Reklama

Widziane ze Szwajcarii

Miłosierdzie bez sprawiedliwości jest matką bałaganu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W ubiegłym roku ukończyłem 70 lat.

W tym czasie przeżyłem pięć i pół roku w Polsce międzywojennej, pięć i pół roku pod okupacją niemiecką - w socjalizmie narodowym, 26 lat w PRL-u - w socjalizmie bolszewickim i 33 lata w Szwajcarii, z czego 16 lat jako wygnaniec - a 17 jako pełnoprawny obywatel.

Krótki życiorys Europejczyka

Dystans w czasie i przestrzeni oraz życie w warunkach najstarszej w Europie szwajcarskiej demokracji bezpośredniej i wolnego rynku pozwala mi na w miarę trzeźwą ocenę okresu, jaki przeżyłem w socjalizmie. Mogę się zaliczyć do ludzi szczęśliwych, bo Niemcy pod kierownictwem NSDAP nie zamordowali mnie i moich rodziców już w 1939 r., jak ok. 10 tys. Polaków z Grudziądza i okolicy. Nie zostaliśmy też deportowani, co groziło nam aż do klęski stalingradzkiej. Nie skierowano mnie do internatu „Lebensborn”, dzięki czemu nie zostali zagazowani rodzice. Stracił życie tylko jeden stryj zakatowany przez gestapo w Bydgoszczy. Dwaj młodsi bracia ojca przeżyli trzy i pół roku w obozach koncentracyjnych Stutthof i Gross-Rosen oraz marsz śmierci do Dachau.
Także pod rządami PZPR ojciec nie został wywieziony na Syberię, nie skonfiskowano nam całego majątku, a sam należałem do ludzi uprzywilejowanych, bo wyjeżdżałem za granicę na zasadzie - dobry fachowiec, choć bezpartyjny. Nie zginąłem też w „wypadku”, jak parę innych osób z listy sporządzonej po krwawo stłumionej rewolcie robotniczej w Gdańsku z 1970 r.
To, że żyję, zawdzięczam opiece Bożej i prawym ludziom - zarówno Niemcom, jak i Polakom.
Mimo tak korzystnego bilansu, nie życzę ani sobie, ani swoim najbliższym, a nawet swoim wrogom powrotu do życia w objęciach socjalizmu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dwa oblicza zła

Oba jego rodzaje, z jakimi miałem do czynienia, miały wiele cech wspólnych, jak też parę istotnych różnic. Wspólną ich cechą było to, że wyrzekły się Boga, sumienia i rozumu. Nie były religiami, ale ideologiami. Religie uznają Istotę Wyższą, mają święte Księgi i Prawo - tzn. kodeks zakazów i nakazów. Socjalizm bolszewicki i narodowy na miejsce Boga wstawił despotycznych psychopatów, jak Lenin, Stalin czy Hitler. Księga zastąpiona została przez Kapitał Marksa lub Mein Kampf Hitlera. Prawo zostało zniesione. Jego miejsce zajęła nieograniczona samowola totalitarnego aparatu partyjno-państwowego, który posługiwał się kłamstwem i przemocą we wszystkich formach. Inną cechą wspólną było uznanie nadrzędności państwa nad społeczeństwem. Nie obywatele, a państwo było jedynym suwerenem. Obywatele mieli obowiązek służyć w sposób niewolniczy państwu, a nie ono obywatelom.
Obydwa rodzaje socjalizmu są nierówno oceniane. Socjalizm narodowy został pokonany militarnie, jego przywódcy osądzeni i w wielu wypadkach straceni. Popełnione zbrodnie ścigane są do dzisiaj. Niemcy swoją winę uznali, i starali się wyrządzone szkody naprawić. Socjalizm bolszewicki rozpadł się wskutek własnej słabości. Nie został jako system zbrodniczy oficjalnie osądzony, mimo że wymiar popełnionych zbrodni jest kilkakrotnie większy od tych dokonanych przez nazistów. Zbrodni dokonywano przez dziesięciolecia na własnych społeczeństwach, przeważnie na własnych terytoriach - z niezakłóconą możliwością zatarcia śladów i wytępienia świadków. Takie organizacje jak PZPR i jej odpowiedniki w ościennych krajach rozwiązały się same. Sprytnie wywinęły się od odpowiedzialności za wyrządzone zło. Przywódcy i członkowie PZPR przez kolaborację z najeźdźcą dopuścili się narodowej zdrady. Nie tylko czynnie wspierali wprowadzenie, a potem podtrzymywanie zbrodniczego systemu politycznego i gospodarczego w Polsce, ale działali w imieniu i w interesie okupanta. W wyniku przemyślnych zabiegów partia ta nie została potraktowana jako organizacja zbrodnicza i jako agentura okupanta. Jej przywódcy nie zostali osądzeni i skazani. Ich zbrodnie i przestępstwa nie zostały sklasyfikowane jako zbrodnie przeciwko ludzkości, choć rozmiar szkód, jakie wyrządzili Polakom, takiej klasyfikacji się domaga. Władzę sprawowali sposobem mafijnym, tzn. z pominięciem oficjalnych struktur i formalnych procedur, wobec czego jest dość trudno udowodnić poszczególnym sprawcom bezpośrednią winę.
Jestem jednak za tym, by doznali wybaczenia i by nastąpiło pojednanie, ale na takich samych warunkach jak z Niemcami, tzn. by ludzie, którzy ponoszą winę za zbrodnie i przestępstwa, zostali przez niezawisłe sądy osądzeni i skazani, a po zwróceniu łupów i odbyciu kary, by włączyli się czynnie w naprawianie szkód, jakie spowodowali w każdej prawie dziedzinie.
PZPR była bez wątpienia organizacją przestępczą. Pozbawienie byłych członków prawa pełnienia jakichkolwiek funkcji w państwie jest wobec rozmiarów winy, jaka na nich ciąży, warunkiem minimalnym.

Reklama

Elity pod sąd

Elity, które wyłoniły się w PRL, formowane były przez dziesięciolecia na zasadzie negatywnego doboru. Byli to ludzie najgorsi z najgorszych. Zachowywali się na swój sposób racjonalnie, choć skrajnie cynicznie. Doszli więc do wniosku, że skoro po roku 1989 za zbrodnię zdrady stanu (wszędzie karaną wiecznym potępieniem, śmiercią lub banicją), cały katalog innych przestępstw nie spotkała nikogo dotkliwa kara, to dlaczego nie ogłosić się patriotami, usmażyć sobie korzystną konstytucję, zawłaszczyć banki, rafinerie, spółdzielnie mieszkaniowe, przymierzyć się do stworzenia dziedzicznej dynastii
Ludzie ci osiągnęli zupełnie za darmo coś, o czym marzyły całe pokolenia złoczyńców, a mianowicie prawie całkowitą bezkarność. Uszkodzili przy tej okazji w społeczeństwie wizerunek polityka do tego stopnia, że ludzie uczciwi od działalności politycznej stronią, bojąc się utraty czci i honoru. W pojęciu większości Polaków polityk - to zdrajca, oszust, kłamca i złodziej. Bez usunięcia tej rakotwórczej tkanki uzdrowienie organizmu państwa będzie niemożliwe.
Przy zastosowaniu standardów obowiązujących w demokratycznych społeczeństwach nikt, kto w PZPR pełnił jaką kolwiek funkcję, nie uszedłby karze wielu lat pozbawienia wolności. Jeżeli sierżant amerykańskiej armii za osiusianie więźniów w Iraku skazany został na 7 lat więzienia, to na ile tysięcy lat kary pozbawienia wolności należałoby skazać odpowiedzialnych za upodlanie przez dziesięciolecia milionów Polaków, zmuszanych godzinami stać w kolejkach za ochłapami „rzuconymi” łaskawie przez „partię i rząd” swoim więźniom, jakimi byli „obywatele” PRL?
Rita Suessmuth zrzekła się funkcji przewodniczącej Bundestagu po tym, jak jej mąż przejechał się jej służbowym samochodem. Byłego ministra finansów we Francji pozbawiono sądownie, w procesie poszlakowym, na kilka lat praw obywatelskich za branie łapówek. Lothar Späth, były premier rządu landu Baden-Wurtenberg, do końca życia pozbawił się możliwości pełnienia funkcji publicznych za przelot samolotem opłaconym przez prywatną firmę.
Zastosowanie tych normalnych w krajach demokratycznych kryteriów winy i odpowiedzialności spowodowałoby dziś pozbawienie Polski rządu i części sejmu, senatu i władz samorządowych. Sądzę jednak, że bez tej operacji chaos i bezprawie będą się powiększać i pozwolą zdominować przestępcom nie tylko życie gospodarcze, ale także nurty obyczajowe i kulturalne naszego kraju.

Drogi naprawy

Już św. Tomasz z Akwinu w XIII wieku napisał: „Miłosierdzie bez sprawiedliwości jest matką bałaganu”. Należy więc zauważyć, że bałagan moralny i prawny, jaki w Polsce w tej chwili panuje, ma swoje przyczyny nie w sile i zwartości byłych członków PZPR, ale w biernej postawie bardzo wielu ludzi zacnych, a powiedziałbym, że większości narodu. Jest dla mnie nie do pojęcia, że w społeczeństwie utożsamiającym się tak mocno z katolicyzmem, los swój i los kraju na długie lata powierza się osobom dla chrześcijaństwa nieprzyjaznym. Bezczynność w stosunku do zdrady, kłamstwa, nadużycia władzy, niewypełniania zobowiązań, działania na szkodę powierzonych instytucji, tolerowanie korupcji i grabieży - to przecież akceptacja obecnego stanu rzeczy, zachęta dla przestępców i obciążanie sumienia ludzi - wprawdzie uczciwych, ale biernych - winą popełnianego grzechu zaniechania.
Ufam, że moich Rodaków żyjących w kraju stać będzie na korektę i na przywrócenie słowom „prawość”, „praworządność”, „solidarność” ich niezbrukanego niegodziwymi krętactwami znaczenia.

Autor jest inżynierem, twórcą wielu opatentowanych i wprowadzonych do produkcji rozwiązań technicznych. W jego wypowiedzi można dopatrzeć się szkoły myślenia o. Józefa M. Bocheńskiego, fryburskiego filozofa, którego prelekcje i publikacje pilnie śledził.

2005-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Przybylski: Kościół, choć nie jest z tego świata, pełni swoją misję tu i teraz

2024-05-15 20:26

[ TEMATY ]

KUL

bp Andrzej Przybylski

Karol Porwich/Niedziela

Bp Andrzej Przybylski

Bp Andrzej Przybylski

Kościół, choć nie jest z tego świata, pełni swoją misję tu i teraz na tym świecie - mówił biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej Andrzej Przybylski podczas Mszy św. w kościele akademickim na zakończenie drugiego dnia 56. Tygodnia Eklezjologicznego na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Tematem tegorocznej edycji tego wydarzenia jest „Kościół i Państwo - razem czy osobno?”, a jego organizatorem jest Wydział Teologii KUL.

W homilii hierarcha, nawiązując do tekstu dzisiejszej Ewangelii, podkreślił, że Chrystus trwa w nieustannej opiece i modlitwie za wszystkich ludzi.

CZYTAJ DALEJ

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

[ TEMATY ]

litania loretańska

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

KRÓLOWO ANIOŁÓW

CZYTAJ DALEJ

Ks. Cisek przy grobie Jana Pawła II: wiara sprowadzona do tradycji jest zbyt słaba

Wiara letnia, sprowadzona jedynie do tradycji, do choinek, święconek i jedynie okolicznościowej wizyty w kościele jest zbyt słaba, by zwyciężyć świat - powiedział ks. prałat Krzysztof Cisek, pracownik watykańskiej Dykasterii Nauki Wiary, podczas Mszy św. sprawowanej w czwartek rano przy grobie św. Jana Pawła II w Bazylice św. Piotra w Watykanie. Mszy św. przewodniczył pomocniczy biskup kielecki Marian Florczyk. Koncelebrował jałmużnik papieski kard. Konrad Krajewski.

Ks. prałat Krzysztof Cisek nawiązał do czytania z liturgii przypadającego tego dnia święta Patrona Polski św. Andrzeja Boboli, gdzie jest mowa o tych, którzy „zwyciężyli dzięki krwi Baranka” (Ap 12, 11). Podkreślił, że jest to „odniesienie do całej rzeszy heroicznych świadków zmartwychwstałego Pana, do ludzi, którzy odważnie głosili Bożą prawdę, nastawali w porę i nie w porę, pouczali, wykazywali błędy, a kiedy okoliczności tego wymagały, to przelewali swoją krew, bo nie mogli nie głosić tego, co widzieli, tego, co słyszeli i czego dotykały ich ręce”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję