Reklama

Wiara

Nietypowy Mnich

Tomasz Stasiak – lat 57, w tym 27 lat w małżeństwie. Ojciec 24-letniego syna. Przeszło 30 lat pracy zawodowej na stanowisku kierowniczym. Były radny i wiceprzewodniczący piotrkowskiej Rady Miasta. Od 5 lat wdowiec. Do klasztoru Benedyktynów w Tyńcu wstąpił w czerwcu 2013 r. Przyjął imię Tadeusz. W tym roku złożył pierwsze śluby czasowe. Jest jednym z braci w Opactwie Benedyktynów w Tyńcu
Z bratem Tadeuszem z Tyńca rozmawia Anna Przewoźnik

Niedziela Ogólnopolska 5/2016, str. 22-23

[ TEMATY ]

rok życia konsekrowanego

Anna Przewoźnik

Brat Tadeusz osobiście oprowadzał gości z „Niedzieli” po tynieckim klasztorze Benedyktynów

Brat Tadeusz osobiście oprowadzał gości z „Niedzieli” po tynieckim klasztorze Benedyktynów

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ANNA PRZEWOŹNIK: – Czy tak musiało być?

BRAT TADEUSZ: – Ewunia nie żyje od 5 lat. Byliśmy szczęśliwym małżeństwem, nigdy nie rozstawaliśmy się na dłużej niż dobę i nigdy nie powiedziałem do niej i o niej inaczej, jak: Ewunia. Po jej śmierci w 2010 r. usłyszałem pytanie, czy nie straciłem wiary przez to, że ta miłość została mi tak gwałtownie odebrana. Odpowiedziałem sobie: nie, wręcz przeciwnie. Dwa miesiące przed śmiercią mojej żony zdecydowaliśmy, że chcemy obejrzeć klasztor w Tyńcu. Byliśmy tam wtedy pierwszy raz i to miejsce nas zachwyciło. Ta podróż do Tyńca to nie był przypadek. Zrozumiałem to, kiedy Pan Bóg powołał Ewunię do siebie. Od razu wiedziałem, że Tyniec to moje miejsce na ziemi. Dlatego zaraz po pogrzebie powiedziałem synowi, że chcę wstąpić do klasztoru. Wtedy to był mój wybór, teraz to jest już mój dom. Z jednej strony tzw. późne powołania są trudne, z drugiej – ma się już pewne doświadczenia życiowe za sobą. Ja czułem się przygotowany. Tak musiało być.

– Odczytał Brat swoją drogę na resztę życia zaraz po odejściu żony?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Myślę nawet, że moje małżeństwo to były swego rodzaju rekolekcje, które przygotowały nas do tego, gdzie teraz jestem. Ewunia jest już w lepszym świecie, a ja jestem w klasztorze i wspieram ludzi modlitwą. Początkiem i rozeznaniem były studia teologiczne w Warszawie. Później pielgrzymka. W 2012 r. wyruszyłem pieszo do Rzymu, miałem niebywałą energię i siłę. Czasami pokonywałem 50, 60 km dziennie. Wiedziałem, że jak dojdę, to będzie to potwierdzenie mojego wyboru drogi zakonnej. Ta pielgrzymka to początek mojego życia monastycznego. Po prostu szedłem za głosem Boga. Bez zbędnych pytań: dlaczego, po co, czy... Nie rozkładałem tego na czynniki pierwsze, szedłem za głosem. To była też moja droga życiowa. Ta pielgrzymka to podsumowanie dotychczasowego życia i rozpoczęcie nowego – w klasztorze. To mnie przygotowało do poświęcenia się Bogu. Żona powiedziała mi kiedyś: „Pamiętaj, że jak ja odejdę pierwsza, ty nie możesz być sam”. I tak się stało, nie jestem sam, mam wspólnotę.

– Jak rodzina zareagowała na decyzję o wstąpieniu do zakonu?

– Bez zachwytu. Dużo było niezrozumienia. Moja mama pytała, po co mi to. Dzisiaj wiem, że bali się mnie stracić. W końcu zrozumieli, że taka teraz będzie moja droga. W okresie nowicjatu miałem ograniczony kontakt z rodziną. W ciągu roku mogła odwiedzić mnie tylko dwa razy. Raz w miesiącu mogłem zadzwonić do mamy i do syna, wysłać list. Mimo że jestem zakonnikiem, nadal jestem ojcem, bratem, synem. Mam różne doświadczenia i tym staram się dzielić z innymi.

Reklama

– Jak Brat ocenia te dwa lata z perspektywy dnia dzisiejszego?

– Tego nie da się opisać! To codzienne szukanie Pana Boga i życie z Nim za pan brat, to po prostu sielanka. Bóg zawsze wyciąga do nas ręce, czy to do osoby świeckiej, czy duchownej. Pytanie tylko, czy chcemy je chwycić.
W Regule św. Benedykt napisał, że „nuda jest wrogiem duszy”. Tu każda godzina jest wypełniona. Brewiarz odmawia się wspólnie z braćmi. Klasztor trzeba traktować jak dom, w którym musi być zachowany porządek, wszyscy muszą dbać o wypełnianie swoich obowiązków. Jest nas obecnie 36 braci. Pobudkę mamy o godz. 5.30. Sami musimy robić porządki, pranie. Przede wszystkim jednak czas wypełnia modlitwa, 5 razy dziennie. Pierwsza jeszcze przed śniadaniem, a ostatnia – Kompleta – o 20.15, na zakończenie dnia. Potem jest już Silentium, czyli czas ciszy, bez rozmów. W naszym zakonie przyjęto taki zwyczaj, że jeśli któryś z braci ma założony na głowę kaptur, to znaczy, że jest pogrążony w modlitwie, rozmyślaniach i nie należy się do niego odzywać. Moje doświadczenia zawodowe też przydają się w klasztorze. Jestem kasjerem, pomagam szafarzowi, a w archiwum opiekuję się działem starodruków. Jestem też jednym z 5 braci, którzy po tynieckim klasztorze oprowadzają wycieczki.

– Na ile wcześniejsze życie ma wpływ na obecne życie Brata w klasztorze?

– Na pewno ma wpływ. Przez cały nowicjat traktowano mnie indywidualnie właśnie z racji wcześniejszego życia. Moja historia jest znana, każdy ze współbraci wie, że jestem ojcem biologicznym, że mam syna. Chyba było mi trochę trudniej. Najważniejsze jest jednak odczytanie swojej drogi i decyzja przełożonych. W ostateczności to oni orzekają, co dalej. Do klasztoru wstępuje się z własnej woli, choć po wstąpieniu człowiek musi się ćwiczyć w pokorze. Jako wdowiec mam ten przywilej, że po śmierci, za zgodą rodziny, mogę być pochowany przy żonie.
Bracia musieli się do nieco innego mnicha trochę przyzwyczaić. Poznać jego poszukiwanie Pana Boga. Mimo że słyszy się, iż wdowcy również mogą być konsekrowani, gdy dotyczy to bezpośrednio danej wspólnoty, to jej członkowie muszą się do tego odnieść osobiście.
Jestem szczęśliwy, że mogłem – 6 stycznia 2016 r. – przyjąć śluby zakonne i stać się jednym z braci. Dla mnie to nowy chrzest i nowe narodziny dla Pana Boga.
Niektórzy pytają, dziwią się, jak to jest możliwe zostawić dobrą pracę, warunki materialne (ponad 6 tys. zł miesięcznie) i zamknąć się w klasztorze. A ja... bardzo bym chciał, by Pan Bóg przynajmniej raz w życiu pozwolił mi odprawić Eucharystię. Wtedy mógłbym powiedzieć, że mam już wszystko. Tu jednak nie moja wola się liczy.

* * *

O. Szymon Hiżycki

Opat benedyktynów w tyńcu:

Betlejem, do którego zdążamy, trwa do dziś. Chrystus objawia nam swą moc w jeszcze jednym znaku – w bracie Tadeuszu. Brat Tadeusz oddaje Bogu swoje życie. W ślubach zakonnych jest coś pięknego: to, że Bóg te śluby przyjmuje. Wiemy, że są takie ofiary, których Bóg przyjąć ani nie może, ani nie chce. Jest jednak w Bożym sercu pragnienie, by człowiek oddał Mu swoje życie. I również jest objawienie Bożej miłości i Bożego serca. Brat Tadeusz ślubował posłuszeństwo, stałość i obyczaje monastyczne – to są jego trzy gwiazdy, za którymi będzie szedł. Ufamy, że do spotkania Boga twarzą w twarz.

Krzysztof Chojniak

Prezydent Piotrkowa Trybunalskiego:

Z Tomkiem znamy się od kilkunastu lat. Widywaliśmy się w różnych miejscach: w kościele, na pielgrzymkach. Później poznałem go bliżej już jako pracownika Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej i radnego, kiedy kandydował z mojego komitetu do Rady Miasta. Współpracowaliśmy w Radzie Miasta. Ja jako prezydent, on jako radny. Wspierał mnie swoją pracą, zaangażowaniem, czasem i doświadczeniem zawodowym – w gospodarce komunalnej miał duże doświadczenie. Uważam go za człowieka uczynnego, uporządkowanego, wręcz pedantycznego. Przykładał zawsze wagę do formacji duchowej. Poznałem całą jego rodzinę – zwyczajni, serdeczni ludzie. Nie przypuszczałem, że wybierze taką drogę, jednak kiedy mi o tym powiedział, nie było to dla mnie wielkie zaskoczenie. Zawsze był człowiekiem głęboko wierzącym, blisko Kościoła.

Piotr Stasiak

Syn:

Tata po śmierci mamy wybrał taką drogę. Ja ją w pełni akceptuję. Mamy ze sobą kontakt. Mogę przyjechać do opactwa, kiedy chcę. Tata też będzie miał urlopy, więc będziemy mogli się widywać. Jestem już pełnoletnim mężczyzną, skończyłem studia we Wrocławiu i od pięciu lat tam mieszkam. Podczas uroczystości złożenia ślubów zakonnych taty czułem autentyczną dumę.

2016-01-27 09:07

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papieski list z okazji Roku Życia Konsekrowanego

[ TEMATY ]

rok życia konsekrowanego

Adam Bujak/Biały Kruk

W związku z rozpoczynającym się w pierwszą niedzielę Adwentu, 30 listopada Rokiem Życia Konsekrowanego Ojciec Święty skierował list apostolski, skierowany do wszystkich osób konsekrowanych. Franciszek wzywa, by nie ulegać pokusie liczb i wydajności, przepowiedniom „proroków nieszczęścia”, ale by osoby konsekrowane były „przebudzone i czujne”, ufając Panu.

Publikujemy treść listu:

CZYTAJ DALEJ

Swoją krwią nabyłeś Bogu ludzi z każdego plemienia

2024-03-18 06:45

[ TEMATY ]

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

W czasie Wielkiego Postu warto zatroszczyć się o szczególny czas z Panem Bogiem. Rozważania, które proponujemy na ten okres pomogą Ci znaleźć chwilę na refleksję w codziennym zabieganiu. To doskonała inspiracja i pomoc w przeżywaniu szczególnego czasu przechodzenia razem z Chrystusem ze śmierci do życia.

„Ja nie jestem winny jej krwi!” (Dn 13, 46) – zawo- łał Daniel, kiedy prowadzono niewinnie oskarżoną Zuzannę na śmierć. Ci, którzy tam byli, zreflektowali się, dokonano sprawiedliwego sądu i Zuzanna została ocalona. Dzisiejsza Ewangelia opowiada o ocaleniu przez Jezusa przyłapanej na cudzołóstwie kobiety (J 8, 1-11). Nikt jej nie potępił, kiedy ludzie zobaczyli prawdę swoich serc: „Ten z was, kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem”. „Nie ponoszę winy za tę krew. To wasza sprawa” (Mt 27, 24) – powiedział Piłat, myjąc ręce wobec krzyczącego, domagającego się śmierci Jezusa, tłumu. I skazał Go na ukrzyżowanie, jak sobie życzyli. Święty Jan cytuje nową pieśń o Jezusie, usłyszaną w niebie: „bo zostałeś zabity i swoją krwią nabyłeś Bogu ludzi z każdego plemienia, języka, ludu i narodu” (Ap 5, 9). Za wielką cenę nabył mnie Bóg dla siebie, czy mogę to zmarnować?

CZYTAJ DALEJ

Droga Krzyżowa siedmiu darów Ducha Świętego - dar rady

2024-03-18 20:33

[ TEMATY ]

Droga Krzyżowa

#NiezbędnikWielkopostny2024

Karol Porwich/Niedziela

W każdy wtorek i piątek Wielkiego Postu we współpracy z Duszpasterstwem Powołań - siostrami honoratkami, zapraszamy do wyruszenia we wspólną Drogę Krzyżową. Zapraszamy do wielkiej modlitwy o pokój w Ojczyźnie.

Stacja I. Pan Jezus skazany na śmierć

Pan Jezus został skazany na śmierć. Tłum miał wybór czy uwolnić Jezusa czy Barabasza. Nie skorzystali z daru rady. Wybrali Barabasza, odrzucając Syna Bożego i doprowadzając do Jego śmierci za grzechy całego świata.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję