Reklama

Partie opozycyjne puszczone w skarpetkach

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kryzys w Polsce jest faktem, spada produkcja i eksport, gwałtownie rośnie bezrobocie, rząd zamiast coś robić, tylko przygląda się, stosuje taktykę, że „jakoś to będzie”. Nie będzie „jakoś”, dopóki nie postawi się rzetelnej diagnozy przyczyn obecnej sytuacji. A jak dotąd, na kryzysie żerują te same globalne grupy interesu, które ponoszą odpowiedzialność za kryzys. Są wśród nich m.in. właściciele zagranicznych banków i firm, które transferują polski kapitał w postaci dywidend do swoich firm za granicą. W kieszeniach polskich pracowników i w budżecie zostaje zaledwie 35,2 proc. PKB, czyli tego, co wszyscy wspólnie wypracowaliśmy, reszta - nierzadko w sposób niekontrolowany - wypływa w obce ręce. Pod tym względem zajmujemy czwarte od końca miejsce na liście 35 najbardziej uprzemysłowionych krajów świata.
Jak wspomniałem, rząd zamiast działać, mami co chwilę społeczeństwo nowymi pomysłami walki z kryzysem, które są niczym innym, jak grą na emocjach wyborców, taktyką pod publiczkę. Dokładnie tak oceniam uchwaloną 3 kwietnia br. ustawę ograniczającą finansowanie partii politycznych z budżetu państwa. Główny aktor tego piątkowego spektaklu w Sejmie, premier Donald Tusk, w latach 90. podnosił walory finansowania partii z budżetu państwa, podkreślał z zadowoleniem, że tak jest we wszystkich państwach Unii Europejskiej, że lepiej, jeśli na politykę pieniądze daje państwo i je kontroluje, niż gdy politykom pieniądze dają biznesmeni, żądając za to „wdzięczności”.
Byłem więc mocno zdziwiony, gdy podczas obecnej debaty w Sejmie premier nazwał wyciąganie pieniędzy podatników na partie „niemoralnym procederem”. Podkreślił też, że każda partia, która „broni mechanizmu wyciągania pieniędzy z kieszeni podatnika, traci moralne prawo do zabierania głosu wtedy, kiedy rozmawiamy o potrzebie oszczędzania środków publicznych w czasach kryzysu”.
Jak z tego widać, uzasadnieniem uchwalenia tej ustawy ma być kryzys gospodarczy. Ciekawe, że nikt nie wpadł na ten pomysł np. w Niemczech, Anglii, Francji czy we Włoszech, gdzie kryzys jest znacznie głębszy, a powszechną zasadą jest tam finansowanie partii z budżetu państwa. Wniosek nasuwa się prosty: tak naprawdę Platformie Obywatelskiej nie chodzi o pieniądze. Przypomnę, że subwencja dla partii w obecnej kadencji wynosi: dla PO ok. 40,4 mln zł, dla PiS - ok. 37,8 mln zł, dla PSL - ok, 15,1 mln zł, dla SLD - ok. 14,3 mln zł, dla SdPl - ok. 3,5 mln zł. Na wstrzymaniu finansowania partii budżet państwa zaoszczędzi 220 mln zł. Tymczasem tylko w Warszawie wiceprzewodnicząca PO - prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz przekazała 58 mln zł premii dla swoich urzędników (najczęściej są to osoby z politycznego nadania PO). Z kolei tzw. doradcy polityczni w ministerstwach oraz samorządach kosztują w trakcie kadencji 500 mln zł. Można więc bardzo szeroko sięgać po oszczędności, lepiej jednak odebrać partiom, w tym największej partii opozycyjnej, aby w przyszłym roku PiS nie miał za co prowadzić solidnej kampanii prezydenckiej. Donald Tusk dokładnie przemyślał znaczenie tej ustawy, będzie miał większe szanse na wybór. Poza tym przykłady senatora Misiaka oraz posła Palikota wskazują, że Platforma Obywatelska potrafi wygrać wszystko nawet bez budżetowych dotacji.
Kilka zdań należy się również skandalicznemu procedowaniu tej ustawy. Najpierw PO zgłosiło projekt ustawy o całkowitym wstrzymaniu finansowania partii politycznych z budżetu państwa do końca grudnia 2010 r. Projekt przepadł w Sejmie w pierwszym czytaniu (przeciwne było także koalicyjne PSL). W tej sytuacji kierownictwo PO poparło projekt Lewicy o ograniczeniu dotacji dla partii. Ale i tę ustawę Sejm głosami PO musiał odrzucić, ponieważ przez nieuwagę przeszła poprawka koła Polska XXI o odebraniu partiom dotacji. W tej sytuacji w ciągu kilku godzin PO ponownie zgłosiło ustawę o częściowym ograniczeniu finansowania partii politycznych z budżetu państwa i to udało się uchwalić. Ponowne procedowanie nad dopiero co odrzuconym przez Sejm projektem ustawy premier nazwał sukcesem, choć dla wszystkich było jasne, że była to kpina z obyczaju parlamentarnego (jeżeli jakaś ustawa zostaje odrzucona, to powracanie do niej tego samego dnia jest po prostu skandalem politycznym).
Ustawa przewiduje, że do końca 2010 r. subwencja dla PO będzie mniejsza o 44 proc., dla PiS - o 41 proc., dla SLD - o 11 proc., a dla PSL - o 7 proc. Wprowadza także ograniczenie dysponowania pieniędzmi z subwencji. Nie będzie można ich przeznaczać na płatne reklamy w radiu i telewizji poza okresem kampanii wyborczej. Z subwencji partie nie będą mogły również promować się na billboardach.
Dlaczego obecnie premier Tusk zmienił poglądy na finansowanie partii? Odpowiedź jest prosta: skoro PO jest u władzy, to w rękach tej partii są najważniejsze stanowiska w państwie oraz w zarządach spółek Skarbu Państwa. Czy to takie trudne, żeby któryś z wysokich urzędników, także senatorów lub posłów, zdobył dla własnej czy zaprzyjaźnionej firmy jakiś rządowy kontrakt, a później opodatkował się odpowiednio na rzecz partii? Z trybuny sejmowej padło pytanie do PO: czy to prawda, że urzędnicy z jej nadania odprowadzają odpowiedni haracz na działalność partii? Odpowiedzi nie było.
Z pewnością ta ustawa ogranicza demokrację, narusza zasadę równości. Ponieważ została uchwalona w trakcie kadencji, stawia partie opozycyjne w trudnej sytuacji (nie będą miały odpowiednich środków na ekspertyzy prawne, na organizacje kongresów, na tworzenie programów, na działalność statutową). Jednym słowem - Platforma umocniła swoją pozycję kosztem wszystkich innych partii. A ponieważ cieszy się stałą sympatią polskojęzycznych mediów - świadczą o tym niewiarygodnie wysokie sondaże - może każdemu cudzym kosztem zamknąć usta. (8 kwietnia 2009).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty ostatniej godziny

Niedziela przemyska 15/2013, str. 8

[ TEMATY ]

święty

pl.wikipedia.org

Nawiedzając pewnego dnia przemyski kościół Ojców Franciszkanów byłem świadkiem niecodziennej sytuacji: przy jednym z bocznych ołtarzy, wśród rozłożonych książek, klęczy młoda dziewczyna. Spogląda w górę ołtarza, jednocześnie pilnie coś notując w swoim kajeciku. Pomyślałem, że to pewnie studentka jednej z artystycznych uczelni odbywa swoją praktykę w tutejszym kościele. Wszak franciszkański kościół, dzisiaj mocno już wiekowy i „nadgryziony” zębem czasu, to doskonałe miejsce dla kontemplowania piękna sztuki sakralnej; wymarzone miejsce dla przyszłych artystów, ale także i miłośników sztuki sakralnej. Kiedy podszedłem bliżej ołtarza zobaczyłem, że dziewczyna wpatruje się w jeden obraz górnej kondygnacji ołtarzowej, na którym przedstawiono rzymskiego żołnierza trzymającego w górze krucyfiks. Dziewczyna jednak, choć później dowiedziałem się, że istotnie była studentką (choć nie artystycznej uczelni) wbrew moim przypuszczeniom nie malowała tego obrazu, ona modliła się do świętego, który widniał na nim. Jednocześnie w przerwach modlitewnej kontemplacji zawzięcie wertowała kolejne stronice opasłego podręcznika. Zdziwiony nieco sytuacją spojrzałem w górę: to św. Ekspedyt - poinformowała mnie moja rozmówczyni; niewielki obraz przedstawia świętego, raczej rzadko spotykanego świętego, a dam głowę, że wśród większości młodych (i chyba nie tylko) ludzi zupełnie nieznanego... Popularność zdobywa w ostatnich stu latach wśród włoskich studentów, ale - jak widać - i w Polsce. Znany jest szczególnie w Ameryce Łacińskiej a i ponoć aktorzy wzywają jego pomocy, kiedy odczuwają tremę...

CZYTAJ DALEJ

Ikona Nawiedzenia zawitała do parafii w Białej

17 kwietnia był kolejnym dniem peregrynacji kopii obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej. Tym razem Ikona Nawiedzenia trafiła do Białej koło Wielunia, gdzie została przywitana przez bp. Andrzeja Przybylskiego, bp. Jana Wątrobę oraz całą wspólnotę parafialną i zaproszonych gości.

Karol Porwich / Niedziela

CZYTAJ DALEJ

Rzymskie obchody setnej rocznicy narodzin dla nieba św. Józefa Sebastiana Pelczara

2024-04-19 16:24

[ TEMATY ]

Rzym

św. bp Józef Sebastian Pelczar

100. rocznica

Archiwum Kurii

Św. Józef Sebastian Pelczar

Św. Józef Sebastian Pelczar

Mszą św. w kaplicy Polskiego Papieskiego Instytutu Kościelnego w Rzymie wieczorem 18 kwietnia zainaugurowano jubileuszowe spotkanie poświęcone św. Józefowi Sebastianowi Pelczarowi.

Polski Papieski Instytut Kościelny w Rzymie oraz Zgromadzenie Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego (Siostry Sercanki) to dwie instytucje obecne w Rzymie, u początku których stoi były student rzymski, a potem profesor i rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz biskup przemyski, dziś święty Józef Sebastian Pelczar. To właśnie ks. prof. Pelczar wraz z s. Ludwiką, dziś błogosławioną Klarą Szczęsną, w 1894 r. założyli w Krakowie Zgromadzenie Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję