Pokutuje w naszym ustawodawstwie dziwny przepis, relikt z innej epoki, według którego minister spraw wewnętrznych może obywatelom zezwolić lub nie na przeprowadzenie publicznej zbiórki pieniężnej na wybrany przez nich cel. Wydawałoby się, że kto jak kto, ale „liberałowie” w ogóle nie powinni korzystać z tego przepisu, zakazującego obywatelom ich oddolnych inicjatyw: wszak pieniądze obywateli to też ich własność, podobnie jak domy, mieszkania, samochody, meble, odzież... A własność - to „plena in res potestas”, czyli pełna dyspozycja przedmiotem własności.
Z końcem starego roku, 30 grudnia, minister spraw wewnętrznych w rządzie Donalda Tuska - Grzegorz Schetyna zakazał o. Tadeuszowi Rydzykowi przeprowadzenia publicznej zbiórki pieniężnej z przeznaczeniem na odwierty geotermalne. Ale Jerzemu Owsiakowi nie zakazał urządzania publicznej zbiorki pieniężnej, chociaż Owsiak wykorzystuje do tego celu publiczną telewizję, jej nader kosztowny czas reklamowy. Najwyraźniej min. Schetyna dzieli obywateli na lepszych i gorszych według sobie tylko znanych kryteriów, które pozostają tajemnicą. Wolno w tej sytuacji sądzić, że min. Schetyna kieruje się jakimiś osobistymi motywami lub też stosuje polityczną dyskryminację. Być może kieruje się i jednym, i drugim motywem: wysługując się politycznie pewnym kręgom, troszczy się zarazem o własną karierę. Zwłaszcza to drugie podejrzenie nabiera dużego prawdopodobieństwa. Już w 2005 r. ambasador Izraela „interweniował” u premiera Marcinkiewicza, domagając się uciszenia Radia Maryja. W jednym tylko roku na łamach żydowskiej gazety dla Polaków ukazało się prawie 30 tekstów atakujących Radio Maryja, a w 2007 r. członkowie reaktywowanej w Polsce nacjonalistycznej loży żydowskiej B’nai B’rith domagali się likwidacji Radia Maryja. Teksty atakujące Radio Maryja i o. Tadeusza Rydzyka ukazywały się także w niemieckich mediach, a nasilały się szczególnie w czasie, gdy Radio Maryja broniło polskiej własności na naszych Ziemiach Zachodnich przed roszczeniami Powiernictwa Pruskiego... Widać zatem, że istnieją konkretne siły polityczne, zainteresowane żywo nie tylko zahamowaniem rozwoju Radia Maryja i wielkiego dzieła edukacyjnego w postaci stworzonej przez o. Tadeusza Rydzyka Wyższej Szkoły Medialnej, ale wręcz likwidacją Radia Maryja jako masowego nadawcy, który przełamał monopol politycznej poprawności (popłuczyn po marksizmie), niemal wszechobecny w innych mediach, nawiasem mówiąc - dotąd niezlustrowanych... Jeśli takie konkretne siły, z uporem i wytrwałością, nader niegodziwymi środkami dążące do zakneblowania niezależnej opinii publicznej wyrażanej na falach Radia Maryja od lat pracują nad likwidacją Radia Maryja - mamy wszelkie powody pytać, czy min. Schetyna tym właśnie siłom podlizuje się politycznie, w trosce o własną karierę, odmawiając zgody na publiczną zbiórkę pieniędzy o. Tadeuszowi Rydzykowi? Jaki to inny cel przemawia za tą odmową?...
Rzecz jasna odmowa min. Schetyny nie stanowi żadnej przeszkody, by sami obywatele, bez ogłoszenia zbiórki publicznej, przesyłali samorzutnie i dobrowolnie swoje pieniądze z przeznaczeniem na wsparcie geotermalnych odwiertów, ocenianych przez wybitnych fachowców jako nader korzystne przedsięwzięcie, także ekologiczne. Przy okazji naprawdę wezmą w tym przypadku sprawę w swoje ręce.
Nawiasem mówiąc - aż strach pomyśleć, jakie jeszcze bardziej totalniackie formy może przyjąć taka dyskryminacja, gdyby wszedł w życie Traktat Lizboński, całkowicie uzależniający w przyszłości wszelkie polskie władze od sił podobnych lub tożsamych z tymi, które zwalczają swymi oszczerczymi metodami Radio Maryja.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
