Wnuczka Henryka Sienkiewicza, Maria Korniłowiczówna, odnotowuje w książce poświęconej pisarzowi epizod z życia jego teścia, Kazimierza Szetkiewicza (prototyp Zagłoby): Szetkiewicz był na zesłaniu w głąb Rosji za sprzyjanie władzom powstania styczniowego; słał stamtąd listy do rodziny, pełne dowcipnych uwag (nigdy nie tracił poczucia humoru) i malowniczych rodzajowych historyjek. W jednej z nich opisał swój pobyt w cerkwi. „Pop intonuje: «Batoryj, katoryj Moskwu rozorał, ludiej ubiwał, budiem jego proklinat`!». A chór chłopięcy odpowiada: «Proklataja jego mat`!»”. Zesłaniec w najśmielszych snach nie przewidywał, że pamięć polskich zwycięstw będzie tak długo gryzła rosyjską duszę. „Czyż dla wygnańca z Polski, kraju, którego nie ma na mapach od lat kilkudziesięciu i który - jak się na razie mogło wydawać - poniósł tym razem klęskę ostateczną, nie jest satysfakcją posłyszeć taką budującą modlitwę?” - pyta retorycznie autorka, uzupełniając swoje domysły przypisem: „W Kościele prawosławnym w Rosji istniał zwyczaj wyklinania po nabożeństwach wrogów cara i Moskwy. Najwidoczniej nie była tam znana instytucja przedawnienia. A może Batory mimo wszystko ciągle jeszcze był groźny?”.
To pytanie warto sobie zadać i dziś, choć brzmi z pozoru absurdalnie. To paradoks, ale jednak obcy często widzą nas prawdziwiej. Naszym oczom umyka to, co tkwi głęboko w świadomości naszych dawnych wrogów: Polacy i polskość to prawdziwe wyzwanie. Kto w Polsce dziś pamięta, że w czasach Piotra I na dworze rosyjskim mówiło się po polsku, jak w XVIII wieku w Warszawie po francusku? Kultura polska była dla Rosjan przez całe wieki ważną płaszczyzną odniesienia. Wyostrzoną pamięć doznanych z naszej strony „krzywd” mają Niemcy. (Nawet Francuzi nierzadko pokrywają pewne zakłopotanie naszym uporem w sprawach pryncypialnych swoim - w sumie niezbyt dowcipnym - powiedzonkiem: „Straciliście swoją wielką szansę, żeby milczeć”). To my sami mamy, od pewnego czasu, niechlubny, a w każdym razie całkiem niezrozumiały zwyczaj umniejszania swoich prawdziwych zasług i dokonań w historii - militarnej i cywilnej. Jan Paweł II, polski Papież, nie był jakimś niezrozumiałym „incydentem” polskiej historii, lecz jej niewątpliwym „ukoronowaniem”. Bo był - i jest - najwspanialszym przykładem duchowego męstwa Polaków, zakorzenionego w wierności Chrystusowi i Matce Bożej. Dziś osoby centralnie usytuowane w życiu publicznym, śledzone codziennie okiem kamer, lekkomyślnie wyrzekają się owego ducha polskości, który niegdyś napełniał strachem nawet potężne imperium. (Tu wcale nie decydowała siła militarna. Decydował geniusz dowódców, a nade wszystko siła moralna polskich rycerzy; także tych z wojny bolszewickiej).
W Polsce komunistycznej i w III RP zrobiono wystarczająco wiele, by obrzydzić polskość. Przede wszystkim, by wykazać, że Polacy nie potrafią się rządzić, bo ich przywódcy są, w najlepszym razie nieudacznikami, jeśli nie oszustami. Ostatni akt dramatu - rozgrywający się obecnie - nie pozostawia zbyt wiele złudzeń. Ale wyciąganie stąd wniosków, że jesteśmy do niczego, że wszystko, co zyskaliśmy, potrafimy w pięknym stylu zniszczyć, taką już mamy autodestrukcyjną skłonność, jest kłamstewkiem, wysmażonym przez ludzi, którzy z upodobaniem posługują się terminami takimi jak „polactwo”... W sukurs przychodzi im osłabienie edukacji i walec rewolucji, który miażdży kulturę. A jednak nawet tak „profesjonalne” zabiegi nie są w stanie zatrzeć naszej tożsamości. Dlaczego? Bo nie istnieją narzędzia, które mogłyby dokonać zmiany. Dlatego wszystko to, co obserwujemy dzisiaj: zniechęcenie, frustracja i gorycz, to zjawiska powierzchowne. Gdzieś głębiej tkwi prawdziwa siła Polaków. Żeby ją rozbudzić, nie wystarczą taniutkie hasełka podkręcające drobnomieszczańskie ambicje w rodzaju: nowoczesność, awans, dorabianie się. Wystarczy spojrzeć dookoła, by przekonać się, że współczesna klasa polityczna na całym świecie to bardzo szczególny rodzaj ludzi. Mistrzowie kamuflażu. Ci, którzy zastąpią obecną ekipę rządzącą, powinni wziąć pod uwagę, że zostaną rozliczeni nie z „nowych szat cesarza”, tylko z tego, czy rozumieją, jakiemu narodowi służą. Powinni potrafić odpowiedzieć sobie na pytanie, czy Polska ma być krajem procedur, czy krajem zasad.
Pomóż w rozwoju naszego portalu