Reklama

Kochać kapłaństwo

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Każdy kapłański jubileusz jest okazją do refleksji nad wartością Chrystusowego powołania do wyłącznej służby Bogu i drugiemu człowiekowi. Kanwę do takich rozmyślań stanowi szczególnie złoty jubileusz, gdy wraz z kapłanem świętuje się przebytą drogę realizacji swego powołania oraz docenia równocześnie najważniejsze drogowskazy, które stanowiły fundament wytrwałości i wierności. Wszystkie te aspekty „daru i tajemnicy” kapłaństwa znalazły swoje naczelne miejsce podczas 50. rocznicy przyjęcia święceń kapłańskich przez ks. prał. Wenancjusza Borowicza, proboszcza parafii pw. Świętego Krzyża w Szczecinie. Z tej okazji poprosiliśmy Dostojnego Jubilata o chwilę sentymentalnych wspomnień.

Ks. Robert Gołębiowski: - Gratulując wspaniałego jubileuszu, chciałbym prosić Księdza Prałata o przypomnienie dziedzictwa pięćdziesięciolecia. Łaska powołania zazwyczaj kwitnie w pierwszym seminarium, jakim jest wspólnota rodzinna.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. prał. Wenancjusz Borowicz: - Oczywiście, atmosfera domu była wówczas niezwykle ważna przy podejmowaniu życiowych decyzji. Nasza rodzina, jak wspominam, była silna zdrową pobożnością. Cechowała w tym moja mama, która tuż po święceniach powiedziała mi, że od samego dzieciństwa modliła się dla mnie o dar kapłaństwa. Należy się jej ogromny hołd wdzięczności, gdyż później w seminarium ciągle mi mówiła: „Pamiętaj, kochaj kapłaństwo, bo jest trudne, ale i piękne”. Muszę powiedzieć, że później także do mamy przychodziło wielu znanych księży po wsparcie duchowe. Była wyrozumiałą wychowawczynią, umiała słuchać i każdemu mądrze doradzić, dlatego nawet utarło się powiedzenie: „Matka Kapłanów”. Umacniali mnie w tej pobożności zarówno tata, jak i rodzeństwo, starsza o rok siostra i młodszy o 7 lat brat. Muszę szczerze stwierdzić, że przed maturą myślałem o szkole morskiej, gdyż pochodząc ze Szczecina i ucząc się w tzw. Pobożniaku tuż obok Akademii Morskiej, marzyłem o mundurze, który mi bardzo imponował. Decydującym jednak argumentem za „innym mundurem” było świadectwo wiary kapłanów pracujących w mojej rodzinnej parafii Świętej Rodziny. Z wielką czcią wspominam ks. Edwarda Radtke oraz ks. Władysława Kasprzaka. Będąc ministrantem, budowałem się ich postawą i to ich wzorowa służba kapłańska sprawiła, że ostateczna decyzja ukierunkowana została ku seminarium. Wiary w słuszność decyzji dodał mi mój przyjaciel - który już w nim był - ks. Zygmunt Kostecki.

- Rozpoczęła się więc formacja seminaryjna. Jak wspomina Ksiądz Prałat całokształt lat poprzedzających chwilę święceń?

- Lata spędzone w seminarium wspominam z wielkim wzruszeniem. Myślą powracam do naszych profesorów, gdyż oprócz wspaniałego podejścia do kwestii intelektualnych byli nade wszystko doskonałymi wychowawcami. Byli dla nas autentycznymi autorytetami. Wychowywali nas do pracy w trudnym ordynariacie obejmującej 1/7 Polski, niezwykle realistycznie kształtowali naszą wizję kapłaństwa. W mojej pamięci pozostali szczególnie dwaj rektorzy: ks. dr Gerard Dogiel na filozofii i ks. dr Gerard Domagała na teologii. Jednak bezsprzecznie umiłowane miejsce pozostaje dla sługi Bożego bp. Wilhelma Pluty. Oprócz tego, że byliśmy jego pierwszym po konsekracji wyświęconym rocznikiem, to przede wszystkim mam przed oczyma jego „wyklęczony” do granic możliwości klęcznik. To był człowiek modlitwy, ascezy i wielkiego umiłowania kapłaństwa. Zaszczepił w naszych sercach wartości, które owocowały przez całe 50-lecie. Zwracał uwagę na wierność powołaniu i poświęcenie dla wiernych, którzy przybyli tutaj z dalekich stron. Dzień święceń, w sobotę 20 grudnia 1958 r., także mam przed oczami. Odbyły się one już o 7.30 rano i święconych było nas 43 alumnów. Taki termin wiązał się z tym, że religia powracała do szkół i zrodziła się potrzeba zapewnienia dobrej i odpowiedniej liczby katechetów.

Reklama

- Rozpoczęła się więc kapłańska droga, która ukoronowana została Złotym Jubileuszem. Przypomnijmy więc poszczególne placówki duszpasterskie.

- Pierwsze było Kostkowo k. Wejherowa, gdzie pracowałem pół roku, następnie przeszedłem do Międzyrzecza Wlkp., gdzie mieliśmy do obsługi kilkanaście filii. Kolejna parafia to Ośno Lubuskie, skąd trafiłem do katedry w Gorzowie, co było dla mnie zaszczytem. Po doświadczeniach wyniesionych z najważniejszej wtedy parafii w administracji poszedłem do Babimostu, gdzie przyszło mi pochować proboszcza chorego na nowotwór. Stamtąd moje kapłańskie kroki skierowałem do Wałcza, gdzie rozpoczął się także dla mnie okres studiów zakończonych tytułem magistra. Z Wałcza przeszedłem w okresie tworzenia diecezji i przyporządkowania księży do nowych struktur do Szczecina, do parafii św. Stanisława Kostki w celu zajęcia się duszpasterstwem młodzieży, co było moją ogromną pasją, której poświęciłem wiele kapłańskiego czasu. To była moja ostatnia wikariuszowska parafia, bowiem stamtąd poszedłem na proboszcza do Świnoujścia, do tworzącej się wówczas parafii NMP Gwiazdy Morza. Po ośmiu latach pracy spotkało mnie dość ciekawe wyzwanie, gdyż zostałem przeniesiony do swojej rodzinnej parafii Świętej Rodziny w Szczecinie. Było to niełatwe zadanie, ale bp Kazimierz Majdański stwierdził, że minęło już wiele lat i praca w tej parafii wzbogaci całą wspólnotę. Przeżyłem także tutaj smutne uroczystości odprowadzenia na wieczność moich rodziców. Następną parafią proboszczowską był Dziwnów, dokąd poszedłem z myślą o zorganizowaniu duszpasterstwa letniego w postaci zapraszania interesujących prelegentów - teologów, tak, aby dać wczasowiczom możliwość połączenia odpoczynku z doznaniami intelektualnymi. Gościli u mnie m.in. obecni: abp Marian Gołębiewski z Wrocławia i abp Kazimierz Nycz z Warszawy. Wreszcie, po 5 latach, w 1991 r. zostałem mianowany proboszczem parafii Świętego Krzyża w Szczecinie, gdzie przyszło mi świętować swoje 50-lecie. Koncentrując się na doposażeniu monumentalnej świątyni, pragnąłem stworzyć także zręby duszpasterstwa akademickiego, z czego się cieszę, bo wymiernym owocem była nasza pomoc w Domu Samotnej Matki w Karwowie oraz korepetycje udzielane biednej młodzieży przebywającej w Lasku Arkońskim.

- Pięćdziesiąt lat posługi to spory odcinek egzystencji. Jak teraz z perspektywy czasu mógłby Ksiądz Prałat scharakteryzować główne rysy pracy kapłańskiej? Co jest w misji i powołaniu Księdza najistotniejsze?

- Na obrazku jubileuszowym znalazły się słowa „Te Deum” - „Tobie, Panie, zaufałem, nie zawstydzę się na wieki” oraz „Jezu, ufam Tobie”. W tych dwóch ważnych myślach streszczam główne dewizy mojego kapłańskiego życia. Myślę, że najważniejsze jest to, by kochać kapłaństwo tak, aby nie było nigdy zawodem, ale czystym, szlachetnym powołaniem. Zawsze także musi się liczyć dobro drugiego człowieka, dlatego tak mocno angażowałem się w pracę z młodzieżą, starając się ich słuchać i doradzać, by sami dochodzili do odpowiedzi na wszystkie nurtujące ich wątpliwości. Kapłan ma być autorytetem, wychowawcą, powiernikiem duszy i czytelnym świadkiem Chrystusa. Temu wszystkiemu pragnąłem być wierny przez wszystkie dotychczasowe lata.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Lubartów. Powołani do służby

2024-05-05 12:27

Ks. Krzysztof Podstawka

Alumni: Mateusz Budzyński z parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Lubartowie, Karol Kapica z parafii św. Wita w Mełgwi, Bartłomiej Kozioł z parafii Matki Bożej Bolesnej w Kraśniku, Bartosz Starowicz z parafii Matki Bożej Królowej Polski w Krakowie oraz Wojciech Zybała z parafii Wniebowstąpienia Pańskiego w Lubartowie - klerycy 5. roku Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Lublinie, przyjęli święcenia diakonatu z rąk bp. Artura Mizińskiego 4 maja w kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Lubartowie.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 4.): Oddaj długopis

2024-05-03 20:00

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat. prasowy

Czy w oczach Maryi istnieją lepsze i gorsze życiorysy? Dlaczego warto Ją zaprosić we własny rodowód? I do jakiej właściwie rodziny Maryja wprowadza Jezusa? Zapraszamy na czwarty odcinek „Podcastu umajonego” ks. Tomasza Podlewskiego o tym, że przy Maryi każda historia może zakończyć się świętością.

CZYTAJ DALEJ

Abp Jędraszewski: tylko budowanie na Chrystusie pozwoli ocalić siebie i swoją tożsamość

2024-05-05 18:59

Karol Porwich/Niedziela

Abp Marek Jędraszewski

Abp Marek Jędraszewski

I dawne, i niezbyt odległe, i współczesne pokolenia, jeśli chcą ocalić siebie i swoją tożsamość, muszą nieustannie zwracać się do Chrystusa, który jest naszą skałą, kamieniem węgielnym, na którym budujemy wszystko - mówił abp Marek Jędraszewski w czasie wizytacji kanonicznej w parafii św. Sebastiana w Skomielnej Białej.

W czasie pierwszej Mszy św. proboszcz ks. Ryszard Pawluś przedstawił historię parafii w Skomielnej Białej. Sięga ona przełomu XV i XVI w. Pierwsza kaplica pod wezwaniem św. Sebastiana i św. Floriana powstała w 1550 r., a w XVIII w. przebudowano ją na kościół. Drewnianą budowlę wojska niemieckie spaliły w 1939 r. a już dwa lata później poświęcono tymczasowy barokowy kościół, a proboszczem został ks. Władysław Bodzek, który w 1966 r. został oficjalnie potwierdzony, gdy kard. Karol Wojtyła ustanowił w Skomielnej Białej parafię. Nowy kościół oddano do użytku w 1971 r., a konsekrowano w 1985 r. - Postawa wiary łączy się z zatroskaniem o kościół widzialny - mówił ksiądz proboszcz, podsumowując zarówno duchowy, jak i materialny wymiar życia wspólnoty parafialnej w Skomielnej Białej. Witając abp. Marka Jędraszewskiego, przekazał mu ciupagę.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję