Karol de Foucauld urodził się 15 września 1858 r. w Strasburgu we Francji. Po beztrosko i burzliwie przeżytej młodości, w wieku 28 lat, przeżywał głębokie nawrócenie w kościele pw. św. Augustyna w Paryżu. Od tej pory poszukiwał dla siebie „ostatniego miejsca” na wzór Jezusa, którego pragnął naśladować. Wstąpił do Trapistów, następnie był służącym u Sióstr Klarysek w Nazarecie. Po przyjęciu święceń kapłańskich został pustelnikiem na Saharze, w Algierii. 1 grudnia 1916 r. został zamordowany w ostatniej swojej pustelni, w Tamanrasset.
Nic nie wycisnęło tak silnego piętna na życiu Karola de Foucauld jak obecność Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. W czasie trudnych poszukiwań sensu życia, nawiedzając kościoły Paryża, modlił się z głębi serca: Boże, jeśli istniejesz, daj mi się poznać. I rzeczywiście, Bóg odsłonił przed nim swój majestat, dał odczuć swoją obecność tak silnie, że ta zwaliła go z nóg, rzuciła na kolana. Karol wyspowiadał się, po czym na polecenie ks. Huvelina - późniejszego spowiednika - przyjął swoją „drugą Pierwszą Komunię św.” i od tej pory przez całe życie pozostawał w uwielbieniu Jezusa Eucharystycznego: jako br. Maria Alberyk u Trapistów, jako pustelnik w Nazarecie u Sióstr Klarysek, w końcu na Saharze - w założonych przez siebie pustelniach.
Adoracja Najświętszego Sakramentu pozostaje zawsze w centrum jego życia. Do swojej kuzynki Marii de Bondy pisze ze swojej samotni na Saharze: „Nie martw się, że jestem sam, bez przyjaciela i pomocy duchowej, niczego mi nie brak w tej samotności, jest mi droga. Mam Przenajświętszy Sakrament - najlepszego przyjaciela, z którym rozmawiam dniem i nocą”. Chociaż br. Karol prowadzi głębokie życie modlitwy i ma dar jednoczenia się z Jezusem w każdym miejscu, to jednak adorację Najświętszego Sakramentu przedkłada ponad wszystko. Oto fragment innego listu: „Przepiękne są zachody słońca, wieczory i noce. Wieczory spokojne, noce kojące, a niebo o szerokim horyzoncie «mówi» cicho w sposób przejmujący o Wiecznym i Nieskończonym, o innym świecie. Całe noce można by spędzić na kontemplacji, ale ją skracam, bo więcej mam w skromnym tabernakulum. Nic nie równa się z Umiłowanym”.
Adoracja jest dla niego prostym przebywaniem z Jezusem, wpatrywaniem się w Niego, trwaniem w Jego obecności. Z czasem przenika całe jego życie; praca, posiłek, odpoczynek stają się jej częścią. Wszystkie możliwe czynności Karol wykonuje w obecności Jezusa Eucharystycznego, starając się naśladować Maryję i Józefa w Nazarecie. To jest początek idei Nazaretu, którą Karol zapragnął żyć, wybierając dla siebie „ostatnie miejsce”: „Wracam więc do mojej klauzury, do stóp Boskiego tabernakulum, aby prowadzić pod okiem Ukochanego życie jak najbardziej zbliżone do życia biednego domu z Nazaretu na tyle, na ile słabość serca mi na to pozwoli”.
Karol de Foucauld wierzy, że Jezus w Najświętszym Sakramencie „promieniuje” swoją obecnością i owo „promieniowanie” ma moc uświęcającą i przemieniającą. Gorąco pragnie nawrócenia Tuaregów, wśród których mieszka, muzułmanów i żydów - wierząc, że dokona się to przez samą obecność Najświętszego Sakramentu.
To przekonanie znajduje wyraz w nowej formie apostolstwa, jaką wytycza dla siebie i swoich naśladowców - Małych Sióstr i Małych Braci. Jest to apostolstwo polegające nie na głoszeniu Słowa Bożego, lecz na cichej adoracji Najświętszego Sakramentu oraz przykładzie życia. Taka wizja apostolstwa odpowiada jak najbardziej powołaniu Małego Brata Jezusa, któremu Karol jest wierny. Jego życie ma być ciche i pokorne, niezauważalne, by „czynić miejsce dla Pana”. Sam usuwa się w cień, by nie zasłaniać Mistrza, by On promieniował, przemieniał i uświęcał.
Umiłowanie Eucharystii prowadzi br. Karola do złożenia ofiary z siebie na wzór Jezusa - Hostii. Dokonuje aktu zawierzenia swojego życia Bogu. To przynosi mu wewnętrzny pokój, choć ma świadomość, że w ten sposób wyzbywa się swojej woli, przyjmując krzyż i cierpienie z Chrystusem dla zbawienia świata.
Największą łaską, jaką br. Karol mógł otrzymać pod koniec swojego życia, było męczeństwo. Myśl o nim powracała często wszędzie tam, gdzie przebywał. Po raz pierwszy zanotował ją w swoim dzienniku duchowym w Nazarecie: „Myśl o tym, że umrzesz jako męczennik, leżąc na ziemi nagi, nie do poznania, pokryty krwią broczącą z ran, zabity gwałtownie i boleśnie… Pamiętaj, że ukoronowaniem twego życia będzie taka śmierć… Myśl o tym często, by się przygotować i by wszystko osądzać według rzeczywistej wartości”. Pragnienie to spełnia się aż nazbyt dokładnie. Zostaje zabity przez Senussów przed bramą swojej pustelni. Zakrwawione ciało zostaje znalezione na piasku, a przy nim porzucona monstrancja z Najświętszym Sakramentem. Złożył ofiarę z życia razem z Jezusem, dzieląc pragnienie Jego Serca w sposób szczególny owego 1 grudnia, bo był to pierwszy piątek miesiąca.
Podsumowując, należy stwierdzić, że Karol de Foucauld na 60 lat przed Soborem Watykańskim II z tak wielkim przekonaniem połączył dzieło ewangelizacji Kościoła z Eucharystią. Życiem i śmiercią wypełnił to, na co Kościół wskazał w swoim nauczaniu wiele lat później, a mianowicie, że Eucharystia jest „źródłem i szczytem ewangelizacji”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu