Reklama

Aspekty

Przed inauguracją

W październiku oficjalnie rozpoczną naukę w seminarium. Teraz uczestniczą w Łagowie w kursie integracyjno-przygotowawczym, czyli mówiąc potocznie, w obozie integracyjnym dla przyszłych kleryków

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 37/2015, str. 4-5

[ TEMATY ]

klerycy

seminarium

Uczestnicy obozu integracyjnego w Łagowie

Uczestnicy obozu integracyjnego w Łagowie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kandydatom do seminarium towarzyszą wychowawca ks. Radosław Gabrysz, ojciec duchowny ks. Artur Adamczak, diakon i dwaj klerycy. Kurs rozpoczęło sześciu mężczyzn, jeden dojechał w trakcie, a jeszcze jeden dołączy już w październiku. Co ciekawe – tylko jeden z tegorocznych kandydatów do seminarium jest świeżo po maturze.

Wiele wątków

Po co w ogóle jest taki obóz, skoro przyszli klerycy już niedługo i tak zamieszkają w jednym domu? – Myślę, że ważna jest integracja, bo dzięki niej widać, że droga powołania jest zawsze we wspólnocie. Że to nie jest droga pustelnicza czy indywidualistyczna – mówi ks. Radosław Gabrysz. – Pobyt tutaj jest szerokopasmowy. Razem zmywają, razem się modlą, razem chodzą nad jezioro. Jednocześnie uczą się rzeczy dzisiaj trochę niemodnych – pojawia się dyscyplina, słuchanie, prowadzenie. A do tego dochodzi odpowiedź na to, co przyniosła nam nasza epoka – pojawia się wątek wprowadzenia w chrześcijaństwo. Może się okazać, że ci ludzie z różnych stron wzięci niekoniecznie są na takim samym poziomie zaangażowania religijnego i wiedzy religijnej. Byłoby niezręcznie, gdyby ktoś, kto kandyduje do tego, żeby zaraz stać się alumnem, nie znał pewnych podstawowych rzeczy związanych z katechizmem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

We wprowadzeniu w życie seminaryjne pomagają poszczególne punkty dnia, wśród nich lektura duchowa. – Zwykle się wybiera lekturę trochę z humorem, na temat kogoś, kto został księdzem i przeżywał różne perturbacje. To jest taka próba pokazania, że święty, o którym jest dana książka, też miał problemy i swoją codzienność, z którą musiał się zmierzyć. Bardzo lubię ten punkt dnia i zdarza się, że kiedy czytam klerykom na głos, komentuję na bieżąco. To taka szkoła słuchania, bo dzisiaj wielu ludzi tego nie potrafi – tłumaczy ks. Gabrysz.

Nie są z tym sami

Od strony duchowej mężczyznami opiekuje się ks. Artur Adamczak. – Moją rolą jest wprowadzenie ich w życie duchowe, w temat modlitwy. Osobiście niejednokrotnie przeżywałem ćwiczenia ignacjańskie i tutaj też chciałbym je przeprowadzić. Takie rekolekcje to pięć dni w ciszy w oparciu o ćwiczenia duchowe św. Ignacego. Posługuję też w konfesjonale, troszczę się o aspekt liturgiczny i modlitewny. Staramy się już tutaj wprowadzać stałe elementy życia seminaryjnego, życia kapłańskiego i tak to wszystko dozować, żeby tych młodych nie zamęczyć, a jednocześnie pomóc im w to wejść – opowiada. W seminarium normalną sprawą są rozmowy w cztery oczy z ojcem duchownym. To taki czas na przyjrzenie się różnym radościom i problemom. Jak podkreśla ks. Adamczak: – Ćwiczenia ignacjańskie zakładają, że oprócz indywidualnej modlitwy, medytacji, rozważania Bożego Słowa i słuchania konferencji, każdego dnia jest rozmowa o tym, co przeżywają. Ale oprócz tego staram się przy innych okazjach poświęcać czas na indywidualną rozmowę z nimi. Jest ich niewielu, więc nie jest to trudne. Rozmawia się o różnych rzeczach, o początkach powołania, kwestiach emocjonalnych, czasami o decyzjach. Wszystko oczywiście w wolności, ale chodzi o to, żeby mieli poczucie bezpieczeństwa, że nie zostają z tym wszystkim sami.

To dobry czas

Reklama

Nowi mogą liczyć na pomoc starszych kolegów. – Przyjeżdżamy tu, żeby dzielić się swoim doświadczeniem przeżywania seminarium, bycia klerykiem. Wiadomo, że na początku drogi seminaryjnej jest trudno, bo to jest zupełnie nowe życie. I pewnie łatwiej jest złapać kierunek w odniesieniu do innego kleryka, niż patrząc tylko na księży, którzy seminarium dawno mają za sobą. Nasza rola to pokazanie, jak żyjemy na co dzień i dzielenie się doświadczeniem wiary, modlitwy. Praktycznie cały czas jesteśmy razem. Dzięki temu kiedy już przyjadą do Paradyża, będą kogoś znali, nie zaczną zupełnie od zera – wyjaśnia kl. Bartek Warwarko. Kurs integracyjny to wyjątkowe przeżycie, które wspomina się nawet po wielu latach. – Kiedy wspominam mój obóz integracyjny, myślę, że był to dobry czas. Choć wagę tego odkryłem dopiero później, kiedy wróciłem do swoich notatek, kiedy przypomniałem sobie, na jakie rzeczy zwracaliśmy uwagę – mówi kl. Bartek. – Wtedy zobaczyłem, że była we mnie taka gorliwość pierwotna – a podczas obozu w ogóle tego nie zauważałem, bo wydawało mi się to normalne zwyczajne. Z perspektywy czasu zobaczyłem, że dokonała się taka esencjalizacja. To cieszy, dowodzi rozwoju.

Czy starszy kolega może mieć jakąś dobrą radę dla nowicjuszy? – Dzisiaj powiedziałbym uczestnikom obozu, że po owocach poznają ten czas. I radziłbym, żeby tego nie zmarnowali, żeby dali się prowadzić. To też dobry czas na integrację, poznanie się w sytuacjach, kiedy jeszcze nie ma napięć, które czasami się rodzą w relacjach seminaryjnych. Tu wszyscy mamy te same zajęcia, obowiązki, odpowiedzialność, więc jest łatwiej – stwierdza kl. Bartek. – Na pewno nowością jest dla nich to, że muszą dzielić się swoim powołaniem, mówić o nim. Bo w życiu świeckim traktuje się to jako coś intymnego, nie opowiada się zwykle głośno o takich sprawach, rozważa się je w sercu. A tutaj od razu się opowiada – w sumie obcym ludziom – jak odkryło się swoją drogę powołania, jak pokonywało się przeszkody. To jest takie przygotowanie, bo jeśli zostaniemy księżmi, będziemy musieli takie świadectwo dawać i to różnym osobom.

Nie dało się zagłuszyć

Reklama

Pójście za powołaniem nie zawsze jest oczywistością, często towarzyszy temu wewnętrzna walka. Jak opowiada Mateusz Dąbrowski z parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Sulechowie: – Czułem, że Pan Bóg mnie powołuje, ale skupiałem się bardziej na tym, czego ja sam pragnę. Bo chciałem mieć żonę i dzieci. Więc pomyślałem, że jeśli pójdę na świeckie studia, to zagłuszę jakoś głos Pana Boga. Wybrałem historię na Uniwersytecie Zielonogórskim. Jednak wołanie Boga było coraz głośniejsze. Po trzech miesiącach zostawiłem studia i poszedłem do pracy. Już wtedy postanowiłem, że od nowego roku akademickiego pójdę do seminarium.

Takie historie nie są rzadkością, bo nawet jeśli myśl o kapłaństwie pojawia się wcześnie, życie robi swoje. – Właściwie ten głos Boży słyszałem od małego dziecka, raz silniej, raz słabiej. I co ciekawe jako mały chłopczyk nie miałem problemu z tą myślą, żeby poświęcić się Panu Bogu – chodziłem z taką dziecięcą Biblią i mówiłem: – Mamo, mamo, ja będę księdzem. Ale później, kiedy wchodziłem w dorosły świat, utrwalił się we mnie pewien schemat: Jak można żyć bez żony i dzieci? Więc walczyłem. Ale powołanie nie zniknęło. Nie dało się zagłuszyć. I w pewnym momencie na modlitwie powiedziałem w najprostszych słowach: „Panie Boże, jeśli Ty chcesz, żebym był księdzem, to ja też to zaakceptuję, a Ty mi pomóż” – mówi Mateusz.

Nareszcie

Jeszcze dłużej walczył ze sobą Piotr Krzyżanowski z parafii św. Michała Archanioła w Świebodzinie. – Moja droga do seminarium trwała trzy lata. Po maturze poszedłem do pracy, a jednocześnie studiowałem zaocznie logistykę w Poznaniu. Do Kościoła zbliżyłem się bardziej siedem lat temu, służyłem jako lektor. Poznałem różnych księży, więc wiedziałem mniej więcej, jak wygląda ich życie. Niecałe pół roku przed maturą zaczęło mnie dręczyć pytanie, co dalej. Pytałem o to Matkę Bożą na Jasnej Górze. Żadnej odpowiedzi wprost nie otrzymałem, ale różne osoby zaczęły mnie zagadywać o to seminarium. I decyzja o pójściu nawet padła – gorzej było z wykonaniem. Nie potrafiłem wyjść z łódki i pójść po wodzie. Po prostu nie umiałem Bogu zaufać. Minął rok i znów się zastanawiałem, i znów powiedziałem sobie, że idę, i znowu nie zrobiłem tego kroku. Wymyśliłem sobie, że skoro tyle już poświęciłem studiom, to powinienem dotrwać chociaż do licencjatu. I jednocześnie wiedziałem, że po licencjacie skończą się te wymówki. Ostatecznie minął kolejny rok, znowu nadeszły wakacje, ja znowu walczyłem i nagle kolega, który zmagał się z powołaniem jeszcze dłużej niż ja, powiedział, że idzie do seminarium. Wtedy uświadomiłem sobie, że stoję w miejscu. I zacząłem załatwiać potrzebne dokumenty. Mój proboszcz powiedział: – Nareszcie.

2015-09-10 09:53

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W drodze do kapłaństwa

Niedziela lubelska 48/2018, str. II

[ TEMATY ]

klerycy

seminarium duchowne

Marek Kuś

Sutanny nałożyło 6 alumnów seminarium

Sutanny nałożyło 6 alumnów seminarium
Alumni 3. roku Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Lublinie przyjęli sutanny. 17 listopada strój duchowny nałożyli: Kamil Błaszczak z parafii Głusk, Michał Śliwka z parafii Wilkołaz, Mateusz Lisek z parafii Jawidz-Rokitno, Marcin Dudek z parafii Milejów, Wiktor Michałowski z parafii Mełgiew i Paweł Watras z parafii Piotrowice Małe.
CZYTAJ DALEJ

Życie na popękanym fundamencie

2025-04-29 08:01

Niedziela Ogólnopolska 18/2025, str. 27

[ TEMATY ]

bp Andrzej Przybylski

Moim zdaniem

Archiwum TK Niedziela

Wciąż głęboko wierzę, że Chrystus, Ewangelia i Kościół mają dla młodych naprawdę najlepszą propozycję na życie.

Udaje mi się czasem szczerze porozmawiać z młodymi, nawet w czasie szkolnych rekolekcji. Zwykle początek jest trudny i trzeba poczekać, aż pęknie w nich lęk przed otwarciem się, zwłaszcza wobec księdza, a w moim przypadku – jeszcze biskupa. Podsumowując, dzięki tym wszystkim spotkaniom zobaczyłem zupełnie nowe pokolenie młodych, które wielokrotnie musiało budować życie na popękanych fundamentach. W klasie maturalnej, gdzie w spotkaniu uczestniczyło ponad dwadzieścia osób, gorąca dyskusja zaczęła się od wyznania jednego z uczniów.
CZYTAJ DALEJ

"Extra omnes!". Rozpoczęło się konklawe

2025-05-07 17:51

[ TEMATY ]

konklawe

Vatican Media

O godz. 16:30 w Pałacu Apostolskim rozpoczęła się liturgia wejścia na konklawe. Wzięło w niej udział 133 kardynałów elektorów, a poprowadził ją – zgodnie z przepisami – najstarszy precedencją kardynał biskup – Pietro Parolin. Kardynałowie wybiorą 267. Papieża.

Liturgia rozpoczęła się znakiem krzyża i krótkimi obrzędami wstępnymi, po których kardynałowie, modląc się Litanią do Wszystkich Świętych, przeszli procesyjnie do Kaplicy Sykstyńskiej. Tam, po odśpiewaniu hymnu „Przybądź Duchu Święty” i odmówieniu modlitwy w intencji elektorów, złożyli oni uroczystą przysięgę. Najpierw wspólnie odczytali jej rotę, która dotyczy zarówno sytuacji, w której na któregoś z nich padnie wybór, jak też dochowania tajemnicy konklawe. Następnie każdy z kardynałów osobiście dopełnił przysięgi, kładąc dłoń na Ewangelii.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję