Koledzy i znajomi są zgodni: Krzysztof Koseła to człowiek rzetelny we wszystkim, co robi. Dobry kolega, świetny współpracownik, szef i wybitny socjolog. - Dobrze się z nim pracuje - podkreśla dr Tomasz Żukowski, współpracownik profesora z Instytutu Socjologii UW i Centrum Jana Pawła II. - Jest rzetelny, autonomiczny w poglądach. Wśród publicystów i badaczy panują często trendy i mody. Krzysztof im nie ulega. Jest samodzielny intelektualnie i broni tej samodzielności.
- Rzadko można zobaczyć Kosełę w mediach. Ale to jego świadomy wybór, niespecjalnie angażuje się w bieżące debaty polityczne - dodaje inny socjolog, też znajomy profesora. - Czuje się - i taki jest - uczonym akademickim, predystynowanym do zupełnie innych społecznych ról.
Pod parasolem
Nigdy nie żałował, że wybrał socjologię. Studia były interesujące, a że Krzysztof Koseła był dobrym studentem, prof. Stefan Nowak - kierownik Zakładu Metodologii Nauk Socjologicznych, uczeń legendarnego w środowisku socjologów prof. Stanisława Ossowskiego - zaproponował mu pracę asystenta.
Prof. Koseła wspomina po latach, że było to miejsce, gdzie dało się spokojnie i twórczo pracować. Nowak, prekursor zastosowania metody ankietowej w socjologii polskiej, wychowawca wielu znanych socjologów, był także promotorem pracy magisterskiej i doktorskiej Koseły. W latach 70. i 80. profesor roztaczał nad pracownikami parasol ochronny.
- Dziś myślę, że żyłem jak pod kloszem w świetnym środowisku naukowym. Byłem szczęściarzem - mówi 58-letni prof. Koseła. Po 1989 r. jego zakład opustoszał. Wielu kolegów odeszło z socjologii do polityki, administracji czy różnych przedsięwzięć biznesowych i rynkowych. Zrobiła się luka pokoleniowa - ocenia.
Od niedawna jest szefem zakładu, którym kiedyś kierował prof. Stefan Nowak, a poza tym kierownikiem Zespołu Socjologii Religii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Splątana tożsamość
Rok 1989 Koseła wspomina jako czas niebywale ciekawy dla socjologa. Badał tamte wydarzenia na bieżąco, stworzył ciekawą, wielowątkową monografię na ten temat. - Kampania wyborcza była jak pospolite ruszenie. Było na nią tylko kilka tygodni. Często o istnieniu komitetów obywatelskich i ich kandydatów do parlamentu ludzie mogli się dowiedzieć tylko z ambon - mówi.
Jako jeden z wątków tej pracy pojawia się rola Kościoła. Dr Tomasz Żukowski zaleca lekturę książki „Polak i katolik. Splątana tożsamość”, która w 2004 r. stanowiła habilitację. - To wybitna praca - mówi dr Żukowski. Jak zaznacza, profesor oparł się na rzadko stosowanej w socjologii, a bardzo precyzyjnej metodzie i sięgnął do analizy porównawczej z Rosją i Niemcami. - Wnioski są fundamentalne. Polska tożsamość jest splątaniem tego, co patriotyczne, co religijne i tego, co obywatelskie - można nazwać to triadą Koseły.
Wyspa religijna
Brał udział w wielu badaniach młodzieży, także tych największych, jakie przeprowadzono w Polsce. Jeden z głównych wniosków: nie da się mówić, jak chcieliby publicyści, o pokoleniach. Można mówić o grupach wiekowych czy ich szczególnych rysach. W badaniach nie dostrzegł istnienia też pokolenia Jana Pawła II. Może tylko w tym sensie, że młodzież chętnie przyznaje się do pokrewieństwa z Janem Pawłem II i jego myślą - podkreśla profesor.
- Istotnie, młodzi ludzie nie odrzucają sugestii, że tworzą takie pokolenie - mówił w jednym z wywiadów. - Są zgodni: Papież okazał się w ich życiu ważną postacią. Ale już z mniejszym zapałem stosują się do tych elementów jego nauczania, które dotyczą sfery miłości, małżeństwa, seksualności.
Na początku lat 90. socjologowie religii z Europy Zachodniej przewidywali, że religia w Polsce załamie się. Tymczasem minęło 20 lat, zmiana nie jest taka, jakiej się spodziewano - podkreśla profesor. Wiara nadal jest ważna dla Polaków. Z wyników różnych badań wprost wynika, że młodzi Polacy są najbardziej religijni w Europie. Polska jest wyspą religijną w niereligijnej Europie, a młodzi Polacy są najbardziej religijni w Europie.
Na inauguracyjnym spotkaniu Rady Duszpasterskiej powołanej przez abp. Kazimierza Nycza, prof. Krzysztofa Koseła nie mógł być. Nie mógł odwołać wcześniej planowanego wyjazdu na konferencję do Oxfordu. Gdyby został poproszony o wskazanie, na co chciałby zwrócić uwagę jako uczestnik tego gremium, nie miałby chyba wątpliwości na co wskazać. - W latach 80. Kościół mówił rzeczy, których nikt inny, żadna wspólnota czy instytucja nie mówiła. I robił to językiem, jakiego nikt inny nie używał. Teraz też tak musi czynić.