Reklama

Korzenie

Rodzina Wojtyłów

Niedziela Ogólnopolska 24/2005

Archiwum rodzinne

Rodzinne spotkanie

Rodzinne spotkanie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czaniec. Malownicza miejscowość położona na wzniesieniu nieopodal Bielska-Białej. To tu w 1929 r. Karol Wojtyła (ur. 18 lipca 1879 r.) przywiózł swoich synów: Edmunda (ur. 27 sierpnia 1906 r.) i swojego imiennika (ur. 18 maja 1920 r.). Mieli poznać swoją najbliższą rodzinę. Odtąd zaczęli utrzymywać bliższe kontakty. Później, po śmierci starszego syna, może nawet częstsze. Rodzina matki przyszłego Papieża została w Krakowie.
Wspomina Jan Wojtyła:
- My byliśmy od Pawła (ur. 1 stycznia 1858 r.), najmłodszego syna Franciszka (ur. 1826 r.) i Franciszki Wojtyłów, zaś przyszły Papież był potomkiem ich najstarszego syna Macieja (ur. 1852 r.). I tak to już jest, że nasza gałąź się rozrasta, a tam opadł ostatni liść. Ale za to jaki! Tak naprawdę to niezbyt chętnie się przedstawiam, bo nie chcę stwarzać sytuacji, że wykorzystuję koligacje rodzinne. Ale, gdy już dochodzi do prezentacji, to najczęściej spotykam się z sympatią. My, Wojtyłowie, staramy się nie podkreślać rodzinnego związku z Ojcem Świętym, bo w końcu nasi ojcowie i Papież byli drugimi kuzynami, czyli mieliśmy wspólnego pradziadka, ale - co też trzeba zaznaczyć - jesteśmy jedyną rodziną Wojtyłów, którą Ojciec Święty miał! I utrzymywał z nami kontakty! To nie były tylko grzecznościowe kartki, On naprawdę interesował się tym, co się w Czańcu z Wojtyłami dzieje! I to przez cały czas!
Oczywiście, miał swojego ulubieńca. Był nim Franciszek (ur. 1884 r.), a później jego syn Albin (ur. 1911 r.) i synowa Helena, z którą szczególnie lubił pożartować.
Wchodzę do pokoju, w którym sypiał najpierw jako biskup, potem jako kardynał. Nie ma już metalowego łóżka, właściciel domu, zięć Albina Wojtyły - Józef Kojder mówi z mocą: - Kazałem synowi je odmalować. To cenna pamiątka.
Wyjmuje dwa pokaźne segregatory listów i kartek świątecznych. Pierwsza kartka jest z 1947 r., kolejne przybywały co 2-3, czasem i 6 miesięcy. Podobnie jest z listami. Pierwszy zachowany - to zaproszenie na Prymicję, wraz z obrazkiem. W tym dużym segregatorze znajdują się też kartki z pamiętnika (lata 1945-47), skreślone ręką młodego wikarego Karola Wojtyły i Jego cioci Stefanii. Oboje życzyli młodej Wandzi zdrowia i zawierzenia Matce Boskiej (Stefania wierszem). Czytam też listy - osobiste, serdeczne - w jednym z nich zostają dopisane słowa: „Ciocia Stefka znalazła mieszkanie. Przeprowadza się do Rabki”.
- To było wtedy, gdy ta przyrodnia siostra Jego ojca (ur. 1891 r.) przeszła na emeryturę. Marzyło się jej zamieszkać na wsi, gdzie jest świeże powietrze. Przez lata pracowała w Rybniku jako nauczycielka. Była osobą samotną. Bp Wojtyła nawet ją do nas przywiózł na próbę, ale jej nie bardzo się podobało. Miała swoje przyzwyczajenia, a tu ubikacja na dworze, brak ciepłej wody... To nie było dla niej... On trochę się tym martwił, bo dość długo nic jej nie pasowało. Ale później była zadowolona.
- Kiedy Pan poznał Biskupa Krakowskiego?
- Zakochałem się w Wandzi, nie w jej nazwisku. Spotykaliśmy się cztery lata. Miałem niespełna 23, gdy się żeniłem. Wtedy okazało się, że biskup krakowski Karol Wojtyła będzie udzielał nam ślubu. Byłem strasznie dumny... Pan Kojder wyciąga z segregatora nieco pożółkły list. Kard. Wojtyła informuje w nim, że chętnie spełni daną w dzieciństwie matce Wandy obietnicę. Fragment brzmi: „...Cieszę się, że Wanda wychodzi za mąż. Termin jest dobry. Jeżeli chodzi o godzinę, to proponuję, by to była 15-16, ale nie później, bo zaczynają się Nieszpory. Ja przyjadę do Was ok. godz. 15.00, więc gdyby o tej godzinie był ślub, to zostałbym jeszcze chwilę na przyjęciu. Natomiast jeżeli będzie to o 16.00, to wpadnę do Was wcześniej”.
- On się spóźnił - uśmiecha się pan Józef - a myśmy z narzeczoną na takich wiklinowych klęcznikach chyba z półtorej godziny klęczeli. Dopiero pod koniec zakonnica zauważyła, że jest nam ciężko, i przyniosła poduszki pod kolana. Ale ślub był przepiękny!
A tak to wesele wspominał pan Jan Wojtyła:
- Ja wówczas byłem dzieckiem, miałem z dziewięć lat, gdy Wanda wychodziła za mąż. Myśmy z rówieśnikami na płocie wisieli i popatrywali na tańcujących gości.
- A bp Wojtyła tańczył?
- Nie, przynajmniej ja nie zauważyłem. Siedział otoczony gośćmi i rozmawiał. Bardzo lubił sobie powspominać z Franciszkiem. Później przyjechał na jego pogrzeb i prowadził ceremonię. Natomiast z tym ślubem to była cała historia. Raz powiedział do cioci Heleny: „Nic tylko mnie na same smutne uroczystości zapraszacie, tylko pogrzeby i pogrzeby. A może byście mnie kiedyś dla odmiany zaprosili na jakieś chrzciny albo wesele?
Na to ciocia Helena: „Trzymam Was za słowo. Jak moja Wanda będzie wychodziła za mąż, to przyjedziecie. Czujcie się już zaproszeni!”. Wanda miała wtedy z 12-13 lat, to był rok 1953. Ale siedem lat później, w lipcu 1960 r., gdy miała wyjść za mąż, Biskup Krakowski przyjechał na jej ślub! Coś niezwykłego!
Pan Kojder nadal trzyma w dłoniach datowany na 9 lipca 1960 r. list.
- Ja Pani powiem. Ślub ślubem, ale ja niewiele z tego pamiętam. Byłem okropnie zdenerwowany. Moje najwspanialsze wspomnienie związane jest z przyjazdem Karola Wojtyły do nas w 1969 r. znienacka w odwiedziny. Było lato, gorąco, opalaliśmy się z żoną na balkonie, a tu dzwonek. Kto to może być? Patrzę na dół i mnie zamurowało. To był Karol Wojtyła. Ja musiałem do Niego wyjść, bo żona mówi: „Mnie nie wypada”. Więc zbiegam w tych slipach, spocony, na dół, do drzwi i zaraz przepraszam: - Ja taki nieubrany, a tu tak szanowny gość... A on mnie wtedy przytulił. W ogóle nie przejął się tym, że ja byłem spocony, tylko serdecznie mnie ucałował! I mówi: „A ty, ile masz dzieci?”. - Na razie dwoje - odpowiadam. On na to: „Mam nadzieję!”. To nic, że inni Go też dotykali, że są ludzie, których też przytulał - ale tego, co wtedy przeżyłem, nikt mi nie odbierze! Bo przecież On wtedy, mimo że nie był jeszcze papieżem, był taką samą osobą! - pan Józef ma łzy w oczach, które jednakże sprytnie maskuje. - I jak brał człowieka w ramiona, jak go dotykał, to takie ciepło się rozchodziło! Prosto do serca! Taki to był człowiek! Wielki! Niezwykły!
- A jak się Pan zwracał do Ojca Świętego? „Wujku”?
- Ja się do tej rodziny wżeniłem, nie śmiałem Go „tykać”, więc na początku, gdy był biskupem, mówiłem bezosobowo. Jednak gdy został kardynałem, to już nie śmiałem, tylko czasem mi się wyrwało. A jak pojechał do Rzymu, to zwracałem się do Niego tylko „Ojcze Święty”. Nie wypadało inaczej. I nie chciałem!
- Jak Pan zaadresował pierwszy list?
- Adresowałem zawsze tak samo: „krzyżyk, Ojciec Święty Jan Paweł II - Papież, Watykan, Roma, Italia”. Listy i kartki zawsze dochodziły! Przecież Papież jest jeden... To ja prowadziłem z Kardynałem, potem Ojcem Świętym korespondencję. Teściowa mówiła, że umiem ładnie pisać. Systematycznie pisaliśmy: zawsze były kartki świąteczne i na Karola Boromeusza oraz informacje o wszystkich ważnych rodzinnych wydarzeniach. Wszystkie moje wnuki mają modlitewniki podpisane przez Ojca Świętego, różańce i błogosławieństwo!
Pan Jan Wojtyła też ma wzruszające wspomnienia, ale korespondencja trwała dopiero od 1990 r.
- Pewnego dnia myślę sobie, że bardzo chciałbym napisać do Ojca Świętego - opowiada. - Przecież inni z naszej rodziny korespondują z Nim, to może i mnie wypada. Nie bardzo wiedziałem, od czego zacząć. Przypomniałem sobie taką rodzinną historię, jak bp Wojtyła zapytał mojego dziadka, czy tata się uczy. „A tak - odparł dziadek - skończył szkołę powszechną”. „To dlaczego nie poszedł dalej?” - miał się spytać nasz Krewniak. „Jesteśmy biedni, pieniędzy na naukę nie mamy, a tu przyda się każda para rąk”. „To go chociaż na nauczyciela wykształćcie!” - poradził Biskup.
Napisałem więc w liście do Ojca Świętego że, co prawda, tata się nie wykształcił, ale ja zostałem nauczycielem, a do tego jestem dyrektorem szkoły, i moja żona też jest nauczycielką. I On mi odpisał! Ogromnie się cieszyliśmy! Zacząłem regularnie pisać. On na każdy list przysyłał mi odpowiedź. Najpierw pisał sam, czasem się tylko dopisywał, ale później, gdy zdrowie nie pozwalało, to dyktował swoim sekretarzom albo oni sami odpisywali.
Wojtyłowie rok temu przygotowali I Zjazd rodziny.
- Planowaliśmy, że zorganizujemy pielgrzymkę samej rodziny i złożymy Mu osobiście życzenia urodzinowe. Chcieliśmy podarować Mu m.in. szarfę z napisem „Senior Rodu”, bo był najstarszy, statuetkę, która towarzyszyła nam w zjeździe: Jego postać w otoczeniu dzieci. Ale zamiast na urodziny pojechaliśmy na pogrzeb. I właśnie wtedy, gdy Ojciec Święty był chory, wyciągnęliśmy te nasze cenne pamiątki, relikwie niemal, zaczęliśmy się modlić na tych różańcach, które On nam ofiarował - na tych różańcach modlimy się tylko w sytuacjach naprawdę wyjątkowych. I jak usłyszeliśmy, że odszedł, podjęliśmy kolejną decyzję: jedziemy na pogrzeb. Pozamykaliśmy dom i wszyscy w drogę! Chociaż w ten sposób chcieliśmy być z Nim, być przy Nim! Pożegnać się z Nim. Z Czańca pojechały trzy autokary, w tym jeden tylko z rodziną. Ale trzymaliśmy się wszyscy razem. I znowu nam się udało. Przyjechaliśmy w środę. Poszliśmy zaraz na Plac św. Piotra i ustawiliśmy się w kolejce. Stoimy już kilka godzin, gdy ktoś do nas podchodzi i pyta: „Wy z Czańca, rodzina?”. I zabrano nas z tej kolejki, i wprowadzono do kaplicy bocznym wejściem, gdzie mogliśmy 10-15 minut pomodlić się przy Janie Pawle II. I to wszyscy, całe trzy autokary. Potem okazało się, że abp Stanisław Dziwisz zadbał o to. To było naprawdę ogromnie ważne i wzruszające przeżycie!

Usłyszałam jeszcze wiele ciekawych informacji. W miarę opowiadania wyciągano kolejne zdjęcia, na stole pojawiały się kroniki domów, rodzinne pamiątki, bliskie sercu drobiazgi... W tych domach Papież Jan Paweł II jest stale obecny. Na ścianach wiszą kolejne zdjęcia z pielgrzymek, które te rodziny systematycznie odbywały, i ze spotkań w kraju, kiedy to Papież przyjmował je np. w kaplicy Kurii Krakowskiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan: dwie Msze żałobne w trzecią rocznicę śmierci Benedykta  XVI

W trzecią rocznicę śmierci papieża Benedykta XVI/Josepha Ratzingera będą sprawowanie w Watykanie dwie Msze św. żałobne. We wtorek 29 grudnia Mszę św. w języku angielskim odprawi w Bazylice Świętego Piotra kardynał Gerhard Ludwig Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Następnego dnia, 30 grudnia, kardynał Kurt Koch, prefekt Dykasterii ds. Popierania Jedności Chrześcijan odprawi Mszę żałobną w języku niemieckim w Grotach Watykańskich, w pobliżu grobu Benedykta XVI.

Benedykt XVI był 265 głową Kościoła od 19 kwietnia 2005 roku do 28 lutego 2013 roku. Po rezygnacji zamieszkał w klasztorze Mater Ecclesiae w Watykanie, gdzie zmarł 31 grudnia 2022 roku w wieku 95 lat.
CZYTAJ DALEJ

Prezydent: powstańcy wielkopolscy podjęli walkę w imieniu kolebki polskości

2025-12-27 18:24

Marek Borawski/KPRP

Prezydent Karol Nawrocki w Poznaniu

Prezydent Karol Nawrocki w Poznaniu

Powstańcy wielkopolscy podjęli swoją walkę w imieniu kolebki polskości - nie ma Polski bez Wielkopolski i nie ma Wielkopolski bez Polski - podkreślił prezydent Karol Nawrocki, który w sobotę w Poznaniu bierze udział w obchodach Narodowego Dnia Zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego.

Podziel się cytatem - powiedział Nawrocki.
CZYTAJ DALEJ

Parafia w Lądku: Mija rok od powodzi, a my wciąż nie możemy się pozbierać

2025-12-27 20:42

[ TEMATY ]

powódź

dramat

apel o pomoc

Lądek Zdrój

Parafia pw. Narodzenia NMP w Lądku-Zdroju

Powódź zdewastowała m.in. parafialny kościół i salki

Powódź zdewastowała m.in. parafialny kościół i salki

- Zwracam się do Was z błaganiem o pomoc w obliczu dramatu, który dotknął nasz rejon. Rok temu powódź, jakiej nie znała historia naszego miasta, zdewastowała ogromną część Lądku-Zdroju, w tym nasz parafialny kościół i SALKI - napisał na portalu zbiórkowym proboszcz parafii pw. Narodzenia NMP w Lądku-Zdroju. Mimo zapewnień rządu o wsparciu powodzian i upływu kilkunastu miesięcy, skutki powodzi odczuwane są do dziś i potrzebna jest pomoc.

Podziel się cytatem - taki dramatyczny apel pojawił się także na profilu parafii w mediach społecznościowych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję