Chrześcijaństwo nie opiera się na widowiskowych efektach. Chrześcijaństwo to codzienne, szare życie z Jezusem. Zbawiciel chce wejść w naszą codzienność tak bardzo delikatnie, dyskretnie. Chce być dla
nas jak chleb, którego przecież nikt nie nazwie wykwintną potrawą. Każda kromka jest tak zwyczajna jak nasza codzienność, a jednak nie wyobrażamy sobie naszych posiłków właśnie bez chleba. Fascynująca
jest ta dyskretna obecność Boga w naszym świecie. Tak pięknie ujął to Jacek Trznadel w swoim opowiadaniu katyńskim pt. List. Autor opowiada historię ostatnich dni z życia oficera więzionego przez Sowietów.
Bohater ów otrzymał list od swojej córeczki, kilkuletniej Ani. W więzieniu czytał go każdego dnia po kilka razy. Już na pamięć znał słowa: "Kochany Tatusiu, jesteśmy zdrowi i wszystko jest dobrze, czego
i tobie życzymy. Suszka ma pieski, takie śliczne, w łatki, szkoda, że nie możesz zobaczyć. Ciapek mnie bardzo się podoba i tak podskakuje, i liże mnie. Tatusiu, pocałowałam ten list dziesięć razy i Ciebie
mocno całuję". Ten list, jedyny jasny promień w ciemności celi, tak mocno wrył się w serce i umysł oficera, że widział go przed oczami, kiedy klękał do modlitwy. Ten list, tak mu się wydawało, zabrał
mu, przesłonił modlitwę. Więziony oficer prosił Boga: "Dlaczego tak mi trudno mówić, modlić się do Ciebie? Daj mi znów modlić się do Ciebie". I tak minęły całe dwa miesiące. Pewnego dnia Rosjanie wywieźli
Polaków z charkowskiego więzienia do innego miejsca. A potem brali każdego z nich pojedynczo. Po pewnym czasie bohater opowiadania zorientował się, że dochodzący go co jakiś czas z piwnicy daleki trzask
to nie zamknięcie drzwi. To strzał z karabinu. Zrozumiał, że zbliża się koniec życia: "Całe ciało czuł drętwe, a jednocześnie rozpalone, zaczął się trząść. I niespodziewanie przeszyła go błyskawiczna
myśl: list dziecka był od Boga, to przecież najwyższa modlitwa, dzięki Ci, wiem już, że nie bluźniłem. Z dołu słychać było wstępujące kroki tego enkawudzisty, który szedł po niego. Wtedy Jan usłyszał
swój własny szept: - Ojcze nasz.... «suczka ma pieski, takie śliczne, w łatki, szkoda, że nie możesz zobaczyć...» ...Który jesteś w niebie... «Ciapek mnie się bardzo podoba i tak podskakuje,
i liże mnie...». Święć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja... «Tatusiu, kiedy ty wrócisz? Czy tobie jest ciepło?....». Funkcjonariusz już wrócił i skinął ręką, wtedy
Jan powiedział głośno: Jako w niebie tak i na ziemi".
Czy Bóg może pisać listy do ludzi? Tak, Bóg, obecny tuż obok nas, pisze do nas listy, nocą w szpitalach ociera chorym pot z twarzy, na ławeczkach cmentarnych pociesza tych, którzy kogoś stracili.
Czy to jakaś przenośnia, poezja? Nie, to codzienna rzeczywistość ludzi głębokiej wiary.
Pomóż w rozwoju naszego portalu