Postęp nawet w wymiarze świeckim opiera się na wierności tradycji. Jest on możliwy dzięki tradycji już istniejącej, ale podatnej na zmianę. Idąc za rozważaniami filozoficznymi C. F. Weizsaeckera tradycja powstaje zawsze dzięki postępowi, który należy do przeszłości tak nam odległej, że często już go sobie nie uświadamiamy. Tradycja jest zachowanym postępem, postęp tradycją kontynuowaną. Zasada powyższa dotyczy również Boskiej Tradycji i istnienia Kościoła, który opiera się na żywej Tradycji żyjącego w nim Chrystusa. W dziejach Kościoła „stare” i „nowe” zawsze są ze sobą głęboko zespolone. To, co „nowe” wyrasta ze „starego”, to, co „stare” odnajduje w „nowym” swój pełniejszy wyraz. Z tej zasady ewangelicznej zrodziła się tradycja w Kościele. Święta tradycja i Pismo Święte stanowią jeden depozyt Słowa Bożego powierzony Kościołowi - czytamy w Konstytucji Dogmatycznej o Objawieniu Bożym. Na nim polegając, cały lud święty zjednoczony ze swymi pasterzami trwa w nauce Apostołów, we wspólnocie braterskiej, w łamaniu chleba i w modlitwach, tak, iż szczególna zaznacza się jednomyślność przełożonych i wiernych w zachowywaniu przekazanej wiary, w praktykowaniu jej i wyznawaniu (KO nr 10).
Zaprzeczeniem postępu były wszystkie rewolucje, które niszczyły dorobek poprzednich pokoleń, aby na to miejsce wprowadzić swój rewolucyjny ład. Tak było z rewolucją francuską, która wzięła sobie za cel zniszczenie porządku społecznego opartego na zasadach chrześcijańskich i wprowadzenie w imię haseł równości i braterstwa ateistycznej dyktatury. Niszczenie wszelkiej tradycji burżuazyjno-magnackiej przez rewolucję francuską, a później przez październikową w Rosji nosiło w sobie znamiona walki z człowiekiem i jego kulturą, czyli z tym, co on wytworzył wysiłkiem swojego ducha. Przewodnia zaś rola partii jako jedynej ostoi prawdy sięgała w późniejszych latach już absurdu, zniewalając każdego, kto dążył do prawdy i zachowania swojej wolności. To zniewolenie widoczne jest jeszcze dzisiaj w świadomości tak wielu ludzi systemu komunistycznego.
Dzisiaj obserwuje się odrzucanie tradycji ze względów subiektywnego rozumienia rzeczywistości, w której prawda obiektywna nie ma miejsca. Ważne natomiast są czyjeś opinie, z którymi się zgadzamy lub nie. Takie postawy relatywnego rozumienia prawdy przenikają również do społeczności religijnych i Kościoła. Jest to nowy sposób walki z człowiekiem, który ma prawo do obiektywnej prawdy. Kościół utrzymuje, że u podłoża wszystkich przemian istnieje wiele rzeczy nie ulegających zmianie, a mających swą ostateczną podstawę w Chrystusie, który jest Ten sam, wczoraj, dziś i na wieki. Postęp w Kościele to nie tylko zmiana formy obrzędów i liturgii, ale umacnianie eklezjalnej komunii - jak mówi Konstytucja o Kościele - stwarzającej przestrzeń dla charyzmatów, posług, różnych form uczestnictwa ludu Bożego. Postęp w Kościele to nie uleganie demokratyzmowi ani socjologizmowi, które nie odzwierciedlają katolickiej wizji Kościoła i autentycznego ducha Soboru. Jan Paweł II przypomina w Tertio Millenio Adveniente, „że synowie Kościoła muszą zadać sobie pytania: W jakiej mierze i oni ulegli atmosferze sekularyzmu i relatywizmu etycznego? Jaką część odpowiedzialności za szerzącą się coraz bardziej niewiarę winni wziąć na siebie, ponieważ nie umieli ukazywać prawdziwego oblicza Boga na skutek braków w ich własnym życiu religijnym, moralnym i społecznym?”. W praktyce na emigracji spotykamy sytuacje, kiedy wierzący, przywiązani do Kościoła katolickiego w Polsce, gdzie Magisterium Kościoła - biskupi i księża jasno określali prawdę, doznają rozczarowania? Tutaj, w Ameryce spotykają się oni z zupełnie inną sytuacją. Doznają częstokroć szoku i pytają - Księże, czy to jest Kościół katolicki? - uczestnicząc w Mszach św. lub przyjmując inne sakramenty. Uspokajamy rozczarowanych emigrantów mówiąc, że trzeba zrozumieć kulturę amerykańską i ich zwyczaje, które jak wiadomo są przepojone luterańską kulturą rozumienia wiary. - Czy mamy zatem wyrzec się naszej tradycji, a przyjąć protestancką? - pytają zaniepokojeni katolicy. Niektórzy wprost upominają się o zachowanie katolickich zwyczajów, a wtedy niejednokrotnie posądzani są o wstecznictwo i zacofanie, jako niepostępowi. O jaki tu postęp chodzi? - pytamy. Może tu chodzi o podstęp, czyli o manipulację ludzkimi zachowaniami. W ten sposób wielu propagatorów rzekomego postępu w Kościele łudzi wierzących swoimi nowoczesnymi poglądami i opiniami. Wielu katolików ulega propozycjom zmian i łatwiejszego życia „nowoczesnego chrześcijanina”, bez odpowiedzialności zwłaszcza wobec przykazań i zasad moralnych.
Postęp w Kościele „niech będzie naprawdę postępem wiary - jak pisał już w 433 r. św. Wincenty z Lerynu - a nie zmianą. Bo przecież istota postępu na tym polega, iż rzecz jakaś rozrasta się w sobie; istota zaś zmiany na tym, iż rzecz jakaś przechodzi w zupełnie inną. Niechże więc wzrasta i olbrzymie nawet postępy czyni zrozumienie, wiedza, mądrość - tak w każdym z osobna, jak i u ogółu, tak w jednostce, jak i w całym Kościele, według poziomu lat i wieków, ale koniecznie w swojej jakości, to jest w obrębie tego samego dogmatu, w tym samym duchu, w tym samym znaczeniu”. Taką odnowę w znaczeniu jakościowym dokonał w Kościele katolickim Sobór Watykański II. Wszystkie ruchy religijne powstałe z inspiracji Soboru rozpoczynają odnowę przede wszystkim przez odnowę człowieka. Człowiek jest pierwszym podmiotem wszystkich przemian społecznych i historycznych, ale żeby mógł nim być musi sam się odnowić w Chrystusie w Duchu Świętym. Ten kierunek postępu sprawdził się już w ciągu wieków.
Pomóż w rozwoju naszego portalu