Reklama

Sursum corda

Pomagają umierać

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

15 czerwca 2005 r. bp Andrzej Dzięga, ordynariusz sandomierski, restytuował w parafii w Niekrasowie Bractwo Dobrej Śmierci. Tradycje Bractwa na tym terenie sięgają XVIII wieku, powołał je proboszcz ówczesnej parafii ks. Stanisław Sokołowski oraz właściciele tych ziem na zamku w Sandomierzu w 1760 r. Po 245 latach Bractwo zostało wskrzeszone, a jego cel stanowi modlitwa za zmarłych i konających. Członkowie wspólnoty zobowiązują się do uczestniczenia w comiesięcznej Mszy św. w tej intencji, odprawianej przy ołtarzu „Dobrej Śmierci” (pochodzącym z czasów działalności dawnego Bractwa), do udziału w nabożeństwie Drogi Krzyżowej, do modlitwy o łaskę dobrej śmierci dla siebie, a także do odwiedzania chorych, rozmów z nimi na tematy religijne, zwłaszcza gdy chodzi o przyjmowanie Komunii św. jako wiatyku. Rzeczą godną podkreślenia jest fakt, że do Bractwa zapisało się obecnie ponad 150 osób.
Dzisiaj, po śmierci mojej Matki, lepiej rozumiem zasadność istnienia takich wspólnot. Przez dłuższy czas miałem okazję być blisko człowieka ciężko chorego, który bardzo cierpi, przeżywa swoje lęki związane z możliwością rozwoju choroby, bezradność wobec bólu, gdy zauważa, że nie skutkują żadne leki, przeżywa wreszcie obawy związane z przejściem „na drugi brzeg”. Stawia się wtedy wiele pytań: Czy powiedzieć choremu, że jego choroba jest nieuleczalna? Jak - chociaż zawsze był człowiekiem głęboko wierzącym - zareaguje na propozycję odwiedzin księdza? Nasza Mamusia - mimo że staraliśmy się nie okazywać naszego lęku - czuła, iż trzeba się przygotować do ostatniej drogi swego życia. Dlatego, gdy zaproponowaliśmy jej przyjęcie sakramentu chorych, chętnie przyjęła tę propozycję. Z wielką radością uczestniczyła we Mszy św., którą odprawiałem przy jej łóżku...
Myślę, że ludzie powinni mieć świadomość, że śmierć przyjdzie do każdego. Ocieramy się o śmierć najbliższych, przyjaciół, sąsiadów czy znajomych, ale trzeba wiedzieć, że pewnego dnia trafi ona do nas; nikt nie żyje wiecznie na tym świecie.
Dobrze więc, że istnieją grupy ludzi, którzy ten problem rozumieją i starają się swoją modlitwą, obecnością i rozmową pomagać innym na tym trudnym etapie życia. A na świecie przecież bez przerwy, w każdej minucie, ludzie umierają w wielkich cierpieniach, są również osoby, które na skraju życia nie radzą sobie.
Podczas choroby naszej Matki okazało się, że wielu jest dobrych ludzi, którzy potrafią opiekować się ciężko chorymi, którzy bezinteresownie ofiarują im dar swojego serca i czasami na ich rękach chorzy odchodzą do Boga. Gdy człowiek jest bezradny, nie ma sił, nie może oddychać, a nawet mówić, każdy dobry gest, serdeczność, delikatność i miłość są niezwykle potrzebne. I odchodzący w wieczność są im za to ogromnie wdzięczni, nieraz już nie mogą tego wypowiedzieć, ale wyrażają to oczami i ze łzami wzruszenia oraz podziwu patrzą na pomocne dłonie.
Biskup Sandomierski, powołując do istnienia Bractwo Dobrej Śmierci, wyszedł naprzeciw bardzo wielu ludziom, zarówno tym, którzy umierają dziś, jak i tym, którzy będą umierać jutro, a przede wszystkim otworzył oczy wielu osobom, które jeszcze tego problemu nie znają, na bezcenny dar modlitwy za chorych, cierpiących i konających oraz tych, którzy już na tym świecie sami modlić się nie mogą.
Oby Pan Bóg dał nam wszystkim kiedyś łaskę dobrej śmierci. Prośmy o to Maryję - Patronkę Dobrej Śmierci, włączajmy się w nabożeństwo do Serca Pana
Jezusa, a także praktykujmy pierwsze piątki miesiąca, z którymi Jezus złączył szczególne łaski, związane z naszym odejściem z tego świata.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Wytrwajcie w miłości mojej!

2024-05-03 22:24

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Agata Kowalska

Wytrwajcie w miłości mojej! – mówi jeszcze Jezus. O miłość czy przyjaźń trzeba zabiegać, a kiedy się je otrzymuje, trzeba starać się, by ich nie spłoszyć, nie zmarnować, nie zniszczyć. Trzeba podjąć wysiłek, by w nich wytrwać. Rzeczy cenne nie przychodzą łatwo. Pojawiają się też niezmiernie rzadko, dlatego cenić je trzeba, kiedy się wreszcie je osiągnie, trzeba podjąć starania, by w nich wytrwać.

Ewangelia (J 15, 9-17)

CZYTAJ DALEJ

Łódzcy proboszczowie spotkali się z Ojcem Świętym Franciszkiem

2024-05-04 16:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Wiesław Kamiński

Zakończyło się – trwające od 29 kwietnia br. - rzymskie spotkanie blisko 300 proboszczów z całego świata, którzy odpowiedzieli na zaproszenie Ojca Świętego Franciszka, by w czynny sposób włączyć się w prace Synodu o Synodalności.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję