Reklama

Obudzić naród z letargu

Niedziela Ogólnopolska 48/2011, str. 16-17

„Polski Prometeusz”, obraz Horace Verneta jako alegoria upadku powstania listopadowego
wikipedia.pl

„Polski Prometeusz”, obraz Horace Verneta jako alegoria upadku powstania listopadowego<br>wikipedia.pl

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Powstanie listopadowe - kto go nie zna. Czy to przelana krew nadaremnie? Czy może szlachetna chwila uniesienia, zaślepienie w nadziei, że sił starczy, by ojczyzna wyrwała się z kajdan, podniosła z grobu? A może naiwna wiara, że bracia pomogą, ci z bardzo daleka? A może najbardziej to, że najgorszą jest rzeczą, gdy zamiast walki o wolność jest gnuśność i wygoda, że walka o wolność, zamiast „z krwią ojca spadać dziedzictwem na syna”, staje się pustym słowem… W deszczowy wieczór 29 listopada 1830 r. młodzi podchorążowie, gorące głowy, na umówiony sygnał ruszają do walki. Powstanie zaczyna się w Warszawie. Młodzi chcą mieć wodza, ale go nie mają. I mieć nie będą. Trzeba walczyć. I to bez wodza. Bagatela. Napoleon nie dał rady. Nie szkodzi. Trzeba spróbować. O, młodości!
Wodza nie ma, bo każdy generał to napoleończyk, którego wiara w sukces zamarzła w odwrocie spod Moskwy.
Gdyby to pokolenie nie poszło za bogiem wojny, nie wyrąbało w krwi i znoju Księstwa Warszawskiego, czy car stworzyłby na swoich ziemiach Królestwo Polskie? Nigdy! Więc walczyć trzeba, już raz się opłaciło. Albo „umrzeć lepiej niż znosić pociski zawistnego losu”.

Bez szans?

Podchorążowie biegają po ulicach. Czarna rozpacz. A tu jeszcze taka niespodzianka: dowództwo i część polskiej armii nie chce żadnego powstania. Na nic błagania, że wielki książę Konstanty to szaleniec, że policja Nowosilcowa dusi polskich patriotów, że car ma za nic konstytucję Królestwa Polskiego. Wielu znakomitych Polaków woli tę noc przeczekać, boi się zemsty cara. Niektórzy nawet mają pewność, że Polski nie wskrzesi się, póki Rosja z Prusami są razem. Oni aż dyszą z nienawiści do nas. Takie potęgi. Ich koalicja, choćby miała i rok na to poświęcić, sprawi, że z naszego Królestwa nie zostanie kamień na kamieniu. A tu i armia piękna, i skarb pełny, Staszic i Drucki-Lubecki przemysł dźwignęli. I to wszystko na zmarnowanie…
Powstańców dopada gorączka. Z ich rąk ginie sześciu polskich generałów. Zapach krwi i prochu. Tej nocy przeciwnicy rewolucji muszą zginąć, choćby brat miał zabić brata. W Warszawie jeszcze nieraz pojawią się szubienice dla zdrajców. A wielki książę uciekł. Głupi, liczył na to, że Polacy sami stłumią rewoltę i o sprawie nie dowie się „ukochany” braciszek - car Mikołaj I. Gdyby na ulice nie wyszedł lud Warszawy, zwykli rzemieślnicy, powstanie pewnie by zgasło, tak jak w deszczu i mgle wygasł sygnał wybuchu powstania - podpalony browar na Solcu. Historia chciała inaczej.
Rozpędzony taran carskich oddziałów, prąc naprzód w granice Królestwa Polskiego, niesie zemstę. Co nagle, to po diable. To Rosjanie zbierają cięgi za „gapowe”, a nie Polacy. My mamy nie tylko świetną armię, ale i dużo szczęścia. Mimo kunktatorstwa naczelnego dowództwa wojsko powstańcze daje szkołę Rosjanom jak Napoleon pod Austerlitz. Zwycięstwa pod Stoczkiem, Dobrem, Wawrem, Dębem Wielkim i Iganiami wprawiają w osłupienie Europę.

Tak daleko, a tak blisko

Jakie odległe to powstanie listopadowe. Ale aktualne jest pytanie: Bić się czy nie bić, bronić idei, dążyć - nieraz wbrew nadziei - ku zwycięstwu czy też siedzieć cicho, służyć choćby samemu diabłu, byle pożyć…
Powstanie to skarbnica rozmyślań. Widać w nim ostro wszystkie zalety i wady narodu. Co myślał Chłopicki pod Olszynką Grochowską, prowadząc w bój Czwartaków? Może „polski Napoleon” czuł się jak książę Józef pod Raszynem? To bohater epizodu, odmalowany lżejszym dłutem - pędzlem i piórem. W spiżu odlewa się największych. Jemu zamiast pomnika - kula w łeb. Wściekli rodacy podsumują jego dyktaturę gorzko: „wierzył w świętą zdradę powszechną, zdrajców obcowanie, szpiegów wypuszczenie i niewolę wieczną”. Podobnie było ze Skrzyneckim. „Polski Fabiusz Kunktator”, jak jego poprzednik, nie jest czarny ani biały. Niegdyś napoleoński bohater - w powstaniu to już zmęczony człowiek. Jego dyktatura wepchnie powstanie do grobu. 26 maja 1831 r. pod Ostrołęką Polacy ponoszą dotkliwą porażkę. Są też prawdziwi bohaterowie, jak Bem, ale Polski nic nie uratuje. Już wcześniej daje się odczuć nadchodzącą klęskę; w czasie, kiedy prasa warszawska pisze o patriotycznych nastrojach w Królestwie, w armii dochodzi do buntów - przyczyną jest głód. Na Litwie powstanie jest słabe, w pozostałych zaborach też nie ma nadziei. Jednak insurekcja nie kończy się kapitulacją, lecz emigracją.
We wrześniu Rosjanie są na powrót w Warszawie. „Każdy sobie powtarza, że to już skończone, a jakże ciężko oddychać. Z wieczora każdy się kładzie z najczarniejszymi myślami, a rano budzi się z ciężarem na sercu. Uzbrajamy się w cierpliwość. Powtarzamy sobie, że nie ma się co dziwić, iż Moskale chcą się na nas mścić. Trzeba umieć przeczekać. Wielka to sztuka. Mnóstwo ludzi w żałobie, mnóstwo biedaków to bez ręki, to bez nogi, a wszyscy prawie bez chleba. Zima nadchodzi, każdy w łapę chucha i ku przechodzącemu ją wyciąga po jaką pomoc. Dookoła miasta o kilkanaście mil pustki. Zniszczenie okropne. Dalej trochę lepiej” - pisze 30 października 1831 r. z Warszawy Andrzej Zamoyski w liście do ojca.
Klęska to nie zwycięstwo. Ale dla tych, którym umiłowanie ojczyzny kazało wejść na drogę walki, ta przegrana, prócz goryczy, musiała zawierać w sobie sens ofiary. Dziedzictwo powstań to nieprzerwane, przez z górą stulecie niewoli, ofiarne trwanie przy idei niepodległości. Ilu zniechęciła krew przelana? Chyba nie tak wielu, skoro na hasło: „Ojczyzna wzywa” w 1920 r. stawił się milion - jakby armia mocarstwa. Tak naprawdę pytanie: „Bić się czy nie bić?” gościło u nas częściej w literaturze niż na polach bitew. Powstańców listopadowych można nazwać ryzykantami, ale już Piłsudskiego - zwycięzcą.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Małżeństwa i rodziny pielgrzymowały na Jasną Górę

2025-09-28 16:03

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Biuro Prasowe Jasnej Góry

„Pielgrzymi nadziei” – pod takim hasłem 27 i 28 września na Jasnej Górze odbyła się 41. Ogólnopolska Pielgrzymka Małżeństw i Rodzin. „Ta Pielgrzymka buduje naszą wiarę – buduje wiarę w to, że droga powołania do świętości idzie przez małżeństwo i rodzinę” – podkreślił biskup płocki Szymon Stułkowski w homilii podczas Mszy św. na Szczycie Jasnogórskim na zakończenie Pielgrzymki.

Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. w intencji rodzin z zawierzeniem ich Królowej Polski i odnowieniem przyrzeczeń małżeńskich, sprawowana w niedzielę 28 września na Szczycie Jasnogórskim. Eucharystii przewodniczył biskup płocki Szymon Stułkowski. Eucharystię koncelebrowali: abp Wiesław Śmigiel, przewodniczący Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Rodziny, oraz bp Józef Wróbel, biskup pomocniczy diecezji lubelskiej.
CZYTAJ DALEJ

Bp Wojciech Osial: religia ma niezastąpioną rolę w wychowaniu

2025-09-28 19:35

[ TEMATY ]

religia

bp Wojciech Osial

religia w szkole

ks. Marek Weresa / Vatican Media

Bp Wojciech Osial

Bp Wojciech Osial

Podczas jubileuszowego spotkania katechetów w Rzymie bp Wojciech Osial, który towarzyszy pielgrzymom z Polski, podkreślił znaczenie katechezy w kształtowaniu młodego pokolenia. Wskazał na wyzwania, z jakimi mierzą się katecheci w Polsce, krytycznie odniósł się do decyzji władz o redukcji godzin religii w szkole oraz zaapelował o zachowanie nadziei w misji głoszenia Chrystusa.

Bp Wojciech Osial, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski w rozmowie z mediami watykańskimi zaznaczył, że najważniejszym zadaniem katechetów pozostaje wprowadzanie młodych ludzi w świat wiary. „Na pierwszym miejscu jest wielka troska o wychowanie do wiary dzisiejszego człowieka” - podkreślił.
CZYTAJ DALEJ

Bp Wojciech Osial: religia ma niezastąpioną rolę w wychowaniu

2025-09-28 19:35

[ TEMATY ]

religia

bp Wojciech Osial

religia w szkole

ks. Marek Weresa / Vatican Media

Bp Wojciech Osial

Bp Wojciech Osial

Podczas jubileuszowego spotkania katechetów w Rzymie bp Wojciech Osial, który towarzyszy pielgrzymom z Polski, podkreślił znaczenie katechezy w kształtowaniu młodego pokolenia. Wskazał na wyzwania, z jakimi mierzą się katecheci w Polsce, krytycznie odniósł się do decyzji władz o redukcji godzin religii w szkole oraz zaapelował o zachowanie nadziei w misji głoszenia Chrystusa.

Bp Wojciech Osial, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski w rozmowie z mediami watykańskimi zaznaczył, że najważniejszym zadaniem katechetów pozostaje wprowadzanie młodych ludzi w świat wiary. „Na pierwszym miejscu jest wielka troska o wychowanie do wiary dzisiejszego człowieka” - podkreślił.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję