Reklama

Dlaczego warto rozmawiać?

Lustracja a prawda

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Debata 23 maja w TVP 2, w gronie historyków i dziennikarzy - wzbogacona obecnością prowincjała Dominikanów i profesora prawa - dla której pretekstem stało się telewizyjne spotkanie Lecha Wałęsy i Wojciecha Jaruzelskiego, była próbą odpowiedzi na coraz bardziej naglące pytania związane z lustracją różnych środowisk i grup zawodowych. Pytania mnożą się w miarę odsłaniania przez historyków materiałów IPN, weryfikujących sądy, które często zbyt pospiesznie - a często nie do końca rzetelnie - formułuje prasa.
Szacunek budził sposób, w jaki goście Jana Pospieszalskiego omawiali medialne wydarzenie ostatnich dni: odwołanie się prezydenta Wałęsy do autorytetu gen. Jaruzelskiego, by ten wydał Wałęsie „świadectwo moralności”. Ta rozmowa była szokiem dla opinii publicznej. Wyrok gen. Jaruzelskiego: „Nie jest pan agentem, panie Wałęsa”, odebrano powszechnie jako teatr absurdu, a w innym, ludzkim planie, jako przejaw uwikłania Lecha Wałęsy w przeszłość, która jest niejasna, mimo - i tu jest miejsce na nasz niepokój - pozytywnie zakończonej lustracji. Piotr Zaremba z Newsweeka przypomniał mało znany epizod w czasów prezydentury Wałęsy, gdy wypożyczył on z biura gdańskiego UOP dokumenty dotyczące jego osoby i zwrócił niekompletne. W świetle posiadanych przez IPN materiałów, dotyczących TW „Bolka”, nie wszystko da się wyjaśnić, historycy mówią o swojej bezsilności, a opinia publiczna zadaje pytania, z których ostatnie brzmi: Dlaczego twórca „Solidarności” rozpaczliwie szuka potwierdzenia swojej niewinności u komunistów? Antoni Dudek z IPN uważa sprawę TW „Bolka” za najbardziej zagmatwaną ze wszystkich, z jakimi się spotykał. W archiwum brakuje oryginałów, są tylko kopie dokumentów. Wydany w tych warunkach wyrok sądu lustracyjnego - zdaniem senatora Zbigniewa Romaszewskiego - jest bardzo specyficzny i nie należy mylić go ze „świadectwem moralności”. Sytuacja jest paradoksalna: w świetle dokumentów i zeznań sprawy „nie da się wyjaśnić” - świadkami są przecież esbecy - zatem przywódca „S” idzie do szefa wszystkich esbeków, jak to określił Paweł Wroński z Gazety Wyborczej, by ostatecznie uciąć spekulacje. Krzysztof Wyszkowski zastrzegł, że dla niego rewelacje dotyczące przeszłości (z lat 70.) Lecha Wałęsy nie są żadnym wstrząsem, ponieważ był świadkiem, kiedy Jacek Kuroń i Adam Michnik usiłowali go pozbawić stanowiska w „S” jako agenta SB i wtedy sam, osobiście, go bronił. Prawdziwym problemem jest natomiast, jego zdaniem, wykorzystanie jego teczki, i tu jawi się sprawa „Bolka” jako problem wagi państwowej. W tym momencie przypomniano stanowisko prezydenta Wałęsy w sprawie baz sowieckich, a także jego rolę w obaleniu rządu Jana Olszewskiego, jego stosunek do płk. Kuklińskiego. Antoni Dudek stanowczo zaprotestował przeciw traktowaniu Wałęsy jako narzędzia polityki sowieckich komunistów, twierdząc, że nie ma na to dowodów. Przypomniał, że w świetle materiałów, jakimi dysponuje IPN, władze komunistyczne, które planowały w latach 80. przeprowadzenie operacji „Renesans” - odbudowę „Neosolidarności”, stawiającej sobie inne cele, na czele z Wałęsą, odstąpiły od tego planu ze względu na Wałęsę, który nie dał im gwarancji, że to się uda. Dla Dudka, podsumowującego spotkanie z Jaruzelskim, w tej telewizyjnej rozmowie ciekawsze niż stanowisko Wałęsy było nasuwające się pytanie: jakie cele postawił sobie generał, przyjmując zaproszenie do programu. Czy nie zarysowuje się oto kampania propagandowa, której celem będzie zmiana wizerunku Jaruzelskiego? Generał, który w programie wypadł od Wałęsy lepiej, bo bardziej klarownie, działa tu, jak się wydaje, w sposób przemyślany i skuteczny.
Ten wątek zakończyło dramatyczne pytanie Jana Pospieszalskiego, czy nasze oczekiwania, związane z lustracją, iż poznamy prawdę, nie są na wyrost, skoro - jak to ujął Jan Żaryn, historyk z IPN - z niektórych teczek kluczowych osobistości niewiele wynika, a oskarżeni, do spółki z tymi, którzy ich wykorzystywali, wpisują się w nurt myślenia o historii, który zakłada, że niczego i tak nie da się wyjaśnić. W ten sposób tworzona jest wspólna wersja historii - niejasnej, zagmatwanej, pełnej niedopowiedzeń. Wspólna też zdawała się być niechęć obu byłych prezydentów do braci Kaczyńskich i tu także może tkwić tajemnica tego, dla wielu ludzi, zaskakującego i dziwnego programu.
Drugim wątkiem debaty był problem: lustracja a Kościół, wywołany sprawą o. Hejmy. Jan Żaryn apelował do dziennikarzy, by jak najstaranniej przeczytali raport komisji historyków (Żaryna, Machcewicza i Grajewskiego) na temat działalności dominikanina, w którym pojawia się wiele nowych tropów myślenia, nie tylko na temat tej konkretnej sprawy, ale generalnie odnoszących się do mało znanej strategii SB stosowanej wobec ludzi Kościoła, począwszy od lat 70. Zakładała ona „zaprzyjaźnianie się” z duchownymi, a nie straszenie czy szantażowanie. „Ty nam powiesz coś ciekawego, my też ci coś damy, przecież chodzi nam generalnie o to samo”. SB miało się jawić nie jako wróg, ale sojusznik; do akcji wkroczyli inni ludzie, wykształceni, z pewną ogładą. To była strategia o wiele bardziej niebezpieczna, wykorzystywała pewną ufność, łatwowierność. Bazowała na psychologicznym obezwładnieniu, uśpieniu czujności potencjalnych współpracowników. Nie ma natomiast żadnych wątpliwości, że Kościół, w świetle badań historyków, wychodzi z tych zmagań ze służbami specjalnymi jako instytucja zachowująca się w sposób heroiczny. Krzysztof Wyszkowski przytaczając statystykę (współpracować z SB miało15 proc. duchowieństwa, 50 proc. sędziów; wciąż nie wiadomo, ilu dziennikarzy), zauważył, że niepokojące jest to, że książki o agentach-księżach mogą pisać agenci-dziennikarze. Jan Pospieszalski przypomniał, że historię uwikłań ludzi Kościoła we współpracę z SB trzeba widzieć także w kontekście gróźb i szantażu, którym wymuszano pożądane decyzje personalne. (Np. sformułowanych - nie wprost oczywiście - pod adresem Prymasa Glempa, że albo usunie ks. Popiełuszkę, albo zostanie on zabity). W Roku Jubileuszowym Ksiądz Prymas podzielił się z wiernymi znamienną refleksją, swoim żalem, że nie zdołał zapobiec śmierci Księdza Jerzego; przeprosił za to.
O. Maciej Zięba, prowincjał Dominikanów, zwrócił uwagę, że każdy oskarżony o współpracę powinien mieć szansę zapoznać się z tym, co zawiera jego teczka, inaczej posłuży ona jako narzędzie niejasnej gry czy nawet zemsty: najpierw rozstrzeliwujemy, potem wyjaśniamy, czy to wszystko, o co oskarżaliśmy, było prawdą. Interpretacja historyków jest sprawą kluczową, materiały źródłowe są niełatwą lekturą, stąd tak wiele oczekiwań od IPN.
Powszechny niepokój budzi natomiast, u wszystkich zainteresowanych przebiegiem lustracji, w zgodzie z najlepiej pojętymi interesami Polski, ustawa o tajemnicy państwowej z 1999 r., zgodnie z którą nieograniczoną ochroną objęci są agenci działający do roku 1983. Sposób jej wprowadzenia i konsekwencje stawiają pod wielkim znakiem zapytania możliwość wyjaśnienia wielu spraw, którymi żyje opinia publiczna i które są ważne dla naszej suwerenności.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Sejm: w piątek pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ws. lekcji religii

Na piątek w Sejmie zaplanowano pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy dotyczącego organizacji lekcji religii i etyki. Inicjatywa, przygotowana na zlecenie Stowarzyszenia Katechetów Świeckich, zakłada korektę zmian wprowadzonych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i powrót do szerszej obecności tych zajęć w szkołach.

Projekt wpłynął do Sejmu 26 czerwca, dlatego zgodnie z ustawą o wykonywaniu inicjatywy ustawodawczej przez obywateli, jego pierwsze czytanie musi się odbyć najpóźniej trzy miesiące od tej daty.
CZYTAJ DALEJ

Ojciec Pio, dziecko z Pietrelciny

Niedziela Ogólnopolska 38/2014, str. 28-29

[ TEMATY ]

O. Pio

Commons.wikimedia.org

– Francesco! Francesco! – głos Marii Giuseppy odbijał się od niskich kamiennych domków przy ul. Vico Storto Valle w Pietrelcinie. Ale chłopca nigdzie nie było widać, mały urwis znów gdzieś przepadł. Może jest w kościele albo na pastwisku w Piana Romana? A tu kabaczki stygną i ciecierzyca na stole. W całym domu pachnie peperonatą. – Francesco!

Maria Giuseppa De Nunzio i Grazio Forgione pobrali się 8 czerwca 1881 r. w Pietrelcinie. W powietrzu czuć już było zapach letniej suszy i upałów. Wieczory wydłużały się. Panna młoda pochodziła z rodziny zamożnej, pan młody – z dużo skromniejszej. Miłość, która im się zdarzyła, zniwelowała tę różnicę. Żadne z nich nie potrafiło ani czytać, ani pisać. Oboje szanowali religijne obyczaje. Giuseppa pościła w środy, piątki i soboty. Małżonkowie lubili się kłócić. Grazio często podnosił głos na dzieci, a Giuseppa stawała w ich obronie. Sprzeczki wywoływały też „nadprogramowe”, zdaniem męża, wydatki żony. Nie byli zamożni. Uprawiali trochę drzew oliwnych i owocowych. Mieli małą winnicę, która rodziła winogrona, a w pobliżu domu rosło drzewo figowe. Dom rodziny Forgione słynął z gościnności, Giuseppa nikogo nie wypuściła bez kolacji. Grazio ciężko pracował. Gdy po latach syn Francesco zapragnął być księdzem, ojciec, by sprostać wydatkom na edukację, wyjechał za chlebem do Ameryki. Kapłaństwo syna napawało go dumą. Wiele lat później, już w San Giovanni Rotondo, Grazio chciał ucałować rękę syna. Ojciec Pio jednak od razu ją cofnął, mówiąc, że nigdy w życiu się na to nie zgodzi, że to dzieci całują ręce rodziców, a nie rodzice – syna. „Ale ja nie chcę całować ręki syna, tylko rękę kapłana” – odpowiedział Grazio Forgione, rolnik z Pietrelciny.
CZYTAJ DALEJ

Delegaci Episkopatów Europy: troska o stworzenie to istotna część wiary, a nie opcja polityczna

Troska o stworzenie jest istotną częścią wiary chrześcijańskiej, a nie opcją polityczną. Mówiono o tym podczas spotkania biskupów delegatów konferencji episkopatów Europy i dyrektorów krajowych kościelnych biur ds. ochrony stworzenia.

Spotkanie odbyło się w dniach 19-21 września w Castel Gandolfo pod hasłem „«Laudato si’»: nawrócenie i zaangażowanie”. W dziesiątą rocznicę encykliki papieża Franciszka „Laudato si’” zorganizowała je Sekcja ds. Ochrony Stworzenia Rady Konferencji Biskupich Europy (CCEE). Jej przewodniczący, greckokatolicki biskup Bohdan Dziurach wskazał na trwałą wartość encykliki, uznając ją za kamień milowy nauczania i działań Kościoła katolickiego w dziedzinie ochrony środowiska.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję