Okolice Grobu Nieznanego Żołnierza - to miejsce,
które wymaga szacunku, dlatego niedopuszczalne jest,
by młodzież jeździła tam na wrotkach - tłumaczą kombatanci.
Prośbę w sprawie zakazu wystosował biskup polowy Wojska Polskiego Sławoj Leszek Głódź. Postawienia tablic domagali się też kombatanci. - Jest to miejsce skłaniające do zadumy i refleksji i z całą pewnością
młodzi nie powinni go profanować - powiedzieli nam w biurze Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych. Prezes Wacław Szklarski dodaje, że tablice, które pojawiły się w tym miejscu mogą pomóc.
Osoby starsze, które przychodzą do Ogrodu Saskiego i na plac Piłsudskiego z dziećmi powinny im zwracać uwagę, że blisko Grobu Nieznanego Żołnierza nie wypada zachowywać się nieprzyzwoicie.
W tej okolicy Warszawy stanęły już cztery takie tablice. Wszystkie o jednakowej treści: "Zakaz ruchu na rowerach, łyżworolkach, wrotkach i deskorolkach na pl. Piłsudskiego". Postawił je Zarząd Dróg
Miejskich, na zlecenie Rady Miasta.
- Wszystko zaczęło się od tego, że bp Sławoj Leszek Głódź wystosował dwa pisma do Rady Warszawy, w których domagał się zakazu profanowania tego miejsca przez młodzież - wyjaśnia Andrzej Wilowski,
rzecznik Zarządu Dróg Miejskich. Biskup motywował swe wystąpienie naruszaniem powagi tego miejsca, zwłaszcza, że młodzież na wrotkach czy rowerach niejednokrotnie jeździła także w czasie różnych uroczystości
państwowych czy kościelnych. Biskup sugerował nawet ogrodzenie okolic Grobu Nieznanego Żołnierza, tak by na wydzielony teren nie było wolnego wstępu. - Na razie jednak poprzestaliśmy na postawieniu tablic.
Jeżeli jednak nie przyniesie to oczekiwanych rezultatów, być może zapadnie decyzja o postawieniu ogrodzenia - mówi Wilkowski. Zarząd Dróg Miejskich potrzebuje do tego sygnału z Rady Miasta, bo tam zapadają
wszystkie takie decyzje.
Jakie są skutki postawienia tych tablic? Zdaniem Rafała Lasoty, rzecznika Straży, te tablice odwołują się raczej do mentalności, niż do tego, by wyeliminować jazdę na rowerach czy wrotkach. - Dobrze
byłoby, gdyby trafiły one do rozumu i serca młodych ludzi - mówi.
Jerzy Andruchów, naczelnik śródmiejskiego oddziału Straży wyjaśnia, że młodzież tablicami wcale się nie przejęła. A strażnikom, którzy sporadycznie pojawiają się na placu Piłsudskiego, młodzi ludzie
tłumaczyli, że przyszli jeździć na wrotkach właśnie tutaj, gdyż nieczynne jest wrotkowisko na Powiślu. Poza tym jest tu gładka powierzchnia i dobrze się jeździ. - Nie znam przepisu prawnego, na podstawie
którego mógłbym ukarać takiego rowerzystę czy deskorolowca za sam fakt jazdy na rowerze czy na wrotkach - mówi Andruchów. - Co innego, gdyby ta młodzież była na przykład pijana. Zresztą chyba lepiej,
jak jeżdżą na wrotkach, niż mieliby w tym czasie rozbijać samochody, prawda? Nie zamierzam postawić tam stałego patrolu 24 godziny na dobę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu