Najcenniejszym odkryciem konserwatorskim jest to, że wnętrze katedry zaraz po zakończeniu prac było ceglane. Do tej pory historycy sztuki sprzeczali się o to, ponieważ ceglana ściana oznaczała wnętrze nieskończone lub skromne środki finansowe. Dlatego dążono do tego, aby takie ściany tynkować i tworzyć na nich malowidła.
Odkrycia w świątyni
Pierwszymi odkryciami były dekoracje malarskie w nawach głównych, które imitowały cegłę. Najważniejsze odkrycie, które determinuje historycznie katedrę, jest odnalezienie miejsc, które były malowane, by imitować cegłę i spoinę. Jak się okazuje, dopiero później pojawiały się pobielenia ścian, na których tworzono malowidła.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Drugim bardzo cennym odkryciem jest gwiaździste sklepienie kruchty podwieżowej i zachowane na jego powierzchni relikty wymalowań złocistym ugrem i czernią w formie ciosów kamienia, piaskowca.
Nie spodziewałem się po zakończeniu prac oczyszczających tak złego stanu katedry. Prawie żadna cegła w katedrze nie miała swojej własnej wartości barwnej, a była cegłą przemalowaną, aby udawać czysty fragment ściany.
Reklama
Remont katedry stworzył także okazję do tego, aby niektóre elementy przywrócić do pierwotnego wyglądu. Decyzją delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Gorzowie postanowiono przywrócić dawny, pierwotny wykrój łuku tęczowego. Przed przystąpieniem do prac katedrę zdobiły malowidła nasklepienne z lat 50. Jednakże były one przez wiele lat poprawiane, przez co zaczynały odstawać od pierwowzoru. Dlatego zdecydowano o ich usunięciu i wykonaniu kolejnych badań konserwatorskich. Przywrócono również pierwotną formę łuku tęczowego z ornamentem astragalowym, co spowodowało dużą zmianę optyczną. – Gdy wchodzimy do katedry od strony wejścia zachodniego, mamy ładną perspektywę, dużo więcej światła, bardziej czytelne prezbiterium – zauważa Jarosiński.
Zaskoczenie konserwatora
Remont katedry był dużym wyzwaniem. Przy pracach nie zabrakło rzeczy, które mimo ogromnego doświadczenia zaskoczyły kierującego konserwacją zabytku. – Nie spodziewałem się po zakończeniu prac oczyszczających tak złego stanu katedry. Prawie żadna cegła w katedrze nie miała swojej własnej wartości barwnej, a była cegłą przemalowaną, aby udawać czysty fragment ściany. To pokazywało, że pracami malarskimi ukrywano bardzo zły stan zachowania – zaznacza Jarosiński.
Zaskoczeniem było duże zawilgocenie części prezbiterialnej, którą dobudowano pod koniec XV wieku. Sukcesem jest jednak to, że udało się przekonać włodarzy miasta, aby dokonać obniżenia terenu wokół katedry, takiego samego, jakie miało miejsce wokół korpusu. – Obniżając grunt i odsłaniając kamienny cokół, przywrócimy pierwotne warunki cieplno-wilgotnościowe, co spowoduje, że będziemy w lepszy sposób chronić cegłę – wyjaśnia konserwator.
Zaskoczeniem okazała się także jakość XIII-wiecznej wypalanej cegły z korpusu i świetnie zachowany jej spiek. Po zakończeniu remontu będzie on latami zdobić świątynię swoim wyglądem.
Ekipa na medal
Reklama
Nie można mówić o ciekawostkach i wyzwaniach związanych z remontem katedry, nie wspominając o osobach, które mają w nim ogromny wkład. Największe wsparcie okazał Błażej Skaziński, kierownik delegatury urzędu konserwatorskiego w Gorzowie. Jak zapewnia konserwator, Skaziński jest człowiekiem, w którego sercu zabytek jest zawsze na pierwszym miejscu. Pod jego opieką są również inne zabytkowe obiekty, więc można korzystać z wniosków i rozwiązań wypracowanych wcześniej. Kierownikiem całego projektu jest dyrektor ekonomiczny diecezji zielonogórsko-gorzowskiej ks. Wojciech Jurek, który czuwa nad jakością prac i dbałością o detal. To on wraz z kierownikiem delegatury i konserwatorem wypracowują najlepsze dla zabytku rozwiązania, zgodnie z pierwszą zasadą konserwacji: primum non nocere. Kolejną osobą, którą należy wspomnieć, jest dr Lech Engel, konstruktor z Wrocławia, który stworzył projekt odnowienia wieży katedralnej. Można się uczyć od niego podejścia do zabytku, wiedzy, odwagi i tego, że nawet bardzo trudne rzeczy są możliwe do wykonania. Wielką radością kierownika jest to, że w międzynarodowym zespole jest wielu dobrych fachowców. Należy tu wspomnieć Dimę Buchaja, człowieka mającego dużą zdolność plastyczną w dłoniach. To na nim oparte są najtrudniejsze prace konserwatorskie.
– Mamy też świetnych młodych ludzi mających łatwość w pracy przy konserwacji. Zależało mi, żeby zespół, który wykonuje pracę, miał radość z tego, co robi. Żeby to było dla nich przygodą. W przyszłości nie widzę dla siebie już innego zespołu niż właśnie taki międzynarodowy – podsumowuje Jarosiński.
Zostawić ślad
Tradycją konserwatorską jest to, że pracujący przy zabytkach zostawiają po sobie ślad. W katedrze również znajdziemy elementy będące przypomnieniem o wcześniejszych pracach konserwatorskich. Są nimi daty i nazwiska niemieckie na wieży katedralnej pochodzące z kolejnych etapów odnowienia tych elementów. W samej katedrze na cegłach nie udało się znaleźć znaków po dawnych twórcach, natomiast na drewnianych elementach więźby dachowej zapisane są nazwiska tych, którzy dokonywali naprawy. Warto pamiętać, że pozostawiane ślady to nie zawsze nazwiska. Czasami są to symbole bądź znaki cechowe. Takie pamiątki zapewne pozostaną również po ekipie, która aktualnie zajmuje się remontem świątyni.
Tradycją konserwatorką jest to, że pracujący przy zabytkach zostawiają po sobie ślad. W katedrze również znajdziemy elementy będące przypomnieniem o wcześniejszych pracach konserwatorskich.
Reklama
– Kieruje pracami zespołu liczącego od 30 do 50 osób. Wiedzą, jak mają się zachować, to są zawodowcy. Wiedzą, żeby nie szkodzić. Więc nawet jeśli taki ślad po sobie zostawiają, to na pewno na elemencie, który jest odtworzony, a nie na zabytkowej substancji. Staramy się dekorować także odtworzone przez nas cegły różnymi przedstawieniami – czy Matki Bożej, czy wizerunkiem archanioła Gabriela lub bp. Pluty – tłumaczy konserwator.
Katedra w sercu mieszkańców
Michał Jarosiński przez 8 lat pracował na południu województwa. – Nigdy nie miałem okazji być w Gorzowie. I tu moje wielkie zaskoczenie. Wyjątkowe miasto. Odarte ze swojego centrum. Dużo blokowisk. Jest rzeka. Świetnie się tutaj odnalazłem. Spotykam ludzi naprawdę wielkiej serdeczności – opowiada konserwator. Wspomina również o inicjatywie proboszcza ks. Zbigniewa Kobusa. Każdego 1. dnia miesiąca jest Msza św. za odbudowujących katedrę oraz tych, którzy się modlą za to dzieło. Po niej jest spotkanie z parafianami i okazja do wejścia do katedry i opowiedzenia o tym, co się dzieje.
Niewątpliwie prace są trudne, jednak wykonawcy mówią o tym, że czują wsparcie modlitewne wiernych. Mimo zakresu prac i wielonarodowościowego zespołu remont najważniejszej świątyni w diecezji przebiega bez zakłóceń. – Nie chciałbym już stąd odchodzić, chciałbym działać w części północnej województwa lubuskiego – deklaruje Jarosiński.