Dzisiaj - sławna pieśń będąca hołdem złożonym polskim ułanom - szwoleżerom zdobywającym w śmiałej szarży 30 listopada 1808 r. niezdobyty przez Francuzów wąwóz Samosierry w czasie kampanii napoleońskiej w Hiszpanii i ułanom I Pułku Ułanów Polskich, zwanych później Krechowieckimi, którzy 24 lipca 1917 r. pod wioską Krechowce w pobliżu Stanisławowa stoczyli bój z trzykrotnie liczebniejszymi oddziałami piechoty austriackiej i niemieckiej.
Wizja szyldwacha
1918 r.
Słowa: Stanisław Ratold,
muzyka: Ch. Helmer i G. Krier
Na pole bitwy szary nocy spłynął mrok,
Znużona dziennym bojem wiara twardo śpi.
Na warcie młody szyldwach w dal wytęża wzrok I o przeszłości dawnej dziwne roi sny.
I oto widzi: hen rycerzy pędzi huf -
W zwycięstwa łunie białe orły chwieją się -
Tratują, sieką, rżą, czernieje morze głów,
To nieśmiertelność mknie!
Amaranty zapięte pod szyją.
Ech, Boże mój!
Jak to polskie ułany się biją -
Ziemia aż drga...
Młody szyldwach więc oczy przeciera...
Tak, on ich zna -
To ułani spod Samosierra.
Wtem na horyzont hen czarny wypełza gad,
O, jakiż straszny sen - kartaczy sypie grad,
Lecz nie drży zbrojny szyk,
Choć śmierć się wokół szerzy.
Jęk, wrzawa, zgiełk i krzyk,
To giną bohaterzy.
Wtem mignął ktoś, a pod nim biały koń.
Armat huk! Widzi Bóg
Krwawy plon - Polski zgon.
Do górnych sfer
Wznosi krzyk żołnierz i adiutant:
„Vive l’Empereur! Morituri te salutant!”.
Wielu z nich, gdy trąby grały,
Zginęło tam dla wiecznej chwały!
Minęła noc i mrok rozproszył krwawy świt.
Żołnierze wstają, słychać wokół śmiech i gwar,
I wieszczy sen szyldwacha rozwiał się jak mit,
I tylko w piersi jego płonął dziwny żar.
Wtem przyszedł krótki rozkaz: „Na koń, marsz co sił! I do ataku pędź - los bitwy waży się!”.
I oto sprawdza się, co szyldwach w nocy śnił.
Hej! nieśmiertelność mknie.
Z amarantów wyłogi pod szyją.
Ech, Boże mój!
Jak to polskie ułany biją -
Ziemia aż drży...
Ty, historio, nam o tym opowiedz.
Z ócz lecą skry -
To ułani spod Krechowiec!
Dość hańby, kajdan, mąk, więc ginie podły wróg.
Ciosami polskich rąk kieruje Władca Bóg.
I nie drży zbrojny szyk,
Choć śmierć się wokół szerzy.
Jęk, wrzawa, zgiełk i krzyk -
To giną bohaterzy.
Nad nimi wzwyż Białego Orła znak.
Armat huk, ginie wróg.
Sława! Rad zabrzmi świat.
Hej, krwawy plon...
Szyldwach leży już we krwi cały.
Tak zginął on
Dla Ojczyzny chwały!...
Wielu z nich, gdy trąby grały,
Zginęło tam dla wiecznej chwały!
Pomóż w rozwoju naszego portalu