Moja sąsiadka, pani Włada, ma 97 lat; każdy przyzna, że jest to wiek wspaniały. Szczególnie że umysł ma jasny, choć wzrok już nieco przymglony. Opiekuje się nią młodsza siostra. Ale wyraz „młodsza” brzmi tu chyba nazbyt optymistycznie.
Przychodzę do niej, żeby porozmawiać, wspólnie przejrzeć gazety oraz poczytać fragmenty ulubionych lektur. Trochę trudno się czasem z nią rozmawia, bo umykają jej słowa i ma kłopoty z wymową. Ale na niektóre tematy mówi całkiem płynnie i pełnymi zdaniami. Ot, taka zagadka psychologiczno-lingwistyczna!
Gdy ją pytam, czy rodzina i znajomi czasem się odzywają do niej, to mówi, że najwyżej dziwią się, że ona jeszcze żyje - i śmiejemy się razem z tego konceptu. Tak jak i z tego jąkania - powtarzając sobie kawał o jąkale w sklepie. Nie mógł wykrztusić, że potrzebuje kilo chleba, więc po wielu nieudanych próbach wreszcie machnął ręką i powiedział całkiem płynnie: „Psiakość, nie kupuję!”. I gdy pani Władysława nie może wymówić jakiegoś wyrazu, to ja wtedy mówię: „Psiakość, nie kupuję!” - i już wiemy, o co chodzi.
Panią Władysławę interesuje świat, czyli wszystko, co się dzieje dokoła - bliżej i dalej. Ponieważ sama jestem emerytką, choć jeszcze dość czynną, doceniam tę jej ciekawość z nadzieją, że może przejdzie to kiedyś i na mnie.
Omawiamy bieżące wydarzenia, korzystając czasem z darmowych gazetek, jakie przynoszę dla niej z miasta - wiadomości w nich krótkie, zwięzłe i konkretne. I to nam wystarcza, bo resztę dorabiamy sobie wyobraźnią. Są to po prostu tematy do dalszych rozmów.
Ostatnio tematem, który nas zajął dłużej - po telefonach komórkowych - był internet. Bardzo odkrywczy dla mojej sędziwej sąsiadki, bo wszedł w użycie, gdy ona „z użycia” już wychodziła. Oczywiście - z użycia jako kobieta pracująca.
Opisywałam jej, że monitor, to coś podobnego do telewizora, a do niego podłączona jest klawiatura - taka trochę lepsza maszyna do pisania. To skład podstawowy, naturalnie oprócz pudła samego komputera. I że przy pomocy tych urządzeń, podłączonych do sieci elektrycznej i internetowej, można porozumiewać się z całym światem oraz korzystać z wielu ciekawych informacji.
Ledwie sama jakoś przyzwyczaiłam się do tego wynalazku, gdy przyszło mi przedstawiać go osobie jeszcze starszej ode mnie. Opowiadałam więc, starając się opisywać wszystko w miarę przystępnie i z entuzjazmem. Pani Włada podzieliła mój zapał, szczególnie spodobała jej się poczta internetowa, dzięki której w jednej chwili można uzyskać połączenie z całym światem. Ale stwierdziła też, że jeszcze ciekawiej by było móc porozmawiać - z tamtym światem, z zaświatami.
Jakoś sama nie myślałam o internecie pod tym kątem, więc się zadumałam, podczas gdy ona dalej snuła swoje wizje. Że gdyby udało się połączyć z tamtym światem, to może mogłaby porozmawiać ze swoim mężem, by dowiedzieć się, jak zginął zaraz po wojnie, w jaki sposób go zamordowano i gdzie pochowano. A tak, to tylko czasem jej się śni, smutny i ze zmasakrowaną twarzą - i tylko tyle.
I ja też tylko tyle wiem od pani Włady. Ale wiem również, że na pewne pytania po dzień dzisiejszy nie można znaleźć odpowiedzi. Nawet przez internet.
Pomóż w rozwoju naszego portalu