Wspominając wyjątkowych ludzi, sięgamy jednocześnie do wartości, którym poświęcili swoje życie. W świecie tzw. post-prawdy, manipulacji i znieczulicy wobec zjawiska kłamstwa nie da się chyba zapragnąć wartości ważniejszej niż prawda. Nie sposób jednak mówić dziś o prawdzie bez wspomnienia człowieka, który w świecie współczesnej etyki i w ogóle filozofii jest jednym z najbardziej zasłużonych twórców. Niech więc przypadająca w tych dniach 10. rocznica śmierci prof. Wojciecha Chudego pomoże nam odkryć piękno jego życia i aktualność przesłania.
Z wysokości wózka inwalidzkiego
Reklama
Wojciech Chudy przyszedł na świat w Dąbrowie k. Wielunia (archidiecezja częstochowska) w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny – 8 grudnia 1947 r. Przebyta w dzieciństwie choroba (zanik mięśni) na całe życie związała go z wózkiem inwalidzkim. Nie zgasiła w nim jednak siły charakteru, wrażliwości serca i piękna umysłu. Mimo wielu trudności zewnętrznych w 1972 r. zdał maturę i podjął studia filozoficzne na KUL-u. Rozpoczęła się jego przygoda z filozofią w lubelskim świecie naukowym. Pięć lat później uzyskał tytuł magistra, a w 1980 r. – doktora. Habilitacja (1994 r.) i profesura (2004 r.) to naturalne konsekwencje jego rozległej działalności naukowej, publicystycznej i społecznej. W 1983 r. Wojciech Chudy wstąpił w związek małżeński. Jego małżonka – Mira Chuda aktywnie rozwijała i nadal rozwija oraz propaguje naukowy dorobek męża.
To fascynujące, jak może wyglądać życie człowieka spoglądającego na świat z wysokości wózka inwalidzkiego. Jego umysł i duch nieustannie sięgały wysoko. Pasja naukowa i hart ducha sprawiły, że prof. Chudy stał się współzałożycielem przy KUL-u Instytutu Jana Pawła II, a z czasem założycielem Katedry Wychowania na Wydziale Nauk Społecznych. Był autorem i redaktorem pism naukowych i społecznych – w latach PRL-u także opozycyjnych. Napisał kilkadziesiąt książek, kilkaset artykułów naukowych i ponad 400 felietonów. Ten wyjątkowo pokorny naukowiec zostawił kilkanaście tysięcy stron niesłychanie ambitnych tekstów, które wyraźnie kształtują polską myśl etyczną, zwłaszcza w problematyce kłamstwa i prawdy. Jego prace mocno wpływają też na świadomość wielu Polaków, zarówno naukowców, jak i prywatnych czytelników jego dzieł. Wiele publikacji prof. Chudego było nagradzanych przez środowiska krajowe i zagraniczne. Warto wspomnieć tu o jednej z najważniejszych prac – pionierskiej książce pt. „Filozofia kłamstwa”, za którą w 2004 r. został nagrodzony przez Ministra Edukacji Narodowej. W 2001 r. prof. Chudy otrzymał odznakę „Zasłużonego Działacza Kultury”, a prezydent RP Lech Kaczyński w 2007 r. odznaczył go pośmiertnie Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Dla samego profesora największą nagrodą było chyba jednak wystąpienie podczas sympozjum w Castel Gandolfo w 1997 r., dokąd udał się na osobiste zaproszenie Jana Pawła II.
Opozycja
Prof. Chudy zajmował się wieloma dyscyplinami, których nie sposób tu wyliczyć. Jego największą miłością była jednak prawda. To jej się poświęcił. To ona była naczelną wartością, wokół której budował swoją myśl. Jako naukowiec, gorliwy katolik i oddany patriota potwierdzał to swoją aktywną działalnością opozycyjną w latach PRL-u. Był to praktyczny wyraz głębokiego przekonania o konieczności obrony prawdy. Prof. Chudy – jak wspomniano – tworzył pisma opozycyjne. Redakcja solidarnościowego periodyku „Miesiące” wydała tylko dwa numery zredagowane przez niego, gdyż stan wojenny spowodował likwidację pisma. Z kolei opozycyjny kwartalnik „Spotkania” po wprowadzeniu stanu wojennego miał swoją siedzibę w prywatnym mieszkaniu prof. Chudego w Lublinie. Jego teksty wniosły wiele w życie intelektualne rodzącej się Solidarności. Prosił nawet rektora KUL-u o zmniejszenie etatu na uniwersytecie z powodu pragnienia „żywego uczestnictwa w życiu społeczeństwa polskiego”.
Przesłanie
Prof. Chudy do końca pokornie poszukiwał prawdy, przez całe życie odważnie ją głosił. Przekonywał, że miarą autentyczności wspólnoty jest zdolność do życia prawdą.
Niemożliwe jest, by w krótkim biogramie streścić choćby zarys jego myśli. Przytoczmy więc jedynie kilka cytatów autora, który staje się na szczęście coraz bardziej znany. Jego prace bronią tezy o „niezneutralizowaniu kłamstwa przez uwarunkowania historyczno-kulturowe”, nawet jeśli w przeszłości dochodziło do sytuacji, w której człowiek bronił się przez kłamstwo. Ostatecznie bowiem, jak pisał: „Bronić należy się przed kłamstwem, a nie kłamstwem”. Stąd niezwykle ważne jest proste, codzienne przeciwstawianie się kłamstwu. „Demaskacja kłamstwa kończy jego żywot” – mawiał prof. Chudy i zapewniał, że „prawda zwycięży, jeśli zdecydujemy się nie tylko na potępianie kłamstwa, lecz także na wychowanie do prawdy przez ukazywanie jej wartości, piękna i praktycznego owocowania”. Czy w świecie pełnym kłamstwa mamy w ogóle szansę na skuteczną z nim walkę? Profesor odpowiada, że „okłamywany może walczyć z kłamstwem za pomocą prawdomówności”. Po prostu – mówić prawdę! To jest jedyna szansa, żeby nie dać się zarazić kłamstwem. Najważniejsze jednak, żeby samemu nie wejść na drogę kłamstwa... Niech to przesłanie prof. Chudego stanie się dla nas inspiracją i zachętą do wierności prawdzie każdego dnia.
* * *
Prof. Wojciech Chudy zmarł 15 marca 2007 r. Dokładnie w 10. rocznicę jego śmierci, 15 marca 2017 r., o godz. 7.00 w jego intencji zostanie odprawiona Msza św. w sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Wieluniu, gdzie w 1948 r. został ochrzczony. Niech to wspomnienie wybitnego filozofa zachęci nas do sięgnięcia po jego teksty i zafascynuje nas jego postacią. Jest to bowiem jeden z tych Polaków, z których możemy być naprawdę dumni i o których z pewnością w przyszłości będzie jeszcze głośno.
Pani Mirze Chudej dziękujemy za udostępnienie fotografii wykorzystanych w artykule.
Na drodze do nieba grożą nam różne niebezpieczeństwa. Podobnie
jak podróżny potrzebuje na niepewnych drogach przewodnika, tak nam
na trudnych drogach do wieczności dał Pan Bóg przewodnika - Anioła,
którego zwiemy Aniołem Stróżem. Kojarzy się nam ten Niebiański Duch
z obrazkiem przedstawiającym dziecko, idące po wąskiej kładce nad
przepaścią - a za nim skrzydlaty Anioł Opiekun. Z ufnością modlimy
się co dzień do Niego, by nam spieszył z pomocą w dzień i w nocy: "
Strzeż duszy, ciała mego i zaprowadź mnie do żywota wiecznego". Kościół
wspomina ich liturgicznie 2 października. Tego dnia Kościół modli
się za ich wstawiennictwem i ich wstawiennictwu poleca. Jest to więc
szczególny dzień, by uświadomić sobie ich rolę w naszym życiu chrześcijańskim.
Lex orandi est lex credendi - mówi teologiczne adagium.
Prawo modlitwy jest prawem wiary. Współczesne prądy teologii postawiły
jako dyskusyjny problem Aniołów, ich istnienia i ich roli. Niezależnie
od dyskusji teologów Lud Boży modli się i liturgią 2 października
potwierdza wiarę w istnienie Aniołów, a także ich specjalne funkcje
odnośnie poszczególnych wiernych i społeczności. Wiara ta mówi, iż
Bóg dał każdemu człowiekowi opiekuna - Anioła, aby był jego szczególnym
stróżem na drodze przez ziemię do Królestwa niebieskiego. Największy
teolog średniowiecza, św. Tomasz z Akwinu, utrzymuje, że w chwili,
gdy przychodzi na świat dziecko, Bóg przywołuje jednego ze swych
cudownych Aniołów i oddaje noworodka jego specjalnej opiece. Każdy
człowiek, heretyk czy katolik, ma swego Anioła Stróża. Anioł jednak
nie potrafi ingerować w naszą wolną wolę, lecz działa w sferze naszych
wspomnień, przypominając nam wyraźnie o czymś, co powinniśmy zrobić
lub też ostrzegając przed czymś. Życzliwie wpływa na naszą wyobraźnię
i motywy postępowania, przekonując nas, namawiając do zwalczania
naszej słabości oraz złych skłonności. To on natchnie nas czasami
wspaniałymi ideałami i zachęca do nowego, większego wysiłku.
Nauka ta niesie nam pociechę i ukazuje dobroć Boga, mając
głębokie podstawy biblijne. Pismo Święte 300 razy mówi o Aniołach,
przytaczając rozmaite ich zadania, które spełniają z rozkazu Bożego,
choćby np. z Dziejów Apostolskich: "Ale Anioł Pański w ciągu nocy
otworzył bramy więzienia i wyprowadził ich" (Dz 5, 19); "I natychmiast
poraził go (Heroda) Anioł Pański dlatego, że nie oddał czci Bogu,
a stoczony przez robactwo wyzionął ducha" (Dz 12, 23). Sam Pan Jezus
przestrzegając przed zgorszeniem powiedział: "Powiadam wam, że aniołowie
ich (tzn. dzieci) w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mego,
który jest w niebie" (Mt 18, 10).
Wśród aniołów jest hierarchia. Archaniołowie: Rafał -
Bóg uzdrawia, Gabriel - Moc Boża, Michał - Któż jak Bóg! Rafał -
dany jako towarzysz Tobiaszowi w drodze do Rages (Tob 8, 3), uwolnił
córkę Raguela Sarę od demona Asmodeusza i szczęśliwie przyprowadził
Tobiasza do domu i ojcu Tobiasza przywrócił wzrok. Gabriel - jest
zwiastunem narodzin Jana Chrzciciela i nawet samego Syna Bożego.
Michał - książę niebieski, wódz broniący nas w walce przeciw złości
i zasadzkom szatana, który mocą Bożą strącił do piekła Lucyfera i
jego adherentów.
Prawda o Aniołach Stróżach, którą liturgia przypomina
nam 2 października, rozszerza nasze horyzonty, pozwala nam patrzeć
na świat nie tylko poprzez zmysłowe poznanie, szkiełko i oko uczonego
przyrodnika, fizyka, ale w duchu wiary dostrzegać to, co dla zmysłów
wszakże niedostępne, ale rzeczywiste, bardzo rzeczywiste. Z tego
poznania trzeba nam także wyciągać prawdziwe wnioski, aby żyć w atmosferze
spraw Bożych we wspólnocie z Bogiem i wszystkimi bytami, które Mu
służą.
S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.
Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy,
dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa.
Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała
wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej.
„Nie ma dzisiaj zakątka ziemi, nie ma człowieka ani takich
jego potrzeb, których by nie dosięgła ich (aniołów) uczynność
i opieka”. Wiecie, Drodzy Czytelnicy, kto jest autorem
tych słów? Wypowiedział je nieco już dziś zapomniany
arcybiskup mohylewski Wincenty Kluczyński, który założył
w Wilnie (w 1889 r.) żeńskie bezhabitowe zgromadzenie
zakonne – Siostry od Aniołów. Wspominam o tym nie
bez powodu, bo autorką kolejnego świadectwa jest siostra
Maria Druch z tego właśnie anielskiego zgromadzenia.
Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy,
dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa.
Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała
wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej. Oddajemy zatem
jej głos.
„Miałam wtedy 13 lat. Spędzałam ferie zimowe u wujka.
Jego dom był położony nieopodal żwirowni. Latem kąpaliśmy
się w zalanych wykopach. Trzeba było uważać, ponieważ
już dwa metry od brzegu było tak głęboko, że nie
dało się złapać gruntu pod stopami. Zimą było to doskonałe
miejsce na spacery. Woda zamarzała, lód był bardzo
gruby, rybacy łowili ryby w przeręblach. Czułam się
tam bardzo bezpiecznie. W czasie jednego z takich moich
spacerów obeszłam dookoła wysepkę i znalazłam się
w zatoce, gdzie temperatura musiała być wyższa. Nagle
usłyszałam dźwięk… trtttttt. Zorientowałam się, że lód
pode mną pęka. Nie znałam wtedy zasady, że powinno
się położyć i wyczołgać z zagrożonego miejsca. Wpadłam
w panikę. Zrobiłam rzecz najgorszą z możliwych.
Zaczęłam szybko biec do oddalonego o około dziesięć
metrów brzegu. Lód pode mną się nie łamał, ale był rozmokły
i czułam, że im bliżej jestem celu, tym moje stopy
coraz głębiej się w niego zapadają.
Kiedy ostatecznie dotarłam do brzegu, serce chciało
ze mnie wyskoczyć. Byłam w szoku. Dopiero po dłuższej
chwili dotarło do mnie, co się wydarzyło. Według zasad
fizyki powinnam znajdować się w wodzie. Nie miałam
prawa dobiec do brzegu po rozmokłym lodzie, naciskając
na niego tak mocno. Wiem też, jak tam było głęboko –
nie biegłam po dnie pokrytym lodem. Pode mną były wielometrowe
otchłanie. Wtedy uznałam to za przypadek,
szczęście.
Do bycia ludźmi zawierzenia i zaufania zachęcał podczas Mszy św. odprawionej w czwartkowy poranek przy grobie św. Jana Pawła II biskup włocławski Krzysztof Wętkowski. W kaplicy Świętego Sebastiana w bazylice św. Piotra w Rzymie 2 października zgromadziło się około trzystu wiernych z diecezji włocławskiej.
Wizyta przy grobie św. Jana Pawła II była dla nich ważnym momentem pielgrzymki do Rzymu. Mszy Świętej przewodniczył biskup włocławski Krzysztof Wętkowski. Eucharystię koncelebrowali bp Stanisław Gębicki, biskup pomocniczy senior diecezji włocławskiej, bp Krzysztof Nykiel, regens Penitencjarii Apostolskiej oraz trzydziestu kapłanów diecezjalnych.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.