Pewnego dnia włączyłem telewizor i zacząłem przerzucać kanały, by zobaczyć co ciekawego dzieje się w świecie. I tak na jednym z kanałów zobaczyłem "Milionerów", dalej mignął program ludzi z chorą osobowością
tzw. "Idol", jeszcze pokazały się półgłówkowate reality-shows, a na koniec zobaczyłem program o konflikcie irackim. Pokazywane były tam obrazy z frontu, twarze ludzi połamanych życiem i wojną. Jedna z
kobiet krzyknęła, że chyba Boga nie ma?
W tym miejscu przypomniał mi się obraz Michelangelo Merisi´ego zwanego Caravaggio. Obraz nosi tytuł "Niewierny Tomasz". Na tym obrazie przedstawiona jest postać Jezusa i trzech Apostołów. Jednym z
nich jest Tomasz. Na trzech twarzach uczniów widać ogromne przerażenie. Oto zmartwychwstały Bóg-Człowiek przyszedł jeszcze raz, by Tomasz uwierzył. Tomasz wkłada palec w bok Jezusa. Boi się, bo wie, że
zbyt pochopnie powiedział słowa: "Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie uwierzę".
Teraz rozumie, że nie powinien. Wydaje mi się, że Tomasz powiedział to, co i tak wszyscy myśleli. On po prostu chciał zobaczyć Pana. Caravaggio niebywale przedstawił wyraz zaskoczenia na twarzach
Apostołów. Na obrazie wszystko zamarło w niemym pytaniu, co powie Pan? Ale tutaj na płótnie Caravaggia Pan milczy tak, jakby chciał powiedzieć "Ja jestem, sprawdźcie i w końcu uwierzcie". Światło w tym
obrazie wydobywa z mroku główne motywy, pozbawia je tajemniczości i przez to szokuje. Kolory są bardzo ciepłe i gwałtownie położone, to uwypukla przerażenie niedowiarków. W tym przerażeniu Caravaggio
mówi o sobie, bo był bardzo ciekawym człowiekiem. Miał zadziwiający dar pakowania się w kłopoty, z których wychodził z kolejną raną na ciele.
Emocje Apostołów zdają się być autentyczne i bliskie każdemu z nas. Tymczasem Wielki Post dobiegł końca i trzeba zrobić podsumowanie tych 40 dni. Jakie były? Na pewno niełatwe. Patrząc na ekran telewizora
i to, co nam przekazywał można by było powiedzieć, że były to tragiczne dni. Jesteśmy często otumanieni życiem "Wielkiego Brata" itp., szukamy sensacji patrząc na reality-show jakie telewizja zrobiła
z wojny, wreszcie oglądając relacje z sejmu zaczynamy wątpić w sprawiedliwość na tym świecie, szukamy siebie tam, gdzie nas nie ma, w sensacji...
...a Bóg przychodzi po cichu, niepostrzeżenie przez drugiego człowieka, przez promień słońca. Łapmy Go, byśmy nie mówili z szeroko otwartymi oczyma, że nie wierzę póki....., bo Bóg siedzi przy Tobie
i czeka aż Go zobaczysz..
Pomóż w rozwoju naszego portalu