Zgodnie z przewidywaniami, tym razem po jedenastu kolejkach (felieton powstał 29 października), ligowej tabeli przewodzi Wisła Kraków. Pokonał ją tylko Lech Poznań (0:1). Oczywiście, na swoim terenie na ul. Bułgarskiej. Nie jest wykluczone, że zrobi to także Legia Warszawa, która zmierzy się z krakowianami już 6 listopada. Bez wątpienia będzie to hit 13. kolejki, a może nawet tej części sezonu. Co prawda, warszawiacy grają na wyjeździe, ale przecież wiślacy tak naprawdę też nie grają u siebie (stadion przy ul. Reymonta jest gruntownie przebudowywany; dlatego też korzystają z gościnnego Sosnowca, gdzie mecze mają miejsce na ul. Ludowej).
Nie chciałbym w tym miejscu rozstrzygać, kto wygra. Na pewno będzie to starcie gigantów naszej ekstraklasy. Wydaje się, że więcej do stracenia mają legioniści. Jeśli bowiem przegrają, piłkarze z grodu Kraka mogą mieć nad nimi nawet dwucyfrową przewagę w ligowej tabeli. Oba zespoły praktycznie nie mają słabych punktów, przynajmniej w polskich realiach. Wisła być może ma gorszego bramkarza. Mariusz Pawełek (l. 28), moim zdaniem, nie jest tak dobry jak Jan Mucha (l. 27). Co prawda, obie drużyny tracą niewiele goli, ale w dużej mierze jest to zasługa poukładanej obrony.
Jeśli zaś chodzi o wcześniejsze mecze, nie przewiduję, by zarówno jedni, jak i drudzy stracili punkty z Ruchem Chorzów i Koroną Kielce podczas 12. kolejki. Teoretycznie łatwiejszym przeciwnikiem są kielczanie, z którymi podopieczni Macieja Skorży (l. 37) powinni sobie poradzić bez większych kłopotów. Trudniejszym przeciwnikiem wydają się natomiast chorzowianie, dobrze spisujący się w tej części sezonu. Niemniej piłkarze Jana Urbana (l. 47), niesieni na fali dopingu własnej publiczności, powinni wygrać przy ul. Łazienkowskiej.
W naszej ekstraklasie warto przyjrzeć się też bliżej Jagiellonii Białystok. Okupuje ona dolne miejsce w tabeli. Trzeba jednak wiedzieć, że przystępowała do rozgrywek, mając na koncie 10 minusowych punktów. Gdyby nie kara nałożona przez PZPN, obecnie byłaby to drużyna plasująca się w czołówce.
Michał Probierz (l. 37), trener klubu z północno-wschodniej Polski, ma do dyspozycji sporą grupę zawodników, spośród których na wyróżnienie zasługuje kilku futbolistów. Bez wątpienia zalicza się do nich weteran nie tylko naszych boisk, ale i zagranicznych. Tomasz Frankowski (l. 35), bo o nim mowa, niczym profesor wprowadza w arkana sztuki piłkarskiej Kamila Grosickiego (l. 21). Razem tworzą w ataku zgrany duet. W środku pola zaś całkiem przyzwoicie poczynają sobie Brazylijczycy: Bruno Coutinho Martins (l. 23) i Hermes Neves Soares (l. 35). W linii obrony mogą nawet występować piłkarze, którzy otarli się o… Real Madryt (co prawda, była to druga drużyna hiszpańskiego klubu, ale jednak był to Real). Mam na myśli Krzysztofa Króla (l. 22).
W każdym razie warto zwrócić uwagę na chłopaków z Białegostoku. Na pewno nieco wiekowym graczom nie brakuje doświadczenia. Może już nie są tacy szybcy i zdeterminowani, nadrabiają jednak kondycyjne braki piłkarskim cwaniactwem i boiskowym obyciem. Młodzi zaś wnoszą do drużyny właściwy im dynamizm i fantazję. Jestem przekonany, że białostoczanie na koniec sezonu zajmą wysoką lokatę w ligowej tabeli.
Kontakt:
Pomóż w rozwoju naszego portalu