Jednym z pierwszych miast galicyjskich które zrzuciło z siebie jarzmo austriackiej niewoli był Jarosław. Już wieczorem 31 października 1918 r. Wydział Ścisły Organizacji Narodowej podczas narady w Sokole (w tym samym czasie odbywały się ćwiczenia Oddziału Straży Obywatelskiej, złożonego z młodzieży jarosławskich szkoł średnich) podjął decyzję o przejęciu władzy w mieście. „Rankiem 1 listopada - wspominał naoczny świadek tamtych historycznych wydarzeń A. Wondaś - ludność znalazła się już w wolnem Państwie Polskiem... świadczyły o tem kokardkami o barwach narodowych przybrane, przechodzące ulicami miasta patrole straży obywatelskiej, a dzień 1 listopada - dzień smutku i żałoby - stał się w tym roku dniem radości i wesela...”. W tym czasie powstała w Jarosławiu gwardia narodowa pod dowództwem K. Skarbowskiego. Funkcję instruktora pełnił w niej legionista kpt. S. Dobrzański, późniejszy dowódca straży obywatelskiej. 2 listopada na skutek walk polsko-ukraińskich przestały kursować pociągi na linii Lwów - Przemyśl - Jarosław. Zorganizowanie polskich sił zbrojnych w Jarosławiu, 1 pułku strzelców i pomocniczych oddziałów, było głównie zasługą ppłk. Wiktora Jarosza.
Kilka dni po ogłoszeniu przez Radę Regencyjną manifestu do narodu polskiego na swym uroczystym posiedzeniu zebrała się Rada Miejska w Przemyślu. Wszystkie miejsca na galerii zostały zajęte przez publiczność. W posiedzeniu w świątecznych strojach, wzięli udział radni narodowości polskiej, ukraińskiej i żydowskiej. Swoją radość z powodu odzyskania po niemal 123 latach zaborów niepodległości wyrazili przemyscy samorzadąwcy w przesłanej na ręce Rady Regencyjnej rezolucji, którą kończyły słowa: „Niech Żyje Niepodległa Zjednoczona Polska”.
Już w ostatnich dniach października 1918 r. w niektórych miastach położonych na kresach wschodnich m.in. w Sądowej Wiszni zaczęły się organizować polskie władze. Ale były miasta gdzie, władza nie znalazła się w polskich rękach. Tak było np.w Samborze. Tutaj - jak pisał A. Kuczera - „pierwsze dni listopada 1918 r. zastały społeczeństwo polskie nieprzygotowane do jakiejkolwiek rozprawy orężnej i zdezorientowane, natomiast zorganizowane militarnie społeczeństwo ukraińskie zajęło bez jednego wystrzału pozostawione przez władze austriackie urzędy, gmachy i cały majątek państwowy...”. Z radością i nadzieją odzyskanie przez Polskę niepodległości przyjęli mieszkańcy Stanisławowa. „Wojna światowa przyniosła miastu straszne zniszczenie, ale umożliwiła mu zarazem powrót na łono odrodzonej ojczyzny. Kiedy odżyły na południu polskie znaki graniczne wraz z niemi odżyło i znaczenie dziejowe Stanisławowa. Nie ma już dziś wprawdzie warownych fortyfikacji, jak zabrakło opiekuńczych dziedziców: lecz w ich miejsce pojawił się nowy czynnik, samo społeczeństwo, które w ostatnich latach zabrało się do pracy z żywiołową wprost energią, stwarzając ze swych piersi i serc gorących bastion polskości na rubieżach Rzpltej...” - pisał dr Chowaniec.
11 listopada 1918 r., a więc w dniu, w którym premier rządu lubelskiego Ignacy Daszyński i dowódca POW Edward Śmigły-Rydz oddali się do dyspozycji Józefa Piłsudskiego, a Rada Regencyjna powierzyła mu władzę wojskową, na ulicach Lwowa i Przemyśla trwały walki polsko-ukraińskie. W ich wyniku polskie oddziały odbiły gród nad Sanem; dla mieszkańców Przemyśla nadeszła tak bardzo oczekiwana przez nich wolność. Do wielu miast i wiosek położonych na kresach wschodnich Rzeczypospolitej wolność zawitała dopiero na wiosnę 1919 r. Wolność, za którą często trzeba było zapłacić najwyższą cenę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu