ktokolwiek myśli nieco inaczej, jeśli próbuje łączyć otwarcie na modernizację z tradycją, otwarcie na Europę z obroną interesu narodowego - od razu przypisuje się go do endeckich upiorów przeszłości, insynuuje mu się antysemityzm, robi się z niego «człowieka ciemnogrodu». Miało to swoje konsekwencje”. Te refleksje prof. Krzemińskiego są tym bardziej znamienne, że on sam kiedyś należał do gorliwych „oświeconych” tropicieli „antysemityzmu” w Polsce. Tym istotniejsze jest to jego „przebudzenie”!

Reklama

Koszty dogadania się przy Okrągłym Stole

Sprawy związane z ustaleniami przy Okrągłym Stole podejmuje Bronisław Wildstein w rozmowie prowadzonej przez Piotra Najsztuba pt. Od teczki do Stołu Okrągłego (Przekrój z 10 lutego). Wildstein stwierdza: „Chodzi o to, że zbudowano pewien porządek, pewien model III RP, m.in. na zaniechaniu rozliczenia z przeszłością i zamazaniu win (...) oni się tak umówili przy Okrągłym Stole. Ci, którzy siadali z naszej strony do Okrągłego Stołu, nie tylko mieli prawo, ale w pewnym sensie nawet moralny obowiązek się z nimi dogadać, bo społeczeństwo nie miało wtedy swojej reprezentacji. Musieli dogadywać się ze stroną silniejszą i bardzo dobrze zrobili, że się jakoś dogadali, tylko że ich zobowiązania nikogo poza nimi do niczego nie zobowiązują. A przede wszystkim oni nie mieli później prawa w imię tych zobowiązań blokować procesów demokratycznych. Jeżeli mówili, Mazowiecki czy Geremek: pacta sunt servanda [umowy muszą być dotrzymywane - przyp. red.], to było to skrajnie antydemokratyczne! (...). Kiedy pertraktuję z porywaczem, terrorystą, z pistoletem przy głowie, to później te porozumienia nie obowiązują. Jeżeli oni czuli, że nie mogą zmienić swoich porozumień z czerwonymi, to powinni byli odejść z polityki (...). Oni zawarli pewne układy z czerwonymi, polityczne układy. (...) Mówię tak: zawarli sojusz z czerwonymi przeciwko drugiej stronie, przeciwko grupie swoich niedawnych sojuszników. Przeciwko tej mitycznej prawicy, której się bali jako konkurentki do władzy, a po drugie, bali się jej jako po prostu prawicy” (podkr. - J. R. N.).
Wildstein konsekwentnie tłumaczy utrzymywanie przez kręgi Geremka-Mazowieckiego sojuszu z komunistami strachem przed groźbą prawicowej konkurencji o władzę, akcentując: „(...) ci, którzy w imieniu całej opozycji te układy zawarli, postanowili tak zdobytą władzę zachować sobie na najbliższych 20 lat. Wybrali więc katastrofalną i niemoralną strategię działania: nie zrywać tego wspaniałego dla nich układu z terrorystą. W «Solidarności» inteligencja związała się z narodem i pod koniec lat 80. naród traktował ją jako swoją reprezentację. Potem ta opozycyjna inteligencja odwróciła sojusze, bo się bała narodu, i powiedziała: a teraz my za was będziemy robić tę transformację”.
Przytaczając te tak ostre krytyki pomagdalenkowych współdziałań różowych i czerwonych, wypowiadane przez Wildsteina i nawet niegdyś tak bliskiego Geremkowskim środowiskom prof. Krzemińskiego, mam pewną gorzką satysfakcję. Już jesienią 1989 r. należałem do nielicznych publicznie krytykujących groźbę sojuszu różowych i czerwonych, a w 1990 r. ostro zaatakowałem za to Bujaka w telewizyjnych Interpelacjach, spotykając się z kłamliwymi zaprzeczeniami z jego strony.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Kto bieduje w dzisiejszej Polsce

Widoczne jest, kto najwięcej stracił na zawartym w 1989 r. sojuszu różowych i czerwonych, a kto najwięcej zyskał. Straciła przeważająca część narodu, a zyskali głównie komuniści. Przyznaje to dziś nawet niegdysiejszy rzecznik uwłaszczenia partyjnej komunistycznej nomenklatury Maciej Rybiński, pisząc w tekście Jak narodziły się koszmary (Rzeczpospolita z 8-9 stycznia): „Dziś to nie byli magnaci partyjni, nie funkcjonariusze aparatu ucisku, nie oficerowie SB rejestrują się jako bezrobotni, wystają w kolejkach po zasiłki, podlegają upokorzeniom. Przeciwnie, oni wspaniale znaleźli się w nowym systemie ekonomicznym, dysponując koniecznym, choć zapewne nie swoim, kapitałem. Przyznam samokrytycznie, że broniłem przed laty procesu uwłaszczania się nowej nomenklatury, wskazując, że uwłaszczeni bronić będą kapitalizmu jak niepodległości Polski. Niestety, zależności wzajemne, w jakie wtedy popadli nowi kapitaliści i nowi demokraci, przetrwały do dziś. Model współpracy, jaki w tamtym czasie powstał dla zagrabiania resztek po społeczeństwie socjalistycznym, nie tylko funkcjonuje nadal, ale przeniósł się, jako metoda skuteczna, ze szczebla centralnego na prowincjonalny. Do Starachowic, Pabianic, Opola... Rozlazł się i psuje państwo.
Psuje całą klasę polityczną. Ludzie z dawnej opozycji antykomunistycznej - często bardzo szlachetni i mający piękną kartę przeszłości, którzy po 1989 r. poszli do polityki, żeby zbudować państwo uczciwe w obliczu pokusy szybkiego, choć niemoralnego wzbogacenia się, zakombinowania - okazują słabość. Jakby chcieli nadrobić stracony czas. Jakby nie chcieli wyjść na frajerów, szarpiących się w imię ideałów bez żadnych korzyści”.

Reklama

J. M. Rymkiewicz w obronie polskości

Bardzo mocno pragnąłbym zalecić lekturę wywiadu udzielonego przez jednego z najwybitniejszych dziś polskich poetów - krytyka literackiego i publicystę Jarosława Marka Rymkiewicza Krzysztofowi Masłoniowi z Rzeczpospolitej (31 grudnia - 2 stycznia) pt. Innej mieć nie będziesz. W czasie gdy spotykamy się z tak wieloma rzeczami smutnymi i żałosnymi w dzisiejszej rzeczywistości, koniecznie trzeba przeczytać dodające ducha słowa Rymkiewicza, stwierdzającego m.in.: „(...) Są nawet ludzie, którzy uważają, że Polska jest czymś tak marnym i nędznym, że byłoby lepiej, gdyby jej nie było. Kiedyś, kilka lat temu, w pewnym literackim pisemku przeczytałem artykuł pani - nie podam jej nazwiska, bo nie chcę jej zawstydzać - która dowodziła, że istnienie literatury polskiej jest rzeczą nonsensowną, gdyż można przecież nauczyć się angielskiego i nad Wisłą czytać książki amerykańskie. Dyskusja z ludźmi pokroju tej autorki wydaje mi się jednak niepotrzebna, nie ma powodu jej wszczynać. Ludzi takich można tylko delikatnie poprosić, żeby stąd zniknęli. To właśnie im tu mówię: Wyjeżdżajcie stąd, zniknijcie nam z oczu. Zostawcie nam nasze polskie sprawy, damy sobie z nimi radę, bo to są nasze sprawy”.

Reklama

Brakuje patriotyzmu!

Na inny aspekt słabości naszej dzisiejszej świadomości narodowej wskazuje Jan Pietrzak w felietonie Między Hitlerem a Stalinem (Tygodnik Solidarność z 18 lutego), pisząc: „Głęboko zawstydzająco brzmią argumenty urzędników oponujących przeciwko spóźnionej repatriacji Polaków do Ojczyzny. Podobno brakuje na to pieniędzy. Mój Boże, co za wstyd... Patriotyzmu brakuje przede wszystkim! Szacunku dla polskich tragicznych losów, współczucia dla ludzi prześladowanych wyłącznie dlatego, że byli Polakami. Patriotyzm w III Rzeczypospolitej nie ma dobrej prasy. Niebezpiecznie mu blisko do nacjonalizmu podobno. A to rzecz wstydliwa według europejskich standardów. Tak uważają rodzimi Europejczycy świeżego chowu. Jeden z nich w charakterze prezydenta wybiera się 9 maja do Moskwy, by świętować zwycięstwo Rosji nad Niemcami i... nad Polską!”.

Bilans zysków i strat z UE

Wielokrotnie na próżno apelowałem, żeby któraś z partii prawicowych, mająca pieniądze z budżetu, wydała pewną ich sumę na zbadanie przez ekspertów dotychczasowego bilansu naszych zysków i strat po wejściu do UE. Pomimo niektórych kłamliwych panegiryków mnożą się bowiem niepokojące sygnały potwierdzające wcześniej wysuwane obawy przez niektórych z nas.
Polecam w tym kontekście m.in. publikowany w prounijnym Życiu Warszawy z 31 stycznia tekst Karoliny Woźniak, anonsujący już w tytule: Polski budżet stracił na wejściu do UE. W podtytule autorka pisze: „Zbyt optymistycznie oceniliśmy zyski z Unii”.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Brazylia: Sąd zakazał cytowania Biblii w urzędzie miejskim

2024-04-23 07:32

[ TEMATY ]

Biblia

Brazylia

Karol Porwich/Niedziela

Sąd stanu Sao Paulo, na wschodzie Brazylii, zakazał cytowania fragmentów Biblii podczas sesji rady miejskiej w 400 tys. mieście Bauru. Dominującą religią jest tam chrześcijaństwo, które wyznaje ponad 87 proc. miejscowej ludności.

W poniedziałkowym orzeczeniu, cytowanym przez lokalne media, sąd orzekł, że cytowanie Biblii, które dotychczas było powszechne w radzie miejskiej, jest sprzeczne ze świeckim charakterem państwa.

CZYTAJ DALEJ

Z Czech przez Polskę do nieba

Niedziela Ogólnopolska 16/2018, str. 20-21

[ TEMATY ]

św. Wojciech

Tadeusz Jastrzębski

Św. Wojciech nauczający z  łodzi, malowidło ścienne. Chojnice, kościół pw. św. Jana Chrzciciela

Św. Wojciech nauczający z  łodzi, malowidło ścienne. Chojnice, kościół
pw. św. Jana Chrzciciela

Urodził się zaledwie 10 lat przed chrztem Polski. Śmierć męczeńską poniósł już jednak w czasach, kiedy nad Wisłą władcy zdawali sobie sprawę ze znaczenia świętych relikwii. Czy Polska byłaby dziś tym samym krajem, gdyby nie św. Wojciech, jego związki z naszym państwem oraz przyjaźń z cesarzem?

Św.Wojciech został biskupem Pragi jako 27-letni mężczyzna. Jak podają jego biografowie, do katedry miał wejść boso, co prawdopodobnie symbolizowało ewangeliczną prostotę przyszłego męczennika. Potwierdzeniem tej tezy są inne historyczne źródła, według których wiadomo dziś ponad wszelką wątpliwość, że Wojciech nie dysponował wielkim majątkiem. To, co posiadał, miało służyć sprawowaniu kultu, zaspokajaniu potrzeb miejscowego kleru oraz jego osobistemu utrzymaniu.

CZYTAJ DALEJ

Wierność i miłość braterska dają moc wspólnocie

2024-04-23 13:00

Marzena Cyfert

Rejonowe spotkanie presynodalne w katedrze wrocławskiej

Rejonowe spotkanie presynodalne w katedrze wrocławskiej

Ostatnie rejonowe spotkanie presynodalne dla rejonów Wrocław-Katedra i Wrocław-Sępolno odbyło się w katedrze wrocławskiej. Katechezę na temat Listu do Kościoła w Filadelfii wygłosił ks. Adam Łuźniak.

Na początku nakreślił kontekst rozważanego listu. Niewielkie, lecz bogate miasteczko Filadelfia zbudowane zostało na przełęczy, która stanowiła bramę do głębi półwyspu. Było również bramą i punktem odniesienia dla hellenizacji znajdujących się dalej terenów. Mieszkańcy Filadelfii mieli więc poczucie, że są bramą i mają misję wobec tych, którzy mieszkają dalej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję