Reklama

Mimo wszystko mam zaufanie do sądu…

Niedziela Ogólnopolska 11/2011, str. 20-21

Katarzyna Cegielska

Z harcerzami, od lewej: kpt. ż.w. Zbigniew Sulatycki oraz prezes USOPAŁ-u Jan Kobylański

Z harcerzami, od lewej: kpt. ż.w. Zbigniew Sulatycki oraz prezes USOPAŁ-u Jan Kobylański

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Katarzyna Cegielska: - Panie Kapitanie, zbliża się do końca proces, jaki Jan Kobylański, prezes Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej (USOPAŁ), wytoczył 19 osobom, które publicznie szkalowały jego dobre imię. Uczestniczył Pan we wszystkich rozprawach. Co Pan sądzi o procesie?

Kpt. Ż.W. Zbigniew Sulatycki: - Uczestniczyłem we wszystkich rozprawach i wydaje się, że to wszystko zostało w jakiś sposób diabelsko zaplanowane. Po pierwsze - proces toczy się prawie szósty rok. Jest nie do pomyślenia, by trwał on tyle czasu. Chyba pierwsze założenie było takie, żeby po 6 latach doprowadzić do przedawnienia sprawy. Ale w związku z tym, że pan Kobylański wytoczył drugi proces - o zniesławienie - min. Radosławowi Sikorskiemu i ta rozprawa dopiero się rozpoczęła, ktoś sobie pewnie wykombinował, że dobrze by było ten proces zakończyć, uniewinniając oskarżonych, by ci sami ludzie mogli zeznawać jako świadkowie w tamtym procesie.

- Dlaczego Pan tak sądzi?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Dlatego, że podczas pierwszej rozprawy przeciwko min. Sikorskiemu jako świadkowie zeznawali Ryszard Schnepf i Mikołaj Lizut. Wydaje się, że to jest przekroczenie prawa, bo jak to możliwe, żeby człowiek, któremu stawia się zarzuty i którego proces jest w toku, występował jako świadek właściwie w tej samej sprawie! To jest coś nieprawdopodobnego. Co prawda mec. Zbigniew Cichoń, reprezentujący prezesa Kobylańskiego, zwrócił uwagę na to pani sędzinie, ale ona nie zareagowała. Z tego można wyciągnąć właśnie taki wniosek. Ponadto ukazywały się różnego rodzaju depesze, np. w PAP-ie, że prawdopodobnie 24 marca nastąpi ogłoszenie wyroku w sprawie „19”. Jakby to wszystko pozbierać, jednoznacznie można by stwierdzić, że coś jest tu poustawiane.

- Jak Pan ocenia zeznania składane przez świadków oskarżenia i obrony w kończącym się procesie?

- Zacznę od świadków, którzy byli przedstawieni przez stronę oskarżenia - przez mec. Andrzeja Lew-Mirskiego. Może rozpocznę od siebie. Otóż, co zauważyłem: Mówiłem bardzo powoli i krótkimi zdaniami, żeby sekretarz mógł zanotować. Tymczasem pasmem transmisyjnym jest sędzia, który dyktuje sekretarzowi. Powiedziałem m.in., że na moje rozeznanie - z racji urzędu, który sprawowałem, a jeździłem wówczas po placówkach dyplomatycznych - jednej milionowej tego, czego dokonał pan Kobylański za swojej kadencji w Ameryce Południowej, nie zrobił żaden ambasador. Owszem, organizowano jakieś wernisaże, na które przychodziło kilku zaproszonych gości. Ma się to jednak nijak do tego, czego dokonał pan Kobylański. Udało mu się np. postawić w Argentynie pomnik Jana Pawła II za jego życia, a wymagało to specjalnej uchwały argentyńskiego Senatu. Jan Kobylański w różnych miejscach wybudował wiele pomników, nie tylko Papieżowi. Uczestniczyłem m.in. w odsłonięciu pomnika w Posadas - brali w nim udział najwyżsi dostojnicy, kompanie honorowe wszelkich rodzajów broni, rzesze ludzi. W Argentynie dzięki jego staraniom ustanowiono Dzień Osadnika Polskiego. Do tych wielkich wydarzeń nie można przecież porównywać jakiegoś wernisażu.

Reklama

- Najważniejszą sprawą, za którą prezes Kobylański jest tak znienawidzony, jest zjednoczenie południowoamerykańskiej Polonii - bo w jedności jest siła, a rozbitą łatwo manipulować…

- Jak prezes Kobylański coś sobie założy, to uparcie dąży do realizacji swojego celu. Kilkanaście lat temu organizacje polonijne w Ameryce Południowej były zdziesiątkowane. On doprowadził do powołania USOPAŁ-u, czyli zjednoczył mnóstwo organizacji w poszczególnych krajach. To mu się udało, oczywiście, przy olbrzymim nakładzie zarówno finansowym, jak i zdrowotnym, ponieważ z całą odpowiedzialnością muszę stwierdzić, że polscy dyplomaci, którzy powinni temu jednoczeniu sprzyjać, niestety, utrudniali je. Od samego początku ze strony dyplomacji były to działania rozbijające. Imigranci w Ameryce Południowej byli generalnie bardzo biedni. Powoli zanikały też język i tradycja. Dzięki Kobylańskiemu zaczęło funkcjonować harcerstwo. Był piękny zespół „Berisso”, ale niewielu z tych młodych używało języka polskiego. Po latach okazało się, że można się z nimi po polsku porozumieć. I to jest niewątpliwie zasługa Jana Kobylańskiego.

- Dlaczego zatem prezes Kobylański jest tak atakowany?

Reklama

- Atak wyszedł z „Gazety Wyborczej”. Zaczęło się od artykułu Mikołaja Lizuta, który pojechał do Urugwaju i przedstawił się tam jako biedny student. Od samego początku bazował na kłamstwie, a dziennikarz powinien przede wszystkim opierać się na prawdzie, uczciwości. Tymczasem Lizut napisał paszkwil na Jana Kobylańskiego, bez żadnego pokrycia w rzeczywistości. Tu trzeba zadać sobie następne pytanie: Dlaczego atakowano śp. Edwarda Moskala, prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej? Dlatego że zarówno Moskal, jak i Kobylański nie pozwolili opluwać Polski i natychmiast reagowali na każde kłamstwo o Ojczyźnie. Jak mają się do tego poczynania polskich władz w stosunku do tego, co zdarzyło się w Smoleńsku, po opublikowaniu raportu MAK, który zniesławił polski mundur, polskich żołnierzy i ośmieszył Polskę na arenie światowej…? Nikt z oficjałów nie zareagował. Kobylański i Moskal, jeśli ukazało się coś takiego w prasie, np. sformułowanie „polskie obozy koncentracyjne”, natychmiast reagowali. Próbowano też przyszyć Kobylańskiemu łatkę antysemity, a to dlatego, że zabierał głos w sprawie żądań finansowych światowego związku Żydów w USA, twierdząc, iż są nieadekwatne do rzeczywistości. To, że broni majątku polskiego, to ma być antysemityzm? A przecież jeżeli już dać, to trzeba dać wszystkim, dlaczego tylko jakiejś grupce… Kobylański niejednokrotnie na takie rzeczy reagował, ale to nie oznacza, że jest antysemitą.

- O tym wszystkim mówił Pan podczas składania zeznań?

- Kiedy pokazałem, ile Kobylański zrobił dla południowoamerykańskiej Polonii i Ojczyzny, sędzia nie podyktował tego do protokołu - nie wiem dlaczego. A z dowodami podanymi przez świadków powołanych przez mec. Lew-Mirskiego nie ma jak dyskutować. Prof. Jerzy Robert Nowak zawarł wiele cennych dokumentów w swojej książce o Janie Kobylańskim „Potępiany za patriotyzm”. I tu trzeba jasno podkreślić, że nie ma jak ich podważyć, bo przecież gdyby prof. Nowak napisał nieprawdę, to byłby na pierwszych stronach gazet. Wszyscy by go atakowali, a tu nie da się do niczego przyczepić. Podobnie jeśli chodzi o zeznania innych świadków: Andrzeja Zabłockiego - wiceprezesa USOPAŁ-u, Marka Lubińskiego - wieloletniego rzecznika prasowego USOPAŁ-u, prof. Zygmunta Haducha z Meksyku. Wszyscy uczestniczyliśmy w pracach USOPAŁ-u i widzieliśmy na własne oczy, kto przyjeżdżał na zjazdy. Sędzia też nie zaprotokołował tego, a stwierdziłem jednoznacznie, że kiedy byłem na spotkaniu przed dwoma laty, był tam również obecny wiceprezydent Urugwaju.

- Jak to się ma do zeznań świadków, którzy reprezentowali oskarżonych?

Reklama

- Pani konsul - nie pamiętam nazwiska - stwierdziła, że na zjazdach było zaledwie kilka osób, a gdy sędzia zapytał, czy ona też uczestniczyła w takim spotkaniu, odpowiedziała, że nie. To samo mówiła pani Wojsław, że ona o wszystkim tylko słyszała - czyli nie miała żadnych dowodów. Powstaje jeszcze pytanie, dlaczego oskarżeni zachowują się na rozprawach bardzo butnie. Ryszard Schnepf w dalszym ciągu atakował, i to w sposób bezczelny, tak samo Jarosław Gugała i Mikołaj Lizut. A kiedy Lizuta na drugim procesie sędzia zapytał, skąd wziął informacje, nie potrafił powiedzieć, na jakich dokumentach się oparł.

- Czy warto wytaczać takie procesy, kiedy oskarżonymi są głównie dziennikarze reprezentujący potężne ośrodki medialne, którzy jak wytrycha używają sformułowań, iż nie mogą ujawnić swoich źródeł, informatorów, lub dyplomaci, którzy zasłaniają się tajemnicą państwową?

- No właśnie, tak jak m.in. Jarosław Gugała, któremu ktoś tam coś powiedział, a on niby to przesłał do MSZ i to jest tajemnica… Jak patrzę na swoje przesłuchanie - jak sędzia dyktował je do zaprotokołowania - i porównuję to z zeznaniami pani Wojsław, reprezentującej drugą stronę, to muszę powiedzieć, że dało się zauważyć, jak sędzia chciał ją naprowadzić na to, co ma powiedzieć... A ona zaraz się wycofywała. I to też dotyczy pani konsul, która zeznawała. Odebrałem to jako głęboko zachowaną sympatię w stosunku do oskarżonych. Z czego to wynika - nie wiem. Trudno to stwierdzić. Wiem tylko, że przesłuchania jednej i drugiej strony czy zachowanie się w stosunku do oskarżonych i ich adwokatów były inne niż w stosunku do nas - świadków oskarżenia. Sędzia nie zwracał uwagi Schnepfowi czy Gugale, tylko słuchał ich do końca. A gdy np. przesłuchiwał prof. Jerzego Roberta Nowaka, to co chwilę zwracał mu uwagę, żeby mówił krócej. Na podstawie tych faktów widzę, że szale wagi nie są na równym poziomie. I dlatego właśnie wydaje mi się, że skoro ruszył proces o zniesławienie przeciwko min. Sikorskiemu, to zmieniono nastawienie: żeby nie robić przedawnienia, tylko żeby uniewinnić oskarżonych, by byli oni świadkami w drugim procesie. Jeżeli tak by się stało, to ja, jako obywatel RP, na podstawie tych wszystkich rozpraw sądowych byłbym bardzo zmartwiony i byłoby mi przykro, bo musiałbym stwierdzić, że sąd jest nieobiektywny. Jednak w dalszym ciągu mam zaufanie do sądu, tym bardziej że gdy chodzi o sędziego Żaka, to jest to młody człowiek i musi sobie zdawać sprawę, że dziś jest taki układ polityczny, ale jutro będzie inny. W PRL, w stanie wojennym, sędziom wydającym drakońskie wyroki, np. w stosunku do Ewy Kubasiewicz, i prokuratorom w zasadzie nic złego się nie stało, ale zostali upublicznieni. A to jest dużo. Obecni młodzi sędziowie i prokuratorzy również muszą zdawać sobie sprawę, że w pewnym momencie ktoś zapuka i rozliczy ich z wykonanej pod czyjeś dyktando pracy. Ale nie wyobrażam sobie, żeby na podstawie zebranego przez sąd materiału dowodowego i przesłuchania świadków obrony i oskarżenia, mógł zapaść niesprawiedliwy wyrok. Chciałbym, żeby młody prowadzący sędzia mógł powiedzieć tak, jak napisał bohater narodowy - rotmistrz Pilecki do swego prześladowcy: „Bo choćby mi przyszło postradać me życie - tak wolę, niż żyć, a mieć w sercu ranę”.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dziękowali za posługę trynitarzy

2025-11-15 22:01

Biuro Prasowe AK

- Niosą więźniom wyzwolenie, wyzwolenie ducha. Niosą więźniom nadzieję na zwycięstwo Chrystusa w ich sercach. Niosą wszystkim uzależnionym konkretną pomoc, by poczuli na nowo smak wolności – mówił abp Marek Jędraszewski podczas Mszy św. w kościele Przenajświętszej Trójcy przy ul. Łanowej w Krakowie z okazji 25-lecia domu zakonnego w Płaszowie i 340. rocznicy przybycia pierwszych trynitarzy do Polski.

Wszystkich gości, na czele z abp. Markiem Jędraszewskim, przywitał o. Rafał Piecha OSsT. Zaznaczył, że uroczysta Eucharystia jest dziękczynieniem za 25 lat działalności duszpasterskiej trynitarzy w Płaszowie i Archidiecezji Krakowskiej oraz 340 lat obecności na terenie Rzeczypospolitej.
CZYTAJ DALEJ

Hiszpania: rząd planuje usunąć figury świętych wokół krzyża w Dolinie Poległych

2025-11-13 16:49

[ TEMATY ]

Hiszpania

figura

Dolina Poległych

wikipedia.org

Rząd Hiszpanii Pedro Sáncheza zamierza usunąć figury świętych znajdujące się wokół krzyża w Dolinie Poległych (Valle de los Caidos), miejscu złożenia ciał ponad 30 tys. ofiar wojny domowej w tym kraju z lat 1936-1939. Centrolewicowy gabinet zatwierdził nowy plan zagospodarowania tej zainaugurowanej w 1959 roku pod Madrytem budowli, nad którą wznosi się ponad 154-metrowy krzyż. Usytuowane wokół jego podstawy postacie czterech ewangelistów oraz Maryi trzymającej umęczone ciało Jezusa, jak wynika z makiety architektonicznej, mają zostać usunięte. Zniknąć mają także monumenty przedstawiające cztery cnoty: siłę, roztropność, sprawiedliwość i umiarkowanie.

Zgodnie z zapowiedziami rządu Pedro Sáncheza, modernizacja w ramach zatwierdzonego we wtorek projektu pt. „Krzyż i podstawa”, obejmująca m.in. prace przy usunięciu symboli religijnych, ma służyć „większemu pluralizmowi” w miejscu pochówku ofiar wojny domowej, zarówno frankistów dowodzonych przez generała Francisco Franco, jak i ich przeciwników.
CZYTAJ DALEJ

Abp Kupny: „Kościół buduje się przez codzienną wytrwałość”

2025-11-16 16:54

Archiwum Archidiecezji Wrocławskiej

Parafia NMP Królowej w Oławie obchodzi dzisiaj 20-lecia swojego powstania. Eucharystii przewodniczył metropolita wrocławski, abp Józef Kupny, który w homilii przypomniał, że najważniejszą świątynią nie są mury, lecz człowiek.

Metropolita wrocławski rozpoczął swoją homilię od słów Jezusa zapowiadających zburzenie świątyni jerozolimskiej. - Powinny poruszyć uczniów słowa Jezusa: “Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu”. Ale Jezus wypowiedział je nie dlatego, że nie ceni piękna murów i wystroju świątyni, lecz dlatego, że prawdziwą świątynią zawsze był i jest człowiek. Człowiek i jego serce otwarte na Boga i przyszłość, wskazał kaznodzieja, dodając: - Uczniowie wtedy jeszcze tego nie rozumieli. Dopiero Chrystus pokazał nam, że to my jesteśmy świątynią Boga, że Bóg mieszka w nas. Dziś, patrząc na piękny kościół parafialny, chcemy powiedzieć: “Panie, dziękujemy Ci, że w tym miejscu zechciałeś zamieszkać pośród nas”.              W dalszej części abp Kupny wrócił do początków parafii, wyrażając głęboką wdzięczność wszystkim, którzy ją tworzyli: - Każda parafia ma swoją historię i swoje korzenie. Dwadzieścia lat temu, kiedy powstała wasza parafia, Bóg zaprosił ludzi tej ziemi do nowego dzieła. Nie było wtedy wszystkiego, co mamy dziś, ale były nadzieje, plany i wiele pracy. Ta parafia istnieje dzięki wierze, miłości i wytrwałości ludzi - mówił metropolita wrocławski, dziękując za zaangażowanie w dzieło stworzenia parafii. - Z serca dziękuję wszystkim, którzy byli na początku tej drogi. Myślę o tych, którzy przez dwadzieścia lat są związani z tą parafią. Dziękuję księdzu proboszczowi Robertowi, dziękuję wszystkim, którzy ofiarowali czas, talenty, środki i modlitwy. Niech Bóg wynagrodzi ich trud — zarówno tych, którzy są dziś z nami, jak i tych, którzy odeszli do domu Ojca.      Odnosząc się do Ewangelii, abp Józef Kupny zauważył: - Dzisiejsza Ewangelia mówi o niepokoju, zniszczeniu i trudnościach. Nie wiem, jak słuchali jej uczniowie, ani jak my ją odbieramy, ale ona jest zaskakująco aktualna. Każda wspólnota przeżywa chwile słabości, rozproszenia, zmęczenia. A jednak Jezus mówi: “Nie trwóżcie się”. To znaczy: nie bójcie się, bo Ja jestem z wami. Wracając jeszcze w słowie do dwudziestolecia parafii, hierarcha podkreślił: - Chrystus przez tych 20 lat był tutaj obecny: w sakramentach, w Eucharystii, w rodzinach, które trwały mimo trudności, w dzieciach, młodzieży, w chorych i starszych. Był obecny w każdym, kto się modlił, służył, pomagał. I choć były chwile trudne, to właśnie wtedy najbardziej widać było siłę wiary - powiedział abp Kupny, dodając: - Jezus mówi dziś do nas: “Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”. Te słowa są jak program waszego jubileuszu. Kościół buduje się nie przez spektakularne działania, lecz przez codzienną wytrwałość: przez matki i ojców, którzy uczą dzieci modlitwy; przez kapłanów, którzy dzień po dniu głoszą Słowo Boże; przez seniorów modlących się za młodych; przez ludzi, którzy sprzątają kościół, śpiewają, troszczą się o parafię. To codzienny trud, ale i codzienny cud. Nie zabrakło także odniesienia do patronki parafii: - Najświętsza Maryja Panna Królowa od początku czuwa nad tą parafią. Jej królowanie to nie panowanie, jak myślimy po ludzku. To służba: pokorna, wierna, pełna miłości. Maryja trwała pod krzyżem i uczy nas, abyśmy w chwilach prób nie odchodzili, ale trwali przy Chrystusie z nadzieją - mówił kaznodzieja, dodając: - Dzisiaj wielu gniewa się na Kościół, zniechęca się, odchodzi. Ale to właśnie wtedy trzeba trwać. Trwać przy Chrystusie, nie opuszczać Go w chwilach próby, tak jak Maryja nie odeszła spod krzyża.      Na zakończenie homilii abp Józef Kupny zawierzył parafię Duchowi Świętemu i Matce Bożej: - Dwadzieścia lat temu Bóg rozpoczął w tym miejscu piękne dzieło Boskie. Dziś dziękujemy Mu za wszystko, co już uczynił, i z ufnością prosimy, by prowadził nas dalej przez następne lata i dziesięciolecia. Niech Duch Święty daje nam wytrwałość w wierze, nadziei i miłości, a Maryja, wasza Królowa, niech prowadzi was drogą ku Bogu.”
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję