Myślenie o śmierci przez pryzmat drobiazgów, zapamiętanych szczegółów z życia osoby, która jeszcze do niedawna była wśród nas... Może to jedyna obrona przed smutkiem, żalem, czasami rozpaczą.
Maria Pabijan, katechetka z parafii św. Tomasza Ap. w Sosnowcu, przez dwa lata zmagała się ze śmiertelną chorobą, robiła to z wielką dzielnością i hartem ducha.
Dziękuję Bogu za kilkuminutowe spotkanie z Nią w ostatnim okresie choroby. Do końca doskonale wiedziała, co dzieje się na zewnątrz, troszczyła o rodzinę, martwiła o maturę, egzaminy córek, obejmowała to wszystko swoją nieustanną modlitwą. Wiedziała także, co dzieje się w mojej rodzinie, pytała o dzieci, które były jej wychowankami.
Wspominałyśmy dobre chwile, kiedy razem opiekowałyśmy się dziećmi na wyjazdach wakacyjnych służby liturgicznej z kościoła św. Tomasza Ap. w Sosnowcu i św. Wojciecha w Jaworznie.
Ileż było życia i dobroci w tej kobiecie. Staranności w modlitwie i przekazywanej wiedzy. Tak mało myślała o sobie. Zawsze gotowa do pomocy innym, otwarta, ogarniająca modlitwą potrzebujących. Nazywana była przez dzieci ciocią, za wyjątkową dobroć i wyrozumiałość. Od dwóch lat nie jeździła już na wakacyjne obozy. Po pierwszym ataku choroby wydawało się, że przemogła słabość. Znowu można ją było spotkać w kościele, na Mszy św., na roratach.
Pamiętajmy o Niej w naszych modlitwach. Wieczne odpoczywanie racz jej dać, Panie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu