Reklama

List Pasterski Biskupa Łowickiego na Dzień Modlitw o Uświęcenie Kapłanów

Niedziela łowicka 47/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Drodzy Siostry i Bracia w Chrystusie!
Obchodzimy dzisiaj Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Wysłuchaliśmy Ewangelii, która kreśli przed naszymi oczami trudny do zrozumienia obraz. Kiedy bowiem myślimy o królowaniu lub sprawowaniu władzy, to wiążemy nasze wyobrażenia z szeregiem praw oraz możliwości, jakie posiada panujący. Może niekiedy zazdrościmy innym, że to nie my sprawujemy władzę. Jakże więc - w tym kontekście - nie czuć zakłopotania - kiedy konfrontujemy nasze wyobrażenia i pragnienia z obrazem Chrystusa królującego z wysokości krzyża. Z krzyża Chrystus króluje, choć kona w zupełnym osamotnieniu i odrzuceniu ze strony tych, "których do końca umiłował" (J 13, 1). Wpatrując się w krzyż Jezusa, istnieje tylko jedna droga do zrozumienia Jego królewskiej władzy - jako służby wszystkim. Chrystus króluje z krzyża jako sługa. "On to, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie przyjąwszy postać sługi" (Flp 2, 6).
W sakramencie chrztu każdy wierzący, włączony do ludu Bożego, jednoczy się z Chrystusem Kapłanem, Nauczycielem i Królem. Jest więc wezwany, aby realizować w codzienności życia tę potrójną misję na wzór Chrystusa. Te zobowiązania nabierają szczególnego charakteru, gdy odniesiemy je do kapłanów. Są oni, jak naucza Papież: "powołani do przedłużania obecności Chrystusa, Jedynego i Najwyższego Pasterza, poprzez naśladowanie Jego stylu życia i ukazywanie Go w sposób przejrzysty powierzonej im owczarni" (PDV 15). Prezbiterzy, przyjmując sakrament święceń, podejmują w Kościele misję kierowania Ludem Bożym w duchu służby. Jest to trudne zadanie, odzwierciedlania w posługiwaniu tego szczególnego rodzaju panowania, jaki Chrystus ukazuje na krzyżu. Ta misja, podjęta i realizowana w sposób świadomy, staje się dla prezbiterów źródłem prawdziwego uświęcenia.
Chciałbym, Drodzy Bracia i Siostry, abyśmy zamyślili się w dniu dzisiejszym nad rzeczywistością życia kapłana diecezjalnego i nad niebezpieczeństwami, które mogą stawać na drodze jego osobistego uświęcenia. Zapytacie może: Jakie ma to znaczenie dla wiernych świeckich? Pozwólcie, że posłużę się myślą Jana Pawła II. Papież powiedział, iż jest rzeczą szczególnej wagi, aby kapłani, naśladując Chrystusa, przedłużali - niejako - Jego obecność wśród ludzi. Jest to możliwe tylko poprzez osobiste uświęcenie ich kapłańskiego życia, polegające na ciągłym zbliżaniu się do Jezusa i trwaniu z Nim w komunii. Dzięki świętości kapłanów wierni świeccy znajdują szczególną pomoc na drodze swojego życia wiary.
Pragnę, jako Biskup Kościoła Łowickiego, podzielić się z wami kilkoma myślami dotyczącymi zagrożeń, jakie dostrzegam na drodze kapłańskiego dążenia do świętości. Mają one związek z kryzysem świadomości wspólnotowej wiernych, który to kryzys może odbić się negatywnie na posługiwaniu i życiu duchowym prezbiterów - waszych kapłanów a moich współpracowników.

Rozbicie więzi wspólnotowych

Reklama

Dzięki nowoczesnym metodom komunikowania wszyscy zdają się być tak blisko, że zwykliśmy dzisiaj używać na określenie świata pojęcia "globalnej wioski". A jednak doskonale czujemy, iż ludzie XXI w. oddalają się od siebie w zawrotnym tempie. Jest niezaprzeczalnym faktem kryzys życia rodzinnego. Doświadczamy wrogości narodowych oraz religijnych, które mogą człowieka prowadzić do użycia przemocy, terroryzmu, wojen. Trudno więc dziwić się, że ten rak współczesności, dotykający wspólnoty ludzkie w różnych wymiarach, niszczy także Kościół.
Proces ten niesie wielokrotnie ze sobą ukazywanie przeciwieństwa interesów duchownych i świeckich. Trudno dopatrzeć się w takiej wizji choćby okruchów myśli biblijnej, ukazującej Kościół jako organiczną całość. Jakże trudno nam dzisiaj dostrzec w kapłanie działającego i żywego Chrystusa. Kapłan to głowa, a wierni to ciało. Nie chciej zatem oddzielać Głowy od Ciała, poucza jeden z chrześcijańskich pisarzy. Chrystus nie byłby wówczas cały. Cały Chrystus istnieje tylko w takim Kościele, gdzie jest kapłan i wierni (por. bł. Izaak opat klasztoru Stella, Kazanie 11). To plastyczne wyobrażenie ukazuje, jak ważną rolę do spełnienia ma kapłan we wspólnocie Kościoła. Kapłani sprawują swój święty urząd przede wszystkim w Eucharystii, w której, działając w zastępstwie Chrystusa, łączą modlitwy wiernych z ofiarą tego, który jest ich Głową (por. KK 28).
Kapłani wybierając celibat, czyli rezygnując z założenia rodziny, decydują się na całkowite oddanie się Kościołowi, jednocząc się tym samym z wiernymi w wymiarze nadprzyrodzonym. Niestety, wielokrotnie kapłan, pozostawiony jest samemu sobie ze swoimi problemami.
Taki stan rzeczy, poczucie osamotnienia i chłodu ze strony wspólnoty wiernych sprawia, że kapłani nie tylko zatrzymują się na drodze osobistego uświęcenia, ale czasem, doświadczając bezsensu swojej posługi, rezygnują z kapłaństwa, stając się zgorszeniem dla wiernych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przedmiotowe traktowanie człowieka

Wiele do życzenia pozostawia dziś sposób traktowania człowieka. Jego wartość określa nie to, kim jest, ale to, jak można go wykorzystać. Przejawy takiego przedmiotowego podejścia do człowieka widać niemal na każdym kroku. Różne instytucje próbują, pod pretekstem służby i poszukiwania jego dobra, wykorzystywać ludzkie zasoby duchowe i materialne. Wydaje się, że to bolesne zjawisko przenika również do wspólnoty Kościoła. Coraz liczniejsi wierni, bowiem, oburzają się na kapłanów, gdy ci stawiają im wymagania moralne lub odwołują się w swoim nauczaniu do prawa kościelnego. Tacy wierni traktują Kościół jako jedną z wielu instytucji. Ksiądz, pracujący w tak pojmowanym "zakładzie usługowym", staje się w ich przekonaniu urzędnikiem, świadczącym usługi za określoną opłatą. Jakże trudno być wtedy pasterzem i nauczycielem wiary. Zamiast uświęcać się poprzez posługę słowa i sakramentów w całej swojej pełni, wierni oczekują wielokroć tego, co krótsze, łatwiejsze albo wygodnejsze w praktykowaniu wiary. Wybór tego, co łatwiejsze ze strony wiernych, stanowi zagrożenie dla kapłanów, ponieważ nie uświęcają się w pełni poprzez sprawowaną przez siebie posługę.

Samotność kapłańska

Nie chodzi tu, bynajmniej, o ten rodzaj samotności, która wynika z faktu wyboru celibatu jako formy życia. Chciałbym raczej wskazać na wiele sytuacji, w których kapłani - w rzeczywistości naszej diecezji nierzadko pracujący na pojedynczych placówkach - zostają osamotnieni w dziele podejmowania decyzji duszpasterskich, ekonomicznych czy organizacyjnych. Oczywiście, dużo prościej jest stanąć z boku, aby w razie niepowodzeń zdystansować się i przerzucić całą odpowiedzialność za nie na kapłanów. Widzę wielokrotnie jak pod wpływem takiej negatywnej i nadmiernej krytyki księża zniechęcają się do trudniejszych inicjatyw, przewidując, że zostaną one źle odebrane i odrzucone przez parafian.
Ogromną nadzieją stają się dla Kościoła przedstawiciele wspólnoty parafialnej, którzy mają wspomagać duszpasterzy w podejmowaniu rozlicznych decyzji, dotyczących życia parafii. Jednak fakt formalnego powołania do istnienia rad parafialnych: duszpasterskich i ekonomicznych, niczego automatycznie nie rozwiązuje. Musi bowiem nastąpić w nich dojrzewanie współodpowiedzialności za Kościół. Potrzeba więc, aby rady stawały się rzeczywistym wsparciem poczynań duszpasterzy. W ten sposób kapłani będą uświęcali się poprzez całkowite oddanie swego życia na służbę braciom.
Jako Biskup naszej młodej diecezji zauważam rozliczne niebezpieczeństwa na drodze kapłańskiego uświęcenia. W swoim posługiwaniu spotykam się jednak z ogromną liczbą kapłanów, którzy pomimo wielu trudności i przeciwności, okazują niezwykłą duchową dojrzałość oraz wierność zobowiązaniom, jakie przyjęli na siebie w momencie święceń. Pragnę wam podziękować używając słów Ojca Świętego, zaczerpniętych z Listu do kapłanów na Wielki Czwartek 2001r.: "Myślę w tej chwili o pracy, jaką wykonujecie każdego dnia, pracy często ukrytej, która szerzy Królestwo Boże w ludzkich sumieniach, choć nie mówi się o niej na pierwszych stronach gazet. Chcę wyrazić podziw dla tej waszej posługi - dyskretnej, wytrwałej i twórczej, chociaż czasem zroszonej łzami duszy, które tylko Bóg widzi i ´przechowuje w swoim bukłaku´ (por. Ps 55, 9) - posługi tym bardziej godnej szacunku, im bardziej zmagającej się z oporem środowiska w dużej mierze zlaicyzowanego, które wystawia kapłana na pokusę znużenia i zniechęcenia".
Pragnę również wyrazić największy szacunek i wdzięczność tym wiernym świeckim, którzy - nie ulegając negatywnym nurtom rozbijającym wspólnoty ludzkie na różnych poziomach - gromadzą się przy boku swoich pasterzy. Dziękuję za tworzenie rodzinnego klimatu we wspólnotach parafialnych, za życzliwe zainteresowanie, twórczą krytykę, a także za zrozumienie dla misji, jakiej kapłani poświęcili całe swoje życie. Potrzeba nam dzisiaj spojrzeć oczami wiary na posługę kapłanów. Widzieć w nich posłańców Boga samego, których należy wspierać w ich posłudze oraz pomagać w uświęcaniu. Gorąco proszę o modlitwę w intencji kapłanów naszej diecezji, by stawali się kapłanami według Serca Bożego i nie byli nigdy osamotnieni w tej drodze.
Na trud odnowy więzi łączących kapłanów i świeckich we wspólnym wspieraniu się na drodze do świętości z serca błogosławię.

Łowicz, 27 października 2002 r.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Jan Chryzostom

[ TEMATY ]

święty

Jan z Antiochii, nazywany Chryzostomem, czyli „Złotoustym”, z racji swej wymowy, jest nadal żywy, również ze względu na swoje dzieła. Anonimowy kopista napisał, że jego dzieła „przemierzają cały świat jak świetliste błyskawice”. Pozwalają również nam, podobnie jak wierzącym jego czasów, których okresowo opuszczał z powodu skazania na wygnanie, żyć treścią jego ksiąg mimo jego nieobecności. On sam sugerował to z wygnania w jednym z listów (por. Do Olimpiady, List 8, 45).

Urodził się około 349 r. w Antiochii w Syrii (dzisiaj Antakya na południu Turcji), tam też podejmował posługę kapłańską przez około 11 lat, aż do 397 r., gdy został mianowany biskupem Konstantynopola. W stolicy cesarstwa pełnił posługę biskupią do czasu dwóch wygnań, które nastąpiły krótko po sobie - między 403 a 407 r. Dzisiaj ograniczymy się do spojrzenia na lata antiocheńskie Chryzostoma. W młodym wieku stracił ojca i żył z matką Antuzą, która przekazała mu niezwykłą wrażliwość ludzką oraz głęboką wiarę chrześcijańską. Odbył niższe oraz wyższe studia, uwieńczone kursami filozofii oraz retoryki. Jako mistrza miał Libaniusza, poganina, najsłynniejszego retora tego czasu. W jego szkole Jan stał się wielkim mówcą późnej starożytności greckiej. Ochrzczony w 368 r. i przygotowany do życia kościelnego przez biskupa Melecjusza, przez niego też został ustanowiony lektorem w 371 r. Ten fakt oznaczał oficjalne przystąpienie Chryzostoma do kursu eklezjalnego. Uczęszczał w latach 367-372 do swego rodzaju seminarium w Antiochii, razem z grupą młodych. Niektórzy z nich zostali później biskupami, pod kierownictwem słynnego egzegety Diodora z Tarsu, który wprowadzał Jana w egzegezę historyczno-literacką, charakterystyczną dla tradycji antiocheńskiej. Później udał się wraz z eremitami na pobliską górę Sylpio. Przebywał tam przez kolejne dwa lata, przeżyte samotnie w grocie pod przewodnictwem pewnego „starszego”. W tym okresie poświęcił się całkowicie medytacji „praw Chrystusa”, Ewangelii, a zwłaszcza Listów św. Pawła. Gdy zachorował, nie mógł się leczyć sam i musiał powrócić do wspólnoty chrześcijańskiej w Antiochii (por. Palladiusz, „Życie”, 5). Pan - wyjaśnia jego biograf - interweniował przez chorobę we właściwym momencie, aby pozwolić Janowi iść za swoim prawdziwym powołaniem. W rzeczywistości, napisze on sam, postawiony wobec alternatywy wyboru między trudnościami rządzenia Kościołem a spokojem życia monastycznego, tysiąckroć wolałby służbę duszpasterską (por. „O kapłaństwie”, 6, 7), gdyż do tego właśnie Chryzostom czuł się powołany. I tutaj nastąpił decydujący przełom w historii jego powołania: został pasterzem dusz w pełnym wymiarze! Zażyłość ze Słowem Bożym, pielęgnowana podczas lat życia eremickiego, spowodowała dojrzewanie w nim silnej konieczności przepowiadania Ewangelii, dawania innym tego, co sam otrzymał podczas lat medytacji. Ideał misyjny ukierunkował go, płonącą duszę, na troskę pasterską. Między 378 a 379 r. powrócił do miasta. Został diakonem w 381 r., zaś kapłanem - w 386 r.; stał się słynnym mówcą w kościołach swego miasta. Wygłaszał homilie przeciwko arianom, następnie homilie na wspomnienie męczenników antiocheńskich oraz na najważniejsze święta liturgiczne. Mamy tutaj do czynienia z wielkim nauczaniem wiary w Chrystusa, również w świetle Jego świętych. Rok 387 był „rokiem heroicznym” dla Jana, czasem tzw. przewracania posągów. Lud obalił posągi cesarza, na znak protestu przeciwko podwyższeniu podatków. W owych dniach Wielkiego Postu, jak i wielkiej goryczy z powodu ogromnych kar ze strony cesarza, wygłosił on 22 gorące „Homilie o posągach”, ukierunkowane na pokutę i nawrócenie. Potem przyszedł okres spokojnej pracy pasterskiej (387-397). Chryzostom należy do Ojców najbardziej twórczych: dotarło do nas jego 17 traktatów, ponad 700 autentycznych homilii, komentarze do Ewangelii Mateusza i Listów Pawłowych (Listy do Rzymian, Koryntian, Efezjan i Hebrajczyków) oraz 241 listów. Nie uprawiał teologii spekulatywnej, ale przekazywał tradycyjną i pewną naukę Kościoła w czasach sporów teologicznych, spowodowanych przede wszystkim przez arianizm, czyli zaprzeczenie boskości Chrystusa. Jest też ważnym świadkiem rozwoju dogmatycznego, osiągniętego przez Kościół w IV-V wieku. Jego teologia jest wyłącznie duszpasterska, towarzyszy jej nieustanna troska o współbrzmienie między myśleniem wyrażonym słowami a przeżyciem egzystencjalnym. Jest to przewodnia myśl wspaniałych katechez, przez które przygotowywał katechumenów na przyjęcie chrztu. Tuż przed śmiercią napisał, że wartość człowieka leży w „dokładnym poznaniu prawdziwej doktryny oraz w uczciwości życia” („List z wygnania”). Te sprawy, poznanie prawdy i uczciwość życia, muszą iść razem: poznanie musi się przekładać na życie. Każda jego mowa była zawsze ukierunkowana na rozwijanie w wierzących wysiłku umysłowego, autentycznego myślenia, celem zrozumienia i wprowadzenia w praktykę wymagań moralnych i duchowych wiary. Jan Chryzostom troszczył się, aby służyć swoimi pismami integralnemu rozwojowi osoby, w wymiarach fizycznym, intelektualnym i religijnym. Różne fazy wzrostu są porównane do licznych mórz ogromnego oceanu: „Pierwszym z tych mórz jest dzieciństwo” (Homilia 81, 5 o Ewangelii Mateusza). Rzeczywiście, „właśnie w tym pierwszym okresie objawiają się skłonności do wad albo do cnoty”. Dlatego też prawo Boże powinno być już od początku wyciśnięte na duszy, „jak na woskowej tabliczce” (Homilia 3, 1 do Ewangelii Jana): w istocie jest to wiek najważniejszy. Musimy brać pod uwagę, jak ważne jest, aby w tym pierwszym etapie życia człowiek posiadł naprawdę te wielkie ukierunkowania, które dają właściwą perspektywę życiu. Dlatego też Chryzostom zaleca: „Już od najwcześniejszego wieku uzbrajajcie dzieci bronią duchową i uczcie je czynić ręką znak krzyża na czole” (Homilia 12, 7 do Pierwszego Listu do Koryntian). Później przychodzi okres dziecięcy oraz młodość: „Po okresie niemowlęcym przychodzi morze okresu dziecięcego, gdzie wieją gwałtowne wichury (…), rośnie w nas bowiem pożądliwość…” (Homilia 81, 5 do Ewangelii Mateusza). Potem jest narzeczeństwo i małżeństwo: „Po młodości przychodzi wiek dojrzały, związany z obowiązkami rodzinnymi: jest to czas szukania współmałżonka” (tamże). Przypomina on cele małżeństwa, ubogacając je - z odniesieniem do cnoty łagodności - bogatą gamą relacji osobowych. Dobrze przygotowani małżonkowie zagradzają w ten sposób drogę rozwodowi: wszystko dzieje się z radością i można wychowywać dzieci w cnocie. Gdy rodzi się pierwsze dziecko, jest ono „jak most; tych troje staje się jednym ciałem, gdyż dziecko łączy obie części” (Homilia 12, 5 do Listu do Kolosan); tych troje stanowi „jedną rodzinę, mały Kościół” (Homilia 20, 6 do Listu do Efezjan). Przepowiadanie Chryzostoma dokonywało się zazwyczaj podczas liturgii, w „miejscu”, w którym wspólnota buduje się Słowem i Eucharystią. Tutaj zgromadzona wspólnota wyraża jeden Kościół (Homilia 8, 7 do Listu do Rzymian), to samo słowo jest skierowane w każdym miejscu do wszystkich (Homilia 24, 2 do Pierwszego Listu do Koryntian), zaś komunia Eucharystyczna staje się skutecznym znakiem jedności (Homilia 32, 7 do Ewangelii Mateusza). Jego plan duszpasterski był włączony w życie Kościoła, w którym wierni świeccy przez fakt chrztu podejmują zadania kapłańskie, królewskie i prorockie. Do wierzącego laika mówi: „Również ciebie chrzest czyni królem, kapłanem i prorokiem” (Homilia 3, 5 do Drugiego Listu do Koryntian). Stąd też rodzi się fundamentalny obowiązek misyjny, gdyż każdy w jakiejś mierze jest odpowiedzialny za zbawienie innych: „Jest to zasada naszego życia społecznego (…) żeby nie interesować się tylko sobą” (Homilia 9, 2 do Księgi Rodzaju). Wszystko dokonuje się między dwoma biegunami, wielkim Kościołem oraz „małym Kościołem” - rodziną - we wzajemnych relacjach. Jak możecie zauważyć, Drodzy Bracia i Siostry, ta lekcja Chryzostoma o autentycznej obecności chrześcijańskiej wiernych świeckich w rodzinie oraz w społeczności pozostaje również dziś jak najbardziej aktualna. Módlmy się do Pana, aby uczynił nas wrażliwymi na nauczanie tego wielkiego Nauczyciela Wiary.
CZYTAJ DALEJ

Szczawno-Zdrój. Budowniczy domów ziemskich odszedł do domu niebieskiego

2025-09-12 15:52

[ TEMATY ]

pogrzeb

Wałbrzych

bp Ignacy Dec

Szczawno‑Zdrój

Daniel Sip

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Podczas uroczystości pogrzebowych śp. Daniela Sipa, budowniczego wielu wałbrzyskich świątyń i filantropa, przy jego trumnie czuwał górniczy poczet honorowy

Podczas uroczystości pogrzebowych śp. Daniela Sipa, budowniczego wielu wałbrzyskich świątyń i filantropa, przy jego trumnie czuwał górniczy poczet honorowy

W kościele Wniebowzięcia NMP w Szczawnie-Zdroju odbyły się uroczystości pogrzebowe śp. Daniela Sipa - zasłużonego dla Wałbrzycha budowniczego, filantropa i przyjaciela górników. Mszy świętej 12 września przewodniczył bp Ignacy Dec.

W ostatniej drodze Zmarłemu towarzyszyła rodzina, przedstawiciele duchowieństwa, władz miasta, środowisk górniczych i wielu organizacji, które przez lata doświadczały jego wsparcia, a także liczni mieszkańcy regionu.
CZYTAJ DALEJ

Łódź: Imię Maryi na sztandarach

2025-09-13 13:24

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Paweł Gabara

Uroczystości odpustowe w parafii Najświętszego Imienia Maryi w Łodzi

Uroczystości odpustowe w parafii Najświętszego Imienia Maryi w Łodzi

W parafii Najświętszego Imienia Maryi odbyły się uroczystości odpustowe, które zgromadziły wiernych oraz delegacje z sąsiednich parafii. Na początku Mszy Świętej wszystkich przybyłych powitał proboszcz, ks. Maksymilian Pyzik, który podkreślał, że kościół noszący imię Maryi jest miejscem szczególnej łaski, w którym Bóg pragnie udzielać darów przez wstawiennictwo Matki Jezusa. Zachęcił wiernych, aby nie bali się powierzania Jej swoich trosk, bo Maryja prowadzi zawsze do Chrystusa i nigdy nie zostawia człowieka samego w potrzebie.

Centralnym punktem świętowania była uroczysta Msza św., której przewodniczył ks. Grzegorz Matynia, dyrektor Ośrodka Konferencyjno-Rekolekcyjnego w Porszewicach. Kapłan podzielił się osobistym doświadczeniem, które – jak przyznał – uczy pokory i otwartości. Opowiedział sytuację, gdy z dokumentami udał się do księgowej, a ta, zauważając błąd, usłyszała jego spontaniczne westchnienie: „Matko Boża, znowu coś pomyliłem”. Księgowa, zaskoczona, zapytała, czy wypada tak swobodnie wzywać imienia Maryi. To wołanie o ratunek i pomoc, a nie nadużycie – wyjaśniał kaznodzieja. – Maryję możemy i powinniśmy wzywać w każdej chwili, tak jak dziecko woła matkę, gdy czuje się zagubione. Ks. Matynia przypomniał, że święto Najświętszego Imienia Maryi ma głębokie historyczne korzenie. Wspomniał czasy króla Jana III Sobieskiego, który przed decydującą bitwą pod Wiedniem oddał swoje wojsko pod opiekę Matki Bożej i kazał wypisać Jej imię na sztandarach. – My również mamy wypisać to imię na sztandarach naszej codzienności – na planach, które tworzymy i w chwilach, gdy mierzymy się z przeciwnościami, np. z chorobą – zachęcał.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję